Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zmiana ciała


  • Please log in to reply
37 replies to this topic

#16

hannibal.
  • Postów: 57
  • Tematów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Widzę, że większość z was sprowadza zmianę ciała tylko do schudnięcia albo do nabrania masy mięśniowej. a mnie ten temat też interesuje, bo chcę zmienić jedną rzecz w moim wyglądzie. Jak narazie- bezskutecznie. Być może moja "potęga myśli" nie jest zbyt silna , ale ciężko myśleć ciągle pozytywnie, jak mija dzień za dniem i miesiąc za miesiącem a rezultatów brak. Teorię to ja znam , ale powiedzcie czy ktoś z Was na forum rzeczywiście "przyciągnął" coś do siebie pozytywnym mysleniem. Wg mnie oczywiście pozytywne podejście do życia i ludzi przydaje się w życiu, ale czy naprawdę możemy mieć, co tylko chcemy? Nie ma chyba żadnych ograniczeń, co do naszych marzeń?
  • 0

#17

seiw83.
  • Postów: 212
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

cala zabawa polega na tym ze trzeba byc totalnie rozlunionym, oraz twoje pragnienie musi dotyzyc przyczyny problemu, efektu a nie samego rezultatu. postawa typu chce miec wikesze bicepsy da niewiele, ale myslenia ale fajnie bym sie czul z wiekszymi bicepsami,lub ale byloby fajnie miec wieksze bicepsy jestjuz bardzie wlasciwa.
  • 0

#18

WhiteLie.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hannibal to tak samo jak ja, właśnie nie chodzi mi o schudnięcie, ale o zmianę pewnych rzeczy w moim wyglądzie. Wiem, że to wiara czyni cuda i te wszystkie techniki bez niej nie działają. Wiem też, ze nie można mówić sobie chciałabym czy chcę, bo w tym chceniu będę tkwić. Trzeba powiedzieć sobie, że już to mam, no ale wiadomo, to nie jest takie łatwe powtarzać sobie coś, co po prostu nie jest prawdą. No ale ja naprawdę wierzę, że cuda się zdarzają, tzn. cuda.... może lepiej, że marzenia się urzeczywistniają.
  • 0

#19

hannibal.
  • Postów: 57
  • Tematów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ja jestem na etapie czytania książki Josepha Murphy'ego "Potęga Podświadomości". Ale mam kilka pytań.
Przede wszystkim, trzeba dobrze i czytelnie formułować swoje prośby. Mają one być w formie teraźniejszej + nasze wyobrażenia o tym. Powiem szczerze o co mi chodzi. Zacząłem tracić włosy- starośc nie radośc ;) W książce jest napisane, że najlepiej wmawiać to, o czym marzymy naszej podświadomości w fazie tzw. półsnu, najlepiej przed zaśnięciem i zaraz po obudzeniu. Ale jak mam formułować te prośby? Jak najkrócej czy w formie całej modlitwy, bo Murphy o tym też pisze. Czyli mam powtarzać sobie tylko zdanie "Mam ładne, gęste i mocne włosy" , wyobrażać sobie siebie w gęstych włosach, wierzyć, być pewnym, że tak się stanie i to wystarczy?
Powiem całkowicie szczerze, że wierzę, że sobie pomogę. Tylko chciałbym się upewnić, czy wszystko robię jak należy. Używam różnych szamponów i innych kosmetyków, ale wiem, że sam mogę się uleczyć. Naprawdę zacząłęm w to mocno wierzyć.
P.S. Aha, i jeszcze jedno. Musimy powtarzać sobie formułki w myślach, czy na głos? Czy to bez różnicy?

Użytkownik hannibal edytował ten post 16.11.2011 - 11:21

  • 0

#20

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Według mnie nie chodzi w tym wszystkim o powtarzanie słów typu „chce mieć gęste włosy” ale o to co z tych słów wynika, ale rzecz w tym że nie musi.

Pusto wypowiadane słowa bez żadnego „ładunku” nic nie zmienią. Co więcej będziesz mówił jedno, a umysł (możliwe że podświadomie, po cichu) będzie mówił że sam siebie oszukujesz ponieważ kłuci się to z tym co umysł uważa za prawdziwe. Co więcej brak efektów może spowodować że w umyśle wizja bujnej czupryny będzie jawiła się jako ciężka, trudna do osiągnięcia.
Właśnie to poczucie ciężkości, ściany za którą nie można wyjść jest tutaj największym problemem, w drodze do obranego celu (według mnie nie tyle niemożliwego, a raczej niepotrzebnego, ale masz wolną wole zrobisz jak chcesz).
Tak więc cała sztuka by umysł nie etykietował celu jako ciężkiego, trudnego. Zauważcie że często też jest w życiu tak że czegoś mocno pragniemy gdy przestajemy brać to na serio, przestajemy odczuwać trudność odnośnie danego celu bądź też zwyczajnie o nim zapominamy często sam przychodzi czasami nawet tak że ledwie go wyłapujemy w naszej świadomości, ponieważ przestaliśmy tak bardzo tego chcieć, przestaliśmy na to patrzeć jako coś ciężkiego. Im bardziej tego chcemy i im dłużej nie ma efektów jawi się nam to jako ciężkie, zwróćcie uwagę na ścisk, poczucie ciężaru gdy przenosimy świadomość, a raczej umysł (myśl) w miejsce które jest źródłem kompleksu.

Dlatego też we wcześniejszych postach pisałem o akceptacji, która paradoksalnie może przynieść pozytywne skutki. Gdy akceptujemy coś np. jakiś kompleks, mam na myśli całkowite poddanie i akceptację bez ukrytego motywu osiągnięcia korzyści w postaci rozwiązania problemu (samych siebie nie oszukacie) po prostu czysta akceptacja tak jakbyśmy mieli żyć z tym defektem, kompleksem do końca życia i dobrze się z tym czuli. Wtedy umysł przestaje widzieć to jako ciężar, rozpływa się, znika ponieważ potrafimy to zaakceptować, jest jak jest i jest dobrze.
Jeśli osiągniesz ten stan i stając przed lustrem nie będziesz odczuwał tego ciężaru, a ledwie będziesz go wyłapywał wtedy stanie się jedna z dwóch rzeczy.

Włosy nie odrosną ale nie będziesz się przejmował że jest ich coraz mniej, tak po prostu, lub odrosną i też nie będziesz jakoś specjalnie się tym cieszył ponieważ nie będzie to miało dla ciebie aż takiego znaczenia jeśli wcześniej w pełni to zaakceptujesz.

To jest oczywiście jedynie moje zdanie w tym temacie oparte na słowie pisanym i paru moich doświadczeniach (nie w takiej skali rzecz jasna) opartych na prostych dolegliwościach, bólu czy głupim swędzeniu. Rzecz w tym że pojęcie skali problemu zdaje się również pochodzić z umysłu tak więc tak ja to widzę.

Użytkownik Ladd edytował ten post 16.11.2011 - 14:49

  • 2

#21

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ladd

Masz dużo racji w tym co piszesz.
Problem pojawia się wtedy kiedy chcesz porozumieć się z osobnikiem który we własnym zbiorze informacji nie posiada na dany temat wiedzy nawet tej ogólnie znanej.
Taka osoba zaneguje ten przekazujesz. Nawet jeśli przyjmie to na poziomie informacji nie przyjmie tego na poziomie wiedzy.
Jeśli będzie się ta informacja kłóciła z jej dotychczasowym poglądem mocno utrwalonym zapewne go zaneguje i zaatakuje. Takie zjawisko jest dosyć powszechne znane.
  • 0



#22

hannibal.
  • Postów: 57
  • Tematów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

"Pusto wypowiadane słowa bez żadnego „ładunku” nic nie zmienią. Co więcej będziesz mówił jedno, a umysł (możliwe że podświadomie, po cichu) będzie mówił że sam siebie oszukujesz ponieważ kłuci się to z tym co umysł uważa za prawdziwe."
Oczywiście jest to pewien sposób oszukiwania samego siebie, bo mogę sobie mówić, że mam gęste włosy a jak spojrzę w lustro widzę, że jest inaczej. Ale tutaj jest ta kwestia wiary.


"Właśnie to poczucie ciężkości, ściany za którą nie można wyjść jest tutaj największym problemem, w drodze do obranego celu (według mnie nie tyle niemożliwego, a raczej niepotrzebnego, ale masz wolną wole zrobisz jak chcesz)."
To pierwsze z moich "marzeń", które mam zamiar spełnić poprzez Potęgę Podświadomości. Jeśli mi się to uda ( a wierzę, że tak), to na własnej skórze, niemal dosłownie, przekonam się, że to prawda. Napewno napiszę o tym wówczas na forum :)

"Dlatego też we wcześniejszych postach pisałem o akceptacji, która paradoksalnie może przynieść pozytywne skutki. Gdy akceptujemy coś np. jakiś kompleks, mam na myśli całkowite poddanie i akceptację bez ukrytego motywu osiągnięcia korzyści w postaci rozwiązania problemu (samych siebie nie oszukacie) po prostu czysta akceptacja tak jakbyśmy mieli żyć z tym defektem, kompleksem do końca życia i dobrze się z tym czuli.
Poruszyłeś bardzo ważną sprawę. Czytałem w jakiejś innej książce na ten temat. Gdy pragniemy czegoś za bardzo, że staje się to niemal obsesją, nic z tego nie wyjdzie. Czasem dobrze jest "jakby" odłożyć trochę to marzenie na bok. Ale nie do końca to rozumiem. Skoro mamy afirmować sobie marzenie, najlepiej 2 razy na dzień, leżąc już w łózku, to naturalne, że mocno tego pragniemy. Chyba, że mamy nie myśleć o tym w ciągu dnia? To nie jest tak, że ja stojąc przed lustrem rozbijam łazienkę. Moja postura ciała, twarz itp sprawia, że nie będę tragicznie wyglądał bez włosów. Ale właśnie dużo lepiej będę się czuł z gęstą czupryną. Będę po prostu bardziej zadowolony. I to chyba o to chodzi. Jeśli wmówimy naszej podświadomości, że zmiana, którą afirmujemy sprawi, że będziemy szczęśliwsi, nasze marzenie się spełni.

Dzięki wogóle za tak obszerną odpowiedź :)

P.S. I sorry za takie cytowanie, ale jestem nowy na forum i nie wiem jak się cytuje selektywnie, na innych forach to jest inaczej ;)
  • 0

#23

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Witam, chciałabym się dowiedzieć czy możliwa jest zmiana ciała dzięki medytacjom, afirmacjom i innym rzeczom? Akurat chodzi mi o wygląd zewnętrzny. Czytałam wiele książek o pozytywnym myśleniu, afirmacjach, wizualizacji, jednak ciężko zastosować to w praktyce, były próby, lecz jednak jakaś blokada wewnątrz mnie ciągle była i jest. Gdybym pozbyła się jej, uwierzyła w swoją moc twórczą i wykorzystywała wszystkie możliwe techniki, moje ciało zmieniłoby się i zniknęłyby wszystkie problemy z nim związane, w tym choroby? Jestem niezadowolona ze swojego ciała, ogólnie ze mnie, wiem, że muszę pozbyć się negatywnego myślenia i postrzegania świata jako czegoś strasznego. Wiem, że to będzie ciężka praca i wierzę, że wszystko na świecie jest możliwe, przecież Wszechświat da mi wszystko czego potrzebuję, jednak coś tam w środku mówi mi, że to się nie uda, że to bajka. Proszę o pomoc, wiem, ze jest tu pełno ludzi z ogromną wiedzą. Pozdrawiam:)


Nie jest możliwa. Wiem coś o tym.

Natomiast spójrz na to inaczej, po to ma się mózg i ręce by działać fizycznie i zmienić co nam się da wedle wiedzy.

Tak więc nie traktuj mego posta jako pesymizmu, po prostu kiedyś straciłem wiele czasu by dowieść, że takie coś jest możliwe więc się orientuje. Musisz zmienić podejście do życia i zaakceptować formy jak najbardziej ziemskie i namacalne jako pozytywne i właściwe sposoby dbania o siebie.

Więc pierwsza zasada to - jesteś tym co jesz. I nie mówię tu o otyłości. Ale o całej masie witamin, minerałów, antyoksydantów bla bla bla, generalnie po to się to wszystko dostarcza by organizm sam sobie z wszystkim radził - czyli chodzi o choroby.

Po drugie nic tu odkrywczego czyli ruch - sport - nie ma co rozwijać.

Trzecie - akceptacja swojego maksimum/minimum. Każdy z nas ma bardzo indywidualną budowę ciała, i tego się nie da zmienić. Jest pewne maks co można osiągnąć tyjąc i minimum chudnąc. Chodzi o to, że nie każdy może być Pudzianem. Generalnie dzieli się na ektomorfików, mezomorfików i endomorfików. I trzeba zdać sobie sprawę jak mam budowę ekto to nie będę nigdy wyglądał jak endo. Nawet jak będę tyć na maksa i żreć jak świnia to nie osiągnę efektu Pudziana będąc ektomorfikiem.

Cztery - coś pisałaś o skórze, trzeba korzystać z nowinek medycznych i używać nowoczesnych kremów, dużo one pomagają, nie każdy problem idzie rozwiązać tak jakby się chciało, czasami trzeba się dostosować

Podam swój przykład, generalnie nie mogę się golić bo od razu mam same wypryski, a potem wrosty włosowe. Przez lata z tym walczyłem chcąc uzyskać efekt gładkiej skóry. Wypróbowałem wszystkie pianki, żele i te drogie żyletki gillette z 3-4 ostrzami również. I na końcu po prostu stwierdziłem, trudno będę chodzić z zarostem, kupiłem drogiego elektryka do przycinania zarostu 2 razy w tygodniu przytnę i tyle. Bo nawet tym elektrykiem jak przycinam codziennie to mam zaczerwienienia na szyi i boli jak cholera :) Taka moja natura, bardzo delikatna skóra szyi + strasznie silnie i szybko rosnący zarost, trudno - takie życie. Ludzie czasami nie rozumieją czemu chodzę nieogolony ale zwisa mi już to.

I nie wierz, że akceptacja sprawi zmianę :) Bo zaakceptowałem to dawno temu a zarost ani trochę nie jest słabszy.
  • 0

#24

hannibal.
  • Postów: 57
  • Tematów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Akceptacja to jednak moim zdaniem poddanie się. Zaakceptować jakiś stan rzeczy możesz zawsze. "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą".
Twój problem jest , powiedziałbym, mało poważny. Ale oczywiście każdy ma inne. Z tym, że skoro masz delikatną skórę, i nie możesz się golić swobodnie, po prostu kup sobie jakieś balsamy czy kremy po goleniu. Założę się, że nie tylko Ty masz taką wrażliwą cerę.
A jeszcze słowo o zmianie ciała samą potęgą myśli. Otóż Joseph Murphy w swojej książce , że podświadomość stworzyła nasze ciało. I w każdej chwili jest w stanie przywrócić nasze ciało do takiej formy, w jakiej było wczesniej. To znaczy każda choroba, czy defekty w naszym ciele nie są normalne. I możemy to zmienić.
  • 0

#25

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Akceptacja to jednak moim zdaniem poddanie się. Zaakceptować jakiś stan rzeczy możesz zawsze. "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą".

Też tak kiedyś uważałem, ale pisząc poddanie nie mam namyśli wyobrażenia tego stanu ponieważ jest to twór umysłu który jest w tej materii ślepy, widzi wyobrażenie akceptacji w której jest wygrany i przegrany, to jest faktycznie negatywne doświadczenie, z perspektywy teraz ponieważ jest to myśl tworzona w chwili obecnej odnośnie tego co było, postrzegając po przez formę jakąś sytuację. Gdy myślisz o przeszłości i przyszłości zawsze jest to koncepcja umysłowa nie jej istota. Tak więc masz rację jeśli postrzegamy problem z poziomu umysłu.

Czym jest akceptacja? Akceptacja występuje wtedy gdy nie opieramy się jakiejś koncepcji, myśli która towarzyszy nam odnośnie danego zjawiska, doświadczenia. Skąd się bierze? Nasze umysłowe poczucie „ja”, ego powstałe w wyniku myśli o przeszłości i przyszłości, myślenie ograniczone czasem i przestrzenią, postrzeganie form które cały czas się zmieniają i czasami układają się tworząc doświadczenia korzystne bądź też niekorzystne dla formy jaką jest nasze poczucie ja, ego. I z tego punktu widzenia jesteśmy przegranymi jeśli godzimy się na to co nas spotyka, także masz racje z punktu widzenia egotycznego umysłu, w którym większość świata zdaje się funkcjonować.

Idziemy dalej. Czy jeśli przestane postrzegać siebie jako ja, jako formę oddzieloną od reszty czy nadal będę odczuwał cierpienie i czy będzie to ucieczka od rzeczywistości, czy nie będzie to oszukiwanie samego siebie? Czy nie będzie to swego rodzaju poddanie się, przegranie życia? Owszem będzie, z punktu widzenia ego.

Teraz wchodzimy w obszar który jest niemożliwy do opisania ponieważ by to sprawdzić należy wyjść ponad koncepcyjny umysł, wejść w stan w którym nie można opisywać postrzegania w sposób zrozumiały dla przeciętnego człowieka postrzegającego po przez umysł, tak więc jest to dość problematyczne ponieważ opiera się na bezpośrednim doświadczeniu. Jesteśmy wtedy w punkcie (jeśli mogę tak powiedzieć) w którym umysł się gubi.

Akceptacja oparta na umysłowym postrzeganiu jest przegraną możemy ją zaakceptować ale wewnętrznie czujemy że coś utraciliśmy, przegraliśmy.
Jednak gdy przestaniemy utożsamiać się z umysłowym ja, nie będzie negatywizmu ponieważ nie będzie nas w sensie umysłowym. Ustaje myślenie i wtedy gdy dostatecznie głęboko wejdziemy w ten stan, postrzegając chwilę obecną bez mentalnych opisów (jednocześnie nie wchodząc w niego ponieważ ten stan już tam jest tyle że przysypany natłokiem myśli) dostrzeżemy, poczujemy niesamowity spokój i akceptacje w której nie ma przegranych i wygranych, ponieważ nie ma koncepcji dobra, zła czy ja i inni, które zawsze pochodzą z ego które w danej chwili nie jest obecne. Nie postrzegamy już dualizmu, ale dostrzegamy że istnieje płaszczyzna na której wszystko staje się jednym. Nie wyobrażajcie sobie tego ponieważ się nie da.

Dalej idziemy, jak to wygląda w praktyce. Ja wciąż jeszcze nie przebywam w tym stanie zbyt długo, ale będąc w nim człowiek nie cierpi, włączając w to ból fizyczny który pozbawiony jest osobistego charakteru (ból istnieje, ale nie w taki sposób jak wcześniej), człowiek cały czas jest po prostu szczęśliwy samym faktem istnienia niezależnie od tego co go w życiu spotyka, siłą rzeczy nie przerzuca negatywizmu na innych ponieważ jest go pozbawiony w danym momencie. Więc mimo że z punktu widzenia innego człowieka postrzegającego po przez umysł powinniśmy cierpieć, to tak nie jest, jest to jedynie wyobrażenie tej osoby odnośnie tego co sama doświadczyła. Nie można tego zrozumieć umysłowo, jedynie doświadczyć.

Oczywiście rozumiem że wiele osób ma negatywne podejście do tego typu rewelacji. W dzisiejszych czasach rozwój duchowy jest po prostu modny i wiele osób z tego co zauważyłem zniechęca normalnych ludzi do zgłębienia tego tematu swoją w istocie często egoistyczną, oderwanym od rzeczywistości postawą pełna gęstości, astralnych podróży, tajemniczych energii niewiadomo skąd i wszechogarniającej miłości która wylewa się z wyznawców New age niestosownie do sytuacji, co wzbudza u odbiorcy poczucie zakłamania odnośnie kolejnego „proroka”. W pełni to rozumiem. Oczywiście nie wiem też czy jest to nieprawda, po prostu nie jest to aż tak istotne jak może się wydawać.

Jednak że gdy ustanie już osadzanie i szufladkowanie można faktycznie wejść w zupełnie inny wymiar postrzegania i funkcjonować jak normalny człowiek zewnętrznie, wewnętrznie odczuwając wszystko zupełnie inaczej.
Także nie zachęcam nikogo do zaakceptowania mojej koncepcji nie musicie jej nawet zrozumieć wystarczy samemu spróbować może nie dziś czy jutro, ale kiedyś możliwe że spontanicznie wejdziecie w ten stan (we wczesnym dzieciństwie jest się często w tym stanie, również w momencie zbliżającej się śmierci czy też doświadczając czegoś nowego czego umysł nie zdążył jeszcze określić, pytanie za 100 punktów dlaczego złożone twory czy np. krajobraz, powiedzmy górski o dużej złożoności postrzegamy jako piękny? Ponieważ umysł nie jest w stanie określić jego formy, postrzegamy go takim jaki jest dopiero po jakimś czasie etykietujemy i opisujemy go wtedy już nas nie fascynuje) rozpoznacie go i wtedy po przez osobiste doświadczenie w pełni zrozumiecie co miałem na myśli.

Twój problem jest , powiedziałbym, mało poważny. Ale oczywiście każdy ma inne.

Z jego punktu widzenia może być bardzo poważny, poczucie problemu jest względne. Dla dziecka tragedią jest zabranie lizaka dla dorosłego spalenie domu. Oba mogą mieć to samo natężenie, kwesta utożsamienia z formą myślową.


P.S. Ehh takie długie nie wiem czy ktoś przeczyta :roll:.
  • 0

#26

ramziramzes.
  • Postów: 43
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Owszem przez jakiś czas będziesz się dobrze czuł, ale potem czek cię ostre pikowanie w dół, ponieważ przywiązujesz się do wartości która nie przetrwa próby czasu.


Czyżby? W dobie dzisiejszej biotechnologii, nie byłbym tego taki pewien... do czego człowiek ma się przywiązywać, jak nie do swojego życia? To jedyne co posiadamy, co jest namacalne, pewne, prawdziwe, chwilowo ulotne. Jeśli nie ruszymy tyłków i nie wykombinujemy nieśmiertelności, uważam czas spędzony na życiu za marnotrawstwo energii, zasobów, czasu. Gdyby w tej chwili, cała praca ludzkości dotyczyła utrwalenia ludzkiego ciała, dosłownie, celowego zepsucia mechanizmu ewolucji - nikt nie musiałby się martwić ulotnością ciała, gdyż w ciągu paru lat stałaby się ona przeszłością. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy to może się zmienić i nie potrzebujemy zasobów całej ludzkości. Mam nadzieję, że tego doczekamy. To tylko kwestia czasu, pytanie; "jak długo?".
Duchowość, duchowością, będąc nieśmiertelnym można się nią zająć.


Wkurzają mnie opinie, że powinniśmy marginalizować ciało fizyczne. Wszak to wszystko co mamy i jesteśmy pewni, że to mamy. Nie wykluczając oczywiście istnienia ciał subtelnych, czy jak kto woli, duszy. Nie możemy jednak potwierdzić 100% obecności ich istnienia. Więc może lepiej się skoncentrować na tym, co mamy na pewno, a poszukiwać gdy stan naszego posiadania zostanie zabezpieczony?
  • 0

#27

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czyżby? W dobie dzisiejszej biotechnologii, nie byłbym tego taki pewien... do czego człowiek ma się przywiązywać, jak nie do swojego życia?

Mówię o ciele, a nie o życiu. Co do życia życie jest ciągłą zmianą, dlatego uważam że nie należy się przywiązywać jednocześnie nie chodzi mi o bycie zimnym i pozbawionym emocji, uczuć. Masz zabawkę to się nią baw i ciesz, ale nie traktuj jej jako cząstki siebie która ciebie określa ponieważ gdy ci ją zabiorą to będzie prawdziwa tragedia.
To jest jedynie mój punkt widzenia oczywiste jest że nie nakazuje nikomu robić tak czy siak.

To jedyne co posiadamy, co jest namacalne, pewne, prawdziwe, chwilowo ulotne. Jeśli nie ruszymy tyłków i nie wykombinujemy nieśmiertelności, uważam czas spędzony na życiu za marnotrawstwo energii, zasobów, czasu.

Dlatego istnieje coś takiego jak kultura, tradycja i nauka, by utrzymać większą strukturę jaką jest nasza cywilizacja. Nadać jej tor i utrzymać pewne wartości.

Gdyby w tej chwili, cała praca ludzkości dotyczyła utrwalenia ludzkiego ciała, dosłownie, celowego zepsucia mechanizmu ewolucji - nikt nie musiałby się martwić ulotnością ciała, gdyż w ciągu paru lat stałaby się ona przeszłością.

Owszem prawdopodobnie jest to możliwe i wtedy zmieniły by się też zasady gry. Starość by nie była przeszkodą, ale śmierć w wypadkach już tak. Ale załóżmy że nasze ciała były by niezniszczalne (choć wątpię by się to udało) to w końcu nadejdzie taki czas w którym ciało przestanie istnieć (np. Rozszerzanie się Wszechświata :D ). Oczywiście był by to kawał czasu, prawdopodobnie formą zakończenia egzystencji były by samobójstwa. Wewnętrzne wypalenie było by dominującym stanem zresztą wystarczy spojrzeć na wielu starszych ludzi.
Jednak jest to teoretyzowanie które nie ma z prawdą za wiele wspólnego ponieważ niezniszczalne ciało funkcjonowało by w inny sposób, a z tego względu że wszystko jest ze sobą połączone to i sposób postrzegania również by się zmieniał, sposób egzystencji. Nie jestem pewien czy w niezniszczalnych ciałach można by nas w ogóle wpisać w definicje człowieka. Temat jest po prostu zbyt złożony.
Jednak masz sporo racji.

Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy to może się zmienić i nie potrzebujemy zasobów całej ludzkości. Mam nadzieję, że tego doczekamy. To tylko kwestia czasu, pytanie; "jak długo?".
Duchowość, duchowością, będąc nieśmiertelnym można się nią zająć.

Uważasz że 80 lat to za mało?

Wkurzają mnie opinie, że powinniśmy marginalizować ciało fizyczne. Wszak to wszystko co mamy i jesteśmy pewni, że to mamy.

Każdego to potencjalnie wkurza bo każdy chciałby być wiecznie młody i piękny. Póki co tak nie jest. Jeśli tak będzie zmieni się skala problemu, siłą rzeczy twoja prawda będzie „prawdziwsza” od mojej. Jednak mimo że ciało by nie przemijało (choć fizycznie to nie jest raczej możliwe) to co ciebie otacza już tak, a człowiek nie przywiązuje się jedynie do ciała ale potencjalnie do każdej formy, nie istotne czy jest to jakiś przedmiot materialny, myśl czy ego.
Wiec uważasz że przedmioty również należało by zrobić niezniszczalnymi? Czy np. praca również będzie musiała być nieprzemijalna nawet jak nie będzie na nią zapotrzebowania? Czy wartość którą uważałeś za słuszną po mimo upływu powiedzmy 1000 lat życia również będziesz chciał utrzymać mimo że jej ważność wygaśnie tylko dlatego że się do niej przywiązałeś przez te lata?

Nie wykluczając oczywiście istnienia ciał subtelnych, czy jak kto woli, duszy. Nie możemy jednak potwierdzić 100% obecności ich istnienia.

W zasadzie w ogóle nie możemy potwierdzić ich istnienia metodą naukową, a przynajmniej nie teraz zakładając oczywiście że istnieje.

Więc może lepiej się skoncentrować na tym, co mamy na pewno, a poszukiwać gdy stan naszego posiadania zostanie zabezpieczony?

To jest również w moim odczuciu iluzja. Punkt w przyszłości w którym jesteśmy spełnieni materialistycznie. Dążenie do zbierania dóbr jest przypadłością umysłu, a nie czymś co zbierasz by raptem przestać, człowiek zawsze chce więcej (egotyczny umysł).
Gdy nie masz domu, pieniędzy, komputera i telewizji chcesz je posiąść by osiągnąć punkt zaspokojenia formą. Czy ty dostrzegasz to że masz internet, zakładam że i dom, telewizje i pieniądze. Prawdopodobnie nie, ponieważ patrzysz w przyszłość i chcesz więcej.

Oczywiście nie jest tak że powiem „masz się nie przywiązywać” i choćbym nie wiem jak bronił i argumentował tego poglądu nie jest w moim interesie by ciebie do tego przekonać ponieważ w moim odczuciu nie jest to prawda w sensie że tak powiem obiektywnym. Sposób życia i myślenia jest ściśle związany z tym co mówisz innym, więc widocznie w jakimś stopniu się to sprowadza i coś spowodowało że doszedłeś do takich, a nie innych przekonań, a to też ma znaczenie. Koncepcja którą przedstawiam również jest formą myślową, jest jedynie narzędziem, a nie celem samym w sobie według którego należy żyć. Ba sam często zapominam o niej i przywiązuję się do wielu rzeczy tak jak chociażby do tego o czym teraz pisze. Także to jest jedynie myśl która jest naśladowaniem rzeczywistości nie jej esencją która jest nieuchwytna. Nie ma nic gorszego niż ktoś kto uważa swoje bzdury za prawdę.
  • 0

#28

ramziramzes.
  • Postów: 43
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Uważasz że 80 lat to za mało? "

Tak, uważam 80 lat, jak 100 i 1000 za stanowczo za mało, nie uśmiecha mi się kończyć życia, choćby z minimalną nadzieją na jego kontynuację, "gdzieś tam". Jest to wartość nadrzędna, której nie można ryzykować. To, że się pojawiłem, to że się pojawiłeś Ty; mógł być tylko jedynie przypadek, inna zagrywka prawdopodobieństwa, dowolny czynnik, który mógł wpłynąć i nie jesteś tą osobą. Nie istniejesz. Może więc warto skorzystać i zatrzymać to, co z reguły nieuniknione, pozornie.
Mówisz o rzeczach niezniszczalnych, później o rozszerzaniu się wszechświata. (nie uważasz, że mielibyśmy dość czasu by temu zaradzić?).

Teraz nie rozwiązujemy problemów, nauką zajmują się ludzie nieliczni w przeciwieństwie do całej masy konsumentów. Przeżeramy nasze zasoby, żyjemy po to by żyć, by korzystać z ograniczonego czasu. To jest tak, jakbyś dostał bilet na basen, masz 40 minut by popływać, po czasie wychodzisz lub wyciągnie Cię obsługa obiektu.

Uważam, że nieśmiertelność byłaby przebudzeniem. Wreszcie zajęlibyśmy się rozwojem, a nie życiem samym w sobie.
Ja zamierzam się tu utrzymać jak długo się da, nie będzie się dało, to skorzystam z ciekłego azotu (stało się to już nawet tanie dla zwykłych obywateli)...

Użytkownik ramziramzes edytował ten post 19.11.2011 - 22:02

  • 0

#29

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tak, uważam 80 lat, jak 100 i 1000 za stanowczo za mało, nie uśmiecha mi się kończyć życia, choćby z minimalną nadzieją na jego kontynuację, "gdzieś tam".

Nie wierze w życie po śmierci ponieważ nie mam na to dowodów, jednocześnie też nie neguje, po prostu nie wiem. Gdy się jest w chwili obecnej zdaje się być to nie istotne ponieważ będąc w teraz ego się rozpływa. Gdy natomiast wrócę do mentalnej płaszczyzny w której żyje większość ludzi (egotyczny umysł) wtedy śmierć faktycznie wydaje się przykrą perspektywą. Rzecz w tym że to myślenie o śmierci jest przykre, a nie ona sama w sobie. Musi być poczucie siebie by doświadczyć czegoś nieprzyjemnego. Będąc w teraz bez ego, śmierć nie jest zła ani dobra, po prostu jest.

Jest to wartość nadrzędna, której nie można ryzykować. To, że się pojawiłem, to że się pojawiłeś Ty; mógł być tylko jedynie przypadek, inna zagrywka prawdopodobieństwa, dowolny czynnik, który mógł wpłynąć i nie jesteś tą osobą. Nie istniejesz. Może więc warto skorzystać i zatrzymać to, co z reguły nieuniknione, pozornie.

Moja koncepcja nie neguje rozwoju nauki czy też nas jako jednostki, natomiast przynosi przyjemniejszą egzystencje. Dobre samopoczucie nie jest zależne od czynników zewnętrznych, nie musi. Po co zmieniać świat skoro łatwiej jest trochę poszperać w głowie.
Z twojej perspektywy zmiana świata zewnętrznego jest lepszym rozwiązaniem, ale z mojej jest to znacznie dłuższa droga i mniej efektywna.

Uważam że nie można temu zaradzić, chyba że przeniesiemy się do innego wszechświata, wszechświat nie rozszerza się od tak sobie. To wszystko jest tak powiązane ze sobą że sam fakt postrzegania w jakimś stopniu wpływa na cała resztę. Nie możesz od tak zmienić czegoś tak istotnego bez zmiany we wszystkim innym.

Przeżeramy nasze zasoby, żyjemy po to by żyć, by korzystać z ograniczonego czasu. To jest tak, jakbyś dostał bilet na basen, masz 40 minut by popływać, po czasie wychodzisz lub wyciągnie Cię obsługa obiektu.

Strasznie stresująca i zogniskowana na walkę o przetrwanie jest ta koncepcja.

Uważam, że nieśmiertelność byłaby przebudzeniem. Wreszcie zajęlibyśmy się rozwojem, a nie życiem samym w sobie.

Rozwojem względem czego? Dążeniem do czego?

Ja zamierzam się tu utrzymać jak długo się da, nie będzie się dało, to skorzystam z ciekłego azotu (stało się to już nawet tanie dla zwykłych obywateli)..

Ja tak samo jeśli będzie się dało, jeśli natomiast nie to wtedy będę mógł z pełną akceptacją czekać na śmierć.
  • 0

#30

ramziramzes.
  • Postów: 43
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

" Ja tak samo jeśli będzie się dało, jeśli natomiast nie to wtedy będę mógł z pełną akceptacją czekać na śmierć "

W tym się różnimy, ja nie zaakceptuje czegoś, co można zmienić. Śmierć jest dobra jedynie na poziomie ewolucji, ale natura jeszcze nie zauważyła tego co jej twory, ewolucja przestaje nas powoli dotyczyć.
Wszelkie inne aspekty śmierci, są złe. Nie jest to jedynie aspekt ego, odrzucając własne ego, również zauważamy, że śmierć jest zła. Gdy inni przestają istnieć, nie chodzi tylko o naszych najbliższych, ale również o całkiem obce mi osoby, nawet morderców i terrorystów. Nie przyjmę czegoś co jest złe, a czegoś co można rozwiązać z całym ludzkim potencjałem. Jeśli nie osiągnę tego w czasie mojego życia, zwyczajnie poniosę porażkę, ale nie zaakceptuje tego nawet w chwili śmierci. Mam tylko 23 lata, niewiele, ale ten wiek pozwala mi już na określenie mojej ścieżki w życiu.
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych