Skocz do zawartości


Zdjęcie

Imperializm chiński wkracza do Europy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
13 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Imperializm chiński wkracza do Europy

Po latach europejskiej dominacji sytuacja się odwraca. Obecnie Chiny mają narzędzia potrzebne, aby wywierać naciski ekonomiczno-polityczne...

Propozycja pomocy finansowej strefie euro przez władze Chińskiej Republiki Ludowej jest bardzo istotna z geopolitycznego punktu widzenia. Chiny mogą zaangażować się w ratowanie eurolandu chociażby poprzez inwestowanie w euroobligacje, m.in. za pośrednictwem Europejskiego Funduszu Stabilizacji Walutowej (EFSF), który jest narzędziem do walki z kryzysem w strefie euro. O tym, że wariant pomocy chińskiej jest przez europejski establishment rozważany świadczy chociażby to, że jedną z kluczowych decyzji zeszłotygodniowego szczytu strefy euro było powiększenie EFSF z obecnych 440 mld do biliona euro. Chiny od początku wskazywane były jako potencjalne źródło pieniędzy. Pekin ma największe na świecie – i wciąż rosnące – rezerwy walutowe. Wynoszą one 3,2 bln dol Według nieoficjalnych źródeł chiński udział w funduszu ratunkowym strefy euro miałby wynosić 50-100 mld dol. (35-70 mld euro).

Jak widać, Chińską Republikę Ludową na taką pomoc oczywiście stać, ale nie ekonomia jest tutaj najistotniejsza. Sama propozycja takiej „pomocy” i chęć jej przyjęcia, wyrażona przez niektórych europejskich polityków, musi budzić co najmniej niepokój każdego Europejczyka. Po pierwsze bowiem, zgadzając się na pomoc państwa, posiadającego sprzeczne interesy geopolityczne, stajemy się czy to w perspektywie krótko, czy długofalowej zależni od tego państwa. Po drugie pomoc od ChRL nie rozwiązuje przyczyn kryzysu. Będą potrzebne kolejne pożyczki, pogarszające tylko sytuację. Sam proces słabnięcia znaczenia państw Europy, rozwoju potęgi Chin i niwelowania różnicy pomiędzy państwem środka a USA widać chociażby w wynikach programu badawczego potęgi państw, zrealizowanego przez ECAG.

Napoleon zawsze twierdził, że Europa dopóty będzie władać światem, dopóki Chiny będą rozbite. Chichotem historii może wydawać się, że to właśnie europejski filozof Karol Marks stworzył komunizm, którego strywializowaną karykaturą stał się maoizm umożliwiający polityczne zjednoczenie się rozbitego i uzależnionego od Zachodu kraju. Teraz to właśnie Chiny mają narzędzia potrzebne, aby wywierać naciski ekonomiczno-polityczne na przywódców europejskich, a także z pomocą środków finansowych wpływać na strefę euro, a tym samym sztucznie podtrzymywać system, który warunkuje słabość i stagnację Europy.

Nieprzypadkowe są działania Chin, które korzystając z kłopotów Zachodu, w zamian za pomoc żądają zaprzestania krytyki i informowania światowej opinii publicznej o łamaniu praw człowieka. Państwo środka domaga się także zaakceptowania przez Europę sztucznego zaniżania kursu juana, dzięki któremu chiński eksport jest bardziej opłacalny. W ten sposób największy rywal ekonomiczny i geopolityczny Chińskiej Republiki Ludowej - Stany Zjednoczone - mogą stracić swojego cennego sojusznika - Europę, która po przyjęciu pomocy finansowej (a właściwie na skutek stopniowego uzależnienia się od tej pomocy) i realizacji żądań Chin, może nie być w stanie prowadzić polityki sprzecznej z interesami tego państwa.

Chińska Republika Ludowa, wykorzystując kryzys Europy, postawiła przed Starym Kontynentem jedno z największych wyzwań geopolitycznych ostatnich lat. Teza zawarta w wielu komentarzach, twierdzących, że kryzys ekonomicznym Europy – czy szerzej – Zachodu, jest niepełna. Jest to bowiem kryzys głębszy, strukturalny, dotykający fundamentów cywilizacji zachodniej. Spełnia się chińskie przekleństwo: „obyś żył w ciekawych czasach”. Europejska gospodarka niczym nie przypomina kapitalizmu, wolnego rynku z szeregiem regulacji, przepisów, patentów, koszmarną biurokracją, ze sztucznie regulowanym popytem i podażą (przykład centralnego planowania na kilka lat do przodu przez komisarzy unijnych limitów produkcji mleka, czy cukru). Kapitalizm cechuje się odpowiedzialnością za własne działania. Natomiast obecnie obowiązuje zasada: prywatyzujemy zyski, upaństwawiamy straty. Bankructwo prywatnej firmy, która ryzykując i spekulując na rynku w końcu upada, wydaje się czymś normalnym. Jednak nie w Europie. Tutaj bankrutujące, prywatne firmy zawsze mogą liczyć na pomoc polityków, którzy wezmą odpowiedzialność za ich lekkomyślność, chciwość i sfinansują zadłużenie firmy z kieszeni podatnika.

Europa ponadto odeszła od racjonalnego, rzymskiego założenia, że niemożliwością jest uregulowanie prawnie każdego aspektu życia. Obecnie mówi się o zjawisku inflacji prawa, czyli nadprodukcji często sprzecznych ze sobą przepisów, powodowanych chęcią regulacji wszystkiego.

Praktyka polityczna Unii Europejskiej uczy, że głębokie i trudne reformy są akceptowanalne przez społeczeństwa jedynie w czasach kryzysu. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy integracja europejska podąża we właściwym kierunku - a jeśli nie - to w którym momencie popełniono błąd, oraz wyciągnąć z tej analizy odpowiednie wnioski na przyszłość. Wielu Europejczyków, w tym piszący te słowa, życzyłoby sobie, aby integracja europejska nie była procesem odgórnym, często niezrozumiałym, lecz oddolnym, obywatelskim. Sztuczne rozwiązania są powierzchowne, a ich kruchość sprawdził obecny kryzys: początkowo o zgodę na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego pytano obywateli w referendach, które kończyły się różnym wynikiem. Ze strachu przed obaleniem tego pomysłu przez ludzi zaniechano kontynuacji tej idei. Dziś widać, że nie europejskie elity, ale obywatele mieli rację, ponieważ fikcyjność założeń tego traktatu pokazał kryzys strefy euro, gdzie kluczowe decyzje są podejmowane przez przywódców Niemiec i Francji, a nie przez właściwe do tego, według traktatu, organy. Przez kryzys demograficzny i coraz większą liczbę nieasymilujących się imigrantów, europejscy przywódcy przyznali, że polityka multikulturowości była błędna. W wielu krajach skutecznie (pytanie, czy nie za późno?) podejmuje się długofalowe reformy, mające na celu po pierwsze podniesienie dzietności wśród Europejczyków, a po drugie rozwiązanie problemu nieasymilujących się imigrantów.

Mapa ostatniego EXPO oddawała współczesne wyobrażenie świata według religii chińskich. Na tej mapie stoiska państw były rozmieszczone w specyficzny sposób: na środku mapy górował oczywiście największy pawilon chiński. Do niego podłączony był pawilon Hong-Kongu, Tajwanu. Wszystkie inne regiony tego stoiska były podzielone kontynentalnie, według potęgi i ważności poszczególnych krajów wobec Chin. Polska była pozycjonowana na równo z takimi krajami jak: Japonia, Korea, Francja, Wielka Brytania, USA. Możne wydawać się to pomyłką, ale Chiny wybrały nas wtedy, jako lidera regionu i jednego z liderów Europy. Świadczyć mogą też o tym inwestycje i ulokowanie wielkich koncernów chińskich. Niewątpliwie geopolityczne centrum przesuwa się z Zachodu w stronę Azji. Dlatego Polska nie powinna biernie „utrzymywać się w głównym nurcie polityki europejskiej”, jak ten cel swojej polityki zagranicznej określił minister Radosław Sikorski.

Potrzebujemy zupełnie nowego modelu myślenia o zadaniach państwa i polityce, żeby sprostać temu wyzwaniu. Paradoksalnie polskim autem może być to, że w przeciwieństwie do krajów zachodnich, polska gospodarka miesza się z polityką, a wiele z koncernów powiązanych jest z państwem. Podobny model, oczywiście o wiele bardziej zintensyfikowany istnieje w Chinach. W związku z tym, wszystkie tego typu interesy załatwia się na szczeblu państwowym, czy przy poparciu politycznym. Jednak nie możemy myśleć, że z tego powodu dostęp do chińskiego rynku jest ograniczony. Jest to trudność, ale można ją łatwo zamienić w atut, po prostu negocjując i szukając nisz na rynku, czy (co się już dzieje) negocjując udział polskich firm, jako elementu chińskiego łańcucha gospodarczego. Przykładem może tu być huta Stalowa Wola, która została sprzedana chińskim firmom. Chińczycy uzyskali dostęp do technologii w Stalowej Woli, a polska huta do łańcucha chińskiego, a także do rynków w Afryce Północnej.

Rosnące w potęgę państwo chińskie i idący za tym imperializm tworzą niewątpliwie nową, choć trudną, z europejskiego punktu widzenia, sytuację geopolityczną. Europejscy politycy muszą odpowiedzieć sobie na dwa pytania: Czy są w stanie wziąć odpowiedzialność za lekkomyślność i błędy polityczne swoje i swoich poprzedników i podjąć realne, choć ciężkie i niepopularne z postpolitycznego punktu widzenia reformy, które spowodują aby Europa dalej była liczącym się kontynentem? Czy europejscy politycy wolą być zapamiętani jako ci, którzy mając narzędzia i możliwości, wybrali łatwą i krótkofalowo opłacalną drogę bezczynności, przyczyniając się tym samym do dalszej degrengolady Europy?

Źródło: http://www.geopolity...racza-do-europy


Teraz Chiny będą rozdawać karty, a Europa będzie siedzieć w ich kieszeni. Niewykluczone, że Ameryka również. Dzień, w którym przyjmiemy pomoc od Chińczyków będzie jednym z ważniejszych w historii. Wolałbym, aby UE się rozpadła, niż żeby się uzależniła od Chin. Oby europejscy politycy byli podobnego zdania.

No i ten filmik nabiera większego sensu...

  • 5



#2

Kaluzhinsky.
  • Postów: 19
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Prześwietny artykuł. Nic dodac, nic ująć. Tylko, że to nie powinno nikogo już dziwić. Kończy się czas anglo-amerykańskiego imperium. Chyba nadszedł już czas, aby poważnie zastanowić się nad nauką języka chińskiego...
  • 0

#3

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po prostu nastąpi wyrównanie. Zachód zacznie liczyć się ze wschodem i tyle. USA i UE będą bardzo silne. Chiny jeszcze bardzo długo nie dorównają nam w dochodzie na mieszkańca.
  • 0



#4

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

ale nie muszą prawda? Wystarczy że Chiny już dziś trzymają długi państw Europy o Stanach Zjednoczonych nie wspominając za cohones. To że Chińczyk nie będzie żył jak zachód nic nie oznacza. Liczy się to, że Chiny skupują obligacje zadłużonych państw. Poza tym zobacz sobie na produkcję Zachodu. Sama produkcja elektroniki, bez której Europejczyk żyć za bardzo nie potrafi, w co najmniej 80% należy do Chin. Ubrania podobnie. Jedynie żywność jakość się na szczęście broni przed importem z Chin.

Jak wielka jest siła Chin wystarczy spojrzeć na to co wyprawiają we własnej produkcji chociażby samochodów. Mercedes czy Toyota nie mają armat by zabronić cokolwiek Chinom, a te bezkarnie produkują kopie ich samochodów wsadzając sobie ichniejszy znaczek na maskę. Można oczywiście mówić, że przecież Chińczycy nie wyeksportują tego nigdzie. Że jakość tego jest fatalna...ale...europejska firma, która wpadłaby na taki koncept miałaby falę pozwów, nawet gdyby produkowano takie same miernoty.

Bezmyślne przenoszenie produkcji do Chin, bo tania siła robocza i można zwiększyć marżę, chciwość krótkowzroczna uzależniła zachód od Chin. Dziś to Chiny rządzą światem i chociaż jeszcze można się z tego podnieść to jednak trzeba by się zgodzić na mniejsze zyski, na droższe produkty. Fabryki przenieść na powrót do Europy i Ameryki Północnej, od biedy nawet do Ameryki Południowej (co zreszta uczyniło Apple, otwierając fabrykę iPhonów w Brazylii).
  • 0

#5

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jasne że muszą, bez tego ich potęga stoi na glinianych nogach. Potężne państwo biednych mieszkańców to nie jest stabilny twór.

Liczy się to, że Chiny skupują obligacje zadłużonych państw.


Fajnie że skupują, tylko że w każdej chwili ich obligacje mogą być wartę 50%, a nawet i 10% tego co zapłaciły. Dłużnik zawsze może zbankrutować, zwłaszcza jeśli ma 14 bilionów dolarów długu. :) USA nie raz bankrutowało i czemu nie może zrobić tego kolejny raz.

Sama produkcja elektroniki, bez której Europejczyk żyć za bardzo nie potrafi, w co najmniej 80% należy do Chin. Ubrania podobnie. Jedynie żywność jakość się na szczęście broni przed importem z Chin.


Elektronika to nie tylko Chiny. Np większość komponentów do dysków twardych produkowana jest w Tajlandii, co ostatnio spowodowało wywindowanie cen nośników danych do niebotycznych cen (powódź w tym kraju). Elektronika to także Tajwan, Korea, Malezja.
Ubrania już nie są domeną Chin. Trochę jesteś nie na czasie. Od co najmniej dwóch lat obserwuje się odwrót producentów z Chin. Modne stały się: Pakistan, Wietnam i Malezja. Tam koszty pracy są o wiele niższe niż w Chinach.

Chiny stoją przed wielkimi problemami, nie będzie im tak różowo jak prawisz. Inflacja w kwocie ponad 5%, wzrosty płac ponad 20%, wzrost ceny Yuana, to wszystko powoduje że Chiny przestają być takim świetnym miejscem do robienia biznesu. Jeśli ktoś chce stawiać na outsourcing musi zacząć szukać innych krajów.

Pomijam że outsourcing przestaje być traktowany jak wyrocznia cięcia kosztów. Wiele firm zrezygnowało z tego typu działalności, lub ją ograniczyło. Produkowanie tak daleko od centrali powoduje problemy z kontrolą jakości. Do tego koszty transportu. Dodajmy do tego znaczną bezwładność. Zanim zaczniemy produkować mija bardzo dużo czasu. Nie da się wprowadzać bardzo szybkich serii produktów - a czasem jest to bardzo istotne.

Tak więc, to nie do końca tak jak mówisz.

Mercedes czy Toyota nie mają armat by zabronić cokolwiek Chinom, a te bezkarnie produkują kopie ich samochodów wsadzając sobie ichniejszy znaczek na maskę.


Wiesz kto jest największym producentem samochodów na świecie?

Volkswagen, potem Toyota. Wiesz czemu Volkswagen wyszedł na prowadzenie? Bo sprzedaje bardzo dużo samochodów w Chinach. Chińczycy cenią sobie dokładność i pewność tej marki, mimo że nie jest zbyt tania.
  • 0



#6

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jasne że muszą, bez tego ich potęga stoi na glinianych nogach. Potężne państwo biednych mieszkańców to nie jest stabilny twór.

W przyszłości Chińczycy nie będą tacy biedni...

Robert Fogel, laureat Nagrody Nobla, przewiduje, że w 2040 roku statystyczny Chińczyk będzie dwukrotnie bogatszy od przeciętnego mieszkańca Europy

źr
  • 0



#7

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Robert Fogel, laureat Nagrody Nobla, przewiduje, że w 2040 roku statystyczny Chińczyk będzie dwukrotnie bogatszy od przeciętnego mieszkańca Europy


Przewidywanie to loteria, a popieranie swojego zdania na wyrwanych z kontekstu słowach autorytety jest słabym argumentem.

Do tego przypominam że Obama dostał pokojową nagrodę nobla - tak dla traktowania tego konkursu piękności.


Możesz odnieść się do reszty wypowiedzi? :P
  • 0



#8

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Możesz odnieść się do reszty wypowiedzi? :P

Mogę. :D Chociaż wcześniejszy twój post w zasadzie nie był kierowany do mnie, a do wieslawo.

Mówisz, że Chiny muszą nam dorównać w dochodzie na mieszkańca. Tyle, że ich dochód na mieszkańca od dawna jest bardzo niski, a jakoś na razie Chiny nie chylą się ku upadkowi ;), w przeciwieństwie do np. Włoch, które mają kilkakrotnie większy wskaźnik dochodu na osobę.
Chiny są dziś ostatnim państwem na świecie, o którym powiedziałbym, że "stoi na glinianych nogach" jak to ująłeś.

Ubrania już nie są domeną Chin. Trochę jesteś nie na czasie. Od co najmniej dwóch lat obserwuje się odwrót producentów z Chin. Modne stały się: Pakistan, Wietnam i Malezja. Tam koszty pracy są o wiele niższe niż w Chinach.

Czyli co, teraz Wietnam będzie światowym mocarstwem? No nie sądzę. Może i produkuje się coraz więcej ubrań w Wietnamie i Malezji, jednak nadal znaczna większość ubrań jest produkowana właśnie w Chinach. Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś, że ubrania nie są już domeną Chin. :o Jakieś źródło?
Co do elektroniki, to się nie wypowiem, bo nie wiem.


Produkowanie tak daleko od centrali powoduje problemy z kontrolą jakości. Do tego koszty transportu.

No tak, a ten twój Pakistan, Wietnam i Malezja to rzeczywiście znacznie bliżej centrali. :mrgreen:

Użytkownik domino edytował ten post 09.11.2011 - 20:22

  • 0



#9

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja się nie wypowiem, kto ile czego produkuje bo nie wiem :)

Ale co do dochodu na osobę, to Chiny jakoś sobie radzą bez tego, oczywiście metodami u nas nieakceptowalnymi. A u nas te państwa z wielkimi dochodami mieszkańców, właśnie upadają...tak więc kto ma gliniane nogi ten ma.
  • 0

#10

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mówisz, że Chiny muszą nam dorównać w dochodzie na mieszkańca. Tyle, że ich dochód na mieszkańca od dawna jest bardzo niski, a jakoś na razie Chiny nie chylą się ku upadkowi , w przeciwieństwie do np. Włoch, które mają kilkakrotnie większy wskaźnik dochodu na osobę.
Chiny są dziś ostatnim państwem na świecie, o którym powiedziałbym, że "stoi na glinianych nogach" jak to ująłeś.


Chiny są niezwykle rozdarte wewnętrznie. Ich populacja starzeje się - dzięki programowi "jedno dziecko" ich populacja w zasadzie nie będzie rosnąć. Ich społeczeństwo jest stosunkowo stare na tle sąsiadów. Niedawno wprowadzili emerytury dla wsi - 750 mln ludzi. To gigantyczne koszta. Chiny się nie zawalą, ale nie będą rosnąć tak jak przedtem. Zaczynają iść w kierunku który utarły kraje zachodu, czyli zachłyśnięcie się konsumpcją i kredytem.

Teraz osiągają nadal ponad 9% wzrost PKB - ale jakim kosztem? Wcześniej dla takiego wzrostu potrzeba było jedynie ok 15% PKB wkładane w inwestycje, teraz by osiągnąć ten sam wynik trzeba około 50%. To pokazuje jak bardzo wysilona jest ich gospodarka. Utarło się że Chiny nie są zadłużone, otóż są zadłużone. Szacunkowo na ok 80% PKB, jednak to zadłużenie jest chowane. Państwo oficjalnie nie bierze kredytów, ale władze lokalne - jak najbardziej. Wszystkie wielkie inwestycje, budowy, drogi - są budowane za kredyt. Oczywiście kredyt dawany przez państwowe banki

Następna sprawa, rosnąca bańka nieruchomości. Ta dziedzina gospodarki przynosi niemal połowę PKB. Chiny były przez ostatnie lata wielkim placem budowy i gospodarka jest na to nastawiona. Jeśli bańka pęknie, to Chiny się niemal zapadną. To nie jest sytuacja jak w USA, gdzie przemysł budowlany jest poważnym czynnikiem kształtującym PKB, ale jednym z wielu. W Chinach krach na rynku nieruchomości skończyłby się katastrofalnie.

To właśnie jest słabość Chin w obecnej sytuacji. Homogeniczna gospodarka. Opiera się na dwóch czynnikach - eksporcie i budowlance. To się już kończy i sytuacja jest delikatna. Oczywiście Chiny przestawiają się powoli na konsumpcje wewnętrzną i rozwój technologii, jednak wzrost ich PKB będzie zwalniał.

Paradoksalnie to USA jest w bezpieczniejszej sytuacji niż Chiny. Mają bardzo zróżnicowaną gospodarkę, która jest znacznie elastyczniejsza. Do tego powraca do USA przemysł, łupki dają energię.

Czyli co, teraz Wietnam będzie światowym mocarstwem? No nie sądzę. Może i produkuje się coraz więcej ubrań w Wietnamie i Malezji, jednak nadal znaczna większość ubrań jest produkowana właśnie w Chinach. Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś, że ubrania nie są już domeną Chin. Jakieś źródło?
Co do elektroniki, to się nie wypowiem, bo nie wiem.


Czyli co, teraz Wietnam będzie światowym mocarstwem? No nie sądzę. Może i produkuje się coraz więcej ubrań w Wietnamie i Malezji, jednak nadal znaczna większość ubrań jest produkowana właśnie w Chinach. Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś, że ubrania nie są już domeną Chin. Jakieś źródło?
Co do elektroniki, to się nie wypowiem, bo nie wiem.


Czy ja mówię że nie są potentatem? Mówię tylko że nikt już tam nie otwiera nowych fabryk, a wiele firm szuka alternatywy i zamierza się wynieść do innych krajów w najbliższej przyszłości. To jest efekt wzmacniania popytu wewnętrznego.


No tak, a ten twój Pakistan, Wietnam i Malezja to rzeczywiście znacznie bliżej centrali.


Nie zrozumiałeś. Wynoszenie się producentów (powolne) z Chin do innych krajów regionu, jest zupełnie czym innym niż rezygnowanie z outsourcingu. Pierwsze dotyczy firm które nie mają zamiaru rezygnować z tego typu działalności, drugie dla firm które chcą odzyskać kontrolę nad produktem. Tak zwany nearsourcing jest dla nich bardziej atrakcyjny. To dlatego Polska jest bardzo atrakcyjna dla inwestorów, ponieważ jest dość tania, ale mamy tutaj do czynienia z tym samym kręgiem kulturowym i małą odległością.

Ale co do dochodu na osobę, to Chiny jakoś sobie radzą bez tego, oczywiście metodami u nas nieakceptowalnymi. A u nas te państwa z wielkimi dochodami mieszkańców, właśnie upadają...tak więc kto ma gliniane nogi ten ma.


Szwecja, Norwegia, Finlandia, Dania, Kanada, Australia, Szwajcaria... one mają się świetnie, a chciałbym powąchać miesięczną wypłatę z tych krajów. :D

Tutaj chodzi o zadłużenie, ono spowodowało dzisiejsze problemy. Kraje które mają dobry bilans i nie są obciążone kosztami spłaty kredytów, nie mają żadnych problemów. Bo to właśnie odsetki wysysają z państw pieniądze. Polska co roku płaci prawie 40 mld odsetek - to jest kilka procent PKB.


Podsumowując. Chiny nie są murowanym hegemonem. Są kandydatem.

1
2
  • 0



#11

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chiny są niezwykle rozdarte wewnętrznie. Ich populacja starzeje się

To, że populacja Chin się starzeje nie jest żadnym argumentem. Społeczeństwo USA też się starzeje, nie wspominając o Europie.

dzięki programowi "jedno dziecko" ich populacja w zasadzie nie będzie rosnąć.


Mylo, regulację urodzeń pozwalającą na posiadanie tylko jednego dziecka wprowadzono w latach 70, a jakoś nie zauważyłem, aby od tamtego czasu ich populacja nie rosła. Wręcz przeciwnie - rośnie szybciej, niż populacja UE. Same liczby mówią za siebie. W 2006 UE zamieszkiwało 486 642 177 ludzi, dziś jest to 492 387 344 osób (przyrost o 5 700 000 w ciągu 5 lat, czyli o 1,2%), a w Chinach w tym samym okresie czasu (2006-2011) liczba ludności wzrosła o ok. 1,7%.

Ich społeczeństwo jest stosunkowo stare na tle sąsiadów

I co z tego, że w jakimś Kirgistanie, Pakistanie, Laosie czy innym Wietnamie przyrost naturalny jest wyższy? Chiny przestaną się liczyć, a zacznie się liczyć np. Birma? Raczej nie. ;)



Natomiast to, że gospodarka Chin nie będzie się cały czas rozwijać w takim tempie, jest oczywiste. Wiadomo, że wzrost PKB nie może się w nieskończoności utrzymywać na poziomie ponad 10%.



Czy ja mówię że nie są potentatem? Mówię tylko że nikt już tam nie otwiera nowych fabryk, a wiele firm szuka alternatywy i zamierza się wynieść do innych krajów w najbliższej przyszłości. To jest efekt wzmacniania popytu wewnętrznego.

Co nie zmienia faktu, że twoje stwierdzenie "Ubrania już nie są domeną Chin" jest nieprawdziwe. Beż względu na to, ile się otworzy(ło) fabryk w Malezji czy Wietnamie, ubrania nadal są i w najbliższej przyszłości nadal będą domeną Chin.



Podsumowując. Chiny nie są murowanym hegemonem. Są kandydatem.

Najpoważniejszym kandydatem.


Może i gospodarka amerykańska nie jest zakładnikiem Chin. Oba te państwa są sobie bardzo potrzebne - Chiny produkują, Ameryka konsumuje. Natomiast Europa może być niedługo zakładnikiem Chin.

Ogólnie rzecz ujmując, Azja się rozwija, a Europa pogrąża się w kryzysie. W tej chwili "środek ciężkości" świata przesuwa się. Najważniejszymi graczami nie będzie UE i USA, lecz Chiny i USA.

Użytkownik domino edytował ten post 10.11.2011 - 13:01

  • 0



#12

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To, że populacja Chin się starzeje nie jest żadnym argumentem. Społeczeństwo USA też się starzeje, nie wspominając o Europie.


Społeczeństwo Europy się starzeje, populacja USA rozwija się szybciej niż Chin (procentowo). USA podbija statystyki imigrantami, to zawsze był kraj imigrantów.
Tu chodzi o piramidę wiekową populacji. Chiny wybrały bardzo zły model tejże piramidy, bardzo szybki wzrost populacji - potem nagłe przyhamowanie. To generuje olbrzymie problemy. USA rozwija się miarowo i ma tą piramidę bardziej zrównoważoną.


Mylo, regulację urodzeń pozwalającą na posiadanie tylko jednego dziecka wprowadzono w latach 70, a jakoś nie zauważyłem, aby od tamtego czasu ich populacja nie rosła. Wręcz przeciwnie - rośnie szybciej, niż populacja UE. Same liczby mówią za siebie. W 2006 UE zamieszkiwało 486 642 177 ludzi, dziś jest to 492 387 344 osób (przyrost o 5 700 000 w ciągu 5 lat, czyli o 1,2%), a w Chinach w tym samym okresie czasu (2006-2011) liczba ludności wzrosła o ok. 1,7%.


Rośnie, ale wolniej. Kontrola populacji w kraju tak wielkim jak Chiny nie jest prosta.
Z jednej strony mówisz że demografia UE to tragedia i dno, a z drugiej mówisz że Chiny które mają ją lepszą o pół punktu procentowego są demonem wzrostu liczby mieszkańców. Demografia UE i Chin jest zbliżona i jest ona o wiele mniejsza niż w USA, o Indiach i Afryce nie wspominając.

I co z tego, że w jakimś Kirgistanie, Pakistanie, Laosie czy innym Wietnamie przyrost naturalny jest wyższy? Chiny przestaną się liczyć, a zacznie się liczyć np. Birma? Raczej nie.

Natomiast to, że gospodarka Chin nie będzie się cały czas rozwijać w takim tempie, jest oczywiste. Wiadomo, że wzrost PKB nie może się w nieskończoności utrzymywać na poziomie ponad 10%.


Otwórz trochę umysł, bo się robi ciasno. Stare społeczeństwo to wielki ciężar, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z populacją rzędu miliard+. Więc inne kraje regionu mogą stanowić przeciwwagę dla Chin. Jest ich dużo i żadnym z nich nie podobają się zapędy Chin. Indie prowadzą pierwsze manewry manewry wojskowe z Japonią.
Jeśli wzrost PKB będzie wynosił mniej niż 6%, to będzie problematyczne by zapewnić pracę dla 1.3 miliarda osób. Jeśli nie będzie pracy, to Chiny mogą roznieść zamieszki i problemy wewnętrzne.

Co nie zmienia faktu, że twoje stwierdzenie "Ubrania już nie są domeną Chin" jest nieprawdziwe. Beż względu na to, ile się otworzy(ło) fabryk w Malezji czy Wietnamie, ubrania nadal są i w najbliższej przyszłości nadal będą domeną Chin.


Co nie zmienia faktu że w Chinach przestaje się opłacać produkować. Mam kilku znajomych którzy projektują ubrania i też zwracali mi na to uwagę, że na metkach ubrań coraz trudniej znaleźć napis "made in China". Zachęcam do wybrania się do najbliższej galerii handlowej to się przekonasz. Na prawdę trudno znaleźć ubrania made in China. Może Adidas, Nike jeszcze się mocno trzymają, ale nie jestem w 100% pewien.

Wziąłem najnowszy podkoszulek który kupiłem w F&F (ta marka tesco) i co jest napisane? Made in Bangladesh. ;)

Najpoważniejszym kandydatem.


Historia lubi zaskakiwać, to może być zbyt oczywiste.

Może i gospodarka amerykańska nie jest zakładnikiem Chin. Oba te państwa są sobie bardzo potrzebne - Chiny produkują, Ameryka konsumuje. Natomiast Europa może być niedługo zakładnikiem Chin.

Ogólnie rzecz ujmując, Azja się rozwija, a Europa pogrąża się w kryzysie. W tej chwili "środek ciężkości" świata przesuwa się. Najważniejszymi graczami nie będzie UE i USA, lecz Chiny i USA.


Europa dała tyłka i teraz cierpi. Wcale nie broniłem nigdy poglądu że będziemy znaczący. Europa jest zbyt rozdrobniona, bez konsolidacji będziemy nic nie znaczącym zlepkiem krajów.
Osobiście jestem za utrzymaniem w tym stuleciu dominacji USA, potem Chiny - jeśli się nie rozlecą w wyniku tarć wewnętrznych i zewnętrznych - Chiny nadeptują na odcisk każdemu sąsiadowi i każdy się ich obawia. Rosja boi się o Syberię, Tajwan to oczywiste, Korea Południowa i Japonia mają utarczki terytorialne, Wietnam także, Indie obawiają się o wzrost znaczenia Chin na oceanie Indyjskim, USA także może mieć z nimi problem.
  • 0



#13

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wziąłem najnowszy podkoszulek który kupiłem w F&F (ta marka tesco) i co jest napisane? Made in Bangladesh. ;)

No patrz, a ja wziąłem prawie najnowszą bluzę z House'a i co jest napisane? Made in China.

O czym to świadczy?
O niczym.


W zasadzie zgadzam się z tym, co napisałeś, więc skończmy tą dyskusję, bo do niczego ona nie prowadzi. :)
  • 0



#14

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kilka lat temu nie mógłbyś prawie znaleźć ubrań innych niż made in china.

Jeśli taka Twoja wola. :)
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych