Napisano 06.07.2009 - 17:17
Aton, a czy dUPR z tym swoim darwinizmem społecznym nie był przypadkiem za aborcją ? Jeżeli się mylę to mi wyjaśnij ich poglądy na ten temat.
Napisano 06.07.2009 - 17:56
Napisano 06.07.2009 - 18:00
Jakby się tak zastanowić - chociaż jestem przeciwko aborcji (za wyjątkiem paru sytuacji - na przykład gwałt albo kiedy płód ma bardzo poważne wady "wrodzone", w wyniku których będzie do końca życia przykutą do łóżka rośliną), to tak naprawdę bronię logiki i mojego przekonania, że dany gatunek zwierząt posiadających samoświadomość (homo sapiens sapiens) nie powinien wyrzynać się nawzajem/działać na szkodę pozostałych przedstawicieli danego gatunku.(osobistą wycieczkę wyciąłem - dop. Tekeeus)
Mam pytanie do przeciwników, wy bronicie tych embrionów czy siebie kilka/naście/dziesiąt lat temu?
Jeśli usuwasz klocek z dołu i cała wieża się sypie, to jesteś także odpowiedzialny za te klocki, które na górze i spadły.Podnosicie argumenty jakbyście byli na ich miejscu. Problem w tym, że nie jesteście i nie byliście. Tamto to nie było życie, nie byliście to wy.
Rozumiem, teoria chaosu - nawet najmniejsza rzecz może zmienić bieg całej historii (wyobraźcie sobie, co by było, gdyby ktoś kichnął na księcia Ferdynanda i zachorowałby na ciężką grypę - zostałby w domu, nie dokonano by zamachu, a pierwsza wojna światowa wybuchłaby później - w innej porze roku, w innych warunkach politycznych etc., w wyniku czego wynik całej wojny mógłby się zmienić) - zgadzam się.Jeden oddech matki więcej, mała scysja z kolegą na podwórku gdy nauczyliście się mówić... to was ukształtowało i mogło zmienić. Dziś moglibyście być po mojej stronie, niektórzy z was mogliby się przymierzać do zawodu położnej/położnego i mieć w planach wykonywanie takich operacji.
Krzycząc o prawach nienarodzonych, krzyczycie o własne prawa. Przeraża was możliwość bycia "wyskrobanym", a już chyba najbardziej fakt, że mogło was to minąć o przysłowiowy włos. To smutne, ale nie potraficie podać argumentu "przeciw" który nie wywodziłby się z tego co napisałem. Przynajmniej żadne z was nie próbowało.
Oczywiście, że można, ba - nawet powinno się (chociaż większość ludzi i tak tego nigdy nie pojmie.Ech, nie użalam się. Pokazuje, że można inaczej, nawet gdy temat dotyczy kogoś osobiście bardziej niż innych. Mój światopogląd kształtowało tysiące czynników, osób i zdarzeń. Wyznanie matki było jednym z tych końcowych i w sumie nie zmieniło nic.
I słusznie - nie musisz się zgadzać, możesz mieć swoje zdanie.(wywód o życiorysie wyciąłem - patrz: "aj dąt gif a fak" - dop. Tekeeus)
Co do przyznawania racji, nikt nie podniósł tu argumentu z którym mógłbym się zgodzić w 100% więc nikomu racji nie przyznam...
Niezależnie, w ile czasu po zapłodnieniu dokonasz zamordowania/usunięcia/nazwij_to_jak_chcesz zarodka, kasujesz coś, co w przyszłości będzie człowiekiem.A co do mojej propozycji ustalenia maksymalnej granicy aborcji do 3 tygodni, myślę tak aby wilk był syty i owca w miarę nadawała się do użytku. Nienarodzony nic nie czuje, matka ma furtkę bezpieczeństwa, a i sumienie nie jednego może się uwolnić od tych krzyków.
Każdy żołnierz, który kogokolwiek zabił (nawet broniąc swojego kraju przed innym krajem etc.) jest dla mnie mordercą - zabił innego homo sapiens sapiens. W teorii w imieniu poglądów, narodowości, ziemi, whatever, w praktyce - w imieniu uroczych inaczej ludzkich instynktów, które wrzeszczą "ZABIJ!". Nie szedł na wojnę po to, aby zmniejszyć liczbę trupów (gdyby jedna armia się poddała, to liczba zabitych spadłaby o jakieś 80%; wyjątek - Adolf i spółka, którzy chcieli dokonać "czystek", chociaż to i tak nie do końca czyści rączki tym, którzy zabijali w imieniu białego orzełka/statui wolności/czerwonej gwiazdy), ale ją zwiększyć.PS Prosze nie pisać o lekarzach dokonujących aborcji jako o mordercach, tak samo można nazwać żołnierza, policjanta czy nawet Einsteina. M.
Napisano 06.07.2009 - 18:13
Napisano 06.07.2009 - 18:41
Pytanie - czy w momencie, w którym zdecydowała się na posiadanie potomstwa (jeszcze przed zapłodnieniem) sytuacja finansowa była na tyle stabilna, że nie było powodów, aby przypuszczać, że nie będzie w stanie wyżywić siebie i młodego?1. A co w przypadku gdy dorosłą samica może poprzez ciążę stracić możliwość wyżywienia siebie i przeterminowanego płodu (pozwolę sobie przyjąć twoją terminologię)? Masz dwa osobniki w populacji mniej.
Usuwając klocek na dole wieży, nie niszczę wieży, a jedynie zmieniam pozycję pojedynczego klocka.2. Za życie w tym kontekście uznałem życie poza macicą, poznawanie świata, jego eksploracja i wpływanie na niego i jego mieszkańców. Embrion nie jest życiem, w tej formie to tylko "dodatkowy organ" który dopiero się przepoczwarzy. Zabijając go nie zabijam człowieka, bo człowiek jeszcze nie zaistniał.
Zgadzam się - osobiście mam gdzieś rzeczy tak abstrakcyjne, jak etyka, moralność etc. - zamiast tego jest moja logika (która - czasem - zbiega się z etyką).3. Argument "o zmianach" miał na celu dwie rzeczy:
a) pokazać, że sprzeciw wobec aborcji w czasie którego podnosi się tylko argumenty moralno-etyczne jest bezsensu, bo równie dobrze przeciwnik mógł zostać zwolennikiem.
Erm, jeśli aborcja byłaby zakazana (osobiście jestem za takim "zakazem" aborcji, jaki jest obecnie w Polsce - czyli dozwolona tylko w niektórych sytuacjach) to owe potomstwo nie będzie w stanie dokonywać aborcji. Poza tym - prawdopodobieństwo na to, że zostanie mordercą, lekarzem wykonującym aborcję, żołnierzem (czyli też mordercą) radośnie koszącym wroga etc. jest w obecnych czasach na tyle małe, że zahacza o "anomalię statystyczną". Ile % ludzi kiedykolwiek kogoś zabiła*? 1%?b) pokazać multum możliwości kształtujących to dziecko, które przecież może samo w przyszłości dokonać aborcji. Co wtedy z takim felerem? Reklamacja?(...)
Napisano 07.07.2009 - 10:57
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych