Witam,
pisze z dosc dziwną sprawą... Mianowicie 2 lata temu zmarł mój dziadek. Było to w grudniu. W samej smierci nie było nic dziwnego - choroba więc spodziewalismy się tego. Chodzi mi o cos innego: dokładnie dzien przed jego smiercią moja dziewczyna miała sen. Warto moze tutaj zaznaczyc ze tego dnia (byla to niedziela) jak i caly weekend siedzielismy z dziewczyną u mnie w mieszkaniu które znajduje sie w innym miescie niz dom rodzinny. Ale do rzeczy. W noc z niedzieli na poniedziałek gdzies koło 22-23 siedziałem przed kompem grzebiąc po necie gdy nagle dziewczyna (ktora od paru godzin spała) podniosła sie z łóżka i powiedziała do mnie coś w tym stylu: "Słuchaj jest jakis problem z peselem". Więc pytam o co jej chodzi, bo czesto zdarza jej sie gadac przez sen, a ona odpowiada "No jest problem z peselem jakiegos dziadka.. Ty go znasz". Probowałem sie dowiedziec cos więcej ale niestety dziewczyna znów zapadła w sen. Na drugi dzień z samego rana (koło 5 jakos bo zaraz potem wyszła na pks) powiedziałem jej ze gadała przez sen, powiedziałem co i zapytałem o ten pesel (bo przyszło mi do głowy ze moze we snie chodziło jej o mojego dziadka który zmarł w 94) na co ona mówi że pamięta tylko pierwsze cyfry peselu (czyli rok urodzenia) ktore mi podała. Spakowała sie wyszła na przystanek a ja znow poszedłem w kime zapominając o wszystkim. Po południu tego dnia dostałem telefon od matki że dziadek zmarł. Zapytałem sie jej o rok urodzenia (bo pamięci do takich rzeczy nigdy nie mialem) i okazało sie ze to ten sam który śnił się mojej dziewczynie... Do tej pory nie wiem dlaczego jej sie to przysniło i to dokładnie dzień przed. Musze zaznaczyc ze dziewczyna na 100% nie znała roku urodzenia mojego dziadka. Czy ktos jest to w stanie wytłumaczyc?