7 odpowiedzi w tym temacie

[emadni]

Mam takie małe pytanie, dziś przeczytałam artykuł w którym w wielkim skrócie napisane jest, że powodzianie chcą sądzić się z polskim rządem.

Zdaję sobie sprawę z tego, że są to ludzie bardzo przez los pokrzywdzeni i że dużo wycierpieli, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że odrobinę na swoją własną prośbę (budowanie się na terenach zalewowych, nie ubezpieczanie itp..).
Tu mam dwa pytanie do Was:
1. co o tym myślicie ogólnie?
2. w artykule jest nawiązanie do 40 tyś. dla ofiar katastrofy smoleńskiej, czy macie takie samo wrażenie jak ja, że zaczyna się wypominanie? (z tego co pamiętam to pierwsze reakcje większości były: należy im się. no a teraz...)

ps 3. jak długo wszyscy Polacy będą płacić za błędy jednostek?

[Ill]

Zdaję sobie sprawę z tego, że są to ludzie bardzo przez los pokrzywdzeni i że dużo wycierpieli, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że odrobinę na swoją własną prośbę (budowanie się na terenach zalewowych, nie ubezpieczanie itp..).

To nie jest wcale takie proste jakby się mogło wydawać. W sensownie zorganizowanej biurokracji, ludzie osiedlający wiedzieliby, że teren jest zalewowy i może się to źle skończyć. Z drugiej strony państwo powinno dbać o rzeczy typu wały i pogłębianie rzek, żeby ryzyko zalania zminimalizować. Moim zdaniem, jeśli ludzie chcą pozwać rząd do sądu, to niech to zrobią. Czemu miałby ktoś im tego zabronić, wszak często chodzi o ich "być albo nie być".

jak długo wszyscy Polacy będą płacić za błędy jednostek?

Też się zastanawiam, dlaczego jestem/będę zmuszony płacić za błędy ludzi co nie pomyśleli, że może ich zalać i ludzi, którzy stwierdzili, ze wałów przeciwpowodziowych jednak remontować nie trzeba

Edit:

Co do 40tys. wsparcia dla rodzin ofiar katastrofy jednak jestem za, ponieważ ludzkie życie jest warte więcej niż dobytek.

Z zasady gardzę ludźmi, którzy przeliczają życie na pieniądze. Może jestem nienormalny, ale jeśli ktoś chciałby mi dać odszkodowanie, bo moi rodzice zginęli w wypadku lotniczym, to uznałbym to za obelgę.
Dobytek jest za to jak najbardziej przeliczalny na pieniądze i tam o odszkodowanie można się ubiegać.

Użytkownik Ill edytował ten post 24.06.2010 - 22:30

[rgppanc]

Moim zdaniem (nawiążę do pkt 2.) te 40tys. i dożywotnia renta w wysokości 2tys. to jawna kpina. Czym różnili się oni od tysięcy innych ludzi, którym co dzień giną rodzice? Nie neguję faktu, że jest to wielka tragedia, ale czy to nie przesada? I tak byli to ludzie bardzo zamożni, nie przypuszczam, żeby wdowy czy sieroty po nich pozostały bez grosza przy duszy, nawet gdyby żadnych specjalnych dodatków od rządu nie dostali. Czym zasłużyli na takie wyróżnienie?

[mylo]

Dobytek jest za to jak najbardziej przeliczalny na pieniądze i tam o odszkodowanie można się ubiegać.

Cytując pewną piosenkę Kaczmarskiego.

"Ludzie łatwiej przyjmą ojca śmierć, niż ojcowizny stratę."

[Pisaq]

Jeśli tracisz bliskich to potrzebne Ci jest wsparcie innych bliskich. Jeśli tracisz majątek to gadaniem dachu nad głową nie zbudujesz. Państwo jest jak wujek, który daje Ci 10zł i wysyła do sklepu żeby się Ciebie pozbyć, uciszyć etc. bo ma do pogadania z kimś. Pomoc powinna być adekwatna nie tyle w kwocie co w rodzaju. Przypomina mi się sytuacja gdzie chyba jakiś niepełnosprawny uczeń na wózku za osiągnięcia szkolne dostał piłkę do nogi . Pytanie wdowy "ile?" to jawna kpina w żywe oczy. Pyta się "jak mogę Ci pomóc?", a nie "ile?"

[emadni]

Co do 40tys. wsparcia dla rodzin ofiar katastrofy jednak jestem za, ponieważ ludzkie życie jest warte więcej niż dobytek. Poszkodowani w powodzi powinni mieć to na uwadze.

Ja sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony rozumiem, że niektórzy stracili jedynego żywiciela rodziny, ale z drugiej strony jak umrze mój mąż (czyli jakby na to nie patrzeć w obecnej sytuacji jedyny żywiciel rodziny) to czy mi też się należy taka fajna suma poza odszkodowaniem.. nie chodzi o to że chciałabym, czy że jestem pazerna ale to tylko taka dygresja.
Poza tym uważam, że była to nieprzemyślana decyzja, gdyż o wiele bardziej te pieniądze przydałyby się teraz tym rodzinom co straciły dobytek życia. Gdyby nie powódź to pewnie zapomniałoby się szybko o tej kwocie.

Ill
ja się w swojej pierwszej pracy na pół etatu dowiedziałam co to płacić za głupotę innych, jak z mojej marnej pensji brano mi prawie połowę pensji, a jedyne z czym, z tej żółtej karteczki informującej mnie na co mi biorą, byłam w stanie się zgodzić było ubezpieczenie a reszty niestety nie udało mi się zrozumieć. (pewnie teraz wyjdę na ignorantkę, ale mój umysł jeżeli chodzi o wiedzę nastawiony jest na biologię już od dawna, na księgowość nastawiona jest moja mama.)

co do reszty to podejrzewam, że większość tych ludzi wiedziała o tym, że teren może być zalany tylko pewnie myśleli, jak to większość Polaków: "przecież to mi się nie wydarzy, bo ..." i po tym bo pojawia się wszystko od płacenia podatków do chodzenia do kościoła.
poza tym to są ludzie z jednego konkretnego miejsca, czemu Ci z Wrocławia się nie chcą sądzić, bo oni wiedzą chyba gdzie mieszkali i co się może stać, widać to było między innymi po tym jak nie siedzieli w domu obserwując poziom wody za oknem, a wybiegli i robili co tylko mogą, żeby się ratować.
co do Sandomierza to przeczytałam gdzieś w miarę mądrą rzecz: zalało "nową" część miasta a stara nie została nawet ruszona.
To chyba jest po prostu tak, że ludzie dawniej nie podejmowali decyzji na zasadzie "Bóg da" tylko bardziej myśleli i mieli większą wyobraźnie. Na zasadzie: skoro tu płynie rzeka, to my się wybudujemy na wzgórzu bo na prostym pewnego dnia w końcu zaleje. Takie proste myślenie pokazuje, że albo teraz jesteśmy leniwi i pod górkę nam się nie chce iść, albo idziemy po kosztach bo tam taniej, albo po prostu brak nam wyobraźni.

Użytkownik emadni edytował ten post 26.06.2010 - 05:13

[Xellos]

Moim zdaniem (nawiążę do pkt 2.) te 40tys. i dożywotnia renta w wysokości 2tys. to jawna kpina. Czym różnili się oni od tysięcy innych ludzi, którym co dzień giną rodzice? Nie neguję faktu, że jest to wielka tragedia, ale czy to nie przesada? I tak byli to ludzie bardzo zamożni, nie przypuszczam, żeby wdowy czy sieroty po nich pozostały bez grosza przy duszy, nawet gdyby żadnych specjalnych dodatków od rządu nie dostali. Czym zasłużyli na takie wyróżnienie?

Taka kolej rzeczy, bogaty zawsze będzie bogaty. Tym się różnią. Oni nie potrafią żyć za grosze jak Kowalski. Więc dostali adekwatne kwoty do swojego poziomu życia.

Wyobrażasz sobie by ci ludzie nagle zaczęli chodzić do Biedronki ?

W tym miejscu nie ma niestety żadnego podziału na partie. Bo w kwestii finansowej jest jedność, jest Poseł, jest Senator, jest Minister, jest Premier, jest Prezydent. Nie ma tu żadnego podziału na lewice, prawice etc...w kwestiach finansowych jest jeden wspólny głos. Każdy chce się nachapać kasy.