Witam wszystkich!!!
W debacie tej będziemy starali się odpowiedzieć na pytanie, czy legalizacja marihuany i innych miękkich narkotyków byłaby dobra dla naszego państwa, czy też nie przyniosłoby to żadnych korzyści (a przynajmniej byłoby ich mniej niż wad).
Jako, że przypadł mi ten "zaszczyt" pierwszego postu, jestem zmuszony do przedstawienia kilku pojęć, na których (mam nadzieję) razem ze Strusiem będziemy bazować. Oczywiście w takich przypadkach najlepiej skorzystać z "niezastąpionej skarbnicy wiedzy" Wikipedii.
"Narkotyk to potoczne określenie substancji wpływających na świadomość.
Ze względu na potoczność tego słowa, różnice kulturowe, poglądy społeczeństw, stany prawne itp. nie ma jednoznacznej definicji, ale najczęściej definicja tego terminu postrzegana jest jako (choć to spore uogólnienie):
- substancje, których przyjmowanie powoduje po jakimś okresie używania uzależnienie fizyczne: opiaty i opioidy, np. morfina, heroina, fentanyl oraz alkohol etylowy,
- wszystkie substancje psychotropowe, które aktualnie są nielegalne (tzw. "policyjna definicja narkotyku"),
- substancje przyjmowane przez niektóre tylko grupy społeczne w celu czasowej zmiany nastroju, przy czym nie są to substancje powszechnie akceptowane w społeczeństwie."
"Miękkie narkotyki – potoczne określenie narkotyków, które z jakiegoś względu są mniej groźne od innych. Nie ma jednoznacznych kryteriów podziału narkotyków na miękkie i twarde, wiele osób w ogóle nie uznaje takiego podziału.
Najczęściej używane podziały: Ze względu na występowanie uzależnienia fizycznego:
Przyjmując to kryterium, za narkotyk miękki uważa się narkotyk nie wywołujący uzależnienia fizycznego. Przez wiele osób jest to mylone z całkowita niemożnością uzależnienia się od narkotyku, jednak może wystąpić też uzależnienie psychiczne. Do takiej grupy narkotyków zaliczają się m.in. marihuana, haszysz, grzyby halucunogenne, extasy, czy LSD.
Ze względu na stopień szkodliwości:
Tutaj podział jest dość niejednoznaczny, ponieważ trudno obrać granice szkodliwości, oraz porównać szkodliwość różnych narkotyków. Przy przyjęciu tego kryterium zazwyczaj do tej grupy zalicza się marihuanę, haszysz, amfetaminę i extasy. Niektórzy biorą pod uwagę tylko fizyczne szkody wywoływane w organiźmie, pomijając szkody psychiczne. Wtedy do tej grupy można zaliczyć też m.in. LSD, czy grzyby halucynogenne.
Ze względu na pochodzenie:
Narkotyki dzielone są na te pochodzenia naturalnego (miękkie) i wytworzone, lub modyfikowane chemicznie (twarde). Przy tym kryterium do narkotyków miękkich zalicza się m.in. marihuanę, haszysz i grzyby halucynogenne."
Jak widać trudno określić, który narkotyk należy do tych miękkich, a który do twardych. Każdy ma swoją definicję. Prawo Holandii (do, którego będę się w tej debacie odnosił) za narkotyki miękkie uważa te pochodzenia naturalnego, a więc: marihuanę, haszysz oraz związki halucynogenne wystepujące w przyrodzie(jak psylocybina (grzyby), meskalina (niektóre gatunki kaktusów meksykańskich)), w nieprzetworzonej formie. Myślę, że na określenie miękkie narkotyki najbardziej pasują pochodne cannabis: marihuana i haszysz oraz olejek haszyszowy. Występują one jako miękkie we wszystkich podziałach: nie uzależniają fizycznie, nie są wysoce szkodliwe, nie powodują halucynacji (które moga doprowadzić do wypadku, a nawet śmierci), są pochodzenia naturalnego (nie zaierają bardzo niebezpiecznych substancji chemicznych). Mam nadzieję, że
Strusiu zgodzi się ze mną i przyjmie podział, który zasugerowałem
Wszyscy znamy stereotyp narkotyków: które do niczego dobrego nie prowadzą, wyniszczają organizm prowadząc czasami do śmierci w młodym wieku; oraz narkomana: który, po uzależnieniu wydaje na nie większość swoich oszczędności, nie myśli o rodzinie, o przyjaciołach, a jedynie o tym, aby zdobyć następną porcję, kolejną działkę, który przez "branie" stracił pracę, który brudny i śmierdzący żebrze na dworcu, aby móc znów odlecieć, znów "być w raju", który jednak szybko sie kończy. Chyba każdy z nas oglądał kiedyś w szkole film zawierający te treści, który miał nas odciągnąć od narkotyków.
Jednak, czy możemy ten stereotyp przypisać do wszystkich substancji, które są w Polsce uważane za narkotyki?
Oczywiście osoba uzależniona od heroiny lub morfiny jak najbardziej będzie do niego pasowała. Podobnie, choć nie tak drastycznie, może się stać z osobą wciągającą kokainę lub amfetaminę. Jednak osoba, która próbuje LSD, czy grzybów nigdy nie będzie w takiej sytuacji (specyfiki te nie uzależniają wystarczająco silnie). To samo dotyczy marihuany i jej pochodnych, po spożywaniu których nigdy nie wylądujemy na dworcu, nigdy nie odwrócimy się od przyjaciół i rodziny.
Nie chcę i nie uważam za słuszne zalegalizowanie narkotyków, które prowadzą do silnego uzależnienia, czy tych, które wywołują halucynacje. Uważam, że branie ich jest oznaką głupoty i nie potrafię sobie wyobraźić czym kierują się ludzie, którzy po nie sięgają.
Marihuana jest czymś zupełnie innym. Paląc ją latami, można z nią zerwać w przeciągu chwili, bez żadnego leczenia, bez męczenia się z tym. Nie wyrządza ona większych szkód w organiźmie, a w wielu przypadkach pomaga. Ponadto państwo może na niej nieźle zarobić (i tym samym zmniejszyć dziurę budżetową
).
Dlatego legalizacja marihuany i jej pochodnych jest jak najbardziej słuszną rzeczą i do niczego strasznego nie doprowadzi!!!
(co postaram się udowodnić w następnych postach )