Czy poprzez narzucenie dyscypliny naszej podświadomości i umysłowi można naprawde dostać takie 'bonusy'??
Użytkownik Shaisha edytował ten post 09.07.2010 - 13:43
Napisano 09.07.2010 - 13:43
Użytkownik Shaisha edytował ten post 09.07.2010 - 13:43
Napisano 09.07.2010 - 16:06
Użytkownik Bierdol edytował ten post 09.07.2010 - 16:08
Napisano 09.07.2010 - 18:11
Podaj tytuł książki i chce dodać ,że jeżeli się dobrze żyje ma się dobre emocję , a dowiedzono ,że woda zapamiętuje emocje co w procesie krystalizacji zaleźnie od danej emocji zła czy dobra krystalizuje się albo w symetrychny i piękny kryształ lodu albo z nieregularny i brzydki.Badanie nad tym prowadził jakiś azjat bodajże miał na nazwisko Emoto.Skoro człowiek składa się ileś tam % z wody to znaczy że te emocje jakim jest poddawane przekładają się na jego samopoczucie itd.Witam ! czytałam kiedyś książkę, w której pisało o co chodzi. Nie była to wcale popularna książka. Dowiedziałam się tam że min. stosując 4 dyscypliny wtajemniczonych ( ponoć znane i stosowane od wieków) można doświadczyć jakiegoś 'oświecenia' a nawet zmartwychwstania. Chodziło tutaj, przede wszystkim oto, że żyjąc w pełni tolerancji, zdrowo i aktywnie (pisze w skrócie < zdrowo i aktywnie> w tym momencie to określenie jest co najmniej potoczne) podwyższyć swą energię (wibracje). Miało by się 'sparaliżować podświadomość' do takiego stopnia aby wyzwolić swoją siłe. I wtedy opuścilibyśmy ten wymiar, nadal przebywając na ziemi tak jak to dawniej mnisi czy nieliczna grupa cudotwórców którzy znali te sposoby. Podobno tez własnie miało by nam się rozwinąć cos z typu postrzegania pozazmysłowego. Przypomniało mi sie to wszystko, bo nie dawno czytałam w temacie o otwarciu trzeciego oka jak ktos pisał że takie własnie zdolności są "bonusem" za prawidlowy rozwój duchowy, poświęcanie się itd czy coś w tym stylu. Co o tym myślicie?
Czy poprzez narzucenie dyscypliny naszej podświadomości i umysłowi można naprawde dostać takie 'bonusy'??
Napisano 09.07.2010 - 21:40
Napisano 09.07.2010 - 21:59
Napisano 10.07.2010 - 12:09
Użytkownik Pisaq edytował ten post 10.07.2010 - 12:12
Napisano 10.07.2010 - 15:28
Zgadzam sie w 100% z Twoim zdaniem. Wziecie pod kontrole podswiadomosci, a nie jak dotad poddawanie sie jej prowadzeniu wedlug jej wzorcow, mozna by nazwac zmartwychwstaniem i ponownym narodzeniem, poniewaz od tej pory jestes nowym czlowiekiem o nowych, duzo wiekszych mozliwosciach.Nie oznacza to wcale, ze mamy zyc jak asceci i pustelnicy.Wrecz odwrotnie, zyc normalnie jak dotad, tylko byc swiadomym tego co robimy, mowimy w kazdym momencie.Nazwalabym to "samokontrola".Wyzwolenie swoich sił podświadomych, zmartwychwstanie - chodziło tu o poznanie samego siebie, własnych możliwości i duchowe odrodzenie w wyniku oczyszczającej mocy przemiany. Prościutka analogia, tak niezauważalna, choć znalazła się już chociażby w "Biblii".
Pewne zjawiska gleboko duchowe nie sa mozliwe do wyrazenia slowami. Szuka sie porownan, przenosni i przypowiesci dla lepszego zrozumienia tematu, jako ze brakuje slow odpowiadajacych samej, czesto trudnej w zrozumieniu tresci.Niewątpliwie Biblia mogła być natchniona przez jakiegoś boga, ale ujęta została okiem śmiertelników - stąd tyle w niej symboliki. Często mam wrażenie, że jest napisana "swoimi słowami"
posiadamy ograniczoną wolną wolę by próbować.
To prawda, kazdy ma swoja wlasna sciezke i ta wlasnie jest dla niego prawidlowa.Nie ma czegoś takiego jak prawidłowa droga życia, rozwój, sposób trzymania widelca albo odpowiedź.
A to moim zdaniem jest najlepszym podsumowaniem calosci.Możemy wybrać to co naszym zdaniem jest najlepsze.
Napisano 10.07.2010 - 19:51
Pisaq, nie o takie zmartwychwstanie chodzi. Chodzi tu o duchowe zmartwychwstanie gdzie umysł zwalnia swoje spusty i cos sie tam dzieje nie wiem juz co, ale jestesmy ponad naszym swiatem jednoczesnie zyjac tutaj i funkcjonujac w pelni fizycznie.Ja bym nie chciał doświadczyć zmartwychwstania. Żyjemy w tak stricte katolickim kraju, że w najlepszym razie obudziłbym się w kostnicy, trumnie, w której pochowała mnie rodzina, albo w piecu kremacyjnym jeśli tak owa rodzina zdecydowała. Dwa z trzech wyżej wymienionych są prawdziwą katorgą jeśli ktokolwiek jest sobie to w stanie wyobrazić.
Jednakże wracając do tematu - również chciałbym poznać tytuł owej mało znanej książki. W skrócie i chyba słusznym ujednoliceniu znaczenia trzeba żyć tak by budować siebie, swoją osobowość, swoje wnętrze (jakkolwiek to rozumieć) w taki sposób by nie stawiała ona sama sobie barier (przykład. kompleksy, utarte przekonania [przykład. to co powodowało palenie ludzi na stosach], etc. - rozumiecie co mam na myśli ) i by nie powodować takiego funkcjonowania tego u innych ludzi (nie być powodem u innych tego czego nie chcemy [ostatni nawias] u siebie), tak by nawet oni mogli to wszystko osiągnąć.
Użytkownik Shaisha edytował ten post 10.07.2010 - 19:46
Napisano 02.09.2010 - 17:46
Napisano 17.01.2011 - 04:10
Tak. +5 do siły i ogłady oraz +10 "rezista" na losowy żywioł.
A poważnie. Wierz w co chcesz, to Twoje życie i czy wypełnisz je pogonią za króliczkiem czy pracą, miłością i empatią... Twoja sprawa.
Ale ja już trochę lat tu spędziłem (na Ziemi, nie na forum ) i już kilku nieodżałowanych przyjaciół pożegnałem (choć w sumie nie był to jeszcze ich czas). Najsmutniejsze jest zawsze, kiedy oglądasz się za siebie i dostrzegasz, że zmarnowałeś kawał swojego czasu (być może najlepszego, być może jedynego jaki Tobie jest dany) w pogoni za mirażem, ułudą, snem.
Zadaj sobie pytanie czy pogoń za tym króliczkiem ma być Twoim celem w życiu ? Czy ten króliczek w ogóle istnieje czy jedynie chcesz, pragniesz aby istniał a gonitwa nigdy nie ma końca.
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych