Temat to nie prowokacja, tylko moje rozmyslania w czasie tematu "klątwa loterii" - dotyczące naszych prawdziwych znajomych.
Nie będe podawał nazwisk, a wszystkie dane napisze "luźno" - prosząc - żeby czytając temat nie myśleć "o, a to chyba [imie/nazwisko] napisał" i dotyczy tego, że nasi znajomi są "niezwykle obłudnii", dzieki czemu zaliczają się do "niezwykłych ludzi".
Eksperyment na wakacje miał na celu pomaganie przy remoncie (za co nie trzeba było w paru kwestiach specjalistów wzywać), dzieki czemu matka dawała pieniądze zamiast specjalistom - mi, na zakup 2 komputerów (do mnie i do brata w pokoju). Ogólnie, jak wspomiałem - był to jednoczesnie brak czasu dla znajomych gdzienigdzie - (dalej utrzymywany od momentu konca wrzesnia z racji trudnej sytuacji), w jak również "oszczędzanie", zeby nie pozbywac sie zbyt szybko pieniedzy (wiec imprezy odpadaja).
Co wiecej, plan miał na celu pójścia na jakość - czyli spedzenie duzej ilosci czasu dla konkretnych znajomych, wiec tak:
- Pierwsi moi znajomi (para), z którymi utrzymywałem kontakt via gg lub telefoniczny, powiedzieli, ze nie chca mnie znac, gdyz nie miałem za dużo owego czasu dla Nich (tzn. prawie przez rok ich nie widziałem). Racja, ze to długo, ale chyba sam mam prawo dyrygowac swoim czasem jezeli chodzi np. o nauka/przyjemnosci typu gry,filmy/znajomi . Co wiecej mialem duze problemy ze szkola, a edykacja była dla mnie ważna, zreszta sami tez mentalnie nie byli za bardzo wyksztalceni/elokwentni - i gdyby matka (u której mieszkam) mnie wywalila z domu, co najwyszej uzyczyliby mi dywanu do spania i lodówki. Ogólnie moje pytanie - czy oni maja prawo za to być źli?
- Druga osoba - kolega z liceum; niedobrze poszly nam matury, a ze na ten sam kierunek chcielismy isc, to myslelismy o uczeniu sie w roku szkolnym do ponownego pisania matury.
Niestety, zakonczyl znajomosc widzac, ze nie radze sobie w symulatorze lotu, nadmierna kulture ktora jest rozmowa z jego matka o kulinari i mówienie "dzien dobry" domownikom i tym, ze nie potrafie złapać wiedzy w/s walki bokenem.
Tutaj jest sytuacja, ze ten "kumpel" jeszcze ani razu nie miał telefonu kom., grona, facebooka, gg - taki outsider, ale którego zaletą miała być to, ze "wyznaje pewne wartosci, których tak szybko nie zmienia, a jezeli juz to mysli na wszelkie mozliwe sposoby; każdy temat jest aktualny i na kazdy moze pogadac (nie tak jak niekórzy, że jak mnie nie było na imprezie to traktuja mnie za "bardziej nieznajomą osobę".
Te cechy przyczyniły się do tego, ze mogłęm podejrzewac wielu znajomych, ze jednego dnia sie smiejemy i dobrze sie bawili, a drugiego juz "nie nam cie, ty ...", ale to była ostatnia osoba - tak sobie myslalem - od której coś takiego mógłbym usłyseć
- I na koncu - druga para - dokladnie moja najlepsza przyjaciolka z Jej chlopakiem (którego znałem duzo dluzej niz ona).
Ogólnie ostanimi czasy mieli problemy, prosila mnie o spotkania bo chciala sie dopytac "co ma robic". Ja - powiem nieskromnie - zacząłem opowiadać po prostu o teorii, jak sie niektóre rzeczy dzieja, postulujac małe rady, ale ogólnie przedstawienia Jej jak sprawy maja sie w teorii u normalnych ludzi.
Przyjechali w niedziele, gdzie ten jej chłopak zwrócił mi uwage, jako że:"Nie pyta się wyjeżdżających, jak im minął wyjazd".
Ogólnie fakt, chciałem sie z nimi skontaktowac, chociazby ze ta moja przyjaciółka zachowywała sie jak przy poważnym załamaniu psychicznym, to dzwonilem spytac sie, jak sie czuje (bo sama wogole nic nie dała znac, a martwiłem się), po paru dniach dowiedzialem sie, ze "dzwoniąc narzucałem się im", "zebym im nie
[...] o jakis moich problemach", "zebym sobie kogos znalazl, bo ta przyjaciolke chce mu wyrwac" i groźby, ze dostane
[...]. W tym miejscu wspomnę, że sama w najblizszym czasie do mnie wydzwaniała ów z powodu tych problemów w związku.
Z racji iż - znowu nieskromnie przyznam - jestem człowiekiem bardzo sumiennym, podchwyciłem jego groźbę o "
[...]", nie grożąc bezposrednio mu, ale mówiąc ze "na ten
[...]zasługuje". A czemu zasługuje? - chociazby dla tego, ze byłato jedna z niewielu dziwczyn, z którą mogłem swobodnie, prawie na kazdy temat gadać, bynajmniej to nie była dresiara, lecz dziewczyna bardzo otwarta na ludzi, a miałem pare razy okazje do przelecenia jej (jak była z tym chłopakiem), z czego nie skorzystałem - i za to uwazam, ze powinienem dostac "bardzo solidny
[...]" od jej chłopaka bo - nie ukrywajac - nalezy mi sie.
I tak oto stracilem 5 moich bliskich znajomych. Jakbym wygral na jakiejs loterii, to poza tym, ze znajomi przypomnieliby sobie o mnie, mógłbym odpowiedziec, ze "konto mam na pare dni zablokowane", zalozylbym sie, ze kazdy by mnie przyjal i karmil liczac na jakas nie "mala pozyczke"
Po co pisze ten tekst? miało być głównie, żeby napisać o moich "niezwykłych znajomych" (czyli tam, gdzie jest do tego temat), którzy sie wkurzaja, ze codziennie nie jestes u nich, źle trzymasz joystick lub którzy jak cos chca od ciebie - to sa mili i wogole, a jak ty chociazby sie o cos spytac, czego Ci nie mówią - to wara; wyszła jednak głęboka psychoanaliza, wiec korzystajac z anonimowosci, czy mógłby ktos mi napisac z "grubej rury", czy jak tak to przedstawiam, czy widać JAKAKOLWIEK moja wine (bo moze to ja sie musze leczyc)?
Jezeli to jest jakas "klatwa" bo chcialbym wiedziec, czym moge ja z siebie zdjac.
Plus tego, to ze kasa wydana na umawianie sie z innymi na imprezy, potem piwo na mieście, wymieniona na elektronike, która chyba tak mi sie nie "popsuje", jak CI znajomi
Moderatorowi daje wolna reke, czy aby tego nie przeniesc do hydeparku, lecz miloby było, gdyby uprzednio mnie powiadomił.
Pozdrawiam
Edycja: Kurczak Ostrzeżenie za ten post i za pozostałe w tym wątku.