Napisano 30.10.2011 - 15:11
Napisano 30.10.2011 - 15:30
Napisano 30.10.2011 - 17:06
Napisano 30.10.2011 - 18:02
...powiedzcie co o tym myślicie i jak temu zaradzić?
Napisano 30.10.2011 - 18:26
Napisano 30.10.2011 - 20:08
Napisano 31.10.2011 - 00:24
Napisano 31.10.2011 - 19:22
Wątpię czy jest jakikolwiek poradnik typu: "Jak przeżyć dłużej niż 30 minut pod ziemią, w ciasnym pudełku, powoli tracąc tlen". Jak zakopią Cię żywcem w trumnie to jedyny poradnik, a właściwie dwa poradniki mam takie:
1. Wal pięściami i nogami w trumnę, krzycz ile sił.
Plusy:
- może ktoś usłyszy i zdążą Cię odkopać
Minusy:
- tlen kończy się szybciej
- o wiele szybciej
2. Leż spokojnie i przeczekaj aż skończy się tlen.
Plusy:
- tlen wolniej się kończy
Minusy:
- brak
Druga metoda jest lepsza jak widać, ale pierwsza bardziej skuteczna jeśli chcesz, żeby Cię uratowano. Teraz w trumnach są butle z tlenem i alarm więc wcisnę i zawiadamia to zakład pogrzebowy i mnie odkopują
Ja też czasem myślę o tym, co by było gdyby zakopali mnie żywcem i obudziłbym się w trumnie ale potem zdaję sobie sprawę, że takie myślenie to nie na moje nerwy. Jeszcze od samego myślenia o tym zejdę na zawał i co? Zawsze możesz napisać w testamencie albo oświadczyć na łożu śmierci, że chcesz aby po śmierci wycięli Ci serce i jeżeli będzie sprawne, oddali do przeszczepu.
Możesz dać się skremować, i po kłopocie.
Zaradzić pochowaniu żywcem? Spisz testament/ostatnią wolę i zaznacz w niej wyraźnie, że chcesz być skremowany
Kiedyś oglądałem program w TV, bardzo bardzo dawno temu. Był na temat miasta bądź państwa w którym bardzo często zdażają się przypadki że ludzie po prostu zmartwychwstają, wsadza się ich do trumny a oni ożywają i pukają w pokrywkę. Dlatego zostawia się ich na kilka dni w trumnach po to żeby sprawdzić czy czasem nie ożyją. Co do miasta/państwa nie dam sobie głowy uciąć. Zażądaj w testamencie żeby potrzymali Cię 3 dni albo tydzień w trumnie na powierzchni, a nóż widelec wyjdziesz
.
Szczerze powiedziawszy nigdy nie miałam podobnych obaw. Wydaje mi się to dość nierealne. Jeżeli przespałabym jakimś cudem pogrzeb (stuki, śpiewy, przenoszenie) dlaczego miałabym się obudzić pod ziemią gdzie nic by mi we śnie nie przeszkadzało? Z drugiej strony zakładając nawet, że przez cały ten czas byłabym nieprzytomna dlaczego miałabym się ocknąć w trakcie tych krótkich 30 minut między pogrzebaniem a śmiercią? Trzeba też wziąć pod uwagę poziom dzisiejszej medycyny - dziś już nikogo się nie chowa zanim lekarz nie stwierdzi zgonu. Prawdopodobieństwo jest więc zbyt małe by było się czego obawiać. Gdyby jednak przytrafiłoo mi się coś takiego myślę, że dałabym sobie radę. Taką już mam naturę, że od czasu do czasu wydaje mi się, że niedługo umrę: a to w byle pieprzyku dostrzegam czerniaka, a to ukłucie pod żebrami uznaję za zawał, a to ni z tego ni z owego wyobrażam sobie, że zaraz minibus w którym jadę dachuje... Po chwilowym szoku zawsze mówię sobie "Weź się w garść! Niby co ci sie stanie? Najwyżej umrzesz. A podobno śmierci się nie boisz.". Pewnie gdybym się ocknęła w trumnie byłoby podobnie. Być może najpierw próbowałabym wołać o pomoc ale nie widząc skutków zrobiłabym jedyną rzecz jaka wydawała by mi się słuszna: zasn'ęłabym ponownie by przespać nieprzyjemności związane ze zbliżającą się śmiercią (brak tchu itd.). Pewnie prędzej czy później obudziłabym się znowu ale te pozostałe kilka minut bezdechu jakoś bym przeżyła, lepsze to niż przez pół godziny czuć jak powietrze robi się coraz cięższe. Z drugiej strony może lepiej wykorzystać ten czas na wspominanie życia? Musiałabym się zastanowić...
Napisano 03.11.2011 - 01:11
Napisano 03.11.2011 - 15:37
Użytkownik Argenteum Astrum edytował ten post 03.11.2011 - 15:38
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych