tylko co się okazuje - nie mam schizofrenii..
psychiatra powiedział, ze to tylko zaburzenia nastroju, a że jestem u niego już dwa lata to pozał mnei na tyle, ze zmiania mi diagnozę na dwubiegunówkę (mania-depresja)
i po tych lekach które mam teraz nie jestem ani ospała, ani senna, ani zamulona
po prostu ustabilizował mi się nastój
i tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak choroby psychiczne
to jest tylko próba pojmowania zjawisk, których przeciętny człowiek nie rozumie i sie ich boi.
moja "choroba" to nic innego jak wyrywanie się wyższej świadomosci do zastanej rzeczywistości;)
sami lekarze nie wiedza na czym polegają te odstępstwa od normy
ale powiem jedno - nikt tak się nie rozumie jak "chory" z "chorym"
wkracza ise na inny poziom świadomości, wymiary przenikają się
i nigdzie nie znajdziesz w jednym miejscu tylu próbujących wyrwać się "ze snu"