Wydarzenia w hrabstwie Devon
„Ślady diabelskich stop” to nazwa nadana dziwnemu fenomenowi, który wydarzył się w południowej części hrabstwa Devon w Wielkiej Brytanii, 8 lutego 1855 roku.

Po nocnych, obfitych opadach śniegu, na jego powierzchni pojawiły się ślady kształtem przypominające podkowę. Ślady, mające od 4 do 6 cm szerokości oraz 10 cm długości, biegły nieprzerwanie przez ponad 100 mil (160 km), w wielu miejscach krążąc i zmieniając kierunek, w większej części jednak tworzyły linię prostą.
Domy, rzeki, stogi siana oraz inne przeszkody nie zostały ominięte – coś co pozostawiło ślady na śniegu, po prostu po nich przebiegło – ślady odnaleziono na pokrytych śniegiem dachach, wysokich murach, czy nawet rynnach o średnicy nawet 10 cm.

Śnieg przestał padać okolu północy, i od tego czasu do godziny 6 rano dnia następnego, coś (lub kilka „cosiów”) zostawiło w śniegu całe mnóstwo śladów rozciągniętych na przestrzeni ok 100 mil.
Teren na którym pojawiły się ślady rozciągał się od Exmouth, aż do Topsham, poprzez rzekę Exe do Dawlish i Teignmouth (The Times 16-2-1855). R.H. Busk, w "Phenomenal footprints in snow, S. Devon" Notes and Queries, s.7, 9 (January 25, 1890), strona 70 uważał, że ślady pojawiły się również dalej na południe - w okolicy Totnes and Torquay, oraz że raporty o śladach w śniegu odnotowano w Weymouth (Dorset) i Lincolnshire. W każdym z opisanych przypadków odciski w śniegu ciągnęły się kilometrami, po czy m nagle się urywały.
W Topsham, jako pierwsi ślady zobaczyły osoby wstające wcześnie rano. Piekarz zauważył kilka niezidentyfikowanych śladów koło swego sklepu. Zapomniał o nich za do czasu kiedy usłyszał od sąsiada historie o ich długości. Dziwne ślady zbliżone kształtem do podkowy, odciśnięte zostały na dachach , murach oraz pokrywały ogromne przestrzenie. Kolejne skupiska śladów odnaleziono dokładnie po przeciwnych stronach rzeki Exe, jak gdyby stworzenie je zostawiające chodziło po wodzie. Zdumieni ludzie bezzwłocznie przystąpili do poszukiwania sprawcy. Taszcząc widły, grabie oraz inna bron podążyli pozostawionymi śladami, które krzyżowały się z cmentarzami, placami miejskimi, obejściami gospodarskimi, pokrytymi śniegiem powozami, oraz w kilku przypadkach prowadziły aż do drzwi domostw, gdzie stawały, a następnie prowadziły w dokładnie przeciwną stronę (w tym również nakładając się na siebie). Prowadziły również do stodoły, i pojawiły się po przeciwnej stronie – cokolwiek je zostawiło przeszło przez 12 centymetrowy otwór. Na zewnątrz kościoła w Woodbury ślady wyglądały jak gdyby zostały wypalone w śniegu gorącym żelazem. Jeden z raportów mówił, że psy w Dawlish odmówiły pójścia tropem odciśniętych śladów, oraz wycofały się przestraszone. Wkrótce po tym, kiedy zdarzenie stało się powszechnie znane, kilka umysłów ścisłych dokładnie zbadało pozostawione ślady. Jeden z przyrodników naszkicował kilka śladów, oraz zmierzył odległości pomiędzy nimi. Odległość była stała i wynosiła 21.5 cm. Zostało również odnotowane, że pozostawione zostały jeden przed drugim, co sugeruje raczej stworzenie dwu- a nie czworonożne.

Jeden z duchownych sugerował, że odciski należały do diabla, który wędrował po okolicy w poszukiwaniu grzeszników ( dobra taktyka aby zapełnić kościoły), inni jednakże odrzucili ten pomysł jako zabobon. Prawdą jest jednak, że wśród ludzi zapanowało poczucie niepewności, i zaczęli wypatrywać ich powrotu. W ciągu najbliższych dni ślady nie powróciły, i w tym czasie wieści wyszły poza Devon, stając się sensacją narodową. Fenomen rozpętał burze korespondencji w niektórych wiodących dziennikach, włączając w to The Times oraz Illustrated News. Doprowadziło to do kolejnej fali dyskusji w której wzięli odział wybitni naukowcy oraz amatorzy.
Wygląda na to, że większość wsi w południowym Devon – od Totnes do Topsham - zostało zasypane śladami na wszelkie możliwe sposoby do granic absurdu. Niektóre urywały się nagle a następnie można je było odnaleźć po długiej przerwie, inne zatrzymywały się przy murach wysokich na 4.5 metra, by rozpoczynać się po drugiej stronie, pozostawiając nienaruszony śnieg na szczycie muru. Niektóry mówili nawet, że ślady podążały przez wąskie otwory, takie jak rury ściekowe.
Niektóre gazet przypuszczały, że być może to kangury uciekły z prywatnego zoo, należącego do Mr Fische w Sidmouth, lecz ślady nie wykazywały podobieństwa do śladów pozostawianych przez kangury. Sir Richard Owen, czołowy biolog tych czasów, sugerował, że ślady pozostawione zostały przez borsuki, przemierzające tereny wiejskie w poszukiwaniu jedzenia. Objaśnienie to jako tako trzyma się kupy, inne teorie mówiły o szopach, szczurach, łabędziach, jedna mówiła o balonie na gorące powietrze ciągnącego za sobą line kotwową. Może to tłumaczyć niektóre ze śladów pozostawionych tamtej nocy, lecz z pewnością nie wszystkie z nich, chyba że wszystkie wydarzyły się razem.
Wkrótce przedstawiono nowe wyjaśnienie - Spring-Heeled Jack
Dodane przez tłumacza
Spring Heeled Jack (również Springheel Jack, Spring-heel Jack, itp.) jest postacią z angielskiego folkloru epoki wiktoriańskiej, charakterystyczną z powodu zdolności do wykonywania niezwykle wysokich i długich skoków. Pierwsza relacja ze spotkania ze Spring Heeled Jackiem pojawiła się w 1837. Późniejsze obserwacje pochodzą z różnych miejsc w Anglii, od Londynu do Sheffield i Liverpoolu.
Powstało wiele teorii mających na celu wyjaśnić jego prawdziwą naturę lub tożsamość, żadna z nich jednak nie wyjaśniła w pełni tego fenomenu. Do dziś stanowi on zagadkę.
Legenda miejska o Spring Heeled Jacku uzyskała szeroką popularność z powodu opowieści o jego dziwacznym wyglądzie i o zdolności do wykonywania niesamowitej długości susów. Postać ta stała się jednym z motywów wielu utworów literackich, często zawierających spekulacje na temat możliwej paranormalnej natury tego fenomenu.
Ślady zostały nazwane diabelskimi, ponieważ wielu wierzących ludzi, wierzyło że ślady to dzieło Szatana, ponieważ wyglądały jak zrobione rozszczepioną podkową; zdarzeniu towarzyszyło wiele hałasu z powodu pojawienia się „diablo – podobnej postaci” na terenie Devonu podczas zaistniałych wydarzeń. Wielu mieszkańców okolicznych miasteczek, uzbrojonych w to co było pod ręką przystąpiło do tropienia bestii, bez żadnych sukcesów.
Próby wyjaśnienia
Jako przyczynę powstawia śladów podawano wiele zwierząt, lecz żadne z nich nie było zdolne do pokonania tak ogromnego dystansu podczas jednej nocy. Jest to niemożliwe nawet przy użyciu dzisiejszej techniki. Niektórzy twierdzą, że ślady pozostaną zagadką na zawsze, jednakże sugerowane jest również, iż miało tu miejsce niezwykle zjawisko metrologiczne. Często sugerowano również, że ślady są częstym przypadkiem masowej histerii, wywołanej przez nałożenie się rożnych tropów zwierzęcych, wyglądających razem jak jeden duży ślad. Główny argument tej teorii jest o tyle nieprawdopodobny, że zwierzęta te musiałby być zdolne do chodzenia razem przez ponad 100 mil w ciągu 6 godzin.
Joe Nickell w swej książce „Real Life X-Files: Investigating the Paranormal (2001)”, pisze ze wszyscy świadkowie opisywali ślady jako identyczne, co jest bardzo niezwykle, ponieważ zwykle w takich przypadkach zawsze różnią się w zależności od opisywanej osoby.
Pisarz Geoffrey Household, najlepiej znany ze swych opowieści z „dreszczykiem”, uważa, że stocznia w Davenport przypadkowo wypuściła „balon eksperymentalny”, który ciągnął za sobą liny z uchwytami. Ciągnięte za balonem pozostawiały ślady, które zostały przez ludzi uznane za odciski stop. Jest to interesująca teoria, lecz nie wyjaśnia jak balon pozostawił cały ślad, biorąc pod uwagę przeciwny tej nocy wiatr.
Podobne przypadki
Na całym świecie wydarzyły się podobne przypadki, kilka z nich zostało opisanych w Anglii. Według Ralpha z Coggeshall, (który zanotował również dziwny fenomen na niebie w swoich czasach), kronikarza z XIII wieku, 19 lipca 1205 roku, dziwny ślad podkowy pojawił się po gwałtownej burzy. W połowie lipca, ślady te widoczne były tylko w miękkiej ziemi, a burza sugeruje rodzaj naturalnego fenomenu, dotychczas nieznanego nauce.
Tłumaczenie na podstawie:
Źródło
Użytkownik antietam edytował ten post 10.03.2010 - 21:55