Mam nadzieję, że nikt mnie nie zlinczuje za odkopanie tego tematu.
Jakiś jakiś czas temu rozmawiałem z człowiekeim który był policjantem w B-ham w czasie Drugiej wojny światowej, to była dość długa znajomość (niestety Pan już nie żyje) i opowiadał mi całą serię podobnych historii również i tą właśnie dotyczącą Belli. Chociaż nie użył wtedy tego imienia to czas i miejsce się zgadza. Stwierdził on, że było wtedy masę napadów na ludzi uciekających przed zawieruchą alarmów bombowych z miast na prowincję. Często mieli oni ze sobą spore ilości pieniędzy, kosztownści, akty własności nieruchomości jakie pozostawili.
Jako, że w większości były to kobiety/ kobiety z dziećmi były one łatwym łupem dla rabusiów. Choć większość emigrowało w akcjach organizowanych przez policję i obronę cywilną, byli też tacy którzy uciekali przed bombami na własną rękę.
Człowiek z którym rozmawiałem, twierdził, że najprawdopodobniej "Bella" była właśnie takim wojennym uciekinierem, została napadnięta rabunkowo, a dłoń została odcięta ponieważ miała przypiętą do ręki walizkę za pomocą kajdanek (co było wtedy popularnym rozwiązaniem) jako, że miała w niej zabezpieczenie finansowe na wypadek przedłużającej się emigracji. Czemu morderca ukrył ciało w drzewie? Bo nie miał jak zakopać, a zawsze lapiej wrzucić w krzaczor niż zostawić na wierzchu.
Daleko tu do magicznych amuletów choć i tak niezła makabra.