Skocz do zawartości


Zdjęcie

Anasazi - znikająca kultura


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
25 odpowiedzi w tym temacie

#1

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Do napisania tego artykułu zmusiły mnie bzdury wypisywane na pewnych stronach traktujących o kulturze Indian północnoamerykańskich i kosmitach.
Nie wiedzieć czemu, wszystko, co się na świecie dzieje, a co nie było filmowane przez przynajmniej sto kamer (orientacyjnie, bywa i tak, że nawet ta setka nie da rady), jest dziełem kosmitów, Żydów i reszty tej masonerii Rady Galaktycznej, w każdym razie... tak twierdzą ?oświeceni?.
Tak samo jest ze ?znikającą? kulturą Indian Anasazi, której ostatnie podrygi obserwować można było w końcu XIII wieku. Jako, że ta kultura (cywilizacja to to nie była, nie mylcie pojęć ? wyjaśnię w dalszej części tekstu) ?rozeszła? się ?jakoś tak dziwnie?, że do dziś sensownego wyjaśnienia dla jej agonii nie ma... musieli w tym maczać palce kosmici!
Wszystko jasne, spisek zdemaskowany, bohaterowie odznaczeni, można iść do domu (kupionego na raty w czasach hossy, teraz nic nie wartego i podkupowanego przez... sami wiecie kogo).

Wybaczcie mi tę krótką, zjadliwą przedmowę. Wymiana e-maili z pewnymi osobami (nie tylko Polakami, ta UFO-przywra nie jest tylko naszą domeną) doprowadziła mnie do czarnej rozpaczy. Weźmy się do tego jeszcze raz, będę spokojny, grzeczny i układny (nikogo już nie nazwę ?infantylnym! Obiecuję! Nie bić!), a Wam zaserwuję możliwie najwierniejszą wersję wydarzeń i najlepszą teorię, jaką na jej podstawie udało mi się sklecić.

---------------------------------------------------------------------------


Historię początku końca kultury Indian Anasazi chciałbym zacząć od... VIII wiecznej Skandynawii.
W roku 872 n.e, w bitwie pod Hafrsfjör?, Harald, król Vestfoldu (zwany też Haraldem Pięknowłosym) pokonuje przywódców plemiennych i narzuca swoją władzę w niemal całej Norwegii.
Ci, którym się ta sytuacja nie podobała, nie mieli zbyt wielkiego wyboru. Musieli uciekać, znaleźć nowe przyczółki i przegrupować się... Ale! Cóż to byłby za władca pozwalający na rabowanie wybrzeży własnego kraju?
Dlatego nasz Pięknowłosy, chcąc zabezpieczyć się od wygnańców i emigrantów, wyruszył za nimi na morze i zajął wyspy Szetlandzkie i Orkady. Wielu przegrańców pociągnęło wtedy dalej, na Wyspy Owcze i do Islandii, a w późniejszym okresie i do Grenlandii.
Tu zaczyna się ?nasza bajka o Indianach i Wikingach?. Sagi skandynawskie (?Gr?nlendinga saga?, ?Eiríks saga rau?a?, ?Islendingabok? i ?Landnamabok?) opowiadają o wyprawach i osadnictwie nie tylko na ?Zielonej Wyspie? (Grenlandii), ale i o wyprawach do tajemniczej Vinlandii, która miała leżeć jeszcze bardziej na zachód.
Daruje tu sobie opisy, domysły i teorię o położeniu Vinlandii na kontynencie Ameryki Północnej, i tak nie ustalę jej dokładnego położenia. Przejdę więc od razu do dowodów jasno mówiących o lądowaniu Wikingów w czasach prekolumbijskich na terenie północnej Ameryki.



1. Kamień z Kensington

Mamy rok 1898, amerykański farmer szwedzkiego pochodzenia wycina drzewa pod nowe pole. Idzie mu dość mozolnie, korzenie drzew Nowego Świata nigdy nie poddają się bez patriotycznej walki o ostatnią kupkę ziemi.
Wtenczas, synek naszego szwedzkiego McDonalda dostrzega na wzgórzu kamień z jakimś wyrytym na jego powierzchni napisem. Jako że mógł to być indiański kalendarz, farmer wysłał go, gdzie trzeba, z odpowiednią adnotacją i zeznaniami świadków, którzy potwierdzali, że kamień faktycznie był opleciony korzeniami, które obrosły go w sposób naturalny.
Jakieś dwanaście lat później (po kilku opiniach mówiących iż kamyk ten jest falsyfikatem, użyciu go jako progu w stodole i odsprzedaniu pewnemu doktorantowi), w końcu udało się potwierdzić autentyczność (no, może nie do końca, ale jednak) znaleziska. Co było na kamieniu?

"Ośmiu Gotów (Szwedów) i 22 Norwegów w odkrywczej podróży z Vinlandii na zachód. Obozowaliśmy przy dwóch skalistych wyspach o dzień podróży od tego miejsca. Wyruszyliśmy łowić ryby na jeden dzień. Gdy powróciliśmy znaleźliśmy dziesięciu naszych ludzi zakrwawionych i martwych. Niech Bóg nas zachowa ode złego. Mamy dziesięciu ludzi nad morzem pilnujących naszych statków, 14 dni podróży od tego miejsca. Rok 1362."

Co ciekawe, taka wyprawa faktycznie miała miejsce w 1362, jeśli to falsyfikat ? ktoś się ostro postarał. Staroskandynawskiego nie uczy się już w szkołach.

2. Moneta

Tu za dużo powiedzieć nie mogę. Znalazłem tylko jedną wzmiankę na temat tej ciekawostki:

Norweska moneta z czasów Olafa Kyrre (1066-1080) znaleziona w indiańskiej wiosce w Goddard nad Zatoką Penobscot w stanie Maine (notabene najdalsze na południe znalezisko wikińskie).


3. Azteckie głowy smoków, biały brodaty bóg i krzyż jak symbol boga

Przyznaję, dowód wymyślony (wypatrzony?) przeze mnie samego. Jednak dziwi mnie, że nikt wcześniej nie zwrócił na to uwagi (Jak się mylę, przepraszam i proszę o sprostowanie).
Ponoć pierzaste węże były towarzyszami Quetzalcoatla (zabawne, w wolnym tłumaczeniu to właśnie... ?Pierzasty Wąż?). Mezoamerykański bóg wiatru, a nim był właśnie Quetzalcoatl, dziwnie nie pasuje do reszty tego indiańskiego panteonu.
Jest biały (nie chodzi tu o jakieś metafory, miał mieć ponoć białą skórę), brodaty i nie lubi ofiar z ludzi. Istna zakała krwiożerczo-militarystycznego rodu bóstw Mezoameryki. Trzy inne ciekawostki warte odnotowania:
- Quetzalcoatl pochodził z ?krainy na wschodzie? i do niej wrócił po dwudziestoletnim nauczaniu Indian,
- dał ?pierwotnym ludom? wiedzę na temat kalendarza, medycyny i nieba,
- jego symbolem był krzyż (choć składający się z kółek).
Czy nie daje to do myślenia? Ale! Przecież jedna fotografia jest więcej warta niż tysiąc słów! Proszę, tu mamy dwie fotografie:

Dołączona grafika
Łeb azteckiego ?węża?.
Dołączona grafika
Rekonstrukcja łodzi wikingów.

Trochę to dziwne, co?
No ale, co ja Wam w sumie chce udowodnić? Nie, wcale nie twierdzę, że Azteków odwiedzały męskie odpowiedniki Walkirii. Myślę raczej o kontakcie ?ze słyszenia?. Aztekowie dali się poznać nie tylko jako maszynki do mięsa, operujące na najwyższych stopniach piramid. Byli też wyśmienitymi kupcami, którzy potrafili ściągać lód z Andów (a właśnie, ciekawostka: to oni wynaleźli lody owocowe, mieszali lód z sokiem z jakichś tykw) i kolorowe muszle z wybrzeży Teksasu. Czy nie mogli zasłyszeć opowieści o smoczych łodziach od braci Indian?

4. Legendy

Gdziekolwiek by się nie pojawiła pożoga konkwisty, Indianie zawsze próbowali wydelegować ją jak najdalej od siebie i swoich domów. W wielu przypadkach udawało im się pozbyć białych najeźdźców opowiadając im o ?Królestwach? i ?Górach srebra, rządzonych przez białych królów?, wszystkie te miejsca miał być umiejscowione gdzieś na północy.
Ciekawe, że akurat ta legenda nasuwała się na myśl tak różnym nacjom, jak Aztekowie, Mohawkowie, Majowie, Czarne stopy, Senekowie, Apacze czy Dakotom.
Więcej o tych legendach przytoczę niżej.


Pora wziąć się za samych Anasazich.
Mamy oto kilkanaście plemion, żyjących podobnie, mówiących dialektami jednego języka... i posiadających unię handlowo - wojskową.
Wszystkie osady są prawdziwymi fortecami Nowego Świata, na wpół zakopane w ziemi lub wyciosane w zboczach klifów pustyni, zaopatrywane w wodę przez niezależne, często sztuczne źródła wody. Każda z osad jest oddzielona od co najmniej dwóch innych odległością pozwalającą na wzajemną obserwację i szybkie dostarczenie posiłków, szlaki handlowe chronione są przez stałe patrole najwybitniejszych wojowników wszystkich plemion. Ich wyprawy odkrywcze dotarły prawdopodobnie aż na Alaskę (gdzie znaleziono szczątki jednego z wojowników tego plemienia) i do Imperium Inków (legendy Anasazi i Inków pokrywają się odnośnie tych spotkań). Jaki szaleniec odważyłby się podnieść rękę na tak sprawnie funkcjonującą federację? Rzecz jasna, nikt.
Pozwolę sobie na małą dygresję, czy Europejczycy daliby radę zasiedlić kontynent amerykański, gdyby natrafili na tę kulturę? Raczej nie, Anasazi byli na dobrej drodze do stworzenia rdzennoamerykańskiego odpowiednika dzisiejszej Unii Europejskiej i nic nie zapowiadało by miało im się to nie udać.
Co więc wytłukło (nie bójmy się tego słowa) przedstawicieli tej kultury? Dlaczego ich osiedla nagle się wyludniły, pola uprawne zostały porzucone, a wszystkie ludy w regionie nie zapamiętały jakiegoś wielkiego exodusu? Coś tu się nie zgadza, setki tysięcy ludzi nie znika przecież w jedną noc (bez Atlantydy proszę...)!

Nim jednak objaśnię, co, moim zdaniem, wykończyło Anasazi, pozwolę sobie znów wrócić do tematu legend indiańskich.
Jak my mamy Hiperbore, Atlantydę, Winetę czy Avalon, tak Indianie mieli Królestwo Saguenay, umiejscowione na północy. Jak łatwo się domyślić, miała to być kraina mlekiem i miodem płynąca, było tam od groma kopalń złota i srebra, ludzie byli blondynami (o żeż!, to chyba kasuje podejrzenia o wymysłach, Indianie nie mieli prawa znać pojęcia ?blond? przed kontaktem z europejczykami) i handlowali futrami oraz drewnem.
Czy nie kojarzy Wam się to z czymś? Wikingowie i ich pęd do zajmowania coraz to nowych obszarów, kolor ich włosów, kupieckie ciągoty... Czy nie oczywistym staje się fakt, że gdzieś na północy Ameryki przynajmniej czasowo musieli obozować Wikingowie?
No dobrze, mam tylko poszlaki... A jednak nie! Oto od drugiej połowy lat 90 w Saguenay-Lac-Saint-Jean (region w Quebecu) systematycznie odkopywane są pozostałości po osadnictwie skandynawskim z czasów prekolumbijskich, od domostw i narzędzi, aż po monety i ozdoby.
Chyba wątpliwości możemy na razie odłożyć w kąt.

Teraz, gdy mamy już pełen obraz sytuacji, przypatrzmy się połączeniu tych wszystkich faktów. Naszym sworzniem będzie handel, coś, co łączy wszystkie istoty ludzkie na przestrzeni całej naszej historii.
Anasazi byli zamkniętą ekonomicznie kulturą. Nowinki, informacje i najcenniejsze towary zatrzymywali tylko dla siebie, handlując jedynie żywnością, skórami i surowcami niezbędnymi do produkcji ceramiki i ozdób. Ta polityka zapewniała im dominację ekonomiczną w regionie, jednocześnie dawała wiele perspektyw, zmuszając słabsze plemiona do przyłączenia się do federacji i przyjęcia ich stylu życia.
Jakikolwiek rarytas był dostępny, od razu zaznać go można było w każdej osadzie Anasazi i nigdzie poza nimi. Nacjonalizm ekonomiczny pełną gębą, chciałoby się rzec. W tym właśnie upatruję przyczynę upadku tej wspaniałej kultury i cud jakim jest przetrwanie całej reszty Indian.
Cokolwiek Wikingowie sprzedali Amerykanom, było zapewne pełne europejskich ?żyjątek?. Czy tak ciężko nam wyobrazić sobie rozprowadzenie po większości osad jakiegoś towaru, powiedzmy skór, pełnych choćby wąglika? Ile czasu zajęłoby przedsiębiorczym mikrobom wytłuczenie wszystkich, których okazję miały zarazić? Europejskie choroby siały postrach wszędzie poza Europą, także tu nie ma się co spierać odnośnie ewentualnych konsekwencji.
Zapytacie mnie jednak, gdzie są ciała tych ludzi? Gdzie dowody na ich śmierć z winy zarazy? Odpowiedź nie jest prosta, ale postaram się jej udzielić.
Anasazi byli kulturą wysokorozwiniętą jak na swój region i czasy. Ich wiedza medyczna nie ograniczała się do obcięcia żabie nóg i karmienia nią chorego o północy przy świetle księżyca. Nie, oni znali się na leczeniu i na profilaktyce. Ciała chorych, którzy ewidentnie zakażali innych palono, a resztki zakopywano głęboko w piachu pustyni, stepu, czy gdziekolwiek, byle dalej od domów. Chorych poddawano kwarantannie, tak samo, jak ludzi mających dłuższy kontakt z zakażonymi. Dość cywilizowana postawa, prawda?
Jednak, jak wiemy, rdzenni amerykanie nie byli odporni nawet na europejską grypę. Ich środki zapobiegawcze musiały zawieść, możliwe, że nawet nie wiedzieli, iż choroba siedzi w jakimś towarze, który leżał w ich domach.
Susza która nawiedziła ich w tym samym czasie, a która nie byłaby groźna, gdyby większość ludzi była zdolna do pracy, dokończyła dzieła. Kultura Anasazi upadła, naszedł czas Indian Pueblo, uboższych spadkobierców Anasazich.
A Wikingowie? Wrócili do siebie, tubylcy, brak zaplecza ekonomicznego i kontaktu z Islandią, ich ówczesną bazą centralną zniechęcił ich do tej ziemi. Ameryka musiała poczekać jeszcze kilka wieków na europejskich ?zdobywców?, spod znaku krzyża i prochu, którzy wykorzystali pamięć o dawnych przybyszach i zniszczyli to, co jeszcze pozostało z amerykańskich szans na tubylczą, złożoną państwowość mogącą równać się z podobnymi produktami Europy.

---------------------------------------------------------------------------


Widzicie? Da się bez kosmitów porywających narody.


Opracowanie: Quidam (vel Mangel)

Artykuł jest chroniony na podst. Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.) i art. 17 (i dalszych) "Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych" (Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904). Kopiowanie, powielanie bez pisemnej zgody autora jest zabronione. W przypadku niedostosowania się do wyżej wymienionych zasad i/lub ustaw sprawcy grozi odpowiedzialność karna.
  • 0

#2 Gość_Szej-hulud

Gość_Szej-hulud.
  • Tematów: 0

Napisano

Najbardziej zainteresowała mnie sprawa Wikingów i ich odwiedzin na kontynencie amerykańskim. Co do wymienionego przez Ciebie w artykule kamienia z Kensington, pozwolę sobie wrzucić fotkę:

Dołączona grafika

I trochę obszerniejsze info, zaczerpnięte ze strony: http://209.85.129.13...A...=clnk&gl=pl

"Napis ten spowodował wielką sensację. Profesor Bredy z Uniwersytetu w Minnesocie, po zbadaniu kamienia stwierdził, że to jest fałszerstwo! Oburzony Ohman położył kamień przed swoim wejściem do domu i trzymał tam go przez kilka lat.

Dalsze badania wykazały, kamień leżał owinięty korzeniami drzewa mającego ok. 70 lat. Na tych terenach leśnych przed 70 laty nie było żadnych kolonistów, a pierwszy przybył dopiero w 1867 r. Znowu kamień badano, sprawdzano runy i sprawdzano, czy takie runy stosowano wtedy w Norwegii. Ale mimo to, jedni uczeni twierdzili że kamień jest prawdziwy, a drudzy że to oszustwo.

Niespodziewanie badacze odkryli ciekawą historię z 1348 r. Otóż król Norwegii Magnus Eiríksson (1316-74) wysłał do osiedla Vestri Obygdh księdza, który stwierdził, że nikogo tam nie zastał, bo wszyscy wyjechali. Wtedy król wydał dekret z datą 1348 r. o zorganizowaniu ekspedycji celem odszukania uchodźców, a kierownikiem jej mianował Paula Knudsona. Dekret ten znaleziono w archiwach Norwegii. Ekspedycja była kilka lat w drodze i zaginęła.

Badania amerykańskiego lingwisty prof. Halla potwierdziły, że napis nie jest fałszerstwem. Stwierdził, że niektóre runy, które uczeni uważali za fałszerstwo, były jednak w Norwegii w użyciu. Prof. Hall stwierdził, że wymienieni na tablicy Norwegowie i Szwedzi przypłynęli z Grenlandii prawdopodobnie do zatoki Hudsona, skąd przez jezioro Winnipeg dotarli do rzeki Czerwonej, aż do Minnesoty. Prof. Hall stwierdził dalej, że prości emigranci nie mogli podrobić napisu, gdyż tylko uczeni specjaliści znali pismo runiczne, oraz że żadnych pomyłek nie ma. Wielu innych amerykańskich uczonych potwierdziło autentyczność napisów, czego dowodem jest, że kamień obecnie znajduje się w Instytucie Muzeum Narodowego w Waszyngtonie. Prof. Hall przekazał wyniki swoich badań do sprawdzenia do British Museum, które jeszcze raz przeprowadziło badania nowocześniejszymi metodami.

Faktem jest, że Grenlandczycy oraz Islandczycy wielokrotnie odwiedzali Amerykę przywożąc drzewa, których nie było na Grenlandii. Wyprawy te były częste, toteż nie wspominano ich w licznych sagach. Islandczycy znali niektóre tereny położone w Kanadzie i na północy Stanów Zjednoczonych. Mógł więc Knudson dostać się aż do stanu Minnesota i tam zginąć. Tylko jak znalazł się kamień w Kensington? Czy Norwegowie byli aż tak daleko, czy też zamordowanie wielu z nich miało miejsce gdzie indziej, a kamień znaleźli Indianie i przenieśli do Minnesoty? Tego nie wiemy. Mógł zostać przez nich uznany za przedmiot kultu (dziwne dla nich znaki runiczne). Możliwe, że kamień był pierwotnie w Beardmore nad jeziorem Nipgon (na północ od jeziora Górnego), gdzie znaleziono część miecza oraz okucia tarczy pochodzenia normandzkiego. Istnieje przypuszczenie, że znaleziska w Beardmore mogły pochodzić z kryjówki zrobionej już po śmierci zamordowanych członków ekspedycji, a kamień mógł być pierwotnie tam zakopany. Tego nie wiemy."

Twoja teoria dotycząca epidemii na ziemach amarykańskich jest o tyle przekonująca, że pokrywa się w pewnym stopniu z informacjami zawartymi w tym artykule: http://www.sztab.com...ryce,989,3.html
"Pobliski las i bagno dostarczały potrzebnych do napraw surowców. Jednocześnie położenie nad cieśniną Belle Isle sprawiało, że mieszkańcy mogli zauważyć każdy statek wpływający do Zatoki Św. Wawrzyńca, a co za tym idzie kontrolować żeglugę z Grenlandii do Vinlandii. Dlaczego więc opuścili tak dogodną lokację, a mówiąc ogólniej - dlaczego zrezygnowali z kolonizacji krainy ich marzeń?

Naukowcy co kilka lat wysuwają coraz to nowe teorie na ten temat. Znamy już problemy z tubylcami, ale nie były one raczej główną przyczyną. Na pewno swój wkład w exodus Wikingów miał oziębiający się klimat, przede wszystkim dlatego, że spowodował masowe migracje zwierząt będących stałym punktem diety. Badania szkieletów Grenlandczyków ujawniły ponadto epidemię, która później przeniosła się do Islandii, a swój początek miała przypuszczalnie w Ameryce. Słaba populacja grenlandzka, żyjąca na granicy samowystarczalności, nie mogła sobie pozwolić na dalsze trwonienie sił i wysyłanie kolejnych ekspedycji do kraju odległego o niecały miesiąc żeglugi."

Jeśli chodzi o formę (do tego muszę się z obowiązku przyczepić ^^"), prosiłbym, żebyś napisał z jakich źródeł korzystałeś podczas pisania artykułu.
  • 0

#3

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Akurat wczoraj oglądałem "Hidalgo", więc trochę się wciągnąłem w klimaty indian. Ale co do tematu to dowody na przybycie wikingów są dla mnie dosyć przekonujące. Ale to co mnie zaciekawiało to nagła śmierć indian Anasazi. Piszesz, że wszystkie plemiona miały ze sobą ciągły kontakt handlowy etc. Co prawda "rarytasy" pozostawały jedynie dla indian Anasazi, ale przecież coś musiałoby się przedostać do innych wiosek. A jeśli nie coś, to na pewno ktoś. Bo początkowo, nie widać objawów choroby, więc choćby handlując mogliby zarazić inne szczepy indian. Ale jak wiemy, tak się nie stało bo reszta indian przeżyła. Myślę, że teoria z chorobą z Europy jest mało prawdopodobna. Natomiast to co przychodzi mi do głowy to być może agresja wikingów? Skoro te krainy były pełne złota to czemu indianie mieliby się nimi dzielić? Być może konflikt rozegrał się właśnie w tej sprawie. Przybysze byli bardziej zaawansowani technologicznie, więc to nie problem żeby podbić słabszych indian. Pozatym gospodarka Anasazi opierała się głównie na rolnictwie i wydobyciu złóż, więc kiedy przzybysze zajmowali źródło dochodów indian to nie zdziwiłbym się, gdyby ci chcieli ich bronić. Druga sprawa jaka przyszła mi do głowy to atak innych plemion na faworyzujących Anasazich. Jednak szybko to zbagatelizowałem, gdyż następcy Anasazich, czyli Pueblo byli określani jako "miłujący pokój". Trzecia sprawa to panująca w latach 1276 r. - 1299 r. tzw. Wielka Susza. Spowodowało to, że podstawowe zadania gospodarki nie mogły być realizowane- chodzi tu głównie o rolnictwo. A co do pogrzebów to zmarłych umieszczano blisko domostw w jamach zasobowych. Więc podczas suszy wcale nie potrzeba specialnej choroby z Europy, żeby wybić kulturę Anasazi. Brak wody a co za tym idzie higieny i podstawowych zapotrzebowań na pożywienie osłabił indian i w konsekwencji doprowadził do śmierci. Podsumowując wszystkie teorie mogły się nałożyć i spowodowało to zanik kultury Anasazi a rozkwit ich potomków. czyli Pueblo, którzy zresztą długo nie przetrwali z powodu ciągłych ataków Apaczów, a później konkwistadorów. To co napisałem to tylko moja teoria, ale chętnie wysłucham krytyki.
  • 0

#4

Atomowy_Yeti_Niszczyciel.
  • Postów: 143
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No Quidam, jak obiecałem przeczytałem, może trochę później niż planowałem ale się udało ;)

Wracają do samego artykułu to zaciekawił mnie bardzo. Najbardziej oczywiście część o wikingach w Ameryce. Osobiście w to że wikingowie dotarli/obozowali w Nowym Świecie to wierzę, a i dowody które podałeś są przekonujące, w tym i ten 'twój' trzeci :)
  • 0

#5

KurcePiecone.
  • Postów: 39
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jest tylko jeden maly problem. No, nie taki maly w sumie, a raczej spory - dystans. Dotarcie do Ameryki to jedno, ale przebycie niemal calego terytorium dzisiejszych Stanow, bez wsparcia ze Starego Kontynentu moglo stanowic nielada wyzwanie.

Oto mapka z wiki

Dołączona grafika

Stosunkowo mala grupka Wikingow, ktora mogla dotrzec do Ameryki zapewne dysponowala niewielka iloscia zwierzat jucznych, wiec i ilosc pozywienia jaka mogli ze soba na "zwiedzanie" kontynentu zabrac byla ograniczona. Do tego - poprawcie mnie, jezeli sie myle, nie jestem znawca w tym temacie - Wikingowie, jak wiekszosc ludow Europejskich tamtego okresu pozywienie czerpalo glownie z roli i rybolostwa, wiec male byly szanse, by Wikingowie opuszczali wybrzeze i zapuszczali sie AZ TAK gleboko wglab ladu. Moim zdaniem wieksze bylo prawdopodobienstwo, ze to Indianie natrafili na Wikingow, i mimo, ze wersja z choroba jest bardzo prawdopodobna (podczas Konkwistad w Mezoameryce Indianie byli dziesiatkowani nie tylko przez Hiszpanow, ale takze przez choroby przez nich przywiezione), to raczej opowiadalbym sie ku wersji Huntera.
  • 0

#6

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wybaczcie, że tak długo - po drodze miałem urodziny i przez to mam lekki poślizg czasowy we wszystkim. :-)

Co do źródeł, następnym razem wypiszę, w tym wypadku zapomniałem już połowy rzeczy z których korzystałem i nie chce nikogo pokrzywdzić, podając nie pełne informacje. Ale fakt faktem, tu zawaliłem. ;/

Odległości nie byłby problemem, gdybyśmy mieli tam do czynienia z choć jednym miastem średniej wielkości, prawda? Otóż, takie miasto właśnie jest odkrywane w Quebecu, to co wpierw miało być małą osadą, okazało się przedmieściami sporego, choć mocno tymczasowego miasta.
Nie przeczę, prawdopodobnie to nie Wikingowie przyszli do Indian, a Indianie do Wikingów. Jednak, potem poszli chyba gdzieś razem na piwo z kukurydzy, bo ślady europejskiej kultury odkrywa się niemal na całej północy USA, o Kanadzie nie wspomnę. Może kilku kupców podróżowało w małej karawanie, za przewodników biorąc Indian? Nie wiem, nie jestem w stanie tego udowodnić, ale nie potrafię też wyobrazić sobie populacji, w której nie byłoby domorosłych odkrywców i poszukiwaczy przygód.
By w kilka lat zwykłą, kilku osobową łodzią, przepłynąć całe wybrzeże Ameryki Północnej nie trzeba wiele. Nie trzeba też wiele, by tubylcu uznali Cie za przyjaciela i zabrali na "małą wycieczkę", jeśli tylko masz w sobie choć kropelkę krwi dyplomaty.
Legendy Indian mówią, że przybyszy znielubili jakiś czas po ich poznaniu, wrogość nie była pierwszą rzeczą jaką zaznali Skandynawowie w USA. Może to właśnie zaraza tak rozwścieczyła Amerykanów?

Co do suszy, nie przeczę, miała wkład w ich upadek. Ale czy susza byłaby zdolna zdusić kulturę, która potrafiła doprowadzać wodę kilometrami kanałów do miast położonych dużo ponad poziomem otaczającego ich terenu? Chyba, ze Ci którzy mieli to te kanały dbać, nie byli w stanie wypełniać swoich obowiązków...

A właśnie, przypomniałem sobie dwie ciekawostki. Gdzieś na świecie (nie pamiętam gdzie) przechowuje się prekolumbijskie, indiańskie rzeźby przedstawiające konie. Wiek ktoś coś na ten temat?
  • 0

#7 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

Quidam mam propozycję - spróbuj napisać coś konstruktywnego na temat. Tak bez walkowania naszych okaleczonych książek historycznych i oficjalnych naukowych bredni.
Może jakaś relacja ze spotkania ze starszyzną?
Ja rozumiem że mas zdobre chęci i miły z Ciebie gość, ale znam kulturę o której piszesz dość dobrze, a jednym z powodów jest ich rozległa wiedza na temat naszej przeszłości, wydarzeń związanych z 2012 i nazego gwiezdnego dziedzictwa (DNA).
To tylko luźny pomysł, tak czy inaczej wrócę niedługo do tego tematu z info przy którym twój artykuł to Reksio :mrgreen:

pozdrawiam

p.s. żeby Cię trochę naprowadzić - ludzie-mrówki, orion, kaczynowie i gwiazda Katchina, gwiezdne mapy i przekraczanie portali,
  • 1

#8

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

radosław nie wiem jak Ty, ale ja bardziej wierzę w "okaleczone książki historyczne" i "oficjalne naukowe brednie" niż w portlale, ufo etc. Po drugie Quidam napisał, że zależy mu na przedstawieniu historii Anasazi bez śmiesznych informacji o ufo etc. To co przedstawił i to co poddaliśmy pod krytykę odnosi się tylko do logiki, a nie do wierzeń. Jak dla mnie art godny pochwały, gdyż wiem ile trzeba się napracować przy napisaniu rzetelnego wpisu.
  • 0

#9 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

radosław nie wiem jak Ty, ale ja bardziej wierzę


jak to się ma do:

To co przedstawił i to co poddaliśmy pod krytykę odnosi się tylko do logiki, a nie do wierzeń.


gdzie tu logika? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Temat jest fasynujący, a w oficjalnych okaleczonych źródłach nawet go nie liźnięto.
Tak się składa ze moim przyjacielem jest ktoś kto bywał na indiańskich ceremoniach, cierpliwości a napiszę parę słów prawdy zamiast taniej propagandy.
Nie jest moim zamiarem dyskredytowanie ilości pracy czy zamiarów autora - temat ten jest świetnym przykładem arogancji i ignorancji świata nauki.
Nie wszyscy Hopi zginęli w trakcie suszy :mrgreen:
pozdrawiam
  • 1

#10

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Chodzi mi o to, że łatwiej mi uwierzyć w śmierć spowodowaną suszą niż najazd ufo :) A tak btw Hopi to nie Anasazi tylko Pueblo, czyli ich następcy.
  • 0

#11 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

Tak dla uściślenia Anasazi pochodzi z języka Nawajo i jest określeniem indian Hopi...
  • 2

#12

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W takim razie wiki kłamie :P
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hopi
  • 0

#13 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

To jest cały problem. Artykuł jest oparty o WIKI.
Ja mam info od starszyzn :mrgreen:
Myślę że w ciągu tygodnia tu wrócę,
ciao
  • 1

#14

CzstSrkzm.
  • Postów: 454
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Hunter, jak już się posługiwać Wiki, to w przypadku kultur amerykańskich, lepiej angielską wersją - więcej info.

I tak:

"The name "Anasazi" has come to mean "ancient people," although the word itself is Navajo, meaning "enemy ancestors." [The Navajo word is anaasází (<anaa- "enemy", sází "ancestor").


Natomiast Hopi:

The name Hopi is a shortened form of what these Native American people call themselves, Hopituh Shi-nu-mu, "The Peaceful People" or "Peaceful Little Ones"


Za to sami Hopi o Anasazi:

The Hopi who are the likely descendents of the Anasazi called these predecessors the "Hisatsinom" for "The Ones Who Came Before."

&

Sometimes the Hopi word Moqui (or Moki), meaning "the dead," is used.



Co nie zmienia faktu, że ciężko z tego wysnuć wniosek enemy ancestors = The Ones Who Came Before = The Peaceful People . Ale może "starszyzna" Radosława da radę :mrgreen:

Właściwie znalazłem zwrot w necie:

The Navajo name for the Hopi is Anazazi which means "ancient enemies"


Problem w tym, że na Crystalinks. I tylko tam ;0
http://www.crystalinks.com/hopi.html

Jak się komuś wybitnie nudzi, to może sobie poczytać o tym, co pisze Radosław (czyli jego punkt widzenia na Hopi :P)
Ludzie "mrókwy" - http://wierdsciencec...ant-people.html
Wierzenia Hopi, proroctw etc: http://www.crystalinks.com/hopi2.html
  • 1

#15

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Boże, jak mnie to boli, gdy ktoś we wszystko pakuje UFO... To takie bezsensowne i miejscami bezczelne.
Mogę poświęcić i sto lat na studia nad tą kulturą, napisać o niej prace licencjacką, magisterską i doktorancką, nauczyć się władać biegle ich dialektem w mowie i piśmie, a i tak trafi się ktoś, kto stwierdzi, że guzik wiem.

Radku, masz informacje od starszyzn... ale u diabła, skąd konkretnie? Od jakich starszyzn? Od których jej członków? Jak dokładnie brzmiały ich słowa? W jakiej sytuacji i komu je przekazano? Gdzie są dowody na twoje tezy i dlaczego u licha negujesz te, które przedstawia nauka?
Nie przeczę, mój artykuł opiera się na wiki, ale nie tylko na niej. Znajomi, książki i czasopisma które mi pożyczyli i moja własna wiedza wyniesiona z różnych źródeł, wszystko to ma tu swój udział.

PS Może ja Cię naprowadzę, ten artykuł ma zadać kłam twierdzeniom podobnym do twoich, pokazując, że są bardziej realne wersje wydarzeń. M.
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych