ogr, tak się mówiło w katolickim światku ;DDD
Ej, ja zawsze kłamałam z grzechami ;D od drugiej klasy podstawówki do pierwszej LO ciągle jedne i te same, hahaha. Teraz sobie uświadomiłam. ;o
jam również. nie chodzę do spowiedzi od mniej więcej 5 lat, oficjalnie, a własciwie całe życie udawałam, że chodzę, a tak naprawdę wybierałam się na spacer.
niektórzy księża są spoko, chodzi o to, że nie tyle człowiek czuje presję, że jako katolik musi koniecznie wyznac swoje grzechy i pokutowac za nie, bo będzie sie smażył w piekle, ale spowiedz to dla niektórych jedyny moment gdzie mogą porozmawiac z kimś naprawdę szczerze, bez strachu, że ktoś będzie ich prześladował za to co powiedzą. spowiedź daje psychiczne wsparcie i oczyszczenie, a dobry spowiednik może dac również jakąś radę, której niejednokrotnie tacy ludzie nie dostaną od nikogo innego z różnych powodów.
księża, jak to ludzie, i tylko ludzie zdarzają się i lepsi i gorsi, raz koleżanka opowiadała mi, że jeden taki potrafi na cały głos powtarzac czyjeś grzechy i głośno je krytykowac