Częstsze występowanie tego tematu mogę wykluczyć - pomimo że mam bardzo wiele snów (szczególnie w dni wolne), czy chcę czy nie zdecydowaną większość (jeśli nie wszystkie) z nich pamiętam (samoistne wybudzenie po każdym śnie ). Mogę także wykluczyć inny powód - interesowanie się danym zjawiskiem - a to dlatego, że reinkarnacją (i podobnymi klimatami) interesuję się już ładnych parę lat i do tej pory ani razu nie śniłem o tym.
Wracając do meritum - nie dość, że po raz pierwszy zetknąłem się z tym tematem, to jeszcze towarzyszyło temu takie przekonanie prawdziwości, że aż ciężko to opisać. A co mi się konkretnie śniło? Otóż (proszę się nie śmiać ) we śnie byłem przeświadczony (po prostu byłem pewien, że to prawda, czułem to całym sobą), że w którymś z poprzednich wcieleń byłem odkrywcą (?) Nowej Zelandii.
Kim mogłem być? Szybkie przekopanie Wikipedii (link) dało niejednoznaczną odpowiedź:
Europejskim odkrywcą wysp był holenderski podróżnik Abel Tasman w 1642, który przy próbie wysadzenia załogi na zachodnim wybrzeżu został zaatakowany przez tubylców, co skończyło się śmiercią czterech ludzi. Po tym wydarzeniu odpłynął. Kolonizacja zaczęła się po 127 latach, kiedy w 1769 została ponownie odkryta przez brytyjskiego podróżnika i odkrywcę Jamesa Cooka.
I teraz nasunęły mi się różne pytania: czy temat poprzednich wcieleń w snach jest tematem często spotykanym (sam się chyba jeszcze na niego nie natknąłem)? Czy Wam coś takiego się kiedyś zdarzyło? I jak podchodzić do takich informacji? Wiadomo, że pod względem pewności hipnozy regresyjnej nic nie pobije, ale czy w ogóle można brać pod uwagę, że takie fakty pochodzące ze snów mogą kryć w sobie chociaż ziarnko prawdy?
Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji