Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nastia Wołoszynówna


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Elisma.
  • Postów: 2
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zapewne wielu z Was słyszało o różnych sławnych stygmatykach, od Ojca Pio zacząwszy, przez Teresę Neumann, na św. Tomaszu z Akwinu skończywszy. Mało kto słyszał za to o tej Ukraince zamieszkałej w Polsce. Być może dlatego, że była tylko skromną służącą.


Dołączona grafika


Nastia urodziła się w 1911 roku w rodzinie stróża cerkiewnego. Miała liczne rodzeństwo, ale niestety połowa z dziesięciorga umarła. Być może dzięki temu zaczęła się gorliwie modlić – pochodziła wszak z biednej rodziny, więc pozostawała jej tylko wiara. Podczas jednej z rozmów z Bogiem usłyszała w głowie słowa, które jak później się okazało były prorocze – „A po dłuższym czasie przyjmiesz na siebie rany Chrystusa”. Sprawdziło się to, gdy miała 23 lata w Boże Ciało. Krew popłynęła z rany, która otworzyła się na jej ciele. Podobnie było kilka miesięcy później, w święto Matki Boskiej Zielnej. Dziewczyna wpadła w ekstazę. Początkowo powtarzała się ona stale, codziennie, potem coraz rzadziej.

Stan taki nie spodobał się jednak władzom lokalnym, ponieważ do domu dziewczyny przybywali ciągle nowi goście. Dlatego postanowiono zamknąć Nastię w szpitalu psychiatrycznym w Jaworowie, a później przeniesiono ją na Kulparków do Lwowa. Tam jednak ocalały dokumenty, dzięki czemu jej życie nie zostało całkiem zapomniane. To z nich możemy się dowiedzieć o odwiedzinach księdza – greckokatolickiego teologa, doktora Gawryjiła Kostelnyka. W listopadzie 1935 roku badał on Wołoszynównę, potwierdzając autentyczność ekstaz – wbrew diagnozie lekarzy, którzy stwierdzili u dziewczyny ciężka histerię. Duchowny na własne oczy widział, jak rana się samoistnie otwiera, a także jak kobieta przeżywa mękę Chrystusa. W swoich wspomnieniach napisał: „ A teraz widzi ona Chrystusa, jak przychodzi do niej i przebija jej rany, a potem widzi Matkę Boską. Modlitwy swe w ekstazie kieruje częściej do Matki Boskiej niż do Chrystusa. Cierpienia jej rozłożone są jakby na trzy etapy: środa to ekstaza z cierpieniami, w piątek ból głowy, jakby od wieńca cierniowego, a w ten sam dzień wieczorem ekstaza bez udręki”. Najdłuższa ekstaza trwała godzinę, najkrótsza – 20 minut. W tym czasie obserwowano na ciele Nastii dziwne zjawiska – w odnawiających się ranach pojawiał się gwóźdź, by po chwili zniknąć. Ukrainka też przepowiadała przyszłość, miała dar bilokacji, wyczuwała intencje ludzi, potrafiła powiedzieć, skąd przyjechali oraz czym zajmowali się w przeszłości.

Dwa tygodnie przed świętem Podniesienia Krzyża dziewczyna prawie całkowicie przestała jeść, jednakże nie traciła sił. Doktor Kostelnyk pomógł jej opuścić szpital. Co ciekawe Wołoszynówna wcale nie chciała być stygmatyczką, nie chciała zarabiać na swoim darze jasnowidzenia. Być może dlatego 20 maja 1936 roku wstąpiła do klasztoru bazylianek we Lwowie. O jej powojennych losach mało wiadomo. W 1947 została zesłana na 7 lat na Sybir. Nastia zachorowała też na serce i na cukrzycę, jednak dalej miała stygmaty. Przyjmowała ludzi, mimo ciężkiej sytuacji cerkwi w komunistycznym ZSRR. Zmarła 9 stycznia 1994 roku, w dzień świętego męczennika Stefana. Została pochowana 25 km od Lwowa.

Źródło: http://astralworld.pl
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych