Skocz do zawartości


Słynni ateiści, którzy się nawrócili


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
112 odpowiedzi w tym temacie

#106

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Odpowiedziałem na Twój post, Ty natomiast całkowicie zignorowałeś mów.

Odpowiedziałeś, ale tak, jakbyś w ogóle tego posta nie czytał. Ale OK, spróbuje jeszcze raz, choć nie lubię się powtarzać.

Zestawiłeś ze sobą dwie moje wypowiedzi i nazwałeś je sprzecznością, hipokryzją:
Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". To dla mnie wystarczający powód, aby tak jednoznacznie nie odrzucać innych możliwości.

A co do mojej pewności. Tak, jestem pewny tego, w co wierzę i tego, co z tej wiary wynika.


Zacznę od pierwszego mojego stwierdzenia. Przytoczę go w całości i przypomnę do czego ono nas doprowadziło:

mariush:
U większości ateistów zawsze rzucał mi się w oczy zupełny brak pokory w odniesieniu do rzeczywistości.
Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". Czy nie jest za wcześnie na formułowanie ostatecznych wniosków?


judas666:
U większości wierzących zawsze rzucał mi się w oczy zupełny brak pokory w odniesieniu do rzeczywistości.
Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". Czy nie jest za wcześnie na formułowanie ostatecznych wniosków?


mariush:
A kto judasie założył, że rzeczywistość ogranicza się tylko do materii.
Wierzący?


judas666:
A jaka masz podstawę by sądzić inaczej? Niepewne informacje przekazywane od jednego wierzącego do drugiego. Wiarę w halucynacje, wiarę w oszustwa szarlatanów. Ludzką naiwność i łatwowierność. Dziecięcy mózg chłonący wszystko co wpajają mu autorytety i z wielkim trudem wyzbywające się części gdy dojrzeje.

mariush:
Powtórzę: Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". To dla mnie wystarczający powód, aby tak jednoznacznie nie odrzucać innych możliwości. Nawet mimo tego, że może nam się dziś wydawać, że jest inaczej. Jesteśmy dopiero na początku drogi, nie na jej końcu.

judas666:
I to nagle czyni coś, na co nie ma dowodów prawdopodobnym? Oczywistym (dla mnie) jest, że nie można być niczego pewnym. Milion razy zaznaczałem to na tym forum, ale wierzący dalej twierdzą, że ich bóg istnieje, że duchy są, że to, że tamto. I po co mam się wyróżniać? Też będę mówił tak jakbym pozjadał wszystkie rozumy. Przy okazji jest to odpowiedź na Twoje pytanie, chociaż nie było skierowane do mnie.


Może tyle wystarczy. Dokąd dotarliśmy?
Donikąd. Każdy przedstawił oczywiste dla siebie racje, a nie posunęliśmy się w dyskusji nawet o milimetr.

I napisałem dlaczego tak było. Przypomnę więc:

Cała dyskusja w tym wątku toczy się na zasadzie:
Ateista: Wierzący są chorzy psychicznie, mają urojenia. Bóg nie istnieje, bo nie ma żadnych dowodów. Po śmierci nic nie ma.
Teista: Jesteście ograniczeni w poznaniu. Ja doświadczam Boga codziennie. A skąd wiecie, że po śmierci nic nie ma. Byliście tam? Jesteście potępieni i będziecie smażyć się w piekle *.

Taka jałowa, tocząca się bez końca gadanina.

Moim pierwszym pytaniem w tym wątku (tym dotyczącym ograniczenia się przez ateistów do materializmu) postanowiłem wkomponować się w ten cyrk i efekt tego był prosty do przewidzenia. Oprócz bezwartościowego, wzajemnego obrzucania się, oczywistymi tylko dla siebie argumentami, nic z tego pytania nie wynikło.

I dlatego też w dalszej części moich wypowiedzi zwróciłem uwagę na przyczynę powstawania tej nie prowadzącej donikąd słownej tyrady - różnicy światopoglądowej. Różnicy w samych fundamentach tego, co się swoimi wypowiedziami reprezentuje, różnicy założeń.
.

Oboje w zakresie wyznawanej przez siebie opcji światopoglądowej argumentowaliśmy w sposób zasadny. W oparciu o przyjmowane założenia formułowaliśmy poprawne i prawdziwe twierdzenia. Każdy z nas mógł stwierdzać, że jest pewny, tego do mówi. Ty - na temat materializmu; ja - na temat dualizmu. Moje drugie stwierdzenie dotyczące mojej wiary, właśnie w tym kontekście było wypowiedziane.

Niestety, nasze twierdzenia tracą zasadność, gdy staramy się wyjść z nimi dalej, poza ramy własnego światopoglądu. I efekt tego widać właśnie w przytoczonym wyżej fragmencie naszej dyskusji. O tym też pisałem wcześniej:

Niestety, w starciu światopoglądów racji przyznać nie da się nikomu, nie da się niczego zweryfikować w kategorii prawda/fałsz.

Mam nadzieję, że teraz już jest wszystko jasne i tego...:

Ale faktycznie nie ma sensu rozmawiać z kimś, kto w 100% wierzy w swoje subiektywne opinie i jednocześnie zabrania innym w 100% wierzyć w ich subiektywne opinie.

... nie muszę już komentować.

BTW, nie da się odpowiedzieć na Twoje pytanie nie odnosząc się do wiary.

Tu nie chodzi o jakąś tam wiarę, ale wiarę w nadnaturalną wyższą przyczynę, w skrócie mówiąc - Boga. Czyli coś, co składnikiem poglądów ateisty nie jest. A skoro nie jest, ateista musi potrafić się bez tego obejść. Między innymi, chcąc odpowiedzieć na moje pytanie dotyczące zaufania w zdolności poznawcze umysłu.
  • 0



#107

meth777yl.
  • Postów: 116
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

judas666 Prymitywne plemiona, które nie potrafią racjonalnie wyjaśnić dlaczego deszcz pada wierzą w bóstwa, więc to musi być prawda!
Natomiast wiara w życie po śmierci jest wynikiem strachu przed śmiercią i chęci życia.


Inteligentni ludzie, którzy potrafią wyjaśnić nie tylko to, że deszcz pada też wierzą w Bóstwo, więc to nie może być prawda?
Mógłbym tak odbijać piłeczkę w nieskończoność ale brak mi cierpliwości :)

W godzinę śmierci, wspomnisz wszystkie zatwardziałości swego serca judasie666, choćbyś nie wiem jakiego chojraka udawał za życia. Wtedy dopiero okaże się po czyjej stronie jest racja :)
  • 0

#108

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W godzinę śmierci, wspomnisz wszystkie zatwardziałości swego serca


Niestety jest to szczera prawda, znam wielu fanatycznych ateistów którzy w przypadku kiedy lekarze nic nie mogli poradzić zaczynali się modlić......cała bolesna prawda o człowieku.
  • 0



#109 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Niestety jest to szczera prawda, znam wielu fanatycznych ateistów którzy w przypadku kiedy lekarze nic nie mogli poradzić zaczynali się modlić......cała bolesna prawda o człowieku.


Naprawdę nieźli ateiści, tacy ludzie tracą swoją wartość na samym końcu życia, ja wolę być przynajmniej dobrze[o ile takie pojęcie istnieje] zapamiętanym.Tylko do tego służy wiara, aby zaspokajać zabawny strach.

Jeśli wiemy co to jest matematyka, to może powtórzę jeszcze raz, ostatni.Bo religie jak i wyznawcy nie są warte i warci tego aby z nimi dyskutować, tracić czas, więc:

Szansa, iż Jezus Chrystus był synem Boga, jak i samym Jahwe wynosi 0,005%.
Żeby dokonać owego obliczenia, wystarczyło podzielić 50% istnienia tego Boga, przez 10 000 innych wyznań i religii, aby oczywiście zachować krople obiektywizmu.Doprawdy nie wielki to procent.Zakład Pascala, nie ma więc sensu.

Pamiętajmy, że ignostycyzm, odnosi się nie do koncepcji Boga sędziego, tylko do koncepcji Boga stworzyciela, czyli Boga deistów.Nie warto zadawać pytania, oczekując prostackiej, perfidnej odpowiedzi teistów.To sofizmat sam w sobie.

W koncepcji chrześcijańskie, Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, niczym nadzwyczajnym jest więc fakt, jakoby człowiekowi był równy.

Taki mój mały apel w kierunku ludzi, którzy pokazują błędy Boga, zakładając nowe tematy na tym forum.
Po prostu przestańcie im odpisywać, jest masa ciekawszych rzeczy, które możecie w tym czasie robić, zamiast dyskusji z plebsem.Gdyż jak powiedział Nietzsche:

W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy mogli to dowodami obalić.

Dowody na nieistnienie, jak podkreślam ziemskich bogów nie mają znaczenia, coś co jest święte, świętym pozostanie, człowiek jako istota niższa od stwórcy nie może się do niego przyrównać.Dlatego też jedyny argument, którym władają wierzący, to ten, że nie można udowodnić nie istnienia ich boga, ponieważ musiałaby to zrobić istniejąca forma życia, czyli człowiek.

Przestańmy już więc, zniżać się do poziomu apologetów, pomimo posiadanych dowodów, gdyż jak Nietzsche powiedział:

W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy mogli to dowodami obalić.

Oni nawzajem się pozabijają.
Obserwacja głupoty to nie najgorszy sposób relaksu, ale tylko obserwacja.
  • 0

#110

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Taki mój mały apel w kierunku ludzi, którzy pokazują błędy Boga, zakładając nowe tematy na tym forum.


A generalnie jakie to ma znaczenie kto stworzył człowieka ? Jesteśmy ludźmi czy maszynkami do powielania papki medialnej ? Czasem warto się zastanowić kto i po co trzepie nasze bezwatrościowe mózgi w imię globalizacji.
  • 0



#111

judas666.
  • Postów: 1468
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W godzinę śmierci, wspomnisz wszystkie zatwardziałości swego serca judasie666, choćbyś nie wiem jakiego chojraka udawał za życia. Wtedy dopiero okaże się po czyjej stronie jest racja smile2.gif

Bynajmniej. Jesli ktoś zwraca się do Boga na łożu śmierci to znaczy, że Bóg istnieje? Bullshit. Dowiemy się po śmierci niestety nie będę miał możliwości wyśmiać wierzących :/

Inteligentni ludzie, którzy potrafią wyjaśnić nie tylko to, że deszcz pada też wierzą w Bóstwo, więc to nie może być prawda?

Bo teraz nie potrafią wyjaśnić czegoś innego lub nie przyjmują wyjaśnień, które mamy. A tak BTW. ta wypowiedź była symboliczną odpowiedzią na Twój głupi "argument" jakoby to, że kiedyś wierzono w Boga nadawało jego istnieniu jakiegokolwiek prawdopodobieństwa.

mariush, z jednej strony słusznie piszesz, że niczego nie można być pewnym, a z drugiej, że Ty jesteś swojego pewny i dodatkowo "zastanawiasz się" dlaczego ateiści brzmią jakby byli czegoś pewni. Na prawdę nie widzisz tu problemu czy nie chcesz się przyznać że sam robisz to czego mówisz, że robić nie należy i zabraniasz tego samego robić tym, którzy mają inne zdanie od Twojego, bo to nagle by sprawiło, że ich zdanie jest, wg Twojego myślenie, nie do podważenia.
  • 0

#112

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

mariush, z jednej strony słusznie piszesz, że niczego nie można być pewnym,

Zalecam studia nad życiorysem gościa który miał być spalony na stosie w XVI wieku ponieważ twierdził że w kosmosie mogą być inne cywilizacje....Giordano Bruno. Niestety odwołał swoje tezy dla dobra ludzkości. Ale chwila ....kilkaset lat temu gość twierdził coś innego niż dzisiejsi naukowcy ?
  • 0



#113

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

mariush, z jednej strony słusznie piszesz, że niczego nie można być pewnym, a z drugiej, że Ty jesteś swojego pewny i dodatkowo "zastanawiasz się" dlaczego ateiści brzmią jakby byli czegoś pewni.

Przecież napisałem, że to pytanie...:

U większości ateistów zawsze rzucał mi się w oczy zupełny brak pokory w odniesieniu do rzeczywistości.
Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". Czy nie jest za wcześnie na formułowanie ostatecznych wniosków?


... zadałem tylko po to, aby pokazać, że w międzyświatopoglądowej dyskusji nie doprowadzi ono do żadnych wartościowych konkluzji. Nie można, opierając się na jednym światopoglądzie, krytykować drugiego. Moje powyższe pytanie miało być właśnie przykładem bezcelowości takiego działania. Bo co sensownego może wyniknąć z takiego czegoś?

Ateista:Życie powstało spontanicznie drogą procesów biochemicznych.
Teista: Bzdura! Stworzył je Bóg!
Ateista: Bo co? Bo w Biblii tak pisze? W tej bajce?
Teista: Biblia to nie bajka. To Słowo Boga.
... itd.


Nic. W końcu Każdy ma swoją rację, każdy jest tu czegoś pewien.
I z mojego pytania też nic nie wynikło. Może tylko to, że się do niego przyczepiłeś i już trzeci post z rzędu, nie chcesz zrozumieć, jakie była intencja jego sformułowania.

-----------

Sprawa krytyki przestaje jednak być beznadziejna, gdy dane zagadnienie nie wymaga wyjścia poza dane ramy światopoglądowe. Innym słowem, można je rozpatrzyć od wewnątrz. Moje drugie pytanie właśnie taki charakter ma.
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych