Tak więc w miejscowości Zbąszynek woj. Lubuskie znajduje się pewien sporych rozmiarów obszar, blok mieszkalny, przestawnia kolejowa dalej dwa zbiorniki wodne, jeden mniejszy jeden większy w koło nich las. Słyszałem o tym różne dziwne historie, zainteresowałem się tym. Wybrałem się w nocy, zadziwiło mnie parę rzeczy pierwszy był kot (nazwijcie mnie opętanym czy jak chcecie... ) ale ten kot był dziwny podążał oczami za każdym ruchem, miał czerwone ślepia. Dalej droga pomiędzy krzakami i drzewami, równie dziwna. Szepty i szmery. Następnie same zbiorniki wodne i las. Ma się tam wrażenie jak by ktoś chodził w lesie równo z Tobą i nie spuszczał Cię ze wzroku. Jest to paręnaście metrów od cmentarza.
Stwierdziłem iż to moja chora wyobraźnia i wróciłem do domu.
Chodziłem tam zarówno w dzień jak i w nocy, kot wciąż miał podobne zachowanie.
Postanowiłem sprawdzić to ze znajomymi, tak więc poszliśmy grubo po północy w te miejsca. Kot jak zwykle gapił się i nie spuszczał z oczu, nadal tymi czerwonymi oczami. Na drodze w krzakach było słychać szepty i dźwięk łańcuchów. Za zakrętem na prawo, w stronę zbiorników, jechał samochód, normalny samochód. Gdy znalazł się na zakręcie koło zbiorników ujrzeliśmy dwie postacie, czarne postacie. Jedna miała około 2m druga trochę niższa, samochód przyśpieszył od razu i mało co nas nie potrącił. Zawróciliśmy. Na drugi dzień, po południu wybraliśmy się ponowne, tym razem większą grupą. Znowu kot, łańcuchy. W lesie widzieliśmy czarną postać. Połaziliśmy w lesie. Znaleźliśmy ślady krwi i ubrania. W oddali słychać było krzyk. Zaczęliśmy wracać, na drodze nie wiadomo skąd leżało drzewo obalone na drogę ( wcześniej go nie było ) Wtedy jeden ze znajomych obrócił się do tyłu i od razu zaczął uciekać. Obróciliśmy się wszyscy i było widać czarną postać wychodzącą zza drzewa. Uciekliśmy.
Po przemyśleniach stwierdziłem, że udzieliło się znajomym ode mnie, mówiłem im co mniej więcej się tam dzieje.
Postanowiłem zabrać tam siostrę i poszliśmy tak z 2 kolegami i siostrą, nie wiedziała po co tam i czego ma się spodziewać. Siostra starsza ode mnie, zauważyła kota, słyszała ten sam dźwięk w krzakach i czuła te same spojrzenia w lesie. To samo ze znajomy z poza miasta, którzy po paru tygodniach poszli z nami. Każdy miał te same odczucia, chociaż iż nikt nie wiedział o tym.
Jest to dla mnie trochę dziwna sprawa, ponieważ większość osób nie wiedziała po co tam idzie i czego ma się spodziewać lecz wszyscy mieli te same odczucia.
Pies zabrany na spacer w te miejsce był nie spokojny, szczekał na każdy dźwięk w lesie lub też w krzakach, na kota zareagował dziwnie, jak by się przeraził.
W zbiorniku wodnym zginęli ludzie.
Jeśli przypomni mi się coś więcej to napiszę.
Zaznaczam, nic nie ćpaliśmy Po prostu chcę się podzielić tym dziwnym doświadczeniem, może ktoś miał podobne a może to coś z nami jest po prostu nie tak.
Aa, no i w okolicy stary poligon wojskowy oraz fundamenty budynków.
Użytkownik Hellhammer edytował ten post 02.07.2012 - 21:32