ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI
Jedną z roślin, z której wytwarza się wywar powodujący odmienne stany świadomości, jest Yage (ayuahuaska).
Używana jest w rożnych celach. Wykorzystuje się ją do leczenia różnorakich chorób, jest silnym środkiem odrobaczającym. Młodzi Indianie Jivaro zażywają yage, aby nawiązać łączność z duchami przodków i poznać własną przyszłość. Yage stosuje się również w trakcie bolesnych obrzędów inicjacyjnych, podczas, których uczestników chłoszcze się lub wystawia na ukąszenia mrówek, wykorzystując jego działanie znieczulające.
Czarownicy przyjmują yage, aby przewidywać przyszłość, odnajdywać przedmioty zgubione lub skradzione, odkryć sprawcę przestępstwa, leczyć choroby.
To ona warunkuje życie religijne Indian Jivaro z ekwadorskiej Amazonii. Wierzą, że czarownictwo jest przyczyną większości chorób. Normalny, widzialny świat jest dla nich "kłamstwem" lub iluzją. Prawdziwe moce, determinujące codzienne wydarzenia są ponadnaturalne i mogą być widziane i manipulowane jedynie z pomocą środków halucynogennych.
„Kiedy podjąłem swoją pierwszą wyprawę terenową do Jivaro, w latach 1956-57, nie rozumiałem w pełni psychologicznego wpływu napoju z Banisteriopsis na rdzenny sposób widzenia rzeczywistości, ale w 1961 r. miałem okazję, by wypić halucynogen podczas badań terenowych z innym plemieniem z dorzecza Górnej Amazonki. Przez kilka godzin po wypiciu napitku znalazłem się, mimo że rozbudzony, w świecie dosłownie przekraczającym moje najdziksze sny. Spotykałem ludzi z głowami ptaków, jak również podobne do smoków istoty, które wyjaśniały, że są prawdziwymi bogami tego świata. Pozyskałem usługi innych duchów pomocniczych w próbie przelecenia odległych przestrzeni Galaktyki.” – tak opisuje swoje doznania Michael Harner.
„Po raz pierwszy zażyłem yagé, bardzo ostrożnie i w niewielkiej dawce, zachęcony przez węgierskiego etnobotanika Terence’a McKenny. Przeżyłem wtedy prawdziwe objawienie. Poczułem się, jakbym nagle znalazł się w „Ogrodzie rozkoszy ziemskich” Hieronima Boscha. Odkryłem inne wymiary, nowe światło i kolory, których istnienia nie podejrzewałem. Nauczyłem się też dystansu do samego siebie: zrozumiałem, kim naprawdę jestem, i od tego czasu przestałem się wszystkim przejmować.” – mówi kolumbijski etnobotanik Eduardo Luna.
Rozum to tylko jedno z narzędzi poznawczych. Dlaczego mielibyśmy ograniczać nasze życie tylko do jednego wymiaru? Domeną prawej półkuli mózgowej są emocje i kreatywność, a lewej racjonalne myślenie. Po zażyciu yagé nieracjonalna prawa półkula mózgu staje się aktywniejsza. Osiąga się stan snu na jawie. Można wtedy pozbyć się ograniczeń związanych na przykład z traumatycznymi przeżyciami z przeszłości. Człowiek wtedy jest w stanie głębiej wejrzeć w siebie. Śmiertelna dawka yagé to 5 litrów, a Indianie zażywają nie więcej niż 50 mililitrów. Yagé wprawia w bardzo nieprzyjemny rodzaj transu. Poza tym wywar smakuje jak wymiociny i sam wywołuje wymioty. Jego zażywanie ma sens jedynie wtedy, gdy ktoś zaangażuje się w ten rytuał w sensie duchowym i religijnym. To rodzaj sakramentu, komunii. Pozwala wejrzeć w siebie i otwiera umysł na nieznane oblicza rzeczywistości, które można dzielić z innymi wtajemniczonymi.
„Jeśli ograniczymy nasze życie tylko do jednego wymiaru, utracimy wszystkie pozostałe.” - konkluduje Luna.
Poniżej przytaczamy fragment wywiadu z podróżnikiem Arkadiuszem Milcarzem.
Błażej Stawiarski: Jak zniosłeś długie miesiące w dżungli?
Arkadiusz Milcarz: - To nie był łatwy czas. Wędrowaliśmy przez sam środek ekwadorskiej głuszy. Szukaliśmy prawdy o halucynogennej roślinie zwanej yage. To ona warunkuje życie religijne Indian. Jest używana niemal przy wszystkich obrzędach. W każdym rejonie kraju jest nazywana inaczej. Ale wszędzie ma takie samo znaczenie.
Mówisz: szukaliśmy. Nie byłeś tam sam?
Nie. Do wyprawy namówił mnie doktor Andrzej Pankalla z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Na uczelni zajmuje się szamanizmem i sprawami podświadomości. Dzięki niemu zrozumiałem, że jest jeszcze wiele rzeczy, których Europejczyk po prostu nie potrafi zrozumieć. W dżungli rozmawialiśmy z czarownikami, którzy doświadczali logiki paradoksalnej. Widzieli na przykład tych samych ludzi w kilku miejscach jednocześnie. To był efekt czarów. Od tamtego momentu mój umysł jest o szerzej otwarty na to, co w Polsce nazwalibyśmy zwykłą fantastyką. Staraliśmy się nasze doznania jakoś udokumentować.
Arkadiusz Milcarz
Podróżnik, łowca przygód. W 1998 roku organizował 3-miesięczną wyprawę do ekwadorskiej dżungli. Poznawał indiańskie plemiona Kofan, Siona, Huarani. rezultatem są filmy dokumentalne: "Ecuador 12/12" i "Yage".
Serwis NPN
Opracowanie: Monika Dobryłko
Źródło: http://www.magivanga.most.org.pl, http://miasta.gazeta...08,1977259.html,
"Natural History", Lipiec 1967 r