Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy byty niematerialne mogą ranić?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
46 odpowiedzi w tym temacie

#1

werewolf.
  • Postów: 10
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czasami zdarza się, że pewne byty nie ograniczają się jedynie do ukazania się. Istnieją potwierdzone przypadki, w których istoty niematerialne raniły ludzi, często pozostawiając nawet ślady na ich ciałach. Czy sugeruje to, że niezidentyfikowane byty naprawdę istnieją bądź istnieją inne elementy mogące wyjaśnić to zjawisko?
  • 0

#2

Kompi.
  • Postów: 131
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Skoro są to byty niematerialne to jak mają ranić czy zostawiać ślady na ciele? Przecież niematerialną reką czy niematerialnym mózgiem nie wezmą młotka i nie będą cie walić po głowie ani nie wejdą swoim niematerialnym ciałem do żyły i nie spowodują zatoru.

Mogłabyś przynajmniej podać argumenty, zdjęcia czy artykuł.
  • 1

#3

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3017
  • Tematów: 2589
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A. Nie istnieją byty niematerialne.

B. Ranić fizycznie może tylko materia.

Z A i B wynika:

C. Byty niematerialne ranić nie mogą.

Teoretycznie odnieść się można do wszelkiego rodzaju schorzeń i problemów wywołanych zaburzeniami psychicznymi, ale tutaj nie mają one niczego wspólnego z Twoim pytaniem -- to są właśnie zaburzenia psychiczne i tyle.
Krótko mówiąc, możesz śmiało szwendać się między grobami zapomnianego i zarośniętego cmentarza o północy i każdego ducha, który wyskoczy na Ciebie z wyciem i brzękiem łańcucha możesz bezstresowo wyśmiać, ewentualnie grzecznie mu zasugerować, żeby się poszedł doprowadzić do porządku, bo mu ze starości ektoplazma pleśnieje.

Użytkownik Kurczak edytował ten post 21.09.2010 - 21:26

  • -1



#4

pazuzu.
  • Postów: 767
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

sugestia nie jest bytem materialnym a nawet jesli by ja tak potraktowac to nadal nie jest ona w stanie nikogo zranic
to organizm czlowieka pod jej wplywem reaguje tak jak by mial kontakt z rzeczywistym bodzcem
efekt psychosomatyczny pod wplywem sugestii i tyle

a jesli chcesz nazywac sugestie bytem niematerialnym to rownie dobrze mozna by powiedziec ze niematerialny byt zwany mysla o jedzeniu cytryny powoduje slinienie sie wiekszosci osob tylko to troche glupie

Użytkownik pazuzu edytował ten post 21.09.2010 - 23:55

  • 0

#5

Mishka.
  • Postów: 310
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

bądź istnieją inne elementy mogące wyjaśnić to zjawisko?

No... Co prawda (teoretyzuję teraz) byt niematerialny nie może niczego dotknąć, ale może posiadać zdolność psychokinezy (patrz nawiedzenia), a to już może zranić człowieka i to dość mocno. Pytanie tylko, czy jest to skutek działalności istoty niematerialnej, czy też medium (np. osoby nawiedzonej) u którego ujawniają się takie psychokinetyczne zdolności
  • 0

#6

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czy sugeruje to, że niezidentyfikowane byty naprawdę istnieją bądź istnieją inne elementy mogące wyjaśnić to zjawisko?

Owszem, istnieją nauki wyjaśniające to zjawisko. Niezaprzeczalny prym wiedzie tu psychiatria. Ludzi doświadczających takich zjawisk nazywa zaawansowanymi schizofrenikami, natomiast pozostawione ślady nazywa samookaleczeniem.

Na drugim biegunie jest religia. (Nie ważne jaka). Ludzi doświadczających tych zjawisk nazywa opętanymi przez szatana/demony. A bezpośrednią przyczyną ataków jest mała wiara atakowanej osoby w dogmaty xxx lub yyy.

Problem polega na tym, że zupełnie normalni ludzie, po przesunięciu punktu świadomości również doświadczają innych rzeczywistości.
(Nie daje przez to do zrozumienia, że jestem normalny. To na wypadek gdyby ktoś chciał ponownie atakować moje poglądy.)

Tak czy inaczej ani nauka, ani religia nie ma większych efektów w "leczeniu tego stanu chorobowego". I nie ma większego znaczenia czy używana jest woda święcona, czy leki przeciwpsychotyczne. Choć te ostatnie dość skutecznie blokują pewne obszary mózgu. Ale jest to leczenie objawowe.
Przynajmniej ja to tak rozumiem.

Prawdziwa natura zjawisk, o których piszesz, wydaje się być nie poznana do dziś. Mocno generalizując istnieją dwa prądy teorii, no może trzy.
Jeden to taki, że pacjent pod wpływem zwid sam się okalecza.

Drugi to taki, że pod wpływem wizji ciało pacjenta reaguje tak, jakby wizje miały miejsce w realu. To nic nowego i zostało udowodnione w szeregu eksperymentów z zakresu hipnozy. (Jeżeli w stanie hipnozy hipnotyzer przyłoży Ci do ręki zimną monetę i poda sugestie, że moneta rozgrzana jest do czerwoności, to na To na Twojej ręce pozostanie ślad oparzenia.) Chodzi o ten mechanizm.

Trzeci, najbardziej hardcorowy to taki, że istoty z wizji się materializują i potrafią zrobić krzywdę fizyczną.


Osobiście skłaniam się ku drugiemu wyjaśnieniu. Ale to tylko moje przekonania.



Przemo -

generalnie zgadzam się z Tobą ale;

-są to raczej twory powstałe w świecie wyobrażeniowym czyli egregory więc nie można określić je mianem istoty. Czy jednak tak pospolicie posiadamy wiedzę i moc by je tworzyć ?

-prawdą jest także że w śnie hipnotycznym możemy wywołać sugestie, ale zakładamy że powyższe sytuacje w ten sposób były wywołane.

-tak na prawdę psychiatria ma również problem z rozpoznaniem wizji pacjenta.Czy wynika ona z zaburzeń mózgu ( narządu) czy pochodzi z obszaru światów subtelnych.

Dokładam wiec czwartą ewentualność:
-przyczyną powstawania zmian na skórze mogą być również działania istot z innej linii ewolucyjnej (demonicznej) oraz ludzkiej przebywającej w świecie astralnym.
  • 0



#7

Malczan.
  • Postów: 34
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wydaje mi się, że byty nie materialne mogą zranić. Słyszałem o paru przypadkach nawiedzeń przez poltergeista który potrafi trzaskać szafkami, ruszać przedmiotami, więc czy jest jakiś problem by taki byt skierował jakiś przedmiot w istote materialną ?
  • 0

#8

feelit.
  • Postów: 116
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Legion – demon biblijny, a właściwie wspólne imię dla wielu demonów, które opętały jednego mieszkańca Gadary (w Ew. Marka i Łukasza miejscowość ta nazywa się Geraza) w grobowcach do czasu, kiedy ujrzał Jezusa, który nakazał duchom, aby wyszły z tego człowieka. Złe duchy tylko szarpały nim, nawet jak wiązano łańcuchami, to łańcuchy te rozrywał, a demony pędziły go na pustynię. Wtedy Jezus pozwolił duchom wejść w stado świń, które po opętaniu rzuciły się do jeziora i utonęły. A kiedy Jezus chciał opuścić to miejsce, człowiek oswobodzony z demonów prosił go, by zabrał go ze sobą. Jednak Jezus nakazał mu, żeby rozpowiedział po mieście, jakie wielkie rzeczy uczynił mu Bóg. I odszedł rozpowiadając, co uczynił mu Jezus.

Legion pojawia się w:

Ew. Marka 5, 1-20:

(9) I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział Mu: Na imię mi "Legion", bo nas jest wielu.

(15) Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął.

Ew. Łukasza 8, 26-39:

(30) A Jezus zapytał go: Jak ci na imię? On odpowiedział: Legion, bo wiele złych duchów weszło w niego.

Ew. Mateusza 8, 28-34 jako dwie postaci.

Jezeli te byty, w tym przypadku demony. Sa ta kleby energi nie mam pojecia o jakiej gestosci ale chyba o mniejszej niz ludzkie cialo skoro moga wchodzic w czlowieka. Moga dawac taka sile, ze osoba wyrywa sie z lancuchow. Z taka sila co za problem przypierdzielic nim o sciane albo go potrapac cokolwiek. Zostawic jakis slad na ciele. Tylko nie wiem czy moga zabic, poprzez swoje dzialanie ?

Czy sugeruje to, że niezidentyfikowane byty naprawdę istnieją bądź istnieją inne elementy mogące wyjaśnić to zjawisko?


Tego na prawde sie nie dowiesz dopoki sam tego nie doswiadczysz na wlasnej skorze i mialbys namacalny dowod, raczej nie mial bys watpliwosci. Chodzbys tu podal milion przykladow i pokazywal zdjecia, filmy to jakiej odpowiedzi sie spodziewasz.Ignoracja robi robote. Ale dyskusja przednia. Szkoda ze wiekszosc osob nie wierzy w takie rzeczy i pewnie jakby takie byty zaczely ich atakowac wyladowali by w psychiatryku. Bo jak to mozliwe skoro nie istnieja.

Jak przeczytalem jeszcze raz, to sa byty zewnetrzne ktore odbieraja energie. I wewnatrzne ktore opetuja.

Moje zdanie co mysle na ten temat.

Użytkownik feelit edytował ten post 22.09.2010 - 10:28

  • 0

#9

werewolf.
  • Postów: 10
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zwykle umysł interpretuje dane otrzymywane od zmysłów, gdy jednak dane te zostaną zniekształcone, np w wyniku zmęczenia, zmian nastroju, naturalnych iluzji itd, występują dziwne zjawiska. Tak mi się wydaje
  • 0

#10

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hm... jestem nieuleczalnym sceptykiem i badaczem .Zawsze stosuję zasadę brzytwy Ockhama. Szukałem z pewnych powodów (pózniej napiszę dlaczego) przypadków oddziaływania bezposredniego na ciało ludzkie zjawisk które mozna nazwać paranormalne.
To co napisał Przemo to prawda, za wyjatkiem jednej uwagi z nazewnictwa.Zjawisko gdy w wyniku stanu głębokiej hipnozy (a również autohipnozy - stany mistyczne) na ciele wyniku sugestii urazu pojawiaja się charakterystyczne dla danego urazu rany nie nazywa sie samookaleczeniem.
Samookaleczenie to świadome lub nie fizyczne odziaływanie tak by doprowadzić do własnego urazu . Pacjent moze to robić nieświadomie i zaprzeczać takiemu postepowaniu ale da się np nagrać ukrytą kamerą jak to robi.Rany powstałe w wyniku sugestii nie są samookaleczeniem.No chyba ze mówimy o zjawisku na pograniczu- stygmatach.


Więc odpowiedź jest taka: do zranien moze napewno dojść gdy człowiek wystarczająco mocno uwierzy ze jest raniony . I niema tu zadnego znaczenia czy uległ tu intensywnej sugesti, autosugestii czy wiarze w konkretny atak jakiegoś bytu . W niektórych przypadkach jest teoretycznie mozliwe ze osoba o darze silnej sugestii moze nieswiadomie stać sie ośrodkiem istnego zmasowanego ataku bytów .
. I to niezaleznie czy byty takie realnie istnieją czy tylko są imaginacją.

To co teraz napisze jest dość osobiste i nie pisze tego by ktoś uwierzył w coś lub nie. :

Wrażenie kontaktu z bytem jest nieprawdopodobnie realne. Tak naprawdę nie da sie odzielić wspomnień realnych od "nie realnych".Kilka razy byłem świadkiem czegoś co od biedy mozna zintrpretować jako zjawiska paranormalne.Albo zwidy :mrgreen:

Gwoli wyjaśnienia "tła zdarzeń" te: 3 "kontakty" odbyły sie na moim domu lub w bezpośrednim jego poblizu. Dom w którym mieszkam od kilku lat to bardzo stary budynek . Kiedyś służył jako dom dla nauczycieli w szkole parafialnej ,pózniej dobudowano do niego kuźnię i kilka zabudowań. Wiek najstarszej części jest trudny do oszacowania, udało mi sie określić na podstawie listu znalezionego w czasie remontu (tak naprawde to ten list spadł mi na głowę) rok generalnego remontu na 1928.
Dołączona grafika

Najstarszy obiekt znaleziony w obrębie zabudowań to moneta z 1750 roku Sam budynek lezy w małym parku z bardzo starym cisem .

Dołączona grafika W ogrodzie jest mocno tajemnicza studnia. Druga studnia jest wewnątrz domu . Dom leży przez wąziutką uliczke po sasiedzku z starym XIVw kościołem a dokładnie z jego murem obronnym Dokładnie za murem są groby rycerskiego rodu von Borsicz z zachowanym 1 fragmentem nagrobka .
Dołączona grafika

Tak naprawde to nie wiem czy fragment mojego ogrodu nie słuzył kilkaset lat temu jako cmentarz.Jest też z pewnych przyczyn prawdopodobne ze znajdowała się na miejscu koscioła stara świątynia pogańska.
Jak udało się mi określić jednoznacznie że w domu nikt nie umarł od ok 80 lat (wczesniej trudno powiedzieć: brak swiadków i dokumentów).
Wracajmy do naszych zjawisk para...
1Pewnego letniego dnia wstałem rano w sobotę ,totalna laba, ubrałem się , żona jeszcze spała, wypiłem herbatkę. Dla zrozumienia nastepnych zdarzeń powiem ze wtedy miałem 2 duże psy .
Dołączona grafika
Przed herbata wypusciłem psiaki na dwór bo piszcały ze chcą wyjść. Po herbatce zdecydowałem sie wyskoczyć do pobliskiej piekarni(super paczki) . Po tupałem na pietro wyjac cos z szafy i nagle poczułem ze z tyłu otarł się o mnie duzy pies . odruchowo pogłaskałem go i klepłem po kłębie.żadnych anomali typu spadek temperatury otoczenia , futro ciepłe trochę szorstkie . Ot typowy owczarek niemiecki. Nawet nie ogladajac się powiedziałem" Fiona aleś tys urosła"(pies jest nieco mniejszy ) i nagle "zajarzyłem" ze psy są na zewnątrz domu. Nie wystraszyłem ,bo pomyslałem ze pewnie dzień wcześniej z psami (pies i suka) zapałetała się duża psica sąsiada -Aza. Rozgladam się- niema psa. Kurcze co jest grane ?????Sprawdziłem cały dom niema psa. Drzwi wejściowe sprawdziłem ale były zamknięte na klucz(zamykam za psami bo potrafią same otwierać sobie klamką). Okna - mikro uchyły i uchył . Pies tej wielkości (ok 80-90 wzrostu) niema szans sie dostac. Co jest grane????
Siadłem, przemyślałem , 0 szans że to było pozorne obudzenie itp..... Nie wiem co to było. Rok póżniej w czasie sprzątania starej stodoły zobaczyłem katem oka minieszego juz brazowego psa jak podchodzi do sterty rupieci przy ścianie i znika za nimi . Pomyslałem ze pewnie jakiś pies sie przypałetał i go wołam .I nic . Zagladam za rupiecie i nic nie widać. Przestraszyłem sie że może go przygniotła kupa starych skrzyń i zacząłem gwałtownie odrzucać je na bok bo myślałem że jest od spodem . Nic tam nie było za to za skrzyniami był ślad zamurowanych drzwi(od drugiej strony zamaskowanych tynkiem). O drzwiach nie wiedziałem.
Niemam sensownego wytłumaczenia , na to zdarzenie.

I zdarzenie nr 3.
Najbardziej nieprawdopodobne . Jak ktoś mi by taka historię opowiedział to nie uwierzyłbym :roll:
Robiłem akurat ogrodzenie od strony pól. Byłem zasłoniety zabudowaniami od strony uliczki i od strony sasiadów (co będzie dośc istotne ) .W czasie nawiercania słupków zepsuła mi sie jedna wiertarka(plastikowe zębatki- zakup w makro) Zostało do nawiercenia kilka otworów , chciałem szybko skończyć pracę więc wyciągłem strarą wiertarke z rupieci i wziełem sie za wiercenie . Wtedy moja instalacja elektryczna nie miała bezpiecznika różnicopradowego.
byłem w suchych gumofilcach(doskonała izolacja więc na poczatku nie poczułem ze wiertarka ma przebicie na metalowym uchwycie wiertarskim.Klecząc przymocowałem śrubami ostatni panel płotu, furtke i.... popełniłem błąd który o mało nie zabił mnie. Trzymając wiertarke za uchwyt(przebicie) oparłem sie reką o ziemię (uziemienie) i .... Popłynął spory prąd przez moje ręce i klątke piersiową. Prad rażenia był na tyle duzy że spowodował silny skurcz ,za mały jednak by wybić korki. Ręce i co gorsza całe ciało od lini rąk w dół zostały spralizowane silnym skurczem .Mieśnie płuc ównież mogłem, więc nie mogłem zaczerpnać powietrza. Mogłem poruszyć tylko szyja i mieśniami głowy , ponieważ skurcz zablokował płuca niemogłem tez krzyczeć .Po chwili zaczełem się przewracać z klęczek na ziemię. Miałem pecha- gdybum przewrócił na ręke z wiertarka to tylko tą reką płynał by prąd i tylko ona była by unieruchomiona więc miałbym szansę sam się uratować podnosząc się druga ręka drewnianej szopy lub paneli.niestety przetoczyłem sie na plecy przez ta druga ręke -cały czas prad mnie paralizował, dusiłi i uniemozliwiał krzyk.Wyladowałem na plecach : ręka która wciąz trzymała wiertarkę była w powietrzu zaś płynacy prad tym razem płynął inna drogą :z ręki do dołu pleców i z ręki do tyłu głowy . . Silny skurcz tak wygiął mi szyje i plecy że myślałem że własne mięśnie złamią mi kregosłup.W tym momencie mogłem swobodnie tylko ruszać oczami i mieśniami twarzy
Zaczeło mi brakować tlenu zreszta serce tłukło tak gwałtownie że chyba miałem migotanie komór serca.Czułem że zaraz umre.I wtedy stało sie coś na co nie znajduje łatwego racjonalnego wytłumaczenia.
Poczułem i ...niewiem nawet jak to opisać (to tak jakby opistywać daltoniście kolor) zobaczyłem niewiem co . Zobaczyć niewidzialne? Optycznie nie widziałem różnicy ale moje oczy odczuwały ze "coś" "wybiegło" zza budynku.
Nic tam nie widziłem ale wiedziłem że tam cos jest . Cos przyspieszyło zbiegając/"zsuwając" sie z niskiej skarpy tak jakby wzieło zamach i . Niewiem jak, ale wiertarka została wybita /wypchnieta z ręki, przeleciaała 1,5 metra i walneła z spora siłą w drewnianą scinę drewutni .Poczucie obecności znikło natychmiast . paraliz -skurcz też.Podniośłem się z ziemi otrzepałem , nagle skurcze zołądka spowodowały silne wymioty. Po paru sekundach wyprostwałem sie i rozejzałem . Niebyło nikogo. .. Nogi ugineły się podemną więc klapłem na ławeczce obok. Pochwili poderwłem sie i skłoniłem sie na ile mogłem najnizej bez wymiotów i zawrotów głowy i wyszetałem "Dziekuje, umarbym bez Ciebie" . Po chwili dodałem " Kimkolwiek jesteś Ratowniku ". Po minucie dodałem "Jak masz jakies zyczenia to mów teraz- nikt nie słucha wiec możemy porozmawiać. Nikt nie pomyśli że zwariowałem".... Cisza.


Wielokrotnie szacowałem swoja wiarogodność jako świadka . Niestety muszę dokonac samokrytyki . Nie jestem 100% pewnym świadkiem .
Ponad 25 lat temu w wyniku błedu pielegniarki zafundowano mi najpierw migotanie komór serca , a potem w wyniku paniki w czasie akcji reanimacyjnej przeszacowano ilość leku uspokającego i stanęło mi serce. Wg reanimujacych mnie na ok 1- 2 minute czasu. Ciekawa rzecz: wg moich ekstremalnie splatanych wspomnień z tych chwil (wiarygodnie pamietam przejście na tamtą faze i powrót) te dwie minuty trwały dobe , moze pół... :o . W ciagu tych 2 minut mogło dojść do trwałego uszkodzenia mózgu.
Nie mam dokumentów na całe zajście bo mam wrazenie ze lekarze z lokalnego osrodka starali się zamieść sprawe pod dywan. Pamietam nawet odesłali mnie karetka do domu mimo ze byłem w takim stanie że ledwo potrafiłem powiedzieć jak sie nazywam, ale gdzie mieszkam juz nie. Adres mieli z legitki.W domu na szcęście zopiekował sie mna ojciec.

Od tego czasu zdarzją sie mi dziwne zdarzenia z stanami swiadomości. Nie, nie Żadne tam drastyczne zaniki czy fałszywe wspomnienia.Przez te 25 lat 4 razy przytrafiły mi sie dziwne stany. Wszystkie podobne . Sprowadzły sie do tego że w sytuacji gdy zawodziła logika lub nie dawała prawidłowej odpowiedzi na wybór miedzy 2 podobnymi opcjami wtedy tak jakby podswiadomość przejmowała sterowanie.

1 Opisze przypadki
Najbardziej charakterystyczny.Było to 2 lata po akcji ze wyprawa na "druga stronę śmierci" . Wracałem z dziewczyną z szkoły i staliśmy na krawężniku chcąc przejść na drugą strone ulicy . Na przeciwko rósł potężny kasztan ,była jesień na drzewie były liscie jednak rano spadł deszc potem deszcz ze sniegiem potem snieg , i chwycił lekki mróz Cały opad przykleił sie do konarów , gałężi i masy liści.Pamiętam ze jechał jakis samochód ale był dość daleko więc chcieliśmy przebiec przed nim na druga stronę drogi. W tym momencie cos w głowie się stało , PYK i ku zdumieniu mojej dziewczyny zatrzymałem sie ,złapałem ja z ręke i spokojnie powiedziłem nieswoim głosem "STOIMY i CZEKAMY" . Mniej wiecej jak byśmy mieli dobiec na drugą strone ulicy bez dźwieku ostrzezenia runął kasztan pokrywajac masą oblodzonych komnarów cały chodnik , rostrzaskujac ławeczke i rozgniatajac stalową poręcz (był to deptak nad rzeką) Jakis człowiek który znalazł sie na samym brzegu zawalonego drzewa lezał z przygniecionymi nogami . Krzyczał.Później pojawiła się karetka i wyciagła nieszcześnika z pod zawaliska . Chyba miał złamane obie nogi.
My mieliśmy być pośrodku strefy upadku...

Tak sie składa że ta dziewczyna jest moją żoną. Wiele razy opowiadała swoimi słowami to zdarzenie . Mówi mi ze powiedziałem to takim głosem ze po prostu same nogi bez udziału świadomości wykonały polecenie "stój".

Drugi przypadek był w 1997 roku . Mało kto pamieta ale gdy fala powodziowa zblizała się do Wrocławia w czasie powodzi władze do ostatniej praktycznie chwili zapewniały ze nie bedzie zalań w mieście. Wynajmowalismy wtedy malutka kawalerke w strefie tzw :"Trójkata bermudzkiego". Bylismy " przed pierwszym" wiec nie mieliśmu jako biedni studeńci zadnych zapasów gotówki. Niektórzy sąsiedzi kupowali na zapas cukier , wodę mineralna, makaron kaszę my zas mieliśmy tyle forsy by przetrwać tylko do wypłaty . Zreszta to było raptem pare dni.
I wtedy znowu to się stało . Wyszłem z domu doszłem do Mostu Grunwaldzkiego i tu mniej wiecej "urwała mi sie ciagłość myslenia logicznego" Biegiem wruciłem do domu , spokojnie stwierdziłem" PAKUJ CO ZDOŁASZ, JEDZIEMY DO DOMU " zona mówi że wtedy znów był ten sam głos i te inne oczy. Bez słowa w pospiechu spakowaliśmu co dało sie do plecaka , wzielismu koce i spiwory ,sprzet do biwakowania . Ja pakujac sie miałem coraz wieksze opory .Decyzja była ekstremalnie nierozsadna No bo jak : jesteśmy z Kotliny Kłodzkiej,.Jedyne drogi dojazdowe prowadza przez teren gdzie powódz jak pokazywała lokalna tv pozrywała drogi. Wojsko zawraca wszystkich próbujących wjechać do kotliny. Nie mamy samochodu . Cała komunikacja autobusowa i kolejowa w tym kierunku odwołana . Moze się uda złapać "stopa "do Zabkowic Śląskich ,pózniej trzeba "przebic sie" pieszo, unikajac posterunków policyjnychI i wojskowych .Przez jakieś 60 km górami :mrgreen: . W górach znaczna cześc potoków pozrywała kładki. Od początku powodzi nie udało nam sie skontaktować z rodzinami (woda zerwała linie telefonicze) .Nie wiedzieliśmy co z nimi. Z drugiej strony mielismy pracę we Wrocku jak sie nie zjawimy to nas wyleją.
Logicznie rzecz ujmujac podjąłem pod wpływem jakiegos podejżanego impulsu kretyńską i ekstremalnie niebezpieczną decyzje. Z nastawieniem "w razie czego najwyzej wrócimy z przedmieści (gdzie zwyczjaowo łapaliśmu stopa)" Wyszliśmu z domu, zdazyliśmu przejść kilkanascie metrów ulicą gdy z przecznicy zaczeła się wlewać woda.Wybuchł straszy chaos: niektórzy rzucili sie przeparkowywać smochody, niekturzy próbowali zatrzymać wodę sypiąc jakieś mini-wały z piasku, cegieł, kamieni i ziemi .Po tych wałach jeździły samochody przeparkowywane przez właścicieli którzy sie zagapili.....Jka potem się dowiedzieliśmi woda tam gdzie mieszkaliśmu zalała domy do wysokości 3,5 m Ludzi zaczeto dopiero ewakuować jak kilka numerów dalej zawaliła się kamienica.
Już nie czekaliśmy na resztę z 5 i "z buta" popedziliśmy za linię torów gdzie jak mieliśmy nadzieje (jak się okazało słuszną) woda powodziowa nie dotrze. Złapaliśmy autobus na Bielany (zeby nie naruszać skromniutkich zapasów gotówy jechaliśmy na gapę :/ ) postaliśmy chwile(bez wielkiej nadziei na okazje) na Bielanach gdy akurat wtedy jechał kumpel z liceum . Poniewaz też nie miał kontaktu z rodzina i chciał dostarczyc jakieś zapasy żywności to udało mu się pozyczyc terenówke i namówić innego kumpla z terenówka na "przygode zycia" czyli wyprawę w nieznane.W przeciwieństwie do nas był lepiej przygotowany na przeprawe . Nawet udało mu sie skołować wojskowe mapy całego terenu.Bez problemy więc dotarliśmy po 4 godzinach podchodów(normalnie 2 h)do domów ... Ale to juz inna historia.

No i właśnie jeszcze jeden taki przypadek . Sprzedaliśmy mieszkanie bo mieliśmy na oku dom do kupienia. Dom post faktum okazał nie dokupienia z powodów prawnych. Zaczeliśmu rozpaczliwie szukać czegos gdzie można zamieszkać. Nowy właściciel wyznaczył nam pólroczny termin na wyprowadzke. W ciagu paru miesięcy obejrzeliśmy multum domów.Żeby było weselej właśnie zaczął się boom mieszkaniowy i ceny zaczeły iść gwałtownie do góry .
Mogło sie zdarzyć że zostaniemy bez mieszkania i bez domu . No normalnie się powiesić . Sami szukaliśmy , dawaliśmy ogłoszenia do prasy , objechaliśmy wszystkie wioski pod wrocławiem . Ze swiadomością że tych pieniedzuy to raczej nam starczy na zakup budki telefonicznej albo altanki (i to nie wmieście tylko na wsi) i wtedy zadzwonił do nas poprzedni właściciel domu . O domu opowiadał enigmatyczne ze tak naprawde to do zburzenia najwyzej pomieszkać przez czas budowy . Potem zaczął się delikatnie i dziwnie podpytywać.....
Umówilismy wizyte na kilka domów na raz (żeby nie telepać sie po 100 km kilka razy tam i nazad )Dojechaliśmy do umówionego miejsca . Dom niezbyt fajnie wyglądał z zewnątrz, obglonione poszarzałe tynki... Weszliśmy mało przekonani do środka, obejzeliśmu pierwsze pomieszczenie. Właściciel mówi ze to jest ta "lepsza część" a tą drugą, starsza lepiej rozebrać.. W tej gorszej (starszej) cześci znowu mózg zrobił PYK i na ucho tym swoim głosem powiedziłem zonce BIERZEMY. Po czym beznamietnie stwierziłem do właściciela że "działka mi się podoba ale jako dom to niema takiej wartości" I znowu PYK Do faceta walę": Po za tym w wiosce mówili mi ze dom jest nawiedzony i kto chciał go kupić z marszu to spotykało go niesczęście i Bedzie pan mia kłopoy ze sprzedaniem. " Tak prawde mówiąc to z nikim nie rozmawiałem w wiosce a domu nawiedzonego nigdy bym nie kupil bo ... nie. :roll: Facia zatkało . Zaproponowałem obnizke ceny o 20 % zgodził sie n a15% ale dorzucił 2 tony węgla. Cena i tak była taka że za te pieniądze we Wrocku kupiłbym składzik na miotły. Troche z dusza na ramieniu umówiliśmu notariusza, podpisaliśmy umowe .Poczekaliśmy miesiąc aż Agencja Rolna zrezygnowała z prawa pierwokupu. I wprowadziliśmy sie . Zostało z pólrocznego terminu na wyprowadzkę z byłego mieszkania 16 godzin...Patrzac w stecz był to strzał z zamknietymi oczmi prosto w dziesiątke.

No dobra troche nie na temat ale chciałem określić moja wiarygodność jako świadek (lub niewiarygodność)
Odczucia fizycznego kontaktu z czymś czego najprawdopodobniej niema są całkowicie realne. Nie są tez spełnione
fragmenty wspólne dla opowieści o duchach . Spadek temperatury powietrza w pomieszceniu ,dreszcz chłodu itp... Nic takiego nie odczułem. Pogłaskana "psica" była ciepła i przyjacielska. Wrecz promieniała . Jedyne co nie typowe to to ze mam czuły węch a nie czułem zadnego psiego zapachu ani zadnego nietypowego.
Za drugim razem "niewidzialne coś" było promieniujace troska i "dobrem"? Niewiem jak to opisać . Wszystkie zdarzenia w jasny dzień , przy doskonałej pogodzie , wrecz cudownym "biomecie"

Dołączona grafika
PS NIe piję i nie palę, wspomagaczy tez nie.
  • 2



#11

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3017
  • Tematów: 2589
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

C. Byty niematerialne ranić nie mogą.

To jak wyjaśnisz wszystkowiedząca panienko fakt, że w hipnozie zimna moneta powoduje oparzenia? Zupełnie niematerialna sugestia potrafi spowodować materialne obrażenia?

A w czym widzisz problem? Po pierwsze: od kiedy moneta jest bytem niematerialnym? Po drugie -- możliwość powstania oparzeń na skórze nie ma niczego wspólnego z obecnością monety, czy jakiegokolwiek tworu fizycznego lub metafizycznego, a jedynym źródłem oparzenia jest reakcja mózgu na informację, którą otrzymał od hipnotyzera. O tym, że poparzony nie odczuwa bólu, nie ma co wspominać, bo to akurat związane jest z wygaszeniem części fal mózgowych. Dodatkowo te "oparzenie" nie nosi znamion fizycznego uszkodzenia skóry przez gorący przedmiot, a jedynie jest efektem wymuszonej reakcji organizmu, czyli zwykłym bąblem wypełnionym płynem ustrojowym na normalnej, zdrowej tkance skórnej, który na dodatek zanika samoistnie po kilkunastu minutach, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Ale tego na efekciarskim pokazie hipnozy już Ci nie powiedzą.


Jak zobaczę na własne oczy ducha wbijającego siekierę w czyjeś plecy, to uwierzę, że byt niematerialny może zranić fizycznie. A póki co, nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że żadnych bytów niematerialnych nie ma, nie mówiąc już o jakimś ranieniu.


  • 0



#12

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3017
  • Tematów: 2589
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

B. Ranić fizycznie może tylko materia.

Właśnie sobie sama zaprzeczyłaś. Ranić fizycznie może również sugestia.

Nie czytasz uważnie. Sugestia jakakolwiek nie jest w stanie spowodować fizycznych obrażeń ciała, a jedynie może wywołać psychosomatyczną reakcję na nieistniejące w tym omawianym przypadku oparzenie. Obojętnie więc jakby nie mieszać zachodzących tutaj zdarzeń, każda kombinacja potwierdzi moje stanowisko.



  • 0



#13

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3017
  • Tematów: 2589
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Co nie zmienia faktu, że podstawową przyczyną jest właśnie sugestia. Zatem ranić może nie tylko materia, ale również psychosomatyczna reakcja organizmu na sugestię. 
Co stoi w sprzeczności z Twoją przemądrością.

W dalszym ciągu opierasz się na błędnym założeniu. Nie można mówić o zranieniu, skoro brak jest rany, a jedynie reakcja. Jeśli wysunę sugestię, żebyś sobie przykleił plaster na czoło, a Ty to wykonasz, czy będzie to równoznaczne ze zranieniem wskutek reakcji organizmu na sugestię? Bo według Twojego punktu widzenia jak najbardziej -- nie ma rany, jest reakcja (plaster), czyli zostałeś zraniony. I to w dodatku na odległość.

Typ sugestii nie ma znaczenia :)

Użytkownik Kurczak edytował ten post 22.09.2010 - 15:07

  • 0



#14

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wydłużenie, czy też zawieszenie w czasie, o którym piszesz, również jest charakterystyczne dla tego typu przeżyć.
Szkoda, że niewiele pamiętasz z tego co działo się z Tobą w ciągu tych 2 minut. Mogło by to bardzo pozytywnie wpłynąć na Twoje życie.


Nie to ze nie pamietam . Mam tylko totalny problem z usadowieniem kolejności zdarzeń. pamietam doskonale sam proces "umierania. Wbrew opowieściom które sie tu czasem pojawiaja nie jast to łagodny ani bezbolesny proces bo praktycznie kązda część ciała walczy o życie osobno . Wrażenie duszenia sie gdy lezę na wznak(w tej pozycji mnie reanimowano) wciąz do dzisiaj mnie nęka (na szczęście coraz żadziej ) . Wciaż muszę zasypiać na boku ,Jak połozę sie na wznak zawsze poczatkowo wszystko jest ok , jestem coraz bardziej odprężony i senny organizm zasypia i w momencie pomiedzy jawa a snem nagle tak jakby moje ciało było zaprogramowane jak pies pawłowa. Wszystkie mieśnie się kurcza w panice, kończyny same usiłuja uciec, wyskoczyć :lol . Ekstremalnie nieprzyjemne odczucie.
Pamietam krzyki przerazonej pielegniarki wołającej lekarza z dyżurki.Komendy lekarza , krzyk " gdzie jest to @$@# relanium , ...zastrzyki kretynko co mam z tym zrobić !! wsadź se do...."

O wspomnieniach po tamtej stronie nie chcę mówić i tyle.
Powiem tylko o powrocie . Nie da sie tego opisać . I nie jest to miłe uczucie, praktycznie powót odczułem jak strącenie do czyśca czy piekła,Najpierw wraca widzenie i mózg zaczyna rejestrować świat zmysłami. Czytałem trochę ksiażek na temat ale takich doznań jak ja miałem nikt nie opisał. Po pierwsze niewiem jak to opisać .Troche jak obserwowanie tej animowanej figurki kręcącej sie dla jednych w lewo a czasem w prawo . Odrobina wysiłku i widzimy że obraca się w druga stronę. Albo obrazek bedący iluzją portretu młodej dzewczyny albo staruszki. Cos takiego że od poczatku tam jest ale dopiero po jakimś czasie dostrzegami coś diametralnie innego.
Z moim powrotem było właśnie tak: jak zacząłem wracać miałem wrazenie że spadam w dół . Wróciły mi zwykłe zmysły i to co zobaczyłem przeraziło mnie do szpiku kości. Potwory i stwory wiszace nad mną w jakiejś naprawdę okropnej krainie. Kilka lat później zobaczyłem obrazy Hieronimusa Bosha i Beksińskiego i najlepiej one przybliżaja to co wtedy zobaczyłem. W kazdym razie zobaczyłem coś naprawde ohydnego . Potem łagodnie mózg zaczął "filtrować" obrazy, oczy odzyskały umiejetność akomodacji i nastapiło to takie "jakby przełączenie" które sprawia ze animowana figurka obraca w drugą strone. Ja w właśnie zobaczyłem, że potwory to lekarze i pielegniarka(bardziej przestraszona niz ja) a kraina "zwineła się" do zwykłego gabinetu. Ta druga wizja jeszcze trwała "równolegle" do normalności a po kilku minutach rozpłynęła się.

W kazdym razie nie boje się już smierci, co najwyzej bólu umierania.Przeraża mnie tylko jedna sprawa : jaki naprawde jest rzeczywisty swiat. Czy prawdziwy jest ten, który widzę na codzień czy ewolucja łaskawie wyposarzyła nas w filtry zmieniajace postrzeganie tak by rzeczywistość nas nie przerażała.W kazdym razie TAM jest lepsze niz TU.

Niestety z moich badań i poszukiwań wynika, że raczej nie da się wyjaśnić tych przypadków uszkodzeniami mózgu.
Czemu niestety? Ja bardzo chcę by to co widziłem było prawdą. Niewiem czy wpłyneło to pozytywnie ale przestały mnie nękać koszmary , prawie przestałem śnić . I na wielka skalę mam problemy z ortografią. :< Wszystkie reguły znam i za chiny jakoś nie potrafie ich zastosować . Aby tekst był czytelny dla postronnych muszę kilka razy go poprawiać. I jeszcze w czasie poprawek musze być mocno wyciszony.

Jestem takim sceptykiem S+. :mrgreen: Po takich przebojach ja wiem mniej wiecej jak wygladają takie doświadczenia . Czesto w materiałach o sprawach paranormalnych znajduję efekty ewidentnego chciejstwa lub poprosu wtręty religijne. Staram sie być neutralny.
  • 0



#15

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3017
  • Tematów: 2589
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W dalszym ciągu opierasz się na błędnym założeniu. Nie można mówić o zranieniu, skoro brak jest rany, a jedynie reakcja.

Kombinujesz jak koń pod górę. :)

Próbuję Ci wskazać miejsce, w którym wali się Twoje rozumowanie. Tak po prostu i bezinteresownie :)

Reakcja organizmu która jest raną.

Reakcja organizmu nie jest raną. Czego raną jest kichnięcie? Bo to jest reakcja organizmu. Czego raną jest gorączka? Bo to również jest reakcja organizmu. Czego raną jest gęsia skórka? To też jest reakcja. W dodatku ostatni przykład również może zostać wywołany sugestią...

Wystarczy tego kopania się z koniem, znaczy z kurczakiem. :)

Kurczaki nie kopią, tylko dziobią, a potem grzebią to, co zadziobią. Nie doceniasz możliwości drobiu ;)

Użytkownik Kurczak edytował ten post 22.09.2010 - 15:26

  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych