Witam, jestem zupełnie nowy, lecz historia, która rozpoczęła się dwa dni temu zmusiła mnie do podzielenia się tym z wami. Otóż:
Przez okres wakacji mieszkam na ogródku działkowym w Piekarach. Mam psa, a moja działka graniczy z lasem. Dwa dni temu, jak zwykle wybrałem się na spacer z psem. Dróżka powstała z wyznaczenia granicy między lasem a działkami nadawała się idealnie do spacerów. Jak zwykle wziąłem klucze, otworzyłem bramę i ruszyłem tą dróżką. Pies załatwił to, co powinien i, z przyzwyczajenia, pociągnął smyczą, byśmy wracali.
Odwróciłem się i poszliśmy z powrotem. Nagle poczułem, że klucze, które trzymałem w dłoni, z zaplątały się w łańcuszek, przypięty do nich. Na spacery nie noszę okularów, więc rozwiązanie metalowego supła by mi trochę zajęło. Rozpuściłem psa ze smyczy, by jeszcze pobiegał, a ja sam męczyłem się z metalowym węzłem. Nagle zauważyłem w oddali idącego mężczyznę z białym dresem i jasnymi jeansami. Mój pies jest wrogo nastawiony do innych ludzi, więc zawołałem go, zanim wyczuł obecność mężczyzny, zapiąłem go i trzymałem, bo jak się wkurzy, to pociągnie nawet 100 kg (sprawdzone na bracie) po ziemi. Spojrzałem przed siebie i osłupiałem... Nie było go. Różnica czasu między pierwszym spojrzeniem, a drugim wynosił około 15 sekund... Jak to możliwe? Zbliżyłem się do miejsca, gdzie ostatni raz go widziałem. Ślady buta były mokre, patrzę do tyłu, wdepnął w kałużę, duże ślady, ok. 49 rozmiar, ciągnęły się przez pięć metrów, ostatni ślad był... Przepołowiony. Tylko jego tylna część. Ślad był wilgotny, natomiast ziemia tuż przed śladem, gdzie powinna być druga połowa, była sucha (naturalna wilgotność gleby leśnej, dwanaście, trzynaście godzin po deszczu). Nie było więcej śladów. Rozpłynął się... Zaniepokojony wróciłem do lauby (ze śląskiego dom zbudowany na działce, ciężko mi to określić jednym słowem), zająłem się swoimi sprawami i zapomniałem o tym zjawisku. Wczoraj, gdy jadłem obiad, za oknem widziałem kątem oka jego. Machał do kogoś (bez okularów i kątem oka nie potrafię rozróżnić, w którą stronę jest obrócony ktoś, kto stoi 20 metrów ode mnie.). Obróciłem głowę, zobaczyłem, że macha w moim kierunku. Chwyciłem komórkę, wchodzę w tryb aparatu, lecz jego już nie ma za ogrodzeniem...
Może ktoś wytłumaczyć, czy to jest groźne zjawisko?
