Napisano 26.10.2011 - 20:17
Napisano 26.10.2011 - 20:43
Napisano 26.10.2011 - 20:48
Te pytania są bezzasadne, bo próbujesz objąć rozumem coś, czego rozumem objąć się nie da.Czy mając do wyboru obiekt naszych uczuć lub dowolnie wybraną na świecie rzecz co byśmy wybrali? czy miłość do niej była by bezwarunkowa?
Czy dla tej osoby byli byśmy w stanie poświęcić własne życie?
Czy dla niej można było by postępować w brew swoje kochającej rodzinie i nawet popaść w konflikt z najbliższymi?
Czy gdyby ta osoba śmiertelnie zachorowała towarzyszyli byśmy do samego końca trzymając ją za rękę?
Jak poczuli byśmy się gdyby ta osoba odrzuciła nasze uczucia lub nas zdradziła?
Czy ktoś byłby gotowy zrezygnować w związku z seksu a przynajmniej odłożyć go juz jako ostateczny akt oddania sobie?
Czy wybaczyli byśmy zdradę lub kłamstwo?
Jako, że w tym kraju wszystko jest możliwe, to gdyby założyć Związek Gwałcicieli Polskich mogliby się pewnie starać o jakieś dotacje na aktywną promocję prokreacji i wspieranie przyrostu naturalnegoProkreacja wcale nie równa się miłości - w takim razie gwałciciel wychodzi poza ramy rzeczywistości ?
Użytkownik Ill edytował ten post 26.10.2011 - 21:07
Napisano 26.10.2011 - 21:17
Napisano 26.10.2011 - 21:43
Niestety miłość to właśnie reakcje chemiczne i żaden nieznany tajemniczy pierwiastek nie wchodzi tu w grę. To jest cholernie smutne i tego typu wnioski generalnie spychają w depresję, więc lepiej nie dochodzić sedna żadnej sprawy. Świat został skonstruowany właśnie tak, że jest smutny bo wszystkiego można się domyślić - że całe nasze życie sprowadza się tylko do tego, że umrzemy. Że miłość to tylko reakcje chemiczne... że nasi bliscy w końcu umrą. I to wszystko jest właśnie podłe.czy miłość istnieje jako coś więcej niż reakcje chemiczne i popęd seksualny?
I czy nie istnieje w niej właśnie to COŚ ten nieuchwytny pierwiastek nadprzyrodzony którego nie da się zidentyfikować
Napisano 26.10.2011 - 22:14
Napisano 26.10.2011 - 22:51
Napisano 26.10.2011 - 23:02
Ja jako romantyk i marzyciel obdarzony ścisłym umysłem twierdzę dokładnie odwrotnie. Na chemii się nie znam, ale teorię pola elektromagnetycznego zglebiłem dość dobrze. Swego czasu czytałem o pewnych badaniach pola elektromagnetycznego wytwarzanego przez serce, gdzie jedno ze spostrzeżeń dotyczyło osób połączonych uczuciem. Otóż w odpowiednio małej odległości pola wytwarzane przez serca mają się synchronizować, a nawet wzajemnie wzmacniać.Jako romantyk chciałbym myśleć inaczej, ale wszelka prawda o tym świecie jest raczej bolesna, albo przynajmniej rozczarowująca. Miłość to tylko reakcje chemiczne, a później także przyzwyczajenie, rutyna, potrzeby, które chce się zaspokajać.
Użytkownik Ill edytował ten post 26.10.2011 - 23:02
Napisano 26.10.2011 - 23:54
Czy gdyby ta osoba śmiertelnie zachorowała towarzyszyli byśmy do samego końca trzymając ją za rękę?
Napisano 27.10.2011 - 10:03
Napisano 27.10.2011 - 11:36
heh to faktycznie chciał bym kiedyś zacząć kochaćwyobrazsobie stan w ktorym sie nie boisz, robisz wszytko co poczujesz, wyrazasz siebie, to jest stan milosci. Jesli potrafisz zrobic i pomyslec bez oceniania innych, iprzyjmowac wszytko bez bycia ocenianym, to jest kolejny atrybut milosci, jesli potrafisz mowic tylko prawde to masz w sobie troche milosci.itd itd itd itd.
Napisano 27.10.2011 - 14:04
Napisano 27.10.2011 - 16:18
To twój umysł ego nie pozwala i na to, ale on nie istniej w rzeczywistosci. Nikt nie oczekuje też od ciebie żebyś czuł miłość, każdego z nas czeka długa droga. Jednak fajnie jest przeżywać emocje, jeśli coś iebie zniewala to właśnie strach i gniew, a one są oznakami że masz okazję przeżyć coś. Niema nic wspanialszego niż ciągle przeżywać, chociaż zapomnieliśmy już jak to się robi. Początki są bardzo trudne, ale jeśli uświadomisz sobie że trohe bólu to pożniej wiecej szczęścia, to rachunek jest prosty. Taki typ'Yes man' Nawet jeśli związek się nie uda to doświadczenie zostanie, a jeśli czegos się boisz w związku to tym bardziej powinno się to przeżyć.Taka jest już moja natura ze wszystko chce sobie logicznie wytłumaczyć i ułożyć w pewną całość najczęściej mi sie to udaje, jednak w temacie uczuć staje sie bezradny Popatrzyłem teraz z innej perspektywy którą mi podsunęliście i stwierdziłem ze jednak chyba nie jestem gotowy na związek ponieważ nie rozumiem jego istoty miłości nie potrafię sie to prostu dać poniesc emocją
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych