Prowadzone od prawie 40 lat poszukiwania przyczyn tych zjawisk skłoniły obecnie uczonych do przekonania, że przyczyną wszystkich wymierań był wulkanizm (który doprowadził do radykalnych zmian klimatu), a tylko w ostatnim z nich (w jego wyniku wyginęły m.in. dinozaury) swego rodzaju "kropką nad i" stał się upadek 10 kilometrowego co do średnicy meteorytu w okolicach dzisiejszego półwyspu Jukatan. Mówił o tym m.in. prof. Grzegorz Racki, dyrektor Instytutu Paleobiologii PAN podczas warsztatów biologii ewolucyjnej zorganizowanych na Wydziale Biologii UW.
Próby rozstrzygnięcia fundamentalnego pytania nauk biologicznych o pochodzenie obecnej bioróżnorodności, na którą składa się około 10 mln gatunków, podejmowano od bardzo dawna. Badania wykazały, że w ciągu 3,5 mld lat, czyli od momentu gdy powstało życie, 99 proc. gatunków żyjących na naszej planecie wymarło. Istotne było stwierdzenie jakie czynniki się na to złożyły i który z nich był najistotniejszy. Pomocne w tym względzie okazały się schematy ewolucyjne rozwoju biosfery. Pierwszy taki schemat zaproponował John Phillips w roku 1860, ale dopiero opublikowana na początku lat 80. XX wieku, opracowana na podstawie banku tysięcy danych empirycznych krzywa Sepkoskiego (John Jack Sepkoski (1948-1999) to paleontolog o polskich korzeniach z Uniwersytetu w Chicago) stała się standardowym narzędziem w paleobiologii i naukach pokrewnych.
Wraz z napływem nowych danych krzywa ta była w ostatnich latach wielokrotnie korygowana i uszczegółowiana (i krytykowana) - ostatnio pojawiły się nawet syntezy konkurencyjne (np. na podstawie bazy Paleobiology), jak i zupełnie inne podejścia do oszacowania skali zmian ekologicznych. W sumie, rozkład intensywności wymierań organizmów w powiązaniu ze zmianami klimatu pozostawia coraz mniej wątpliwości co do tego, że praprzyczyną tych zjawisk mogła być zawsze wzmożona aktywność wulkaniczna Ziemi. Upada tym samym lansowana wcześniej przez niektórych uczonych teoria impaktu, zakładająca dominującą rolę w procesie wymierania gatunków zderzeń naszej planety z meteorytami. W świetle dzisiejszej wiedzy, impakt wywarł dodatkowy wpływ na wymieranie tylko raz, 65 mln lat temu na przełomie kredy i trzeciorzędu, wzmagając niejako i tak już zaawansowaną aktywność wulkaniczną Ziemi tego okresu.
Poglądowe wyobrażenie siły takiego wulkanizmu dają m.in. badania tzw. trapów syberyjskich czyli gigantycznych schodowych pokryw bazaltowych, których łączną objętość szacuje się na 16 milionów sześciennych. - Pulsacyjna aktywność wywołana ożywieniem superpióropusza syberyjskiego - jak pisze prof. Grzegorz Racki w obszerniejszym od wykładu artykule na temat przyczyn wielkich wymierań, opublikowanym w najnowszym 58 numerze czasopisma "Kosmos" - trwała przypuszczalnie nie mniej niż 15 mln lat, ale z maksymalnym natężeniem u progu triasu w przedziale około 600 tys. lat. Dla porównania - największy w czasach historycznych wybuch wulkanu Eldgja na Islandii w 934 roku spowodował wypływ zaledwie 19,6 kilometrów sześciennych lawy w ciągu 3-8 lat, a obecne tempo erupcji w skali globalnej wynosi półtora km sześciennego na rok.
http://wiadomosci.onet.pl/2149509,16,piec_wielkich_wymieran_w_dziejach_ziemi,item.html
Idąc za linią czasu, gdzieś tu w pobliżu czai się kolejne wielkie "umarcie". Odstępy czasowe pomiędzy poszczególnymi wymieraniami:
70-124-51-135-X (ostatnie było 65 mln lat temu ) !