Eh... Bayakus, jesteś strasznie prostolinijny. Zdaje się, żeś młody buntownik. A ja jestem chyba mocno chory, bo wdaje się w dyskusję na tle religijnym - cóż, od czasu do czasu każdy musi sobie wrzucić na luz. ;}
Ach, ten gówniarz Dawkins, jutro zacznę przygotowywać plan ataku na Buddyzm.
A po cholerę ma to robić!? Chyba Cię ksiądz skrzywdził, bo czepiasz się tylko i wyłącznie katolickiej wersji stwórcy. A ta, jak już mówiłem, jest mało logiczna. Bo i co to za pusty Bóg by musiał być, który stwarza ludzi tylko po to, by ci go czcili? Są jeszcze inne koncepcje, dużo bardziej spójne. Np. panteizm - świat jest tożsamy z Bogiem. Deizm - Bóg jest, ale nie wtrąca się do świata. Czy ogólniej mówiąc, poglądy religijne bez Boga w formie osobowej, jak nonteizm.
Nie przeszkadza mi, gdy ktoś wierzy w stworzyciela uniwersum, może irytować, gdy jego Bóg jest lepszy od twojego, może irytować brak szacunku do bliźniego, wreszcie może irytować także zabójstwo za odmienny światopogląd, jeśli twój Bóg tego zażąda.
Religia dzieli ludzi, wiara ich jednoczy, autor nieznany.
Pytam raz jeszcze - po jaką cholerę ma to robić? Nie to czy wierzymy w Boga jest istotne, tylko to jak żyjemy. Jacy jesteśmy. Reszta... to sprawy drugorzędne. Jeśli Bóg ma choć troszkę poczucia humoru, to pewnie ma niezły ubaw z tych wszystkich debat teizm vs. ateizm, bo wie, że to i tak nie ma znaczenia;]
Ziemscy Bogowie to jacyś dziwni obserwatorzy, mają zaburzony system wartości, na pierwszym miejscu stawiają bezkrytyczną wiarę we własną osobę, dopiero na pięćdziesiątym altruizm.To kryterium, wyznaczy twe miejsce po śmierci.
OK, niech będzie - jestem nudny, ale... po jaką cholerę miałby to robić? ;D Był big-bang, świat powoli wyewoluował do obecnej formy, a tu nagle Bogowi coś się zmieniło i powiedział "niech ludzie wiedzą, żem jest prawdziwy" i zaczyna rzucać we wszystkich gumowymi kaczkami. Dlaczego? Ja nie mam pojęcia, ale wg Ciebie, to skoro ma do tego moc - tak powinien zrobić.
Czemu ludzie mają zmieniać mu pieluchy, akceptacja, iż niematerialny byt celowo wprowadza w błąd jest nie do przyjęcia, mając świadomość o tym, iżby mogło go nie być.
No widzisz? Jednak nie wszystko jeszcze wiesz 
Poza tym, "być czymś więcej" nie jest równoznaczne z "być czymś innym".
Wkraczamy do wymiaru otherkinów, subkultury internetowych elfów.
My rozmawiamy o postaciach mitologicznych lub o dodanej do nich mocy jak Jezus, Xenu czy Allah, czyli takich przez których świat cierpi, bo pewna grupa wykorzystuje z premedytacją, daleko idące wnioski.
Nie o deistycznym podejściu do istoty Boga.Gdybyśmy mieli debatować o tym czy jakikolwiek Demiurg faktycznie istnieje, nie miałoby to sensu, nawet jeśli tak jest, nie ma on wpływu na życie moje i innych ludzi.
Poza tym nauka z każdym rokiem ulega reprodukcji i zasób informacji się mnoży, być może uda znaleźć się odpowiedź, choć i tak żaden ateista, zapewne nie dowie się, że miał racje.
Jeśli ktoś naprawdę nie chce uwierzyć - nie przekonają go żadne dowody.
Wpierw muszą jeszcze istnieć dowody, nie zależy mi na tym czy to Jezus czy Quetzalcoatla ma być mesjaszem, bezkrytyczne oddanie stawia wierzącego osobnika przed przestrzeganiem, nie zawsze korzystnych postanowień, delikatnie pisząc, dodatkowo otrzymujemy bonus w postaci wyboru, między tysiącem postaci, dodaje pikanterii, bowiem tylko on jeden jest mym panem.
Historia pokazała jak wielka miłość z tego wynika.
Chyba, że terazizm jest prawdą.
Wyleczenie z ateizmu oznaczałoby by złamanie jednego z warunków bycia ateistą - przekonania o braku pierwiastka duchowego we wszechświecie. Więc by przestać nim być, wystarczy zobaczyć w swych snach przyszłość, zebrać weryfikowalne informacje podczas OOBE, nawiązać z kimś telepatyczną więź, wziąć udział w prawdziwym i spektakularnym seansie, i tak dalej, dalej i dalej...
Okłamać samego siebie, wynająć szarlatana, aby powiedział, nie możesz pogodzić się ze śmiercią bliskiego jego imię zaczynało się na:
E, B, D, W.
Tak jego imię zaczynało się na W.
Skoro deiści zakładają, jakoby wszystko miało swojego kreatora, niech to potwierdzą, uargumentują w racjonalny sposób, tak samo jak wiemy, że koło ma 360 stopni, gdyż równie dobrze wszystko mógł spowodować przypadek, ta hipoteza jest tak samo słuszna, ale współistniejemy pokojowo, zawiłe i skomplikowane, dla mnie bez różnicy.
Pandeizm, deizm, panteizm, panendeizm, nie stanowi abscesu naszej cywilizacji, taka wizja Boga zupełnie mi nie przeszkadza, nie muszę jej jednak ufać, ważne bowiem, że nikt się nie skaleczy.