Napisano
03.06.2010 - 00:45
Liczba 13 w wojennych dziejach U-Bootwaffe.
Przedstawiam naprędce wybraną garść faktów, które mogą świadczyć o tym, że niemieccy marynarze służący podczas działań wojennych na okrętach podwodnych mają całkiem uzasadnione powody do niepokoju, kiedy na scenę wkracza liczba 13. Wprawdzie nie ma tutaj zbyt wiele miejsca na wątki paranormalne, ale myślę, że interesujące zbiegi okoliczności dotyczące opisanych sytuacji całkowicie predestynują niniejszy opis do zamieszczenia na tym portalu.
Zacznijmy od I wojny światowej.
16 października 1913 roku z pochylni stoczni Germaniawerft w Kilonii zjechał nowy okręt podwodny, któremu podczas uroczystego wodowania nadano nazwę U-26 (sądzę, że nie trzeba specjalnego podkreślenia faktu, że 26 jest równe podwojonej liczbie 13). Kariera okrętu była dosyć krótka, U-26 pod dowództwem Kapitänleutnanta von Berckheima zaginął bez wieści na swoim trzecim patrolu bojowym. Wszyscy członkowie załogi w liczbie 30 zostali uznani za zaginionych.
11 września 1913 roku do służby frontowej trafił okręt o nazwie U-23. Jego szlak bojowy również zakończył się podczas trzeciego patrolu bojowego, 20 lipca 1915 roku.
21 stycznia 1915 wydarzył się tragiczny wypadek, jedyny tego typu podczas I wojny światowej. Okręt U-22 dowodzony przez Kapitänleutnanta Hoppego błędnie zidentyfikował, a następnie storpedował i zatopił pływający pod tą samą banderą U-7 Kapitänleutnant Königa. Z U-7 uratował się jedynie jeden starszy mat, pozostali członkowie załogi zginęli. Całe zdarzenie miało miejsce na Morzu Wattowym blisko wybrzeża dzisiejszej Holandii, a dodatkowym interesującym elementem jest fakt, iż Georg König, dowódca U-7 zginął z ręki swojego najlepszego przyjaciela, Bruno Hoppego.
Ostatnim przypadkiem, bez wątpienia najbardziej interesującym, jest los U-31 (nietrudno dostrzec zależność 13 <-> 31). Okręt ten zaginął bez wieści na swoim pierwszym patrolu, w styczniu 1915 roku. Oficjalnie uznaje się, że wszedł na minę u ujścia Tamizy i zatonął z całą załogą. Jednak istnieją przesłanki, między innymi poruszone w książce pt. "Raiders of the Deep" Lowella Thomasa, wydanej w 1928 roku, świadczące o tym, że w czerwcu lub lipcu 1915 roku, a więc około 6 miesięcy później w okolicach właśnie ujścia Tamizy zaobserwowano współczesną odmianę Latającego Holendra, a więc okręt podwodny, który nie reagował na obecność statków płynących pod wrogą banderą, ani nie wykonywał żadnych manewrów. Zapobiegliwi Brytyjczycy szybko uporali się z tą sytuacją przejmując okręt i zacierając jednocześnie wszelkie ślady takiego działania. Okrętem tym był, a jakże, U-31. Wszyscy członkowie załogi byli martwi, poza tym wszystko było w idealnym porządku. U-31 nie nosił najmniejszych oznak uszkodzeń, cała aparatura pokładowa była sprawna, zapasy wody, paliwa oraz żywności w teorii mogły wystarczyć na jeszcze długi rejs. Jedynym zagadkowym elementem były zapisy w dzienniku pokładowym kończące się pół roku wcześniej, w styczniu 1915 roku. Wyjaśnienie samej zagadki wydaje się być dosyć proste, U-31 odbywał swój dziewiczy patrol bojowy, pod dowództwem niedoświadczonego Kapitänleutnanta Siegfrieda Wachendorffa. Według rozkazów miał patrolować rejon wokół ujścia Tamizy, jednak według dziennika pokładowego przez cały rejs panowały wyjątkowo ciężkie warunki pogodowe. Dowódca zapewne nakazał w niedalekiej odległości od celu położyć okręt na dno morza, załodze polecił udać się na spoczynek, a jedynymi ludźmi pełniącymi służbę pozostali wachtowi, do których obowiązków między innymi należało pilnowanie poziomu dwutlenku węgla w powietrzu wewnątrz okrętu. Brak doświadczenia załogi pozwala wysnuć wniosek, że ten newralgiczny parametr został zwyczajnie przeoczony lub zlekceważony, w wyniku czego wachta straciła przytomność, cała załoga zmarła wskutek zatrucia dwutlenkiem węgla - a mówiąc zwyczajnie, po prostu udusiła się przez sen.
Okręt spoczywał na dnie do momentu, kiedy prądy morskie, sztorm, bądź zmiana wyważenia spowodowana nieszczelnościami w przewodach doprowadzających sprężone powietrze do zbiorników balastowych spowodowała oderwanie się od podłoża i wyniesienie U-31 na powierzchnię, gdzie został odnaleziony.
W oficjalnych danych zarówno Royal Navy, jak i Kriegsmarine nie ma żadnej wzmianki o losie U-31, jednak szereg przekazów ustnych oraz wzmianki w literaturze pozwalają sądzić, że archiwa nie prezentują pełnych zasobów lub zwyczajnie niektóre zapisy zostały usunięte (co nie byłoby niczym zaskakującym w szczególności dla archiwów brytyjskich, zważywszy na delikatną sytuację społeczno-polityczną po zakończeniu I wojny światowej).
Jeśli ktoś dotarł do tego miejsca i jeszcze go ta opowieść nie znudziła, to z pewnością zada sobie pytanie "a co to wszystko ma wspólnego z trzynastką?". Odpowiedź jest prosta: Wszystkie opisane tutaj przypadki łączy data 13 stycznia 1915 roku.
Okręty U-26, U-22 oraz U-23 wyszły na swój ostatni patrol bojowy 13 stycznia 1915 roku z Emsden.
Dane dotyczące U-7 są niejednoznaczne. W jednej z wersji mowa jest o tym, że U-7 w momencie storpedowania był w drodze powrotnej do bazy w Emsden, druga z wersji mówi, że okręt wyruszył na patrol bojowy 13 stycznia 1915 roku, oczywiście, z Emsden. Nie wiem, która wersja jest prawdziwa.
Ostatni raz 13 stycznia 1915 roku pojawia się w historii U-31, jest to bowiem data ostatniego zapisu w dzienniku pokładowym okrętu.
II wojna światowa.
Podczas II wojny światowej można znaleźć sporo mniej lub bardziej interesujących odniesień do liczby 13, ale jeden przypadek jest szczególnie godny przytoczenia.
25 sierpnia 1936 roku w stoczni AG Weser w Bremie zwodowano nowy okręt podwodny typu VIIA. Podczas uroczystości okazało się, że niemiecka admiralicja ma w głębokim poważaniu uczucia zwykłych marynarzy i mimo żywej ciągle pamięci o wydarzeniach sprzed ponad 20 lat nowemu okrętowi nadano nazwę U-31. Decyzja okazała się ze wszech miar niefortunna, bowiem U-31, podobnie jak jego starszy brat, również zapisał w się w historii w unikatowy sposób. Jest to bowiem jedyny znany w dziejach przypadek okrętu wojennego (cywilnego zapewne też), który został zatopiony dwukrotnie. Najpierw zatonął 11 marca 1940 roku wskutek zbombardowania przez samolot RAF, przy czym cała załoga poniosła śmierć. Niemcy podjęli decyzję o wydobyciu i wyremontowaniu okrętu, który w lipcu 1940 roku wrócił na front pod dowództwem Korvettenkapitäna Wilfrieda Prellberga (ciekawostka - urodzonego w 1913 roku). Już drugi patrol bojowy pod nowym dowództwem zakończył karierę okrętu, bowiem 2 listopada 1940 U-31 został on zatopiony przez brytyjski niszczyciel, przechodząc tym samym do historii. Zapisanie daty w postaci 2.11.1940 pokazuje obecność kolejnej trzynastki...
Z pewnością nie są to jedyne ciekawe przypadki, ale moim zdaniem najbardziej godne uwagi z uwagi na nietuzinkowość.