Fragmenty [...]
Na pewno wiecie Państwo, że od lat toczę prawdziwą batalię z ludźmi, którzy moim zdaniem plują ofiarom 11 września w twarz wybielając islamskich terrorystów, rozgrzeszając ich, a nawet negując, bo w swoim absurdzie posunęli się do tego, że w ogóle negują... istnienie islamskiego terroryzmu.
Dyskusja z tymi ludźmi jest o tyle trudna, że w zasadzie... niemożliwa. Ale powiem o jednej rzeczy, która naprawdę wprawia mnie w zdumienie. Popełniają bowiem błąd wynikający z tego, że nie wiedzą, co to znaczy być odpowiedzialnym za bestialską, męczeńską śmierć osób cywilnych. O co chodzi? Już wyjaśniam.
W moim życiu miałem okres, kiedy wręcz pochłaniałem książki o Obozach Zagłady. Przeczytałem bowiem wszystkie wspomnienia, zarówno więźniów, jak i niemieckich oprawców. Zdarzało mi się, że po przeczytaniu jakieś książki o Oświęcimiu obraz owego piekła wracał w moim śnie. Męczyłem się, musiałem po pewnym czasie odłożyć czytanie kolejnych książek. Coś we mnie pękło, gdzieś poszedłem za daleko...
Pamiętam fragment filmu zrealizowanego w Niemczech przez ekipę BBC, który był o początkach obozów śmierci. Skąd się wzięły komory gazowe? Dlaczego akurat wybrano taki pomysł zabijania dużych grup ludzi? To nie był przypadek, ale konieczność. Wszystko przez kłopoty związane z żołnierzami Wermachtu. Mieli oni polecenia rozstrzeliwania dużych grup ludzi. Odbywało się to dość sprawnie, ustawiano na przykład 200 osób w dwóch szeregach tuż obok wykopanego dołu. Pierwsza seria z automatów zabijała 50 osób, które wpadały do rowu. Wtedy drugi szereg robił „krok w przód” i cała operacja się powtarzała. Sprawnie, szybko, ciała już były w rowach i wystarczyło tylko zalać je benzyną i spalić. I wszystko szło bardzo sprawnie, ale nie przewidziano jednej drobnej rzeczy. Otóż żołnierze Wermachtu nie wytrzymywali psychicznie.
Co innego jest bowiem strzelać do wroga, który chce nas zabić, a co innego do rodzin, nawet z wrogich „ras”, ale to byli przecież tylko mężczyźni, kobiety i dzieci. Po raz pierwszy ten problem pojawił się na Białorusi w 1941. Najpierw masowe rozstrzeliwania, a potem niezwykła fala samobójstw popełnianych przez żołnierzy Wermachtu. Sprawa była tak poważna, że na miejsce przyjechał sam Himmler. Kiedy zobaczył liczbę żołnierzy, którzy targani wyrzutami sumienia postanowili odebrać sobie życie, prawie złapał się za głowę. Natychmiast zlecił poszukanie innego sposobu zabijania masowego, gdyż zwykłe rozstrzelania ludności powodują całkowity upadek morale wojska. Tak właśnie pojawił się pomysł trucia ludzi gazem. Najpierw gazem z rur wydechowych samochodów, a potem dopiero znaleziono nowe zastosowanie dla gazu na insekty, czyli owego słynnego Cyklonu B.
Dlaczego o tym piszę? Bowiem w przypadku 11 września każdy człowiek naszej kultury zachodniej opartej o chrześcijańskie wartości (nawet – jak się okazuje - dotyczyło to żołnierzy Wermachtu) świadomy tego, że przyczynił się choćby w minimalny sposób do spalenia żywcem w paliwie lotniczym mężczyzn i kobiet, swoich rodaków, których być może wiele razy mijał na ulicy, spotykał w hipermarkecie, których córka bawiła się z jego córką gdzieś na placu zabaw, otóż taki człowiek... przeżywał by to samo, co owi niemieccy żołnierze w czasie II Wojny Światowej, którzy nie wytrzymywali psychicznie masowej kaźni cywilów.
Ludzie obłąkańczo trzymający się tej szaleńczej wersji wydarzeń 11 września wymyślonej przez tych nastoletnich cwaniaków od „Niewygodnej Prawdy” po prostu nie mają pojęcia, co to znaczy być odpowiedzialnym za masowy mord ludności cywilnej. Myślą, że dla jakieś mitycznej „kasy”, „dostępu do ropy” czy „władzy” (Boże... jakiej władzy? Jakiej kasy?!) normalni obywatele amerykańscy, a tacy właśnie pracują w służbach specjalnych USA (praca jak każda inna i ludzie tacy sami jak wszędzie, żadni tam "agenci ze stali" - zwykli ludzie) zdecydowali się urządzić najbardziej okrutną łaźnię w ogniu dla swoich współobywateli w historii tego kraju.
Tymczasem po obejrzeniu materiału wideo o owych ostatnich chwilach owych „skoczków” (jumpers) mielibyśmy falę samobójstw i największych załamań psychicznych w historii tego pięknego kraju. Świadomość, że przyłożyło się rękę do samobójstw tych nieszczęsnych płonących w chwili skoku ludzi była by nie do zniesienia... Ech, szkoda nawet pisać o tym.
Źródło:
Click