Już na samym wstępie przepraszam za odkopywanie tematu. Jednak na wyjaśnienie dodam, że świadomość zostawienia mojej sytuacji samej sobie była by gorszym występkiem

. Dokładnie rok temu pisałem o swoim "lęku"
"Niecały rok temu też mnie coś podobnego dopadło. Tak jak napisał Romczyn, wina była programów o nawiedzeniach, opętaniach, duchach itp. Najlepszym lekarstwem na paniczny lęk jest wspomniane oswajanie się znim

."
Trudno mi trochę o tym mówić, bo jak zaczynam o tym myśleć, to nie ogarniam się w tym, co jest początkiem a co końcem. Zacząłem mieć takie lęki od plus minus od kilku lat (może 3, może 4). Nie trwały one ciągle. Były w moim życiu momenty, w których w ogóle nie bałem się być sam w domu, albo spać w nocy. Niestety, to po prostu nawracało. Zwykle lęki objawiały się tym, że w nocy, w samotności ogarniają mnie bardzo dziwne uczucia. W dzień praktycznie nie mam nic, wszystko jest najbardziej w porządku, chyba, że jestem sam w domu (wtedy mam głupie uczucie czyjejś obecności, czasem czuję się obserwowany albo oganiają mnie z tego powodu dreszcze). W nocy gdy spałem sam w pokoju gdy zamykałem oczy pojawiały mi się w głowie różne nieprzyjemne obrazy (zwłoki, twarze krzyczące z cierpienia itp.) albo gdy po prostu kładłem się spać, przykrywałem kołdrą i leżałem i słuchałem radia to po chwili drętwiały mi nogi i czułem znowu "jakąś" obecność.
Bardzo bym chciał sobie z tym poradzić i żyć jak normalni nastolatkowie, bez przejmowania się tym, że czuję czyjąś obecność i drętwieją mi nogi gdy zasypiam. Być może to ma jakiś wpływ, ale w dzieciństwie (3/4 do 5 lat) miałem paranoiczne wizje/przewidzenia. Trudno mi określić, czy to był sen, czy jawa. Bo w końcu jak tu określić coś co śni się trzylatkowi prawie dzień w dzień. "Śniło" mi się, że przez okno na piątym piętrze wchodzi do mnie jakaś zmora, czy upiór (wyglądało to na jakiegoś gościa w stadium gnicia, miał rozczochrane długie czarne włosy, zaszyte usta [dziwne, że pomimo ich mówił xP]). Zawsze chciał mnie zjeść (pożerał w końcu dzieci), a po jego wizycie zawsze śnił mi się koszmar. Najdziwniejsze było to, że przychodził tylko wtedy, gdy wołałem w nocy "POTWÓR!!". Wiem, że to wydaje się chore, jakiś mały dzieciak boi się strasznie, ale pomimo tego woła po nocach jakiegoś potwora... W końcu, żeby przerwać serię nawiedzań, przyszedłem w nocy do pokoju z mamą i zawołałem "POTWÓR!!". "Potwór" się nie zjawił, a po jego wizycie już nie miałem koszmaru tylko jakiś dziwny, normalny sen. Pamiątką po wizytach "potwora", a raczej urazem na psychice dziecka zostało mi to, że gdy zasypiam głową zwróconą do okna (wchodził oknem) mam koszmary.
Bardzo proszę o pomoc, a jeżeli post jest w złym miejscu, to z całym szacunkiem proszę o przeniesienie go do innego działu

.