Moja historia przytrafiła mi się jeszcze dzisiaj. Po 3-godzinnym śnie, zostałem zmuszony do wyjazdu samochodem. Na tylnym siedzeniu oparłem głowe o poduszkę i na chwilę zasnąłem. I tu zaczynają się dziać bardzo dziwne i dla mnie straszne rzeczy. Chwile potem się budzę. Oczy jestem w stanie otworzyć jedynie do połowy, słyszę moich rodziców rozmawiających na temat mojej stancji. Jednakże w pewnej chwili zaczynam słyszeć coś jeszcze. Z trzech różnych kierunków dobiegają mnie bardzo dziwne głosy. Brzmiało to jak rozmowa, ale bardzo nienaturalna, jak gdyby bez znanych mi liter. Coś w stylu syku i ryku. Nagle moje dłonie uniosły się na wysokość klatki piersiowej i palce zaczęły się wyginać i wskazywać różne kierunki. Próbowałem się poruszyć, lecz te głosy jak gdyby nie pozwalały mi. Wtedy to przypomniałem sobie, że na forum ludzie opowiadają, że w takich chwilach grozy zaczynają się modlić. Tak też zrobiłem i po chwili zasnąłem znów. Obudziłem się po 30minutach i byłem w szoku. Chcąc upewnić się, czy nie był to sen, zapytałem się rodziców czy rozmawiali o mojej stancji, odparli, iż tak, ale wtedy spałem jeszcze.
Zdenerwowany zasnąłem znów. I znów przytrafiła mi się bardzo podobna sytuacja. Znów te same 3 głosy mówiące w tym samym dziwnym i nienaturalnym języku. Lecz tym razem moje dłonie nie unosiły się same ku górze, choć dalej nie mogłem się poruszyć. Znów chciałem się zacząć modlić, lecz tym razem przyszło mi to z wielkim trudem, jakby coś odpędzało moje modlitwy i je zapominałem. W końcu udało mi się zasnąć jeszcze raz i już obyło się bez niespodzianek.
Podsumowując.
Brzmi to troche jak paraliż senny, lub po prostu sen. Ale dłonie unoszące się same do góry, usłyszana rozmowa rodziców troche temu przeczą. Zwracam się do ludzi z trochę większym stażem o pomoc w celu wyjaśnienia tego. Z góry dziękuję
Chcę jeszcze dodać, że oczy mogłem otworzyć tylko do połowy i czułem się troche jak opentany...
Użytkownik Pata edytował ten post 15.10.2010 - 16:57