Ostatnio jeden z uczestników opowiadał, jak opętana kobieta zwymiotowała malutkiego pieska, który zaczął biegać po sali. A potem ten piesek zniknął czy gdzieś uciekł.
- Ksiądz naprawdę wierzy, że to jakiś piesek, a nie konfabulacja rozmówcy? - pytam.
- Dla mnie to oczywistość - odpowiada. - Opętani potrafią wymiotować nawet gwoździami, przy czy one nie wylatują z żołądka, lecz materializują się dopiero gdzieś przy ustach. Wiem, że w oczach niedowiarków narażam się na śmieszność, ale nie przejmuję się. Toczy się bezwzględna walka między złem a Bogiem, która od początku ludzkości przybiera różne formy i będzie trwała do końca.
Więcej... http://wyborcza.pl/1...x#ixzz1oc23778k
Na początek warto dokładniej zbadać początki demonologii, a potem odpowiedzieć sobie na pytanie ile tak naprawdę Chrześcijaństwo pozostawia u siebie na podwórku wolnego miejsca na wiarę w demony, diabły itp. I czy w ogóle miejsce na taką wiarę w potęgę "sił nieczystych" ma w przypadku tejże religii jakąkolwiek rację bytu.
Większość tzw. opętań to zaburzenia psychiczne o różnym podłożu i sile. Łączenie z takimi zjawiskami siły demonów jest - według mnie - nie do końca słuszne. W ogóle sama idea "
potęgi Szatana" i jego ogromnego wpływu na ludzi jest jednym z najmniej ścisłych i logicznych dogmatów Kościoła Katolickiego.
Lecz w przeciwieństwie do
Wszystko nie uważam, iż Kościołowi "
zależy żeby ludzie wierzyli że opętanie jest sprawką szatana który może zrobić z człowiekiem co zechce.", bo takie stwierdzenie zakłada, że wierzący jest z premedytacją oszukiwany.
Największym według mnie problemem Kościoła - a piszę to jako osoba wierząca - jest za to nadmierne przywiązanie do
Tradycji, która pielęgnuje często najbardziej nawet nielogiczne i niewytłumaczalne dogmaty powstałe zbyt dawno temu, aby współcześnie wciąż uznawać je za jedynie prawdziwe.
Nie mogę pojąć jak można takie głupoty opowiadać. Nawet się dziwię że ksiądz w to uwierzył że można wypluć żywego psa, ale skoro sam wierzy w plucie gwoździami to uwierzy w resztę bzdur. I potem niektórzy ludzie wierzą a nawet przyjmują za pewnik że takie rzeczy się rzeczywiście dzieją. Im bardzo zależy żeby ludzie wierzyli że opętanie jest sprawką szatana który może zrobić z człowiekiem co zechce.
Tak czy siak, nie mogę sią jednak zgodzić z powyższym podejściem do tego konkretnego księdza i uznawaniem wszystkiego co powiedział za bajkę. Jego opis zachowań egzorcyzmowanych osób - 'wymiotowanie' zwierząt czy gwoździ /"
przy czym one nie wylatują z żołądka, lecz materializują się dopiero gdzieś przy ustach."/ itp. - pokrywa się z efektami towarzyczącymi zjawisku
regurgitacji.
Twoja krytyka księdza robi się trochę bezpodstawna, gdy postawi się ją w obliczu takiej postaci jak Stevie Starr, Jest to chyba jedyny
znany nam współcześnie żyjący osobnik posiadający umiejętność biernego przesunięcia dowolnej treści pokarmowej z żołądka do przełyku. Takich 'regurgitatorów' było jednak w przesłości więcej, a połykać i wypluwać potrafili nie tylko te "
zwykłe" obiekty, lecz także szkło, sztućce, żarówki, a nawet żywe zwierzeta. Praktycznie wszystko co mieściło się w ustach.
Podsumowując - choć zjedzenie i wyplucie małego psa (zależy jakiej byłby wielkości; mogłaby to być jakaś szczenięca miniaturka) byłoby pewnie ewenementem - z fizyczno-anatomicznego punktu widzenia nie jest to aż tak niemożliwe i nieprawdopodobne. Nie wspominając o gwoździach - takie obiekty dla regurgitatora nie stanowiłyby większego problemu.
Dla potwierdzenia moich słów: w ubiegłym stuleciu żył i działał Wielki Waldo - potrafił połykać i wypluwać żywe stworzenia. Zaczynał od ryb i żab, potem przeszedł na myszy, a wreszcie potrafił połykać i 'wydalać' większe szczury. Oto on:

________________
A tutaj próbka wspominanego już, niesamowitego
Stevie'go Starr'a:
http://www.youtube.com/watch?v=x5WGGddv3uY
Użytkownik Amontillado edytował ten post 09.03.2012 - 18:56