Witam!
Zastanawia mnie jak rozpoznać czy to, co czujemy podczas szeroko pojętego zgłębiania swojego wnętrza, nie dzieje się tylko dlatego, że chcemy przeżyć coś niezwykłego. Mówiąc prościej: jak rozpoznać czy nie ulegamy autosugestii. Czy jest możliwe mieć w tej sprawie 100% pewności? Ostatnio czytałem w blogu pani Umer i pana Poniedzielskiego taką oto metaforę:
zamierzamy odwrócić bieg rzeki. Z pomocą zaawansowanych technologii, z wykorzystaniem dorobku przodków i naszych śmiałych pomysłów budujemy ogromną maszynę. Nazywamy ją „MDZRiIC 2009" - (Maszyna Do Zawracania Rzek i Innych Cieków). Maszyna jest piękna. Okazała, a i zdradzająca ogromną kumulację techniki. Błyska, tumta i plumpi. Tyle, że by poruszyć ją potrzebna jest energia. Rozglądamy się. Nerwowo - bo odnośny minister stoi z nożyczkami nad wstęgą. Jest!
W świąteczym rozedrganiu prawie nikt nie zauważy, że oto energię do poruszenia naszej „MDZRiIC 2009" pozyskaliśmy, oto, z aktualnie zawracanej rzeki. Co ja mówię - pozyskaliśmy - próbowaliśmy pozyskać. Na moment rozruchu to wystarczy.
Oczywiście autor nie miał raczej na myśli rozwoju duchowego, więc podaję link, gdyby kogoś interesował szerszy kontekst: tutaj.