Takie szkło (grube, tzw. "nietłukące", ciemne lub jasne - kolor nie ma znaczenia) ma to do siebie, że potrafi bez żadnej widocznej przyczyny samo z siebie wybuchnąć i rozsypać się w drobny mak. Winę za to ponosi wada owego surowca związana z tzw. naprężeniami wewnętrznymi. Nie ma to jednak związku z niczym "para". Zwykła fizyka/chemia.
Ten typ (szkła) już tak ma.
Nie jesteś jedyny. Większość osób jakie znam co najmniej raz coś takiego obserwowała. Nie jestem wyjątkiem - u mnie też swego czasu "wybuchł" taki gruby, przeźroczysty talerz z targu.
Co do łańcuszka - kwestia wiary. Łańcuszek mógł sam się odczepić zahaczając np. o krawędź koszulki lub oparcie krzesła gdy się poruszałeś. Istnieje też możliwość, że ktoś odczepił ci łańcuszek dla żartu i tego nie zauważyłeś. A może rzeczywiście dziadek z zaświatów postanowił dać znać? (Choć w sumie nie mówisz nigdzie, że umarł tylko, że go potrącił samochód więc równie dobrze mógł wylądować tylko w szpitalu.) Tyle, że raczej nie dostałeś telefonu bezpośrednio po wypadku - musiało minąć co najmniej kilka minut bo nikt widząc/powodując wypadek nie dzwoni od razu do rodziny zmarłego/rannego tylko najpierw przez co najmniej kilka minut stara się go ratować a telefony wykonuje na pogotowie i na policję i dopiero oni dzwonią do rodziny (i to także nie od razu - najpierw jadą na miejsce wypadku, ustalają fakty itd.). Co najwyżej więc łańcuszek telekinetycznie odczepiła osoba która do ciebie zadzwoniła jako, że w czasie gdy łańcuszek się odczepił sama dostała o tym wiadomość (zwykle tak to idzie - policja informuje jedną osobę a ta osoba w ciągu kilkunastu następnych sekund dzwoni do następnej osoby, żeby podzielić się nowiną) i musiało to nią wstrząsnąć więc wydzieliła masę energii która skoncentrowana na tobie (osoba myślała już żeby do ciebie zadzwonić) odczepiła ci łańcuszek.
Hmm, stwierdzam, że wchodzę coraz bardziej w dziedzinę science-fiction
.
Użytkownik Ana Mert edytował ten post 20.04.2011 - 10:20