Fantastyczne! Zabieram się za pisanie scenariusza, bowiem ta historia jest przeznaczona do zdobycia Nobla.
Wyobraźcie sobie te plakaty z wizerunkiem wielkiego Anunaka otoczonego jednodolarówkami, na tle upadającego World Trade Center. Zaleją one cały świat i ludzie tłumnie zbiorą się w kinach, by zobaczyć niesamowitą i oczywiście opartą na faktach, tragiczną historię międzygalaktycznego spisku.
Film rozpocznie się w bliżej niesprecyzowanych czasach Oświecania, gdzie to grupka wyrzutków postanowi założyć tajną organizację, mając na celu zdobycie władzy nad światem.
Następnie ekran przygaśnie, a w tle pojawi się muzyka rodem z Omena zwiastująca to co nieuniknione... Przejście do następnej sceny.
Sceny, która zapisze się w historii kina grubymi zgłoskami! Rok ziemski 2012 - Anunaki, którym udało się przejąć kontrolę nad światem, są zmuszeni zwrócić się o pomoc do największego wroga - MASONÓW.
Tych samych, z którymi niegdyś walczyli o władze i zwyciężyli, poprzez zastąpienie największego z ich ówczesnych przywódców - Georga Busha jego mechanicznym odpowiednikiem.
Muszą prosić o pomoc, bowiem promieniowanie z wnętrza galaktyki już niebawem dotrze do Ziemi, a oni ciągle nie mając pojęcia, jak temu zapobiec muszą zrobić wszystko by przetrwać. Umierająca Masoneria dostaje tym samym szansę na powrót do czasów świetności, dzięki Lucynie, która to pracując na ich usługach (wbrew powszechnemu przekonaniu o tym, iż ma ona związku z Anunakami) odkrywa wstrząsający fakt - piramida Cheopsa jest zdolna wytworzyć pole ochronne, dzięki któremu to można zabezpieczyć naszą planetę przed potężną energią miłości.
Widzowie mogliby się w tym momencie zastanawiać, dlaczego Masoni mają pomagać Anunakom - istotom, które niegdyś odebrały im władzę. Ja jednak, błyskotliwy reżyser, przewiduję to i wprowadzam do akcji małego chłopca, będącego tak naprawdę pierwszą udaną krzyżówką Anunaka i człowieka. Istota ta, szczególna jest dzięki temu, iż zdobyła największe zalety obu ras i byłaby w stanie przetrwać, zabójcze dla współbraci, promieniowanie. Ten fakt zmusza więc Masonów do podjęcia dramatycznej decyzji - cofnięcia się w czasie dzięki technologii Anunaków i zniszczenia World Trade Center. Jakiż to miałoby sens? Tego nie wiedział nikt... W tym i widzowie, więc nie byłoby większego problemu, gdyby nie to iż jestem perfekcjonistą. Cofamy się więc do czasu poczęcia pół człowieka - pół anunaka, który to okazuje się być synem jednej z pracownic World Trade Center. Okazało się bowiem, iż tylko ta biedna, spracowana recepcjonistka potrafiła połączyć w idealnych proporcjach geny ludzkie i jaszczurze. Masonii chcąc więc odzyskać kontrolę muszą pozbyć się jedynego zagrożenia i ze spokojem uruchomić pole energii, które pozwoli Anunakom na przetrwanie. Jednak nie jako przywódcy, ale jako niewolnicy Żydów (Mason = Żyd), którzy to w dowolnej chwili będą mogli dezaktywować pole siłowe i patrzeć na upadek ogoniastych.
Piękne, prawda?
PS: Wybaczcie błędy, był to scenariusz improwizany - jeszcze wiele nałożę poprawek nim trafi do kin