Skocz do zawartości


Zdjęcie

Obserwacje pilotów


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
26 odpowiedzi w tym temacie

#1

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Obserwacje pilotów


Ponieważ większość towarzystw lotniczych tuszuje spotkania swoich samolotów z UFO, takie zdarzenia są w środkach przekazu niemal ignorowane. W wielu wypadkach załogi samolotów w ogóle nie zgłaszają obserwacji UFO, gdyż piloci obawiają się o swoje licencje. Zdarzyły się wypadki, gdy piloci, którzy zameldowali swoim przełożonym o zaobserwowaniu UFO, byli przenoszeni bądź przydzielani do personelu naziemnego.

Na podstawie statystyk wiadomo, że zaledwie 10% osób, które widziały UFO, informuje o tym fakcie. Jeśli przełoży się to na około 3500 przypadków zbadanych przez dr. Hainesa, okaże się, że prawdopodobnie ponad 30000 obserwacji UFO nie zostało zameldowanych przez pilotów. Oczywiście również lotnicy mogą ulegać złudzeniom, ale przy ponad 30 tysiącach możliwych obserwacji na pewno nie jest to jedyne wyjaśnienie. Ze źródeł wojskowych wiadomo, że spora część pilotów bojowych dokonuje obserwacji UFO. Te spotkania z oczywistych względów są ukrywane przed opinią publiczną. Co roku na całym świecie lotnicy cywilni zgłaszają około 200 meldunków o UFO 9 do tzw. Confidential Human Factors Incident Reporting System (Baza Poufnych Sprawozdań o Zdarzeniach z Udziałem Ludzi -CHFIRS). Chcielibyśmy przedstawić teraz kilka z tych interesujących przypadków.

11 listopada 1979 roku nad Balearami (Hiszpania) nastąpiło spotkanie UFO z samolotem Super Caravelle, należącym do linii lotniczych TAE. Lotnictwo hiszpańskie odtajniło związane ze sprawą dokumenty, które oficjalnie potwierdzają to zdarzenie. Na pokładzie samolotu czarterowego znajdowało się 119 Austriaków, którzy lecieli z Salzburga na Teneryfę. Po międzylądowaniu na Majorce omal nie doszło do katastrofy między Ibizą a stałym lądem. O godzinie 23.00 trzydziestoczteroletni pilot Francisco de Tejada i drugi pilot Sr. Suazo zostali powiadomieni drogą radiową przez kontrolę lotów w Barcelonie, że w pobliżu samolotu wykryto niezidentyfikowany sygnał radarowy. Niedługo później kanał radiowy uległ zakłóceniu. Piloci zaobserwowali obok samolotu dwa bardzo jasno promieniujące, czerwone światła. Znajdowały się one na początku i na końcu ciemnej masy. Następnie nieznany obiekt zaczął bawić się z samolotem. Piloci opisali manewry lotnicze obiektu jako niekonwencjonalne i fantastyczne. Załoga wezwała pasażerów do zapięcia pasów, nie poinformowała ich jednak, że to UFO było winne tym środkom bezpieczeństwa. Piloci zmniejszyli wysokość lotu z 6900 na 3000 m. Ponieważ UFO podążało za samolotem, zdecydowali się wylądować na najbliższym lotnisku. Była to Walencja w Hiszpanii. Kiedy o północy samolot lądował, sporo ludzi z obsługi lotniska widziało czerwone światła na końcu pasa startowego.

Pasażerowie nie dowiedzieli się o przyczynie tego nagłego lądowania. Na noc umieszczono ich w hotelu. Następnego dnia urlopowicze mogli bez przeszkód kontynuować swoją podróż. Dwa dni po zdarzeniu ufolog Juan Benitez dowiedział się od dyrektora TAE, że nieznany obiekt widziany był także przez samoloty wojskowe. Porty lotnicze Barcelona i Walencja widziały UFO na ekranach swoich radarów. Następnie ustalono, że radar, należący do amerykańskiej Air Defense Command, zarejestrował również, jak UFO zeszło w ciągu 30 sekund lotem nurkowym z 3600 m. Kiedy samolot był bezpieczny, w powietrze zostały wysłane dwa odrzutowce Mirage, aby przejąć UFO. Samoloty nie zdołały jednak go przechwycić i wróciły do Walencji.

Do spektakularnego zajścia z UFO doszło 31 grudnia 1979 roku w Nowej Zelandii ". Również w tym wypadku było wielu świadków, zanotowano niezwykłe sygnały radarowe, ponadto zachowały się dwie taśmy z nagraniami i kolorowy, szesnastomilimetrowy film nakręcony przez profesjonalnego operatora. Wśród świadków znajdowali się pilot William Startny, drugi pilot Robert Gurd, dwóch reporterów telewizyjnych i operator filmowy. Smaku dodaje fakt, że przed tym lotem ekipa filmowa kręciła dokument o radarowych i wzrokowych obserwacjach UFO, których dokonano niedługo wcześniej na wschodnim wybrzeżu Nowej Zelandii. Nikt na pokładzie samolotu nie mógł się spodziewać, że niebawem na własne oczy zobaczy UFO. Załoga widziała podczas lotu większą ilość świateł. W tym samym czasie kontrola lotów w Wellington zarejestrowała wiele niezwykłych ech radarowych, które odpowiadały kierunkowi i czasowi obserwacji wzrokowej. Do kabiny pilotów przyszła ekipa telewizyjna, aby sfilmować świetlne obiekty, a jeden z reporterów zarejestrował relację z obserwacji na taśmie magnetofonowej. Po wylądowaniu samolotu, wieść o filmie rozeszła się po całym świecie.

Wieczorne wiadomości stacji telewizyjnej CBS poświęciły tej obserwacji UFO pięć minut. Na Nową Zelandię poleciał fizyk wojskowy dr Bruce Maccabee, aby zbadać te wydarzenia na miejscu. Przeprowadził on wywiad ze wszystkimi świadkami, biorącymi udział w zdarzeniu, i przeanalizował przy współpracy innych naukowców zarejestrowany materiał filmowy. Naturalne przyczyny: odbite od ziemi światła nawigacyjne, refleksy świetlne, światła pozycyjne samolotu, ciała astronomiczne, przemytnicy narkotyków, tajne akcje wojskowe, meteory, pioruny kuliste, a nawet roje robaczków świętojańskich zostały wykluczone. Dr Bruce Maccabee opublikował po wieloletnich badaniach wyniki analiz w naukowym czasopiśmie "Journal of Scientific Exploration" z konkluzją, że pracujący nad tym przypadkiem naukowcy nie znaleźli do tej pory żadnego naturalnego wyjaśnienia.

17 listopada 1986 roku w nocy Boeing 747 Cargo Jet japońskich linii lotniczych leciał nad północną Alaską. Dla trzyosobowej załogi trasa lotu 1628 z Reykjaviku (Islandia) do Anchorage na Alasce była rutynowa. O 18.00 kapitan Konju Terauchi zaobserwował około 1,6 km wyżej i 30 stopni na lewo dwa światła podobne do słupów. Terauchi pomyslał, że mogą to być samoloty wojskowe. Zapytał więc kontrolę lotów w Anchorage, czy w pobliżu znajdują się inne samoloty. Kontrola lotów w Anchorage nie widziała jednak innych samolotów na ekranach radarów. Nagle światła zbliżyły się do japońskiej maszyny na odległość 150-300 m. Terauchi zobaczył dwa ciemne cylindry z obracającymi się na przemian żółtobrązowymi światłami. Kapitan Terauchi był pewien, że nie były to zwykłe światła pozycyjne samolotu, gdyż były wyjątkowo jasne i nie rzucały cienia. Załoga. samolotu obserwowała UFO od 3 do 5 minut. Potem UFO znikło, a na jego miejscu Terauchi zobaczył dwa fluorescencyjne światła w odległości około 12 km. Na radarze pogodowym zarejestrował słabe echo. Kiedy samolot mijał to zjawisko, na tle świateł miasta Fairbanks Terauchi zauważył sylwetkę w kształcie olbrzymiej kuli z pasem świetlnym.

Ilustracja przedstawia sporządzony przez niego szkic tego zjawiska. Widać i na nim bardzo wyraźnie różnicę między rozmiarami UFO a japońskiego samolotu. Ponieważ kontrola lotów w Anchorage zarejestrowała sygnał radarowy obok maszyny Terauchiego, zwrócono się z prośbą o potwierdzenie do wojskowej kontroli lotów. Początkowo Siły Powietrzne USA potwierdziły słaby sygnał podobny do tego na radarze pogodowym Terauchiego. Chwilę później poinformowano jednak, że sygnał zniknął z ekranu radaru. Kiedy Boeing 747 zataczał łuk, UFO przeprowadziło podobny manewr podążając za samolotem. O 1853 Terauchi wylądował w Anchorage.

Dołączona grafika


Urząd Lotnictwa (FAA) w Anchorage i Japan Airlines przeprowadziły natychmiast oficjalne dochodzenie w tej sprawie, ale bez rezultatu. Odblaski od innych źródeł światła, inwersje temperatur i podobne zakłócenia atmosferyczne zostały w tym przypadku wykluczone. Zdaniem amerykańskich Sił Powietrznych sygnały radarowe należałoby tłumaczyć zakłóceniami elektronicznymi. Cywilni eksperci od radiolokacji odrzucili jednak to wyjaśnienie, gdyż sygnały zostały zarejestrowane w tym samym czasie przez trzy niezależne systemy radarowe. FAA wykluczył halucynacje Terauchiego, ponieważ reszta załogi także widziała UFO. To zdarzenie, którego do dziś nie zdołano wyjaśnić, wzbudziło w 1987 roku ogromne zainteresowanie środków przekazu.

Źródło : Świat Tajemnic

Kolejne relacje pilotów wkrótce ...


UFO a samoloty od czasów II wojny światowej


Omówione dotąd bliskie spotkania z UFO ograniczały się do zdarzeń na ziemi. Niemniej, skoro UFO większość czasu przebywa w powietrzu, zrozumiałe jest, że było też widziane przez pilotów i że dochodziło do bliskich spotkań samolotów z UFO.

Dr Richard Haines pracował w latach 1967-1988 na kierowniczym stanowisku w centrum badawczym amerykańskiej agencji kosmicznej NASA w Ames i jako naukowiec współuczestniczył w programach Gemini, Apollo, Skylab i stacji kosmicznej Freedom. Ponieważ dr Haines jest również wykładowcą psychologii eksperymentalnej, badał często pilotów samolotów. Odkrył wtedy, że bardzo wielu z nich widziało UFO, ale z obawy przed utratą licencji nie wspominali o tym przełożonym. Kiedy spora grupa pilotów opowiedziała mu w zaufaniu o swoich przeżyciach, dr Haines zaczął się interesować obserwacjami UFO poczynionymi przez lotników.

Z rezultatów jego badań wynika, że relacje te nie różnią się od naziemnych obserwacji UFO. Wiele załóg samolotów dokonywało swoich obserwacji przez dłuższy czas, na bardzo dużych wysokościach i przy dużej prędkości. Stąd z góry można wykluczyć standardowe wyjaśnienia, jak balony, zdalnie sterowane modele i latawce. Z kolei meteory, startujące rakiety czy wchodzące w atmosferę statki powietrzne nie są w stanie wykonywać zaobserwowanych manewrów. Dr Haines przeanalizował też relacje z wypadków, do których doszło przed zorganizowaniem przez Siły Powietrzne USA pierwszych programów ufologicznych: Sign (Znak), Grudge (Uraza) i Blue Book (Błękitna Księga). Świadkiem obserwacji UFO jest często cała załoga samolotu. Ten fakt ma takie znaczenie, że kilku osobom jest znacznie łatwiej rozpoznać optyczne złudzenia czy zjawiska natury niż pojedynczemu świadkowi.

Dr Haines odkrył 283 obserwacje UFO, dokonane przez załogi samolotów w latach 1942-1952. Większość relacji pochodziła z programów Sign, Grudge i Blue Book, przeprowadzonych przez lotnictwo amerykańskie. W 93% wypadków o obserwacji UFO zameldowali piloci amerykańscy, w pozostałych - innej narodowości. Ponieważ do badań wykorzystano dane z programów prowadzonych na terytorium Stanów Zjednoczonych, laik mógłby odnieść wrażenie, że tylko amerykańscy lotnicy spotykają UFO. Można jednak założyć, że na całym świecie statystyki wyglądałyby podobnie. Przykładowo, w Chinach częściej meldowałyby o spotkaniach z UFO załogi samolotów chińskich niż piloci zagranicznych linii lotniczych. W zbadanych przypadkach 68% zgłoszeń pochodziło od pilotów samolotów wojskowych, 20% - z cywilnych linii lotniczych, a pozostałe - od właścicieli prywatnych samolotów. Na podstawie tych wyników widać, że wojskowi stykają się ze zjawiskiem UFO częściej niż ludność cywilna.

Zanim przeprowadzono program Sign, UFO obserwowano przede wszystkim w czasie II wojny światowej. Lotnicy wszystkich biorących udział w wojnie krajów meldowali, że widzieli małe, jasno świecące, latające obiekty, które weszły do historii pod nazwą foo fighters. Piloci alianccy przypuszczali, że są to maszyny niemieckie bądź japońskie. Ponieważ te nieznane obiekty nigdy nie atakowały, wielu lotników zakładało, że stanowią one element wojny psychologicznej, prowadzonej przez przeciwnika. Wywiad aliancki odkrył jednak wkrótce, że nie zostały one skonstruowane przez Niemców. Wiadomo również, że niemiecka Luftwaffe przeprowadziła pod kierunkiem profesora Georga Kampera program Uranus, mający na celu ich zbadanie. Niemcy podejrzewali, że foo fighters stanowią nową broń aliantów. Niektóre z tych obserwacji mogły zostać wyjaśnione w konwencjonalny sposób, np. elektrycznością statyczną, piorunami kulistymi albo refleksami spowodowanymi osadzeniem się kryształków lodu na nierównościach szyb kabiny pilota. W styczniu 1992 roku amerykańska organizacja badawcza Citizens Against UFO Secrecy (Obywatele Przeciwko Tajemnicy UFO - CAUS) na podstawie prawa FOIA złożyła w tej sprawie wniosek do Centrum Badań Historycznych Sił Powietrznych USA (U.S. Air Force Historical Research Center), mieszczącego się w bazie lotniczej Maxwell w Alabamie 3. Po paru miesiącach CAUS otrzymało od Sił Powietrznych kilka dokumentów, wcześniej zakwalifikowanych jako tajne. Dokumenty te mówiły o obserwacjach foo fighters, dokonanych przez amerykańskich pilotów nad Niemcami. Co ciekawe, wojskowi nie znaleźli zadowalającego wyjaśnienia tego zjawiska. Ponieważ foo fighters zostały zaobserwowane przez wszystkie armie biorące udział w wojnie, i do dzisiaj nie znaleziono żadnego wytłumaczenia, można je nazwać zwiastunami nowoczesnej ery UFO.

Jedna z przeprowadzonych przez dr. Hainesa analiz częstości obserwacji wykazała, że w okresie objętym badaniami załogi samolotów meldowały średnio o 23 obserwacjach UFO miesięcznie. Przeciętny czas trwania obserwacji wynosił około 7,3 minuty. Dla samolotu poruszającego się w linii prostej z prędkością 250 km/h odpowiada to odcinkowi 30 km. Naturalne zjawiska, jak np. spadające meteory, można obserwować najczęściej tylko przez połowę tego czasu. Większość obserwacji UFO nastąpiła wieczorem między godz. 20.00 a 21.00. W godz. 21.00-22.00 częstość obserwacji ponownie się zmniejszała. Wykres pokazuje relację pomiędzy liczbą świadków a obserwacji. Ciekawe, że niektóre z załóg podawały, iż w samolocie wystąpiły zakłócenia elektromagnetyczne.

Dołączona grafika


Liczba świadków podczas spotkania UFO- samolot na podstawie badań dr. Richarda Hainesa

Te zakłócenia obejmowały:
1. Nieprawidłowe zachowanie się żyrokompasów i kompasów magnetycznych.
2. Zakłócenia systemów nawigacyjnych i urządzeń radiowych.
3. Chwilowe zaniki w dopływie prądu.
4. Awarię instrumentów w kabinie pilota.
5. Chwilowe przerwy w działaniu uzbrojenia.

W trzech samolotach podczas spotkania z UFO przestały działać silniki. Załogom udało się na szczęście ponownie je uruchomić, kiedy UFO znikło. Ponieważ zakłócenia występowały tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdowały się niezidentyfikowane obiekty latające, można wysnuć wniosek, że to UFO wytwarza pole elektromagnetyczne o dużym natężeniu, które powoduje powstanie zakłóceń.

Źródło : Świat tajemnic

C.D.N.


  • 1



#2

whiteside.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hmm, obserwacje UFO przez pilotów są chyba faktem nie do podważenia! Sam kiedyś widziałem COŚ latającego wokół samolotu. Było to w nocy (marzec 2006), godzina ok. 23. Byłem na papierosku na balkonie, gdy zauważyłem czerwone światło zwisające w bezruchu. W niedużej odległości od tego obiektu przeleciał samolot. Gdy odleciał już na jakieś parę ładnych kilometrów, to światło nagle przyspieszyło i zaczęło za nim lecieć. Następnie zaczęło robić różne akrobacje - wyprzedzać go, lecieć koło niego, czasami zanikało z jednej jego strony, by pojawić się z drugiej. Moja obserwacja trwała około 1 minuty. Ciekawe co później działo się z tym UFO?? Widział ktoś jeszcze coś takiego?
  • 0

#3

Searcher of a hidden sense.
  • Postów: 82
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Obserwacje przez pilotów były,są i będą jednymi z bardziej wiarygodnych obserwacji o UFO,nie ma tutaj mowy o tzw. zbiorowej halucynacji jak to czasami wciska się ludziom. Zresztą istnieje przecież kilka ciekawych filmów przedstawiających te zjawiska i to w sposób jak najbardziej wiarygodny,przynajmniej jak dla mnie :smile:
  • 0

#4

Halley.
  • Postów: 316
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

MadMike, zgadza się film nie zahipnotyzuje :) Zwłąszcza, że są to zazwyczaj kilkusekundowe ujęcia.
  • 0

#5

michalp.
  • Postów: 1792
  • Tematów: 98
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

A było gdzieś chyba na tym forum, że pilot z jakiś chyba amerykańskich linii lotniczych przez kilka lat swojej pracy, prawie za każdym lotem miał zasobą jakieś towarzysto. :crazy:
  • 0

#6

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Brytyjski samolot śledzony przez NOL-e


Choć poniższe zdarzenie jest często przywoływane w literaturze ufologicznej, włączyłem je do niniejszej strony, gdyż osobista relacja głównego świadka jest mniej znana, choć szczegółowsza od tej, którą przytaczano w poprzednich wersjach.

29 czerwca 1954 roku kapitan James Howard pilotował samolot Boeing Stratocruiser G-ALSC, należący do British Overseas Airways Corporation (obecnie British Airways), podczas lotu nr 510-196 z Nowego Jorku do Londynu przez Goose Bay. Z Nowego Jorku wystartował o godzinie 21.30 czasu Greenwich. Po półgodzinie, kiedy tracił już łączność z Centrum Kontroli Lotów w Nowym Jorku, został poinformowany przez Boston, żeby utrzymał pozycji w pobliżu wybrzeża Rhode Island. Nie powiedziano mu, dlaczego ma trzymać się tej trasy, ale Howard uznał, że pewnie ma zbieżny kurs z jakimś innym samolotem. Po dziesięciu lub dwunastu minutach zawiadomił Boston, że jego zapasy paliwa nie są niewyczerpalne, i poprosił o otwarcie drogi. Wieża kontrolna zezwoliła mu na kontynuowanie lotu pod warunkiem, że zgodzi się zboczyć z drogi i lecieć przez Cape Cod, wracając na pierwotny tor dopiero wówczas, gdy znajdzie się już na północ od Bostonu.

Trzy godziny później, przelatując na pułapie dziewiętnastu tysięcy stóp nad ujściem Rzeki Świętego Wawrzyńca, w pobliżu Seven Islands w prowincji Quebec i mając niżej - na wysokości czternastu tysięcy stóp - zachmurzenie 0,6-0,9, kapitan Howard ujrzał jakieś dziwne obiekty:

Poruszały się z prędkością umiej więcej taką samą jak my (dwieście trzydzieści węzłów), na kursie równoległym, może trzy lub cztery mile na północny zachód od nas (kierowaliśmy się na północny wschód). W tym czasie znajdowały się poniżej pułapu chmur, sądzę, że na wysokości ośmiu tysięcy stóp. Przekroczyliśmy wybrzeże Labradoru i wkrótce pokrywa chmur została za nami; wtedy można było wyraźnie zobaczyć te obiekty, które jakby trochę zbliżyły się do naszej wysokości. W tym czasie słońce stało nisko na północnym zachodzie, niebo było czyste, widoczność nieograniczona.

Ponieważ obiekty towarzyszyły samolotowi przez dwadzieścia minut, kapitan Howard i jego załoga mieli dość czasu, żeby przyjrzeć się im dokładnie i nawet je naszkicować. Niektórzy pasażerowie także widzieli te obiekty i wyglądali z ciekawością przez okna po prawej burcie. Oto relacja Howarda:

Był tam jeden wielki obiekt i sześć mniejszych, kulistych. Te mniejsze leciały w jednej linii, chwilami trzy przed tym dużym, a trzy za nim, potem dwa z przodu, a cztery z tyłu itp., ale zawsze na tym samum pułapie. Ten duży stale, powoli zmieniał kształt, podobnie jak rój pszczół zmienia układ w locie. Wszystkie były nieprzezroczyste, miały wyraźny zarys, szary kolor, nie widać było żadnych świateł ani płomieni.

Po dziesięciu minutach przyglądania się temu widowisku kapitan Howard uznał, że znajdują się w zasięgu radiolatarni fal wysokiej częstotliwości w Goose Bay na Labradorze, zwrócił się więc do drugiego pilota Lee Boyda, żeby poprosił wieżę kontrolną o informację.

Kazali nam opisać to, co widzimy, potem powiedzieli, że mają na patrolu F-94 i skierują go do nas (F-94 był dwuosobowym myśliwcem wyposażonym w radar). W chwilę później Goose Bay kazała nam zmienić częstotliwość i nawiązać kontakt bezpośrednio z myśliwcem. Kiedy to zrobiliśmy, myśliwiec poinformował, że ma z nami łączność radiową - ale ani słowem nic wspomniał, że coś widzi. Podałem mu namiar obiektów w stosunku do nas, ale kiedy to robiłem, spostrzegłem, że małe obiekty zniknęły. (Mój nawigator, który w tym czasie obserwował je dokładnie, powiedział, że zbiły się w jedną grupę i weszły w ten duży obiekt.)

Kiedy F-94 zbliżał się, duży obiekt - znajdując się na tym samym względnym pelengu, co stratocruiser - zaczął się kurczyć i po kilku sekundach zupełnie zniknął. Kapitan Howard zaczął podchodzić do lądowania w Goose Bay, aby uzupełnić paliwo. Wylądował o godzinie 1.45 czasu Greenwich. Powiedział: "Zostaliśmy w Goose Bay dokładnie wypytani przez pracowników amerykańskiego wywiadu lotniczego, którzy, nawiasem mówiąc, wydawali się zupełnie nie zaskoczeni tym incydentem i powiedzieli, że ostatnio nad Labradorem było ich kilka. Opuściliśmy Goosc Bay o godzinie 3.14 czasu Greenwich, lecąc do Londynu, gdzie przybyliśmy o godzinie 12.27, 31 czerwca".

Później kapitan Howard dowiedział się, że pewien lekarz i jego żona, spędzający urlop w stanic Massachusetts, widzieli kilka obiektów lecących w kierunku północno-wschodnim mniej więcej w tym samym czasie, gdy stratocruiser dostał polecenie trzymania się wybrzeża Rhode lsland. Niestety, port w Goose Bay miał radar lotniczy o krótkim zasięgu, a F-94 nie przekazał meldunku o namierzeniu obiektów na radarze pokładowym. Ponieważ stratocruiser odleciał do Londynu przed powrotem myśliwca, kapitan Howard nie miał sposobności wypytania jego załogi. Ale- przypuszcza - jeżeli przetrzymanie go było spowodowane pojawieniem się NOL-i w rejonie Bostonu, to musiały one zostać namierzone na miejscowym radarze.

Źródło : Świat tajemnic

C.D.N.


  • 0



#7

michalp.
  • Postów: 1792
  • Tematów: 98
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Szkoda że zdjęć nikt nie robił.
  • 0

#8

Jarecki.
  • Postów: 4113
  • Tematów: 426
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szkoda że zdjęć nikt nie robił.

To się wydarzyło ponad pół wieku temu.
Wtedy praktycznie nikt nie posiadał aparatów fotograficznych,a przede wszystkim któż mógłby się spodziewać,że zobaczy NOL-a.
  • 0



#9

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tragiczne spotkanie z UFO nad Kubą

W 1978 roku do organizacji badawczej Citizen Against UFO-Secrecy (Obywatele Przeciwko Tajemnicy UFO - CAUS) dotarła wiadomość o szczególnie interesującym zdarzeniu. Informatorem był specjalista ds. bezpieczeństwa z 6947. Security Squadron (6947. Kompania Bezpieczeństwa) w bazie Sił Powietrznych Homestead.

Powiedział on w zaufaniu fizykowi atomowemu Stantonowi T. Friedmanowi, że w 1967 roku kubański myśliwiec przechwytujący Mig-21 eksplodował za sprawą UFO. Zadaniem owego specjalisty ds. bezpieczeństwa było podsłuchiwanie rozmów kubańskiego lotnictwa. Był on jedną ze stu osób, które odbywały służbę wojskową w jednostce lotnictwa morskiego w Key West. W marcu 1967 roku podsłuchano, jak kubańska obsługa radarów wykryła niezidentyfikowany obiekt latający. UFO nadlatywało nad Kubę z północnego wschodu z prędkością około 1000 km/h na wysokości 10 km. Kubańczycy wysłali dwa myśliwce Mig-21, które miały przechwycić UFO. Kubańscy radarzyści doprowadzili migi na 5 km od UFO. Jeden z pilotów zameldował, że UFO wygląda jak jasna, metaliczna kula bez żadnych oznaczeń. Ponieważ UFO nie reagowało na myśliwce, stacja naziemna rozkazała pilotowi zestrzelić obiekt. Kilka sekund później amerykańscy specjaliści od podsłuchu usłyszeli krzyk Kubańczyków. Jeden z migów 21 eksplodował w powietrzu, zanim zdołał odpalić rakietę w stronę UFO. Krótko potem UFO przyśpieszyło, wzniosło się na wysokość ponad 30 km i znikło w kierunku południowego wschodu, czyli Ameryki Południowej.

Amerykanie przesłali natychmiast raport do kwatery głównej National Security Agency (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa), gdyż ta jednostka Air Force Security Service (Służba Bezpieczeństwa Sił Powietrznych -AFSS) jej podlegała. W ciągu kilku godzin AFSS otrzymała rozkaz przekazania wszystkich nagrań i danych do NSA. Wśród nich znajdowały się również te, które były potrzebne do określenia pozycji samolotów i UFO. Obsługa otrzymała polecenie oznaczenia eksplozji kubańskiego miga jako uszkodzenie maszyny. Kiedy Stanton Friedman powiadomił o tej historii dziennikarza Roberta Pratta oraz CAUS, badacz UFO Robert Todd, korzystając z prawa FOIA, zwrócił się z zapytaniem w tej sprawie do Sił Powietrznych, CIA, NSA i Marynarki Wojennej. Instytucje te odpowiedziały jednak, że nie są kompetentne. Oficer informacyjny CIA Gene F. Wilson zaproponował Toddowi, aby ten zwrócił się bezpośrednio do rządu kubańskiego. Ale kiedy Todd zawiadomił NSA, że zamierza napisać w tej sprawie wprost do rządu kubańskiego, odwiedziło go dwóch urzędników FBI, którzy zwrócili mu uwagę, że w ten sposób dopuściłby się szpiegostwa, co jest zagrożone więzieniem albo nawet karą śmierci. NSA powiadomiła FBI i podsłuchiwała telefon Todda. Robert Todd dociekał, czy wszystkie informacje o tym zdarzeniu są utajnione, na co jeden z urzędników odpowiedział: "Część informacji jest utajniona, większość to bzdury". Jakiś czas później zadzwonił do Todda major lotnictwa odpowiedzialny za wydział FOIA i powiedział, że dokument kubański jest tajny, ale nie ze względu na samo zdarzenie, jakoby mało interesujące, lecz ze względu na metody zdobywania informacji. W końcu NSA mimo wszystko odtajniła część dokumentu. Niech zapoznają się z nim także czytelnicy:

"W marcu 1967 roku 6947. Security Squadron (6947. Kompania Bezpieczeństwa) z siedzibą w jednostce lotnictwa morskiego Poca Chica koło Key West (Floryda) przekazała raport o poniższym wypadku. Jej zadaniem jest podsłuch kubańskich rozmów wojskowych.

Kubańskie stacje radarowe zameldowały o nieznanym obiekcie latającym, który z północnego wschodu zbliżał się do kubańskiego lądu. Kiedy obiekt, będąc na wysokości 10 km, wleciał w kubańską przestrzeń powietrzną, poderwano dwa myśliwce przechwytujące Mig-21. Samoloty zbliżyły się do obiektu na odległość 5 km. Jeden z pilotów (dowódca pary) zameldował, że latający obiekt wygląda jak jasna, metaliczna kula i nie ma żadnych widocznych oznaczeń. Kwatera główna lotnictwa kubańskiego rozkazała dowódcy zestrzelić obiekt. Dowódca zameldował stacji naziemnej, że ma obiekt na ekranie radaru i przygotował rakiety do odpalenia. Chwilę potem drugi pilot poinformował stację naziemną, że samolot dowódcy eksplodował. Podał również, że w chwili eksplozji nie dostrzegł dymu ani płomieni. Wkrótce operatorzy radarów spostrzegli, że obiekt bardzo gwałtownie przyśpieszył i wzniósł się na wysokość 30 km. Kiedy po raz ostatni widziano obiekt, zniknął on na południowym wschodzie, w kierunku Ameryki Południowej.

Do kwatery głównej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa przesłaliśmy w tej sprawie krótki raport, obejmujący standardowe informacje o utracie samolotu przez wroga, wkrótce zaś kolejny. W ciągu kilku godzin otrzymaliśmy rozkaz przesłania wszystkich danych i nagrań dotyczących tego wypadku do kwatery głównej NSA. Powiadomiono nas, że jako przyczynę runięcia samolotu mamy zapisać uszkodzenie maszyny".

Nieco później Robert Todd został powiadomiony przez pułkownika Johnsona, że 10 kolejnych dokumentów dotyczących tego zdarzenia ze względów narodowego bezpieczeństwa jest wyłączonych z prawa FOIA i nie zostaną odtajnione. Perypetie te świadczą o tym, że Robert Todd i organizacja badawcza CAUS natracili na poważną sprawę i że kubański wypadek był autentyczny. Ta historia pozostaje tajemnicą i można tylko zadać pytanie, ile jeszcze takich raportów nadal spoczywa w archiwach NSA.

Źródło : Świat tajemnic

C.D.N.


[ Dodano: 2006-08-09, 20:14 ]

POŚCIG ZA OBIEKTEM UFO NAD SŁUPSKIEM


Bardzo często się zdarza, że służby wojskowe stwierdzają, iż nie rejestrują tego typu zdarzeń, wiadomo jednak, że wojsko w tajemnicy przed opinią publiczną zajmuje się przypadkami spotkań pilotów wojskowych z UFO. Tego typu relacji pilotów jest bardzo wiele. Poniżej chciałabym przedstawić przypadek, który miał miejsce na lotnisku wojskowym w Słupsku. Informacja ta trafiła do mnie, dzięki zaprzyjaźnionemu pasjonatowi ufologii ze Słupska, Marcinowi Wawrzakowi. Jest to relacja nawigatora, pana Stanisława Z. Prezentuję krótki opis tego niezwykłego zdarzenia, do którego doszło 6 lipca 1983 roku. Tak wspomina to Stanisław Z.:

"6 lipca 1983 roku, pełniłem dyżur na stanowisku dowodzenia, jako nawigator naprowadzania. Otrzymaliśmy informację, że nad lotniskiem w Darłowie pojawił się jakiś niezidentyfikowany obiekt latający..."

Lotnisko wojskowe w Słupsku, godzina 11.26. Radar na wieży kontrolnej zarejestrował niezidentyfikowany obiekt, który naruszył przestrzeń powietrzną kraju. Pan Stanisław Z. powiadamia dowództwo. Wszczęto alarm bojowy. Kilka minut później w powietrze wzbija się wojskowy samolot, dowodzony przez kpt. Praszczałka. Po kilku minutach lotu, pilot wchodzi w bezpośredni kontakt z obiektem.

Dołączona grafika


Po kilku minutach pilot zameldował: "Cel widzę. Jest to obiekt stalowego koloru, wiruje wokół własnej osi, zarzuca jak bumerang, bez znaków rozpoznawczych, bez silników i bez żadnych oznakowań." - opowiada Stanisław Z.

Meldunki przekazywane przez kpt. Praszczałka zdezorientowały dowództwo lotniska. Postanowiono o całym zdarzeniu powiadomić Naczelne Dowództwo Sił Powietrznych Kraju w Warszawie.

Po 20 minutach dopiero przyszła decyzja, żeby pilot otworzył ogień. Kiedy przekazałem pilotowi decyzję: <<"Otwieraj ogień!>> i podałem ograniczenia, pilot zameldował: "Obiekt zrobił gwałtowny skręt i znikł!"
W tym samym momencie na radarach wojskowych zapanował chaos. Nawigatorzy zaczęli odbierać na radarach tysiące dziwnych, nieznanych punktów w powietrzu. Przez następne 10 godzin trwały bezowocne poszukiwania przy udziale wojskowych samolotów.

Następnego dnia w jednostce pojawiły się Wojskowe Służby Specjalne, które rozpoczęły śledztwo. Niestety, do dziś niewiadomo, jaki był jego wynik. Wojsko nie ujawniło żadnych informacji, a nawigator o przebiegu śledztwa nie chciał rozmawiać. Tak więc, nie wiemy, czym był obiekt ścigany przez kpt. Praszczałka i wydaje się wątpliwe, aby Wojsko Polskie ujawniło kiedykolwiek zarówno przebieg tego, jak i wielu innych, jakże podobnych zdarzeń.

Serwis NPN
Agnieszka Kijewska
Źródło: Marcin Wawrzak, na podstawie własnych, zebranych materiałów


C.D.N.


  • 0



#10

MatoIto.
  • Postów: 635
  • Tematów: 4
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Super oby kiedys takie artykuły ukazywały sie w prasie
  • 0

#11

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zaginięcie Delta Sierra Juliet


Poniższy wypadek stanowi jedną z największych zagadek w historii australijskiego lotnictwa. Wieczorem 21 października 1978 roku nad Cieśniną Bassa zaginął bez śladu dwudziestoletni australijski pilot Frederick Valentich ze swoją cessną. Z jego ostatnich komunikatów radiowych można wnioskować, że Valentich miał w powietrzu bliskie spotkanie z UFO.

W tym czasie Australię nawiedziła fala UFO. Valentich leciał z portu lotniczego Moorabbin w Melbourne na wyspę King wzdłuż wybrzeża Wiktorii, gdy nagle zobaczył lecący w pobliżu duży, nieznany obiekt. Ponieważ połączył się przez radio z kontrolą lotów w Melbourne, istnieje oficjalny zapis potwierdzający to zdarzenie. Przedstawiamy poniżej przekład rozmowy między Frederickiem Valentichem (F.V) a kontrolą lotów w Melbourne (K.L.M.):

19:06:14 F.V.: Melbourne, tutaj Delta Sierra Juliet. Czy są jakieś znane wam loty poniżej 1500 m?

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, żadnych znanych nam lotów.

F.V.: Delta Sierra Juliet, ale zdaje się, że poniżej 1500 m jest duży samolot.

19:06:44 K.L.M.: Delta Sierra Juliet, jaki to jest typ samolotu?

F.V.: Delta Sierra Juliet, nie mogę tego stwierdzić, jasny, wydaje mi się, jakby to były światła lądowania.

19:07:00 K.L.M.: Delta Sierra Juliet.

19:07:31 F.V.: Melbourne, tutaj Delta Sierra Juliet, ten samolot przeleciał właśnie 300 m nade mną.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, zrozumiałem, czy to jest bardzo duży samolot, możesz potwierdzić?

F.V.: Nie wiem, leci bardzo szybko. Czy w pobliżu jest jakiś samolot Air Force?

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, nie ma w pobliżu żadnego znanego samolotu!

19:08:18 F.V.: Melbourne, on leci teraz na mnie od wschodu.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet.

19:08:41: Cisza radiowa przez dwie sekundy.

19:08:48 F.V.: Delta Sierra Juliet, sprawia wrażenie, jakby bawił się ze mną w jakąś grę, przelatuje nade mną z podwójną, potrójną prędkością, nie mogę go zidentyfikować.

19:09:00 K.L.M.: Delta Sierra Juliet, zrozumiałem, jaka jest twoja obecna wysokość?

F.V.: Moja wysokość cztery i pół tysiąca, cztery, pięć, zero, zero.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, potwierdzasz, że nie możesz zidentyfikować tego samolotu?

F. V.: Potwierdzam.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, zrozumiałem, bądź w pogotowiu.

19:09:27 F.V.: Melbourne, Delta Sierra Juliet, to nie jest samolot, to jest (cisza radiowa przez dwie sekundy).

19:09:42 K.L.M.: Delta Sierra Juliet, możesz opisać ten samolot?

F.V.: Delta Sierra Juliet, on leci do..., ma podłużny kształt (cisza radiowa przez trzy sekundy), już nie mogę go zidentyfikować, rozwija taką prędkość (cisza radiowa przez trzy sekundy). Jest teraz przede mną, Melbourne.

19:10:00 K.L.M.: Delta Sierra Juliet, zrozumiałem, a jak duży jest obiekt?

19:10:19 F.V.: Delta Sierra Juliet, Melbourne, chyba się zatrzymał. Okrążam go teraz, ale ten obiekt krąży nade mną. Ma zielone światło i jest metaliczny. Błyszczy się.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet.

19:10:46 F.V.: Delta Sierra Juliet (cisza radiowa przez pięć sekund). On zniknął.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet.

19:11:00 F.V.: Melbourne, wiecie, co to za samolot? Czy to samolot wojskowy?

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, potwierdź, że samolot właśnie zniknął.

F.V.: Powtórzcie to.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, czy samolot wciąż jest w pobliżu?

F.V.: Delta Sierra Juliet (cisza radiowa przez dwie sekundy), nadlatuje teraz z południowego zachodu.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet.

19:11:50 EV.: Delta Sierra Juliet, mam kłopoty z silnikiem...

K.L.M.: Delta Sierra Juliet, zrozumiałem, co masz zamiar zrobić ?

RV.: Mam zamiar aa na King Island aa Melbourne. Ten dziwny samolot znowu zawisł nade mną (cisza radiowa przez dwie sekundy). Zawisł w powietrzu i to nie jest samolot.

K.L.M.: Delta Sierra Juliet.

19:12:28 RV.: Delta Sierra Juliet, Melbourne (cisza radiowa przez siedemnaście sekund)...

Nie podano żadnego oficjalnego wyjaśnienia dziwnych odgłosów, jakie słyszano podczas ostatniego komunikatu pilota. Po ostatnim odezwaniu się Valenticha w powietrze wysłano natychmiast wojskowe i cywilne samoloty ratownicze, które nie znalazły jednak ani szczątków cessny, ani plam oleju na powierzchni wody. Początkowo chciano ten wypadek zataić przed opinią publiczną i przedstawić jako zwykłe runięcie samolotu. Wkrótce jednak prawda wyszła na jaw, gdyż w tym samym czasie znajdowało się w powietrzu kilku innych pilotów i słyszeli oni rozmowę między Valentichem a kontrolą lotów w Melbourne. 23 października powiadomiono opinię publiczną, że zaginięcie Fredericka Valenticha miało związek z UFO. Ustalono, że UFO pojawiało się w rejonie Cieśniny Bassa już sześć tygodni przed zaginięciem Valenticha. Wiele z tych obserwacji zostało omówionych w czasopismach i gazetach ufologicznych na całym świecie. Badacze UFO odkryli, że w tym czasie, kiedy zaginął Frederick Valentich, latające obiekty w kształcie ryb i cygar widziane były przez innych, niezależnych świadków.

W grudniu 1982 roku zgłosili się dwaj nurkowie, którzy utrzymywali, że znaleźli zaginioną cessnę na dnie koło przylądka Otway. Twierdzili oni, że zrobili jej 16 zdjęć. W tym samym czasie dokumentarzysta Ron Cameron chciał nakręcić film o wypadku Valenticha. Nurkowie zaproponowali mu sprzedaż fotografii za około 10 000 USD. Cameron oferty nie przyjął. Nurkowie pokazali mu jednak 5 zdjęć, które przedstawiały nie naruszoną cessnę na dnie morza. Jednak dziwnym trafem pilota w samolocie już nie było. Department of Aviation (Departament Lotnictwa) planował przystąpić do poszukiwań, zrezygnował jednak z tego pomysłu, aby nie wywoływać powtórnej dyskusji. W 1983 roku Cameron chciał zbadać sprawę dokładniej, natrafił jednak na sporo niejasności. Z tego co wiadomo obecnie, historia opowiedziana przez nurków była najprawdopodobniej oszustwem. Bez względu na to, co przydarzyło się Frederickowi Valentichowi, zapis rozmowy między nim a australijską kontrolą lotów pozwala z bardzo du-żym prawdopodobieństwem założyć, że jego zaginięcie miało związek ze spotkaniem z UFO.

Źródło : Świat tajemnic

C.D.N.


  • 0



#12

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Przypadek Gormana


Porucznik George F Gorman z Sił Powietrznych USA jest autorem najbardziej niezwykłego sprawozdania ze spotkania ze światłem lub obiektem nieznanego pochodzenia. Zajście miało miejsce nad Fargo w Północnej Dakocie 1 października 1948 roku. Trwało 27 minut. Gorman wrócił ze swą eskadrą z przelotu, ale postanowił nie lądować od razu, aby mieć na koncie więcej godzin lotów nocnych. Przed zejściem na ziemię, około dziewiątej wieczorem, skontaktował się z wieżą kontroli lotów, by uzyskać informacje potrzebne przy lądowaniu. Pracownik wieży kontrolnej poinformował go, że oprócz niego w okolicy znajdował się tylko jeden samolot o nazwie "Piper Cub". Gorman dostrzegł pod sobą jego zarysy, ale wtedy właśnie przemknęło obok niego coś, co wyglądało jak światła ogonowe innego samolotu. Gorman ponownie połączył się z wieżą i ponownie dowiedział się, że w pobliżu nie było innych samolotów. Wtedy zdecydował się sam zbadać sprawę tajemniczego światła. Skierował swój F-51 w stronę światła i kiedy znalazł się w odległości prawie 1000 m, dostrzegł niewyraźny zarys jakiegoś obiektu. Oba pojazdy leciały prosto na siebie, aż w końcu Gorman gwałtownie zmniejszył wysokość i światło przemknęło nad nim w odległości około 1500 m. Ostro skręcił w prawo i znów znalazł się na wprost światła lecącego w jego kierunku. Kiedy już zderzenie wydawało się nieuniknione, światło znienacka wystrzeliło pionowo w górę i znikło. Całe zajście potwierdziło dwóch kontrolerów lotów, którzy widzieli światło i samolot "Piper Cub". Oni również mówili o zadziwiającej prędkości światła.

Gorman stwierdził, że manewry UFO świadczyły o jego przypuszczeniach. Choć nigdy w rozsądny sposób nie wyjaśniono całego zajścia, zespół badawczy doszedł do wniosku, że Gorman ścigał zbłąkany balon meteorologiczny. Jak jednak doświadczony lotnik, który odbywał już nocne loty, mógł pomylić szybko poruszający się obiekt ze stosunkowo powolnym balonem meteorologicznym, do dziś pozostaje nie rozwiązaną zagadką.
  • 0



#13

tomason.
  • Postów: 168
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

znowu balon? jak mozna taki kit wciskac? :/ :surprised:
  • 0

#14

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sensacyjne doniesienie pilota Boeinga 737-200



Odnosząc się do raportu przedstawionego przez meksykańskiego badacza Alfonso Salazara, Kapitan Luis Guillermo Cruz, pierwszy oficer, pilot Boeinga 737-200, doniósł o cylindrycznym niezidentyfikowanym obiekcie latającym (UFO) o metalicznej powłoce, centralnie nad jeziorem Tequesquitengo w meksykańskim stanie Morelos.

Do obserwacji doszło 16 września 2006 roku o godzinie 14:00 podczas lotu z Huatulco do miasta Meksyk w korytarzu powietrznym L-47. Warunki pogodowe były znakomite, z niewielką ilością chmur.

Odnosząc się do świadka, zwrócił on uwagę na obiekt z uwagi na silne odbicie światła w odległości 4 mil od samolotu, z prawej strony kabiny. Pierwszą myślą było, że może to być szybowiec, jednak w miarę zbliżania się do obiektu, pilot mógł doskonale ocenić niezidentyfikowany obiekt.

Pilot dodał, że cylindryczny obiekt przecinał niebo na tej samej wysokości co samolot, jednak w przeciwnym kierunku - o trajektorii lotu z północy na południe, utrzymując odległość około półtorej mili od samolotu.

Obiekt rozpłynął się w powietrzu po 4 minutach. Poniżej graficzna prezentacja zeznań pilota odnośnie tajemniczego obiektu UFO.

Dołączona grafika



Tłumaczenie: Eurycide
źródło: http://frankwarren.b...eports-ufo.html
  • 0



#15

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Pilot UFO Sightings
Obserwacje pilotów


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych