Nicole-Collie
Oprócz pytań Wszystko odpowiedz jeszcze na te:
Od jak dawna Ci się to zdarza?
Czy ktoś w Twojej rodzinie chorował na jakiekolwiek zaburzenia psychiczne?
Czy pojawienie się tych omamów poprzedziło jakieś szczególnie stresujące wydarzenie?
Czy ostatnio byłaś przemęczona?
Jaki charakter konkretnie mają te omamy, ze szczegółami?
Osobiście bym obstawiał, że to z przemęczenia połączonego ze stresem. Gdyby to były początki czegoś na prawdę poważnego, pewnie byś sobie nawet nie zdawała sprawy, że to nie jest rzeczywistość.
Zaczęło się od mniej więcej dwóch tygodni.
Żaden z moich krewnych nie cierpi nawet na depresje.
Jeśli chodzi o stresy to mając 21 lat raczej nie mam ekstremalnie stresującego życia, więc myślę, że raczej nic takiego nie miało miejsca.
Hmmm...jeśli chodzi o przemęczenie to raczej jestem w dobrej formie, choć od wczoraj zaczęła mi się wylęgać grypa.
Ciężko mi powiedzieć, na czym one polegają.
Np. miałam przypadek w którym szłam sobie pustym holem w kinie (było już późno, ok 22.00- wszyscy klienci siedzieli w salach i czekałam aż seanse się skończą) i przystanęłam, przyglądając się co robi reszta załogi. Po chwili po skosie za mną dostrzegłam kątem oka (a właściwie to chyba też w umyśle pojawił mi się obraz ) martwego białego, małego psa leżącego na korytarzu. Było to tak realne, że odwróciłam się w tym kierunku, lecz tam nic nie było. I to właśnie było dziwne, bo korytarz nie posiada żadnych białych obiektów, a kosze były z tego miejsca dla mnie niewidoczne, bo znajdywały się za kolumnami. Czułabym się pewniej, gdyby tam jednak był jakiś obiekt, bo wtedy mogłam po prostu pomylić kształt z czymś innym, ale dosłownie nie było tam niczego oprócz szarej wykładziny.
Albo chciałam posprzątać salę i schylałam się za kotarę by chwycić miotłę i w tym samym momencie usłyszałam jak coś bardzo szybko małymi stópkami przebiegło w górę sali. Myślałam, że zejdę tam na zawał.
Najczęściej też słyszę coś w stylu nagłego natarcia na drzwi (wiecie, tak jakby silny przeciąg uderzył w drzwi). Problem w tym, że tam przeciągu być nie może, bo mamy tylko wentylację, która zresztą działa za słabo (wg mnie).
W kinie mam je najczęściej, ale bywa też że często wracając do domu po pracy albo od chłopaka jest coraz gorzej. Słyszę kroki (mimo, że jest już późno i w zasięgu wzroku nie ma nikogo), idę sobie spokojnie a tu nagle kątem oka dostrzegam szare lub ciemne kształty, które szybko przemykają. Nie są to raczej żadne cienie, bo jak już mówiłam- nie mam nikogo, a te kształty są zbyt wysokie na bezdomne koty lub psy.
Najgorszym z przywidzeń było chyba, kiedy stałam na bramce i wpuszczałam ludzi. Nikt ni przychodził, więc rysowałam sobie na grafiku. Nagle znów zauważyłam coś, co pełznie w moim kierunku (ruch był bardzo powolny i jakby poklatkowy). Zamarłam, ale przypomniałam sobie wcześniejsze zwidy, więc nie spieszyło mi się żeby spojrzeć w tamtym kierunku. Nagle to coś wytrzeszczyło oczy i mignęły mi niczymi odblaski w rowerze. Szybko spojrzałamw tamtym kierunku i znów- kompletnie nic nie było poza szarą wykładziną.
Co do odgłosów to chyba najgorsze są szepty. Są mega ciche i bardzo stłumione no i oczywiście słyszę je tylko w pustej sali, ale parę razy niestety zdarzyło mi się je wyłapać.
Wiem, że może to naprawdę dziwnie brzmi, ale przysięgam, że wszystko co tu opisałam to prawda.
Bardzo proszę o pomoc.
Może te ciemne przestrzenie są tylko czynnikiem uwalniającym i ułatwiającym początek jakiegoś defektu? Tego boję się najbardziej. Mam ogromną nadzieję, że to tylko przywidzenia ze zmęczenia albo...no właśnie. Jakiekolwiek rozsądne rozwiązanie mile widziane.