Nasz Pan z przepowiednią na 21 maja postanowił ją przesunąć o 5 miesięcy i teraz wymyślił sobie 21 października 2011.
O to cytat z artykułu:
Amerykański duchowny Harold Camping, który utrzymywał, że koniec świata powinien nastąpić 21 maja 2011 roku, przyznał, że pomylił się o pięć miesięcy - podaje serwis lenta.ru. Teraz 89-letni kaznodzieja stanowczo przekonuje, że świat przestanie istnieć 21 października tego roku.
Camping tłumaczy, że wyznaczając datę apokalipsy na 21 maja, miał na myśli początek procesu duchowego zniszczenia świata, które wkrótce przerodzi się w zniszczenie materialne. - 21 października świat zostanie zniszczony. (...) Wszystko skończy się jednego dnia, w jednym momencie - powiedział w poniedziałek Camping podczas swojego wystąpienia w radiu.
Komentując swoją pomyłkę, kaznodzieja przypomniał, że nigdy nie mówił, że jest nieomylny i zajmował się tylko analizą tekstów biblijnych, w którą - najwidoczniej - wkradły się jakieś błędy.
Wszystko, co musisz wiedzieć o końcu świata
89-letni amerykański badacz Biblii wcześniej twierdził, że koniec świata rozpocznie się 21 maja 2011 r i trwać będzie aż do 21 października tego roku. Szef internetowego radia religijnego Your Family, prognozował, że Ziemię nawiedzą trzęsienia Ziemi, które w każdym kraju miały się rozpocząć o godz. 18 czasu lokalnego.
Amerykanin przekonywał, że już w pierwszym dniu kataklizmu wyginąć miało 98 proc. ludności, ale dopiero 21 października nastąpi Sąd Ostateczny. Szef radia Your Family informacje wyliczył z Biblii na podstawie sobie znanego algorytmu. To nie pierwsza przepowiednia Campinga. Wcześniej ogłaszał już, że koniec świata nastąpi we wrześniu 1994 r.
Naukowcy uważają jednak, że ludzkość ma przed sobą znacznie dłuższą perspektywę i zanikanie życia przewidują za około 5 miliardów lat.
Myślenie o końcu świata jest integralną częścią kultury, przybierać może ono jednak różne formy - przekonują eksperci. - Czas dla człowieka w naszej kulturze musi mieć początek i musi mieć koniec. (...) Człowiek z reguły zawsze obawia się granic. W każdej kulturze granica była pewnym fenomenem, którego człowiek się obawia, ale z drugiej strony ona fascynuje - powiedział etnolog, dr Grzegorz Odoj z Uniwersytetu Śląskiego.
- Człowiek zawsze chciał odgadnąć tę końcówkę, bo to jest wielka tajemnica - dodał.
Religioznawca dr hab. Piotr Balcerowicz ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uważa natomiast, że w przepowiednie końca świata wierzą osoby religijne w sposób szczególny - które źle czują się w typowych kościołach, które kontestują utrwalone struktury religijne. - Są to osoby, które poszukują alternatywy dla swojego życia religijnego - stwierdził. Jego zdaniem przepowiedniom końca świata ulegają ludzie oczekujący zmiany rzeczywistości, której nie są w stanie zmienić sami.
- Osoby o rozchwianych emocjach, które nie mogą się znaleźć w świecie, które nie radzą sobie ze światem, szukają uproszczonych wyjaśnień - powiedział Balcerowicz.