Napisano
22.11.2011 - 05:19
Witam wszystkich blablabla; sceptyk jestem, zaznaczam, dorosły człowiek, realista pod każdym względem, ateusz etc. więc duchów żadnych sobie nie zmyślam, szukam racjonalnego wytłumaczenia ale jeśli taka iluzja odpowiada jakimś manifestacjom energii;) to kiedy zbraknie racjonalnych wytłumaczeń umysł mam otwarty, byle nie za szeroko.
Mianowicie w towarzystwie jednej osoby siedząc, no, pod mostem, obserwowaliśmy przez kilka, może kilkanaście sekund zjawisko jakby wielką ćmę, wznoszącą się b. szybko nad miastem. Noc, w miejscu gdzie siedzieliśmy było ciemno, ale mieliśmy stamtąd świetną perspektywę na usianą latarniami krajówkę i zachodnią panoramę miasta, nie było mgły, oczy mieliśmy przystrojone do warunków, nie byliśmy na haju etc. W pewnym momencie zobaczyliśmy jak mn.w. z miejsca gdzie obwodnica schodzi w miasto - czyli w doskonale oświetlonym - jakieś 600-800 metrów od nas, bielutki obiekt wznosi się z.. nie wiem skąd, z naszej perspektywy z wysokości ulicy ale to hałdowany teren, do góry, łukiem w stronę miasta aż wychodzi poza zasięg miejskich świateł i znika w mroku, bardzo szybko, w podobny sposób jak ptaki czy motyle właśnie, stąd skojarzenie. To nie było światełko ani żaden obłok, wyraźnie widzieliśmy stały obiekt z odległości z której ciężarówki są wielkości mrówek - ten obiekt był na pewno większy niż one, a tempo z którym się poruszał.. nie wiem, nie jestem fizykiem, w ciągu góra dziesięciu sekund wzniósł się z ulicy poza zasięg latarni, może ktoś tu jest w stanie to oszacować.
Wykluczam przywidzenie, halucynację nawet - dwóch trzeźwych, zdrowych ludzi widziało to samo i opisało podobnymi słowami; noc była sucha, letnia (sierpień), żadne zakrzywienia percepcji w tym miejscu nie przychodzą mi do głowy, nie ma tam jezior, nie działo się w górach. Obu nam wydawało się że widzieliśmy skrzydła ale nie będę przy tym obstawał - nie był aż tak blisko i poruszał się zbyt szybko żeby dać to za pewniak, a mogły nam te skrzydła dopisać umysły żeby to sobie jakoś wyjaśnić bo wiadomo latanie=skrzydła inaczej nie miałoby to dla ludzkiego mózgu sensu bo żaden znany mi obiekt nie mógł się z tamtego miejsca wzbić w powietrze z taką prędkością bez hałasu.
Mogę natomiast zaryzykować humanoidalną formę zjawiska, przy czym nie twierdzę że widziałem istotę, określam tylko kształt.
Nasze skojarzenia (to nie są teorie, umieszczam to jako percepcyjne podpowiedzi żeby Wam uzmysłowić jak to wyglądało) wielki motyl, ćma, anioł, ludzka dusza wznosząca się do nieba;)
nie stanęły zegarki, nikt nie umarł w tajemniczych okolicznościach, nikt w mieście o niczym podobnym nie wspominał ale po pierwsze nie chodziliśmy i nie pytaliśmy ludzi bo, no, to nie jest zagadka mojego życia ale jednak niewyjaśnione zjawisko i dlatego siedzi mi w głowie. Poza tym żadne samochody akurat nie przejeżdżały tą drogą a wznosząc się nad miasto nasza ćma była już na tyle wysoko że nawet jeśli nie była iluzją tylko obiektem, miał w sumie prawo nikt poza nami jej nie widzieć. Dziesiątki razy tam byliśmy przedtem i potem, ćmę widzieliśmy tylko raz.
się rozpisałem żeby niedomówień nie było, czekam na teorie Wasze niecierpliwie.
peace