1. Panjandrum
Co to za dziw? Możecie zgadywać, ale i tak nie zgadniecie. Jest to broń powstała w celu niszczenia niemieckich umocnień na plażach. Idea była prosta – nim z okrętów ruszy desant, wyrzucone zostaną te właśnie koła. Mają one własny napęd – rakiety na obrzeżach, a w osi schowano mnóstwo materiałów wybuchowych. Pandajarum wylatuje z okrętu, pędzi przed siebie, trafia na umocnienia, eksploduje, umocnienia zniszczone, nasi wkraczają. Niestety, nic z tego – kapryśne wynalazki nie potrafiły utrzymać kursu i często niespodziewanie skręcały, uderzając we własne statki. Projekt zamknięto.

2. Działo dźwiękowe- Schalkannone
Teraz pomysł z obozu Osi. Wpadł na niego nie byle kto, bo Albert Speer, czyli osobnik odpowiedzialny za monumentalny, epicki styl III Rzeszy oraz pełniący funkcję Ministra Uzbrojenia i Amunicji. Wynalazł on wielkie działo, które miało zabijać falami dźwiękowymi. Widoczne na zdjęciu talerze miały kierować je w stronę wrogów, wytwarzając ciśnienie nie do wytrzymania dla żywego organizmuu. Na szczęście nikt nie miał okazji paść ofiarą Schallkanone, ponieważ wynalazku nigdy nie uruchomiono (jedna wersja) lub zarzucono go (druga wersja).

3. Nietoperzowe bomby
A czemu by do zwalczania wrogów nie zaprząc sił natury? Na ten pomysł wpadli spece zAir Force. Wyobraźcie sobie bombowiec, na którego pokładzie nie ma jednak bomb, a setki nietoperzy (molosów meksykańskich) w specjalnych pojemnikach. Samolot miał wyrzucać je nad japońskimi miastami i osadami, a potem w niewielkiej odległości od gruntu pojemniki otwierałyby się, uwalniając gacki, które – kierowane instynktem – natychmiast rozproszyłyby się, poszukując schronienia na strychach i poddaszach japońskich domostw.
Jeszcze przed załadowaniem na pokład samolotu każdy molos miał zostać „ubrany” w specjalną uprząż, dzięki której transportowałby ładunek zapalający. W określonym czasie po zrzucie mała bomba eksplodowałaby, wzniecając pożar. Proszę sobie teraz wyobrazić – dajmy na to – tysiąc takich eksplozji naraz. Średniej wielkości miasto mogłoby w momencie stanąć w ogniu. Projektu zaniechano z dość prozaicznej przyczyny – podczas „treningów” molosów kilka z nich uciekło i wywołało pożar na terenie… własnej bazy (Carlsbad w Nowym Meksyku). Straty musiały być poważne, ponieważ po tym incydencie projekt przerwano.

4. Pies antyczołgowy
Niemcy kombinowali z techniką, Alianci – z żywymi stworzeniami. Kolejnym przykładem jest stosowany przez Armię Czerwoną pies antyczołgowy. Takie zwierzaki pojawiły się na froncie wschodnim w latach 1941-1942. Tresowane miały zachowywać się tak – wybiegają z pozycji, niosąc na grzbiecie ładunek wybuchowy, wbiegają pod czołg, tam przegryzają uprząż trzymającą ładunek i wracają, a żołnierze zdalnie odpalają ładunek. Drugą opcją było wypuszczanie czworonogów z bombami zegarowymi, jednak to właśnie sprawiło, że projekt przerwano. Psy wystraszone eksplozjami wracały do swoich panów i nietrudno się domyślić, że wraz z nimi wylatywały w powietrze

5. Yokosuka MXY7 Ohka
Japończycy z kolei nie posyłali na śmierć zwierząt, ale swoich pilotów. Yokosuka MXY7 Ohka to nie tyle samolot, co sterowany przez pilota samobójcę pocisk. Zawierał on ładunek wybuchowy o masie 1200 kg, a zapalniki były odbezpieczane przez pilota w momencie poprzedzającym uderzenie. Ohka nie miała własnego silnika, do celu misji transportowana była przez bombowiec, a uczepiano ją pod kadłubem. Po odłączeniu pilot mógł odpalić trzy rakietowe boostery, które nadawały pociskowi prędkość niemal 450 km/h. Zbudowano ponad 800 sztuk tego typu pojazdów, lecz tylko kilka zostało użytych.
Tutaj filmik ukazujący pilotów kamikaze w akcji
6. Fu-Go
Poddanym cesarza nie zbywało na pomysłach, a ponieważ wojna kosztuje, szukano coraz tańszych sposobów, by zaszkodzić wrogowi. Jednym z nich jest Fu-Go. To prosty balon wykonany z mieszanki papieru i lateksu, do którego kosza doczepiano ładunki zapalające. Nie były one jakoś superniszczycielskie – ważyły do 15 kilogramów. Flota japońska wypuściła ponad 9000 Fu-Go na północno-zachodnie stany USA, jednak wynik operacji budzi uśmiech politowania – sześć osób zabitych i znikome zniszczenia.

7. Projekt Habakkuk
Za Projekt Habakkuk odpowiada Geoffrey Pyke. Miało być to wykorzystanie samej natury jako wytrzymałej jednostki wodnej. Jak można łatwo się domyślić, patrząc na rysunek powyżej, chodziło o górę lodową. Ścinamy jej wierzchołek, równamy poziom, drążymy w środku, na koniec doczepiamy silniki i już mamy wytrzymały jak diabli lotniskowiec.
Jako że lód może pękać, dwaj nowojorscy naukowcy wynaleźli mieszankę wody i drewna, która po zamrożeniu stawała się niezwykle trwałym materiałem. Planowany pierwszy tego typu „lodowy lotniskowiec” miał mieć 600 m długości, wyporność 2,2 milionów ton oraz miejsce na transport 150 samolotów. Niestety – koszty (100 milionów dolarów) oraz trudności techniczne pogrzebały projekt.

Nie są to rzecz jasna wszystkie dziwne bronie i projekty, jest ich znacznie więcej. W samej III Rzeszy przeprowadzano mnóstwo badań i planowano wybudować takie rzeczy o których nawet "fizjologom się nie śniło", jak mawiał klasyk. Jeśli doszukaliście się gdzieś innych interesujących treści związanych z tematem z przyjemnością się z nimi zapoznam.
To mój pierwszy temat więc jeśli doszukaliście się durnych błędów to uwagi czy też krytyka są jak najbardziej na miejscu.
źródło: http://gadzetomania..../panjandrum/top