Skocz do zawartości


Zdjęcie

Prawdziwe zdarzenie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

amirka83.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam Wszystkich.
Wstęp-
Już kiedyś pisałam tu, ale to było dawno. Opowiadałam o przeżyciach mojej rodziny: dziadków itd. Dziś opiszę historie,które opowiada moja mama. Wierzę,że są prawdziwe, mama bardzo przeżywa gdy to wspomina.
Zdarzenie 1-
Rodzice po ślubie zamieszkali w mieszkaniu po dziadkach.Dziadkowie wyprowadzili się do większego miasta.Dziadek ciężko chorował (cukrzyca) to były inne czasy wtedy to praktycznie był już wyrok. Rodzice odwiedzali go w szpitalu. Było źle.
Był słoneczny dzień. Mama zmywała w kuchni. Tato spał w pokoju obok na kanapie, z której było widać drzwi w kuchni wychodzące na przedpokój. Muszę wspomnieć iż mieszkanie rodziców to tzw. (pociąg), należy do kamienicy ,ale żeby do niego wejść trzeba, przejść korytarz tejże kamienicy (3 drzwi) i podwórze. A więc mama zmywał, nagle nie wiadomo skąd zerwał się straszliwy wiatr (zlew przy oknie). Stanęła przy zlewie i patrzyła jak gałęzie drzew trzaskają po oknach (na podwórzu są dwie jabłonie). Usłyszała otwierające drzwi w korytarzu kamienicy. Na początku pomyślała, że to listonosz lub sąsiadka,ale nikt nie odpowiadał. Słyszała tylko ciężkie, wleczone buty.Przestraszyła się, słyszała jak to "coś" otwiera po kolei drzwi ( klamki takie ciężkie poniemiecki ). Wystraszona rzuciła naczynia i pobiegła do taty. Usiadła i czekała co dalej. Opowiada zawsze,że bardzo mocno potrząsał tatę ale on był jak z kamienia a gałęzie drzew coraz bardziej trzaskały w okno. Dziwiło ją to, że taki hałas nie obudził tatę. Przyszedł czas na ostatnie drzwi do kuchni. Mama próbując obudzić tatę patrzyła na klamkę która zaczęła się ruszać. Klamka była już do końca dociśnięta,drzwi powoli zaczęły się otwierać (mama w nerwach potrząsa tatą, ale ten nic). I nagle nie wiadomo jak tata zrywa się obejmuje mamę i mówi : (imię) to nic. Mama zdrętwiała. Drzwi do kuchni zamykają się potem wejściowe potem następne i następne bardzo szybko, wiatr ustaje, gałęzie już nie stukają. Mama siedzi zapłakana z nerwów toto ją obejmuje. Po godzinie dostają wiadomość: "Dziadek zmarł"
Zdarzenie 2-
Mama jest sama w domu z moim półrocznym bratem. Kąpie go,przebiera i kładzie do łóżeczka. Zaczyna coś robić w kuchni,ale po chwili słyszy jakby rozmowę, zagląda do pokoju i widzi jak mój malutki brat lewituje nad łóżeczkiem gdzieś na pół metra. Nie wie co zrobić, czuje się bezsilna. Patrzy zdrętwiała na to i po chwili widzi jak dzieciątko opada powoli i już leży w łóżeczku.
Zdarzenie 3-
Mama pracowała do późna w kawiarni, my musieliśmy być z nią bo tato wyjechał. Około północy wróciliśmy do domu. W przedpokoju rozbierając nas mama nagle usłyszała (strasznie ciężki wzdychający głos i słowa : O Boże, O Boże). Jest przerażona, ale nie pokazuje tego po sobie i zaczyna do nas mówić (ja tego nie pamiętam). I nagle mój starszy brat (miał wtedy 8 lat ) wyskakuje z pytaniem: "Mamusiu kto to "
  • 0

#2

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tylko Ty wiesz, czy na prawdę w to wierzysz, tylko twoi bliscy będący świadkami tych zdarzeń wiedzą, czy wydarzyły się na prawdę.
Ciężko wierzy się w słowa osób o niezwykłych zdarzeniach, jeśli ich autorzy mają na koncie tylko kilka postów...
Co do zdarzenia 2 nie będę się wypowiadał, bo mnie przerasta :D Szczerze mówiąc to w nie nie wierzę.
Zdarzenie 3 jest ciekawe i jednocześnie jak dla mnie jak najbardziej możliwe. Ale wytłumaczenia nie podam. Bo z drugiej strony nie wierzę też, że to był jakiś duch czy co... Po prostu myślę, że to możliwe i niczego więcej na ten temat nie potrafię powiedzieć.
A zdarzenie nr 1... Można by dać kilka racjonalnych wyjaśnień, ale one same narzucają się, więc nie będę tu ich wypisywał (np. to na prawdę listonosz czy chociaż złodziej). Powiem tylko, że śmierci innych, bliskich osób, często przypisuje się jakieś nadzwyczajne historie.
Przytoczę przykład seniorki mojego rodu (mam dużą rodzinę), mojej babci.
Ciotce z Niemiec podobno stanął zegarek w chwili jej śmierci.
Kiedy większość rodziny zeszła się do domu babci (leżała na łóżku a wokół rodzina stała w ciszy nad jej ciałem) otworzyła ona oczy (już martwa) i jeden z moich wujków po chwili z powrotem je Jej zamknął. To za pewne jakieś skurcze pośmiertne, ale w rodzinie mówiło się, że babcia jeszcze raz chciała zobaczyć całą rodzinę, nim opuści świat...
Zdarzenie 3 - na pogrzebie ktoś tam robił zdjęcia, na jednym byłem ja w kurtce z takim odblaskowym paskiem (był listopad, zimny) i ten pasek ułożył się tak, że jedni widzieli tam kształt serca, inni Polski... Ja widziałem pasek.
Zdarzenie 1 (moje) wydaje mi się naciągane, zdarzenie 2 to skurcze, a 3 to doszukiwanie się dziury w całym.
Ale porusza mnie do dziś zdarzenie nr 4 z tamtego czasu - 6 dni po śmierci babci mój brat miał 18-nastkę. Tydzień przed śmiercią babcia dała dziadkowi pieniądze na prezent, bo mówiła, że może sama nie będzie miała już okazji go wręczyć czy coś. Ale łzy wycisnęła we mnie kartka urodzinowa, którą dostał brat. Kartka, w której był taki tekst (fabrycznie drukowany, nie napisany długopisem) "Jeżeli nie dotrę, to przyjmij chociaż ten torcik (był rysunek misia z tortem) i najlepsze życzenia - życzą babcia Imię i dziadek Imię". No i babcia nie dotarła :(
Śmierć to ciekawe zjawisko, chyba podświadomie wywołuje takie emocje w ludziach swoją doskonałością, że widzimy w niej tyle niezwykłych rzeczy.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych