Napisano
19.08.2009 - 17:36
Dosyć dawno podczas oglądania telewizji (niemiecki kanał) natknąłem się, a może inaczej. Często oglądam pewien program w którym ukazywane jest zazwyczaj 5 historyjek. Historyjki te są albo zmyślone, albo kiedyś tam miały miejsce, a jedyną fałszywą rzeczą w tym to imiona i nazwiska. Postaram się opowiedzieć tak jak to było w tym filmie.
Akcja działa się gdzieś na przełomie kwiecień/maj (mogę się mylić) 1941 roku. Było to jakieś miasteczko, (nie pamiętam nazwy, możliwe że było to w mieście otaczającym port), a dokładnie działo się to w jakiejś wyższej uczelni. Dyrektor tej uczelni po swoich codziennych zajęciach wychodząc z szkoły zobaczył na swoim samochodzie wymalowaną datę 7 grudnia 1941... Następnego dnia kazał zawołać pewnego ucznia, który był odpowiedzialny zawsze za tego typu rzeczy i wtedy też podejrzewał tego człowieka. Długo dyskutowali nad tym. Uczeń mówił, że tego nie zrobił, ale nauczyciel nie chciał wierzyć. O mało nie doszło do rękoczynów. I tak raz rozmawiając wchodzi inny nauczyciel, który mówi, że na ścianie wymalowano ten sam napis... Dyrektor oczywiście znów na ucznia, ale uczeń był cały czas w pokoju dyrektora... (mogę się mylić co do kolejności tych zdarzeń, ale to nie jest ważne). Na końcu każda szyba w szkole miała wymalowany napis 7 grudnia 1941 . Teraz tak sobie myśląc, to na końcu filmu w dzień 7 grudnia 1941 roku ukazane były samoloty lecące nad szkołą i dziesiątkujące flotę Stanów Zjednoczonych, czyli teraz myślę, że te zdarzenia miały miejsce kilka dni przed nalotem. Co do tego zdarzenia jest masa świadków, a nikt z uczniów tego nie zrobił... Ale czy na pewno nikt tego nie zrobił? Może to tylko zbieg okoliczności?
Co sądzicie o tym? Czy to może być przepowiednią tego zdarzenia, a może tylko zwykły zbieg okoliczności? Zdarzenia te miały miejsce na pewno.