Skocz do zawartości


Liberalizacja dostępu do broni palnej w Polsce


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1307 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Czy jesteś za liberalnym dostępem do broni palnej w Polsce, opartym na równych zasadach dla normalnych, uczciwych i praworządnych obywateli? (476 użytkowników oddało głos)

Czy jesteś za liberalnym dostępem do broni palnej w Polsce, opartym na równych zasadach dla normalnych, uczciwych i praworządnych obywateli?

  1. Głosowano Tak (283 głosów [59.45%])

    Procent z głosów: 59.45%

  2. Głosowano Nie (158 głosów [33.19%])

    Procent z głosów: 33.19%

  3. Nie wiem (12 głosów [2.52%])

    Procent z głosów: 2.52%

  4. Nie jestem zdecydowany (23 głosów [4.83%])

    Procent z głosów: 4.83%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#646 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Polecam wszystkim, którzy chcą się bronić pozostając w zgodzie z prawem

/.../

Źródła prawa o obronie koniecznej

  • Ustawa z 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. 1997, nr 88, poz. 553)
    Art. 25
    §1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
    §2. W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
    §3. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu.
    §4. Osoba, która w obronie koniecznej odpiera zamach na jakiekolwiek cudze dobro chronione prawem, chroniąc bezpieczeństwo lub porządek publiczny, korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.
    §5. Przepisu §4 nie stosuje się, jeżeli czyn sprawcy zamachu skierowany przeciwko osobie odpierającej zamach godzi wyłącznie w cześć lub godność tej osoby.
  • Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. 1964, nr 16, poz. 93)
    Art. 423
    Kto działa w obronie koniecznej, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro własne lub innej osoby, ten nie jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną napastnikowi.
  • Ustawa z 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń (Dz.U. 1971, nr 12, poz. 114)
    Art. 15
    Nie popełnia wykroczenia, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
Omówienia od A do Z
  • Obrona konieczna” — hasło w Wikipedii.
  • Obrona konieczna w polskim prawie karnym”, Marcin T. — opis o.k. autorstwa amatora (studenta prawa?), z bibliografią. Chwilami nieudolnawy, zawiera sporo literówek itp. błędów, ale także sporo wiedzy niewystępującej w innych zwięzłych opracowaniach. Warto.
  • Obrona konieczna – przesłanki (cz. 1.)”, „Obrona konieczna – przekroczenie obrony koniecznej (cz. 2)”, ?, prawoity.pl, 13 grudnia 2010 r. — łopatologicznie, zwięźle, rzeczowo.
  • Granice obrony koniecznej – czyli jak należy się bronić”, Dawid Szwarc, Gazeta Podatkowa nr 191 z 7 listopada 2005 r. — rzeczowo, interesująco, zrozumiale.
  • Obrona konieczna”, Dominik Wojciechowski, My Wojownicy, 2 marca 2011 r. — ogólny opis o.k., zawiera kilka spostrzeżeń, których nie widziałem w innych źródłach (np. o związku o.k. z umowami międzynarodowymi, czy prawami i wolnościami człowieka). Bibliografia.
  • Życie jest zawsze silniejsze niż doktrynalne rozważania”, prof. UG Wojciech Adamczak, wykład prawa morskiego, zima 2001/2002 r., za: Wariat, body-factory.pl, 5 października 2008 r. — Bardzo szczegółowy artykuł opatrzony bardzo bogato źródłami. Styl budzi co prawda podejrzenia, czy autorem był rzeczywiście profesor, ale artykuł jest bez wątpienia świetny. Szczególnie cenne są cytaty z orzecznictwa i odnoszenie się do sytuacji z życia wziętych. Polecam.
  • Kiedy możemy się bronić sami? (PDF)”, materiał dla nauczycieli WOS opracowany przez Centrum Edukacji Obywatelskiej — Bardzo ciekawe. Z dokumentu: „Po zajęciach uczniowie powinni umieć: 3 wyjaśnić, co oznacza w prawie polskim pojęcie „obrona konieczna”; 3 zastosować tę wiedzę do analizy konkretnego przypadku; 3 określić i uzasadnić własne stanowisko w sprawie granic obrony koniecznej. Środki dydaktyczne: 1. Wywiad „Obrona konieczna i jej przekroczenie”. 2. Tekst „Zabójstwo na Mokotowie”. 3. Pytania do klasowej dyskusji. 4. Sąd w sprawie pułkownika H.”
Praktyka, orzecznictwo Audio, video
  • Obrona konieczna”, audycja w radio TOK FM z października 2007 r. — bardzo przyjemnie i konkretnie, dobre wprowadzenie w temat; opis ze strony radio: „W jakich okolicznościach znika odpowiedzialność za przestępstwo? Kiedy czyn zabroniony traktuje się jako dozwolony i legalny? Dlaczego lincz we Włodowej nie był obroną konieczną? Na te i inne pytania Cezaremu Łasiczce odpowiadała Dr Maria Łoszewska-Ołowska - prawnik z Zakładu Prawa Prasowego Instytutu Dziennikarstwa UW”.
Casusy (chronologicznie według daty zdarzenia)
2004 i wcześniej
  • Uniewinnienie Elżbiety Borowik – która zastrzeliła złodzieja kradnącego transformator”, Bartłomiej Kozłowski, polska.pl, ? — Bardzo głośna sprawa: w kwietniu 1994 r. Elżbieta Borowik z podwarszawskiego Chotomowa zastrzeliła jednego ze złodziei kradnących transformator ze słupa energetycznego na terenie jej posesji. Prokuratura wnosi o 4 lata więzienia (przy zastosowaniu nadzwyczajnego złagodzenia kary) za umyślne zabójstwo przy przekroczeniu granic obrony koniecznej. Warszawski Sąd Wojewódzki uniewinnia ją, a Sąd Apelacyjny 5 kwietnia 1997 r. (trzy lata po zdarzeniu) podtrzymuje wyrok (nie stwierdziwszy przekroczenia granic obrony koniecznej). Artykuł wspomina o kilku innych głośnych sprawach z okresu 1995-2005.
  • Sąd go ukarał, bandyci wyśmiali”, LB, naszemiasto.pl („Express Ilustrowany”), 5 października 2000 r.; „Łódź: Kolejny wyrok w sprawie obrony koniecznej”, RMF, polskalokalna.pl, 14 maja 2003 r.; „Kolejny wyrok w sprawie Józefa Banasiaka”, am, gazeta.pl, 1 czerwca 2005 r.; „Raniąc śmiertelnie przekroczył granicę obrony koniecznej”, mj, wp.pl (PAP), 10 stycznia 2006 r. — W nocy 19 grudnia 1997 r. 48-letni Józef Banasiak zostaje na swojej posesji zaatakowany nożem przez jednego z dwóch włamywaczy, odbiera mu nóż i ściga go do granic posesji. Uciekającemu przez płot Markowi P. zadaje dwa ciosy w pośladek i zabija go. W areszcie tymczasowym spędza 9 miesięcy, próbuje popełnić samobójstwo. Prokurator żąda 10 lat więzienia za zabójstwo. Ośmioletnia batalia sądowa (9 procesów): 1998: Sąd Okręgowy odstępuje od wymierzenia kary (silne wzburzenie); 1999: Sąd Apelacyjny kieruje do ponownego rozpatrzenia; 2000: SO nie dopatruje się działania w obronie koniecznej, wyrok za śmiertelne zranienie: rok i 4 miesiące więzienia; 2000: SA utrzymuje wyrok SO w mocy; 2002?: Sąd Najwyższy kieruje do ponownego rozpatrzenia; 2003: SA kieruje do ponownego rozpatrzenia; 2004: SO uznaje go za winnego śmiertelnego zranienia, nadzwyczajnie łagodzi karę, rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata; 2005: SA uznaje go za winnego, odstępuje od wymierzenia kary (silne wzburzenie) [taki sam wyrok zapadł w pierwszym procesie]; 2006: Sąd Najwyższy oddala kasację obrony. Skazany zapowiadał zwrócenie się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu [nie znalazłem dalszych informacji].
  • SN utrzymał uniewinnienie w procesie o zabójstwo na plaży nudystówkopia, mj, wp.pl (PAP), 25 lipca 2006 r. — W czerwcu 1998 r. na warszawskiej plaży nudystów 46-letni Zbigniew B., odpierając atak pięciu pijanych mężczyzn, zabija nożem jednego z nich i rani dwóch kolejnych. Oskarżony m.in. o zabójstwo spędza 7 miesięcy w areszcie, sprawa trzykrotnie trafia przed sąd okręgowy (6 lat więzienia/uniewinnienie/odstąpienie od wymierzenia kary), trzykrotnie przed apelacyjny (ponowne rozpoznanie/ponowne rozpoznanie/uchylenie wyroku SO i uniewinnienie). Po siedmiu latach od zdarzenia Sąd Najwyższy oddala kasację prokuratury od wyroku uniewinniającego jako oczywiście bezzasadną.
2005
  • Poznań: Uniewinnienie mężczyzny, który zabił włamywacza - prawomocne”, PAP, 12 lipca 2007 r. — Piotr J. oskarżony o zabójstwo 18-letniego Adriana K., którego zastrzelił 2 września 2005 r., gdy ten włamywał się do jego mieszkania. Prokuratura umarza śledztwo, sprawa trafia do sądu z oskarżenia prywatnego. Sądy dwóch instancji prawomocnie uniewinniają oskarżonego.
2006 2007
  • Sąd uniewinnił oskarżonego o zabójstwo 17-latka”, PAP, 20 listopada 2007 r. — W kwietniu 2007 r. w Warszawie (Mokotów) 21-letni Grzegorz B. broniąc się przed agresją grupy wyrostków zabija nożem 17-letniego Bartłomieja G. Oskarżony o zabójstwo przy przekroczeniu granic obrony koniecznej. Sąd, uznawszy zarzut za „absurdalny”, uniewinnia go.
  • Klikuszowa: śmiertelny cios zadał w obronie koniecznej”, Artur Drożdżak, „Gazeta Krakowska”, 27 września 2009 r.; „6 lat więzienia za zabójstwo w Klikuszowej”, ryb, podhale24.pl, 22 października 2008 r. — 2 października 2007 r. prowadzący melinę 49-letni Witold Ł. ze wsi Klikuszowa zabija 31-letniego Stanisława Józefczaka. Obaj są pod wpływem alkoholu. Twierdzi, że gdy zabity wdarł się do jego domu z nożem, odebrawszy mu nóż zadał w obronie koniecznej jeden cios. Wyrok: przekroczenie granic obrony koniecznej, nadzwyczajne złagodzenie kary za zabójstwo – sześć lat więzienia.
  • Bezdomny zabił i jest niewinny”, teka, fakt.pl, 16 listopada 2009 r. — 54-letni bezdomny z Leżajska, Jan M., śpiąc w towarzystwie innego bezdomnego na bocznicy kolejowej zostaje w październiku 2007 r. napadnięty przez 25-letniego Łukasz P., któremu w następstwie bójki zadaje wiele ciosów nożem i zabija. Sąd okręgowy skazuje go na sześć lat więzienia za „zabójstwo z przekroczeniem granic obrony koniecznej” [cyt. dosł.], następnie sąd apelacyjny uniewinnia. Sąd Najwyższy oddala kasację: „[...] w czasie napaści ofiara nie ma czasu na dywagowanie, czy zrobi krzywdę napastnikowi czy nie. Ważne jest, by ofiara mogła ochronić swoje życie i zdrowie.”
  • Jatka na Powązkach” — W dzień Wszystkich Świętych 2007 r. 30-letni Andrzej O. zostaje napadnięty pod zatłoczonym murem Cmentarza Powązkowskiego przez dwóch mężczyzn. Jeden z napastników, Maciej O., odwieziony do szpitala z dwiema ranami zadanymi nożem. Prokuratura: obrona konieczna, umorzenie postępowania w sprawie.
2008
  • Sąd: stróż zabił w obronie własnej”, Piotr Żytnicki, gazeta.pl Poznań, 19 stycznia 2009 r. — W sierpniu 2008 r. 32-letni Andrzej S., magister fizyki pracujący jako stróż w ośrodku dla samotnych matek, podczas wykonywania obowiązków broni się przed agresywnym, pijanym 38-letnim Ryszardem B., zadając mu 9 ciosów nożem, i zabija go. Prokuratura oskarża go zabójstwo przy przekroczeniu granic obrony koniecznej i wnosi o mininalny wymiar kary (8 lat). Sąd: uniewinnienie. W artykule krzepiące cytaty z wyroku.
2009
  • Złapał złodziei. Skazali go!!!”, teka, fakt.pl, 15 grudnia 2009 r. — Jerzy Mizura z Puław wybiega z siekierą na parking, by powstrzymać kradnących koła jego samochodu. Złodzieje uciekają do swojego samochodu i próbują nim odjechać mimo gróźb, że „posypie się szkło”. Jerzy M. demoluje więc samochód złodziei siekierą, ci jednak uciekają, zostawiając samochód. Następnie złapani 22-letni Rafał S. i 20-letni Karol W. otrzymują wyroki za kradzież. Mimo to właścicielka zniszczonego samochodu i matka jednego ze złodziei podaje Jerzego Miziurę do sądu o odszkodowanie za samochód. Sąd pierwszej instancji zasądza 1000 zł grzywny, 150 zł za szkody i 150 zł kosztów sądowych. Sąd apelacyjny obniża karę do 20 zł. [nie jest dla mnie jasne, mimo stwierdzenia w artykule, czy w wyroku była wzmianka o przekroczeniu granic obrony koniecznej; brak daty zdarzenia]
  • Więzienie i grzywna za pobicie złodzieja, który go okradał”, Leszek Wójtowicz, dziennikwschodni.pl, 8 maja 2010 r. (także: „Skatował złodzieja w obronie garażu”, Leszek Wójtowicz, dziennikwschodni.pl, 1 lipca 2009 r., 30 czerwca 2009 r.; „Pobił złodzieja, teraz grozi mu 10 lat więzienia”, LEW, dziennikwschodni.pl, 30 czerwca 2009 r.; „Skatował złodzieja w obronie garażu, nie pójdzie do aresztu”, Leszek Wójtowicz, dziennikwschodni.pl, 1 lipca 2009 r.) — 25 czerwca 2009 r. 22-letni Jacek W. z gminny Ulhówek ciężko pobił jednego ze złodziei okradających jego garaż, 16-letniego Grzegorza K., zamknął go w bagażniku i zadzwonił po policję. Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Lubelskim oskarżyła go o ciężkie uszkodzenie ciała i wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie (sąd nie przychylił się). Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim: przekroczenie granic obrony koniecznej, wyrok za ciężkie uszkodzenie ciała z nadzwyczajnym złagodzeniem kary (silne wzburzenie) do najniższej możliwej: rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 5 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanego. [W chwili publikacji artykułu wyrok nie był prawomocny, jednak wobec braku informacji o ciągu dalszym historii zakładam, że nie było apelacji i się uprawomocnił.]
  • Obrona konieczna: Uniewinniony od zabójstwa”, Magdalena Wasiluk, poranny.pl, 20 lutego 2011 r. — 23 sierpnia 2009 r. w Nowym Dworze w pow. sokolskim Stanisław Ł. zabił nożem jednego z czterech byłych kolegów, którzy na jego posesji bili jego rodzinę. Po roku w areszcie uniewinniony od zarzutu zabójstwa.
  • Kraków: inwalida w obronie kobiety wybił zęby młotkiem. Sąd orzekł obronę konieczną”, naszemiasto.pl Kraków, 29 września 2010 r., za: Artur Drożdżak, ?, „Gazeta Krakowska”, ? — 26 sierpnia 2009 r. w Krakowie emeryt i inwalida, 52-letni Kazimierz Suder, broniąc kobiety i siebie przed jej mężem Grzegorzem S. wybija napastnikowi zęby młotkiem. Wyrok: prawomocne uniewinnienie.
  • Wałbrzych: Miałam syna, mam grób”, naszemiasto.pl Wałbrzych, 22 czerwca 2010 r., za: Małgorzata Moczulska, ?; także: „Wbił nóż w serce "w obronie koniecznej"”, Maria Bartoszko, fakt.pl, 24 listopada 2010 r.; „Nóż w serce. Czy w obronie koniecznej? (z video-reportażem)”, Paulina Bąk, Interwencja (Polsat), 5 liipca 2010 r. — Znany z zapalczywości, i uprzednio skazany za grożenie nożem, 44-letni taksówkarz Krzysztof K. 25 października 2009 r. zabija nożem 21-letniego Damiana Brzozę, twierdząc, że działał w obronie koniecznej, a zabity był jednym z trzech ścigających go nocą przez miasto młodych ludzi. Prokuratura i matka zabitego oskarżają go o zabójstwo. Sąd pierwszej instancji (Sąd Okręgowy w Świdnicy) oczyszcza go z zarzutu zabójstwa, uznaje, że doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej, ale było to uzasadnione silnym wzburzeniem i okolicznościami odpieranego zamachu, umarza więc postępowanie. Z wyroku: „Oskarżony przekroczył jedynie granice obrony koniecznej, bo wyciągnął nóż i zadał nim śmiertelny, jak się potem okazało, cios, zanim został zaatakowany. Wynikało to jednak z sytuacji lękowej i strachu przed trójką młodych mężczyzn, którzy jak mógł sądzić, chcieli go zaatakować.” Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podtrzymuje wyrok.
2010
  • Strzelanina pod Opolaninem. Dlaczego prokuratura umorzyła śledztwo”, Zbigniew Górniak, nto.pl, 12 grudnia 2010 r. (także: „Strzelanina pod Opolaninem. Czterech bandytów napadło na właściciela kantoru”, Katarzyna Kownacka, nto.pl, 8 stycznia 2010 r.; „Strzelanina pod Opolaninem. Adwokat napadniętego właściciela kantoru przedstawia jego wersję wydarzeń”, Zbigniew Górniak, nto.pl, 15 stycznia 2010 r.; „Prokuratura: czy właściciel kantoru strzelał do uciekającego napastnika”, jsz/mja/bno/woj/ (PAP), money.pl, 27 stycznia 2010 r.) — 8 stycznia 2010 r. w Opolu właściciel kantoru w centrum handlowym „Opolanin”, Józef B., otrzymuje ostrzeżenie od policjanta: „Jest na pana planowany napad, kantor będzie pod obserwacją, proszę zachowywać się naturalnie i działać jak co dzień, proszę nie wynosić gotówki z kantoru”, informacja następnie kilkukrotnie powtarzana mu przez telefon. Policja nie ustala z nim planu działania, nie wyposaża np. w kamizelkę, nie przedstawia możliwych opcji. Jednocześnie policja wie, że właściciel kantoru ma przy sobie legalną broń do obrony. Informacja o napadzie pochodzi z działań operacyjnych policji lub CBŚ. Gdy Józef B. wsiada do samochodu, za nim wsiada dwóch napastników, jeden zaczyna go dusić, drugi wyjmuje paralizator. Józef B. strzela za siebie, w duszącego go mężczyznę, trafia w klatkę piersiową. Obaj uciekają, postrzelony Tomasz L. pada na chodnik i umiera wkrótce później, drugiego (i kolejnych dwóch) moment później, wyszedłszy z ukrycia, łapią policjanci w kominiarkach z pistoletami maszynowymi. Józef B. zostaje zatrzymany i skuty (sic!); wypuszczony po przesłuchaniu, jednak nie otrzymuje pomocy psychologa. Jeszcze 19 dni później, mimo obecności policji na miejscu zdarzenia, Prokuratura Okręgowa w Opolu „ustala”, ile oddano strzałów i rozważa wariant przekroczenia granic obrony koniecznej lub nawet „usiłowania zabójstwa” (sic!). Dziewięć miesięcy, dziesiątki ekspertyz, oględzin i wizji lokalnych później (sic!) śledztwo w sprawie umarza, uzasadniając: „przekroczono granice obrony koniecznej (sic!) lecz pod wypływem strachu i stresu, co jest okolicznością łagodzącą”. W listopadzie 2010 r. zapadają wyroki więzienia dla napastników, notowanych wcześniej: 33-letni Tomasz C. – 4 lata, 35-letni Jacek Z. – 2,5 roku, 38-letni Zbigniew S. – 3,5 roku.
  • Prokuratura: antykwariusz zachował się znakomicie”, Janina Blikowska, Marek Kozubal, zyciewarszawy.pl, 10 lutego 2010 r.; „Napadli na antykwariat, obaj nie żyją”, blik, zyciewarszawy.pl, 15 lutego 2010 r. (także: „Warszawa: Napad na antykwariat - antykwariusz zabił bandytę (ZDJĘCIA!), paw, se.pl, 8 lutego 2010 r.”) — 8 lutego 2010 r. właściciel sklepu z antykami w centrum Warszawy 44-letni Andrzej K. brutalnie zaatakowany i raniony w szyję przez jednego z dwóch zamaskowanych napastników zabija nożem jednego z nich, 57-letniego recydywistę skazanego m.in. za zabójstwo Janusza B. Prokuratura umarza postępowanie wobec stwierdzenia oczywistej obrony koniecznej.
  • Obrona konieczna”, Andrzej Lampart, tvp.pl, 30 stycznia 2011 r.; „Zabił w obronie koniecznej, rodzina zmarłego domaga się kary”, Piotr Kanikowski, „Gazeta Wrocławska”, 2 lutego 2011 r.; nagranie z „Informacji” stacji TVL Odra: youtube.com/watch?v=Icc7Uw-umXU — W maju 2010 r. Maturzysta Kamil K. z Chojnowa zabija nożem jednego z pięciu napastników. Prokuratura umarza postępowanie.
  • Zabił napastnika. Prokuratura: To była obrona konieczna”, PAP, 17 stycznia 2011 r. — W sierpniu 2010 r. we Wrześni pracownik napadniętej kolektury Lotto Stanisław O. zabija napastnika jego własnym nożem. Prokuratura umarza postępowanie.
2011
Casusy oczekujące zakończenia
  • Zabił w obronie matki”, Kamil Pawełoszek, fakt.pl, 14 maja 2010 r. — 25-letni Dariusz P. z Gryfic (zach.-pom.) zabił sąsiada, 47-letniego Marcina M., który w nocy wdarł się pijany do jego mieszkania i groził nożem jego rodzinie. Według świadków napastnik nadział się na własny nóż podczas szamotaniny. Prokuratura oskarża o zabójstwo, oskarżony oczekuje na proces w areszcie.
Artykuły różne
  • Czy wolno nam zabić złodzieja?”, Justynian Wawrzynkiewicz, „Najwyższy Czas!” – wydanie internetowe, 5 listopada 2007 r.
  • Kilka uwag o granicach obrony koniecznej”, dr Krzysztof Gorazdowski, Permanentnik Studentów Prawa „lexUS”, 6 marca 2006 r. — rzetelny, suchy tekst specjalisty, bibliografia.
  • Czy działając w obronie koniecznej można pozbawić napastnika życia?”, dr Radosław Krajewski, Gazeta Semestralna Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku „Vladislavia”, nr 15 (nr 2 on-line) luty 2003 r. — rzetelnie, sucho, zwięźle, bogata bibliografia.
  • „Absurdalne warunki uznania obrony za konieczną”, Robert Smoktunowicz, Michał Kuliński, „Rzeczpospolita” (dodatek „Prawo co dnia”) nr ? z 5 sierpnia 2005 r. — jeszcze nie czytalem. Tekst chyba jest na stronie Smoktunowicza, która jednak nie działa.
  • „Ryzykowna obrona własna”, Andrzej Goszczyński, „Rzeczpospolita” (dodatek „Prawo co dnia”) nr ? z 20-21 sierpnia 2005 r. — nie czytałem, chyba nie ma w sieci, ale jest opis i fragment artykułu w notce „'Rzeczpospolita' o obronie koniecznej” na Portalu Strzeleckim Giwera.pl.
  • Kiedy można stosować obronę konieczną. Rozmowa z Szymonem Krajnikiem”, mc, „gazeta.pl Toruń”, 21 marca 2011 r. — krótki artykuł, niewiele informacji, ale powtórzone poprawnie i zrozumiale najważniejsze zasady, obalone ze dwa mity.
  • Przekroczenia granic obrony koniecznej: pozorna zmiana”, Andrzej Paterek von Sperling, rp.pl, 5 listopada 2010 r. — krytyka przepisu, który wszedł w życie 9 czerwca 2010 r.: „nie podlega karze‚ kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu”.
  • Obrona konieczna: niedostrzeżona rewolucja”, Paweł Hajdys, Tomasz Kotkowski, rp.pl, 3 grudnia 2010 r. — polemika z poprzednim artykułem.
  • Obrona niekonieczna”, Andrzej Goszczyński, „Polityka”, nr 25 (2406) 21 czerwca 2003 r., s. 92-93 — Artykuł piętnujący wadliwe funkcjonowanie prokuratur w sprawach związanych z obroną konieczną, np. traktowanie broniącego się jak przestępcy. Skupia się na wybranych przypadkach, niestety bez statystyk. [Ostrzeżenie: Niektóre zdania w tym artykule, np. o broni palnej, powodują palpitacje serca.]
  • Obywatel broniący porządku publicznego będzie chroniony jak policjant”, ?, Dziennik Gazeta Prawna, 30 marca 2011 r. — Omówienie zmian w przepisach KK dot. obrony koniecznej, które weszły w życie 22 marca 2011 r. („chroniony jak funkcjonariusz”). Profesjonalny artykuł.
  • Obrona konieczna interwencyjna”, ?, SerwisPrawa.pl, 23 marca 2011 r. — Kolejne omówienie zmian w przepisach KK dot. obrony koniecznej, które weszły w życie 22 marca 2011 r. („chroniony jak funkcjonariusz”).
Dyskusje prawników i polityków Niewprowadzona reforma Ziobry (Smoktunowicza) Bibliografia Pobocza i meandry
  • Naród tchórzy”, Jeffrey R. Snyder, tłum. z ang. Maciej Miąsik — Obowiązkowa lektura dla każdego bez względu na jego opinię o prawie do posiadania broni, do obrony i okolicach. Wstrząsający w swej wymowie artykuł o wolności człowieka.
  • Przeciw istnieniu 'granic obrony koniecznej' - podejście wolnościowe”, Krzysztof „Critto” Sobolewski, 19 listopada 2000 r. — Ciekawy tekst o libertariańskim podejściu do zagadnienia obrony koniecznej i jej granic, postulujący zniesienie wszelkich ograniczeń środków obrony przysługujących ofierze.
  • Obrona konieczna nie ma granic”, ?, ?, 2 marca 2009 r. — Krótki, treściwy wpis na blogu (?) uzasadniający tytułową tezę z pozycji libertariańskich. Ostrzeżenie: artykuł nie opisuje stanu prawnego w Polsce.


Źródło:
http:\\bron.iweb.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 22.04.2011 - 22:36

  • 0

#647 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Nation of Cowards
Autor: Jeffrey R. Snyder (przetłumaczył Maciej Miąsik)

Naród tchórzy

Jest to tłumaczenie eseju, który został opublikowany drukiem w roku 1993, a potem na, nieistniejącej już, stronie www autora. Tłumaczenie i publikacja za zezwoleniem autora. Oryginał rozpowszechniany jest na wielu stronach. Jest to znakomity tekst poruszający problem prawa do posiadania broni, odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo oraz przyczyn, dla których jesteśmy tego prawa pozbawiani.

Społeczeństwo nasze osiągnęło szczyty samoekspresji i szacunku dla indywidualności, w stopniu rzadkim i nieporównywalnym w historii. Cała kultura popularna – od magazynów mody do kina – pozytywnie podkreśla nieporównywalną z niczym innym wartość jednostki i gloryfikuje ekscentryczność, nonkonformizm, niezależność sądów i stanowczość. Ten entuzjazm ma odbicie w dominującym poglądzie, że pomaganie komuś pociąga za sobą zwiększanie poczucia własnej wartości u tej osoby, że jeśli osoba odpowiednio ocenia siebie samego, będzie w naturalny sposób szczęśliwym, produktywnym i, w jakiś niewytłumaczalny sposób, odpowiedzialnym członkiem społeczeństwa.

A jednocześnie, gdy ludzie zachęcani są do rozwijania swojej indywidualności i bezcennego poczucia własnej wartości, media i wysoko postawieni stróże prawa ciągle zalecają, aby w przypadku konfrontacji ze śmiertelnym zagrożeniem nie opierać się, ale po prostu dać atakującemu to, czego się domaga. Jeśli rozmowa schodzi na przestępstwo gwałtu, daje się zauważyć pewną konsternację i dyskusja szybko przechodzi na temat, jak to kobieta może zmienić swoje zachowanie, aby zminimalizować ryzyko gwałtu i jak rozmaite, często śmieszne, niegroźnie bronie może przy sobie nosić – gwizdek, klucze, gaz pieprzowy lub, co przyprawia o dreszcze każdego gwałciciela, telefon komórkowy.

Jak to jest możliwe? Jak osoba, która tak wysoko ceni sama siebie, może akceptować poniżenie kryminalnej napaści? Jak ktoś, kto wierzy, że esencja jego godności leży w stanowczości, może pasywnie zgodzić się na przymusowe pozbawienie się owej stanowczości. Jak może, bez słowa, z pełną godnością i opanowaniem, po prostu oddać swoje rzeczy?

Założeniem jest oczywiście, że nie ma tutaj sprzeczności. Rada, by nie stawiać oporu podczas napaści i po prosto oddać rzeczy zasadza się na stwierdzeniu, że czyjeś życie jest bezcenne, i że żadna własność nie jest go warta. Odłóżmy na bok, na moment, niepojęte założenie, że bandyta, który posuwa się do użycia śmiertelnej przemocy powinien być traktowany, jak gdyby działał według jakiejś nowej społecznej umowy: „nie skrzywdzę cię ani zabiję, jeśli dasz mi to, czego chcę”. Całe lata feministki harowały, aby nauczyć ludzi, że w gwałcie nie chodzi o seks, ale o dominację, poniżenie i kontrolę. Najwyraźniej ktoś musi poinformować media i wysoko postawionych stróżów prawa, że w porwaniach, włamaniach, i napadach nie chodzi o własność.

Przestępstwo to nie tylko kompletne odcięcie się od społecznej umowy, ale także rekwizycja wolności i osoby ofiary. Jeśli godność jednostki opiera się na fakcie, że jest ona swoim własnym agentem, który podejmuje akcje w oparciu o swoją wolę, w swobodnej wymianie z innymi, to przestępstwo zawsze narusza godność ofiary. Jest faktycznie aktem zniewolenia. Twój portfel, twoja torebka, czy samochód może nie być wart twego życia, ale twoja godność jest. I jeśli nie jest warta, aby o nią walczyć, trudno uznać, że istnieje.

Dar życia

Choć ciężko pojąć to współczesnym, kiedyś powszechnie wierzono, że życie to dar od Boga, że nie bronić go, gdy było zagrożone, to akt pogardy dla tego daru, akt tchórzostwa i zaniedbania obowiązku wobec społeczności. Kazanie wygłoszone w Filadelfii w 1747 roku jednoznacznie zrównuje zaniechanie samoobrony z samobójstwem:

„Ten, kto daje, by jego życie zostało mu odebrane przez tego, który nie ma władzy w takim celu, gdy mógł był zachować je dając odpór, dopuszcza się Winy samobójstwa, gdyż Bóg nakazał mu przedłużać życie, a sama Natura uczy każdą istotę jak się bronić.”

„Tchórzostwo” i „szacunek dla siebie” w większości znikły z publicznych debat. W ich miejsce zaoferowano nam „poczucie własnej wartości”, jako źródło sukcesu i zastępstwo godności. „Szacunek dla siebie” zakłada, że ktoś uznaje standardy i ocenia swoją wartość poprzez stopień podporządkowania się do nich. „Poczucie własnej wartości” po prostu oznacza, że ktoś czuje się dobrze w stosunku do siebie samego. „Godność” odnosiła się kiedyś do opanowana i hartu ducha, którymi charakteryzowała się osoba w obliczu zmiennych kolei losu i grubiańskiego zachowania się innych. Teraz, oceniając to po regułach wypowiadania się obowiązujących w campusach, godność wymaga, abyśmy nigdy nie usłyszeli zniechęcających nas słów, oraz aby inni byli zmuszani do właściwego zachowania się, najwyraźniej na bazie założenia, że nie jesteśmy w stanie zapobiec własnej degradacji, jeśli będziemy wystawieni na poniżające zachowania innych. To są znaki wskazujące słabość naszego charakteru i pustkę naszych dusz.

Nie sposób odnieść się do problemu szerzącej się przestępczości bez poruszenia kwestii moralnej odpowiedzialności potencjalnych ofiar. Przestępczość szerzy się, gdyż przestrzegający prawa, każdy z nas, akceptuje ją, usprawiedliwia ją, zezwala na nią, poddaje się jej. Pozwalamy i zachęcamy do niej, ponieważ nie bronimy się, natychmiast, tam i w tamtej chwili, gdy przestępstwo ma miejsce. Przestępczość szerzy się, nie dlatego że mamy za mało więzień, że prokuratorzy i sędziowie są za pobłażliwi, że policja jest paraliżowana absurdalnymi procedurami. Defekt tkwi tu, w naszym charakterze. Jesteśmy narodem tchórzy i unikaczy.

Czujesz się szczęśliwcem?

Gdy w 1991 Prokurator Generalny Richard Thornburgh opublikował doroczną statystykę przestępczości FBI, zauważył, że bardziej prawdopodobne jest, że człowiek będzie ofiarą brutalnej zbrodni, niż uczestnikiem wypadku samochodowego. Mimo to, większość ludzi ochoczo daje wiarę, że istnienie policji zwalnia ich z odpowiedzialności zapewnienia sobie pełnych środków do samoobrony. Jednakże policja to nie osobiści ochroniarze. Działa ona raczej jako ogólny czynnik odstraszający przestępców, zarówno przez swoją obecność, jak i przez zatrzymywanie przestępców po fakcie. Jak orzekło wiele sądów, nie ma ona prawnego obowiązku chronić kogokolwiek konkretnego. Nie można oskarżyć jej o zaniedbanie w kwestii ochrony przed zostaniem ofiarą przestępstwa.

Jak dotąd, jeśli chodzi o odstraszanie swoją obecnością, są w tym bardzo, bardzo dobrzy. Kryminaliści piekielnie się starają, aby nie popełnić przestępstwa w ich obecności. Niestety, następstwem tego jest fakt, że możesz spokojnie założyć się o swoje życie (i robisz to), że nie będzie ich w chwili, w której rzeczywiście będziesz ich potrzebował.

Jeśli kiedykolwiek staniesz się ofiarą napadu, rabunku, czy gwałtu, zauważysz, że bardzo trudno wezwać policję, gdy przestępstwo jest w toku, nawet posiadając przenośny telefon komórkowy. Tak czy inaczej, możesz być zainteresowany, by dowiedzieć się jak długo zajmuje im dotarcie na miejsce zbrodni. Statystki Departamentu Sprawiedliwości z 1991 pokazują, że w przypadku wszystkich przestępstw z użyciem przemocy, tylko 28 procent telefonów jest odbieranych w ciągu pięciu minut. Pomysł, że ochrona jest usługą, po którą można zadzwonić i zostanie szybko dostarczona, jest wyszydzany przez posiadaczy broni, którzy uwielbiają cytować takie wyzwanie: „Zadzwoń po policję, zadzwoń po karetkę, i zamów pizzę. Zobacz, kto przyjedzie pierwszy.” (w domyśle - pizza)

Wielu ludzi radzi sobie z problemem przestępstw przekonując samych siebie, że mieszkają, pracują i poruszają się w specjalnej strefie „wolnej od przestępczości”. Niezmiennie reagują szokiem oraz bolesnym rozczarowaniem, gdy odkrywają, że bandyci nie uznają reguł i nie respektują takich wymyślonych granic. Jeśli jednak rozumiesz, że przestępstwo może mieć miejsce gdziekolwiek i o dowolnej porze, i jeśli rozumiesz, że możesz zostać okaleczony lub śmiertelnie raniony w ciągu paru sekund, możesz zechcieć rozważyć kwestię, czy chcesz złożyć odpowiedzialność za ochronę własnego życia w obce ręce.

Władza i odpowiedzialność

Czy twe życie warte jest, by je chronić? Jeśli tak, czyją odpowiedzialnością jest go chronić? Jeśli wierzysz, że policji, to nie tylko jesteś w błędzie – gdyż nasze sądy stale orzekają, że nie ma ona takiego obowiązku – ale musisz zmierzyć się z trudnymi moralnymi rozterkami. Jak zasadnie możesz prosić innego człowieka, aby ryzykował swoim życiem w ochronie twojego, skoro sam nie narzucasz sobie takiej odpowiedzialności? Bo to jego praca i za to dostaje pieniądze? Bo twoje życie jest bezcenne, ale jego warte jest tylko te $30,000 pensji, którą otrzymuje? Jeśli wierzysz, że nagannym jest posiadanie środków oraz woli do użycia śmiertelnej siły, aby odstraszyć napastnika, jak możesz wzywać innych, aby robili to za ciebie?

Czy wierzysz, że nie wolno ci bronić siebie, gdyż policja ma lepsze kwalifikacje do chronienia cię, gdyż oni wiedzą, co robią, a ty jesteś totalnym amatorem? Pomijając, że to jest równoważne wierze, że tylko pianiści koncertowi mogą grać na fortepianie i jedynie zawodowi sportowcy mogą uprawiać sporty. Jakie dokładnie są te specjalne talenty posiadane jedynie przez policjantów, a niedostępne nam, zwykłym śmiertelnikom?

Ten, kto wyżej ceni sobie własne życie i poważnie traktuje odpowiedzialność w stosunku do własnej rodziny i społeczności, zdobędzie i będzie udoskonalał środki odparcia ataku, i będzie kontratakował, gdy on sam lub ktoś, kogo kocha, zostanie zagrożony śmiercią, czy ciężkim kalectwem. Nigdy nie zadowoli się wyłącznym poleganiem na innych w kwestii własnego bezpieczeństwa, ani nie będzie myślał, że zrobił wszystko, co możliwe, jedynie znając swoją okolicę i unikając niebezpieczeństwa. Nie ma co owijać w bawełnę: będzie uzbrojony, będzie wyszkolony w użyciu swej broni, i będzie się bronił, zagrożony śmiertelną przemocą.

Na szczęście istnieje broń umożliwiająca ochronę życia i wolności, którą praktycznie może utrzymać prawie każdy – pistolet. Mały i wystarczające lekki, aby nosić go zwyczajowo, śmiertelnie skuteczny, ale w przeciwieństwie do noża czy miecza, niewymagający wyjątkowych umiejętności czy siły, to naprawdę „wielki wyrównywacz”. Wymagający jedynie koordynacji ręki i oka, oraz odrobiny zdolności opanowania się w stresie, może być efektywnie używany przez starszych i słabych przeciwko młodym i silnym, przez jednego przeciw wielu.

Pistolet to jedyna broń, która samotnej kobiecie-biegaczce dałaby szansę wzięcia góry nad gangiem bandytów chcących ją zgwałcić, nauczycielce szansę ochrony dzieci na przerwie przez szaleńcem chcącym je zmasakrować, rodzinie turystów czekających na stacji metra dałby środek do obrony przed gangiem nastolatków uzbrojonych w noże i brzytwy.

Ale skoro żyjemy w społeczeństwie, które w większości zabrania noszenia broni, zostaliśmy wciągnięci w ogień Wielkiej Amerykańskiej Wojny z Pistoletem. Ograniczenie dostępu do broni to jedno z najbardziej znanych pól bitewnych w obecnych wojnach kulturowych. Jest ono szczególne ze względu na brak przekonania, z jakim nasi konserwatywni liderzy i mędrcy – nasza „konserwatywna elita” – walczy, i jak oddaje przewagę moralną liberalnym zwolennikom ograniczania dostępu do broni. Dla Willama F. Buckley’a czy Patricka Buchanana to nie jest temat do pisania w ogóle, czy pisania z wielkim zaangażowaniem. Jako car narkotykowy, William Bennet doradził prezydentowi Bushowi, aby zakazał „broni szturmowych”. Georgie Will zostanie zapamiętany za rekomendację zniesienia Drugiej Poprawki (dotyczącej prawa do posiadania broni), a Jack Kemp za faworyzowanie zakazu posiadania samopowtarzalnej „broni szturmowej”. Wojna o prawo do posiadania broni jest toczona głównie przez zwykłych ludzi. Przekonania zarówno liberalnych, jak i konserwatywnych elit w rzeczywistości wspomagają kryminalistom siać zniszczenie w naszym społeczeństwie.

Sprzedaż prewencji

Racjonalnie oceniając, wszystkie propozycje kontroli dostępu do broni są naciągane. Na przykład Ustawa Brady’ego nie zapobiegłaby zakupowi broni, z której Jon Hinckley strzelał do prezydenta Reagana; Hickey kupił broń pięć miesięcy przed atakiem, jego dane medyczne nie mogłyby zostać wykorzystane jako podstawa do odmowy sprzedaży pistoletu, gdyż dane medyczne nie są danymi publicznymi przechowywanymi przez policję. Podobnie wymagany w Kalifornii okres oczekiwania i sprawdzenie rejestrów nie powstrzymałyby Patricka Purdy’ego przed kupnem „strzelby szturmowej” i pistoletów użytych w masakrze dzieci w czasie przerwy na boisku szkolnym w Stockton; fakt karalności za przestępstwa, który mógłby być podstawą do wstrzymania sprzedaży nie istniał, gdyż wcześniejsze akty pogwałcenia przez Purdy’ego prawa kontrolującego dostęp do broni zostały, za przyznanie się do winy, przekwalifikowane z przestępstw na wykroczenia.

W połowie lat sześćdziesiątych miała miejsce państwowa akcja reklamowa, której odbiorcą byli posiadacze samochodów, dotycząca zapobieganiu kradzieżom aut. Celem reklamy było skłonienie właścicieli samochodów, aby nie zostawiali kluczyków w swoich maszynach. Przekaz był następujący „Nie pomagaj dobrym chłopcom w zejściu na złą drogę”. Wynikało z tego, że zostawiając swoje kluczyki w swoim samochodzie, normalny, przestrzegający prawa właściciel przyczyniał się do występków nieletnich, którzy nie będąc kuszonymi poza wszelkie granice, zostaliby „dobrymi.” W tamtych czasach ludzie mieli wciąż sporo wyczucia, kto jest odpowiedzialny za czyje zachowanie. Reklama rozgniewała sporą część populacji i szybko jej zaniechano.

Niemal wszystkie propozycje ograniczenia dostępu do broni proponowane przez Handgun Control, Inc. (HCI) i im podobnych zawierają podobną filozofię. Opierają się na wierze, że to amerykańscy, przestrzegający prawa posiadacze broni są źródłem problemu. Swym zdeprawowanym pociągiem do broni palnej, tworzą społeczeństwo skąpane w morzu broni, tym samym pomagając dobrym chłopcom zmieniać się w złych, a złym w jeszcze gorszych. To przekładanie moralnej winy za brutalne przestępstwa na barki przestrzegających prawa, a tym samym odpuszczanie kryminalistom ich win, w naturalny sposób rozwściecza posiadaczy broni.

Archiwa HCI i innych organizacji proponujących ograniczenie dostępu do broni wypełnione są propozycjami ograniczania dostępności samopowtarzalnej i innej broni palnej dla przestrzegających prawa obywateli, ale są jałowo puste, jeśli chodzi o propozycje łapania i karania bandytów. Byłoby śmiechu warte spodziewać się, że propozycje HCI lub dowolne propozycje ograniczania dostępu do broni, w znaczący sposób okiełznają przestępczość. Według statystyk Departamentu Sprawiedliwości i Biura ds. Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej (ATF) całe 90% przestępstw dokonywanych przez posługujących się przemocą przestępców dokonuje się bez użycia pistoletów, a 93% z pistoletów posiadanych przez takich przestępców nie została nabyta w drodze legalnego zakupu, czy transakcji sprzedaży objętych większością praw regulujących dostęp do broni. Co więcej, ilość przestępców jest znikoma w porównaniu z ilością broni w Ameryce – ocenianej przez ATF na 200 milionów, z czego jedna trzecia to pistolety. Wobec takiego obfitego źródła, zawsze będzie wystarczająco dużo broni dla tych, którzy będą chcieli użyć jej w niecnych celach, niezależnie jak szczelne będą prawne ograniczenia, czy jak drakońskie kary za jej zdobycie czy użycie. Nie, propozycje ograniczenia dostępu do broni HCI i innych organizacji nie mają naprawdę celu w kontrolowaniu dostępu do broni. Chodzi o coś innego.

Tyrania elity

Ograniczenie dostępu do broni to moralna krucjata przeciwko ciemnym, barbarzyńskim obywatelom. Dowodzi tego nie tylko nieefektywność kontroli w dostępie do broni w zapobieganiu przestępstwom, ale także fakt, że kontrole te koncentrują się na ograniczaniu działań przestrzegających prawa, zamiast na łapaniu i karaniu winnych, oraz odraza, z jaką zwolennicy kontroli dostępu do broni pałają do posiadaczy broni i ich narzędzia – NRA (National Rifle Association). Posiadacze broni są zwyczajowo przedstawiani jako niewykształceni, paranoiczni wieśniacy, zafascynowani w i skłonni do przemocy, czyli dokładnie taki typ osoby, która jest przeciwnikiem liberalnych programów politycznych, i która powinna stać się obiektem moralnej i społecznej „re-edukacji” według liberalnej polityki społecznej. Typowym przykładem takiej bigoterii jest znana charakterystyka posiadaczy broni, przedstawiona przez gubernatora stanu Nowy York Mario Cuomo, jako „myśliwych, którzy piją piwo, nie głosują, kłamią swoim żonom mówiąc, gdzie byli cały weekend.” Podobnymi złośliwościami zalewa się NRA, która nazywana jest „najlepszym przyjacielem sprzedawców narkotyków," wyśmiewana na obrazkach satyrycznych jako domagająca się prawa noszenia przez dzieci broni do szkoły i generalnie optująca za nadanym przez Boga prawem do rozwalania każdego na życzenie.

Ten stereotyp jest oczywiście fałszywy. Kryminolog i prawnik konstytucyjny Don B. Kates, Jr. i była działacz HCI Dr. Patricia Harris zauważają, że „badania konsekwentnie wykazują, że przeciętny posiadacz broni jest lepiej wykształcony i posiada lepszy zawód, niż człowiek jej nie posiadający. Dalsze badania wykazuję, że posiadacze broni w mniejszym stopniu aprobują brutalność policji, brutalność wobec inaczej myślących, itp.”

Konserwatyści muszą zrozumieć, że antypatia, którą liberałowie czują do posiadaczy broni w głównej mierze wywodzi się z ich etatystycznego utopizmu. Ten umysłowy nawyk nigdzie nie był zbadany lepiej niż w „Państwie” Platona. Platon argumentuje, że idealnie sprawiedliwe społeczeństwo to takie, w którym nieuzbrojeni ludzie cnotliwie zajmując się własnymi sprawami, wykonując przydzielone im funkcje, w czasie, gdy rząd królów-filozofów, będąc ponad prawem i strzeżony przez uzbrojonych gwardzistów, niekwestionowany w swej lojalności do państwa, konstruuje, wdraża i udoskonala stworzone w ten sposób społeczeństwo, wspierany i zachęcany przez mity, które jednocześnie ukrywają i usprawiedliwiają tę totalitarną manipulację.

Rozbrojone życie

Gdy felietonista Carl Rowan nawołuje do kontroli dostępu do broni i używa pistoletu w obronie własnego domu, gdy gubernator stanu Maryland Donald Schaefer rok po roku chce wprowadzenia zakazu posiadania samopowtarzalnych „broni szturmowych”, których jedynym celem, jak się nam wmawia, jest zabijanie ludzi, sam jest eskortowany przez policję państwową wyposażoną w samopowtarzalne pistolety 9mm z magazynkami o dużej pojemności, to nie mamy tu do czynienia ze zwykłą hipokryzją. Tak działa umysłowy nawyk wytworzony u wszystkich nadrzędnych istot, które wzięły na swoje barki straszliwy ciężar cywilizowania mas, i które rozumieją, podobnie jak nasz Kongres, że prawo jest dla innych.

Liberalna elita wie, że są królami-filozofami. Oni wiedzą, że ludziom po prostu nie można zaufać; że są niezdolni do sprawiedliwego i słusznego samostanowienia; że zostawione samemu sobie, ich społeczeństwo będzie rasistowskie, seksistowskie, homofobiczne i niesprawiedliwe – a liberalna elita wie jak takie rzeczy naprawiać. Pomogą nam żyć dobrym i sprawiedliwym życiem, nawet jeśli będą musieli nas okłamywać i zmuszać nas do tego. I nienawidzą tych, którzy stają im na drodze.

Prywatne posiadanie broni palnej ochładza ten utopijny zapał. Posiadać broń palną to stwierdzać, że wolność i swoboda to nie dary od państwa. To rezerwowanie sobie ostatecznej decyzji, czy państwo narusza wolność i swobodę, to pozostawanie w gotowości do obrony tej wolności z czymś więcej niż samymi słowami, to pozostawanie poza zasięgiem totalitarnych zapędów państwa.

Doświadczenie Florydy

Elitarny brak zaufania do ludzi, który jest podstawą ruchu na rzecz kontroli dostępu do broni, pięknie ilustruje kampania HCI przeciwko prawu do noszenia ukrytej broni na Florydzie. Do 1987 prawo do wydawania pozwoleń na noszenie ukrytej broni było regulowane na poziomie hrabstw. Prawo było niejasne, i w rezultacie, było obiektem sprzecznych interpretacji i politycznych manipulacji. Pozwolenia wydawano głównie pracownikom ochrony oraz nielicznym uprzywilejowanym z politycznymi koneksjami. Pozwolenia były ważne jedynie w hrabstwie, w którym zostały wydane.

Ale w 1987 roku Floryda uchwaliła jednolite prawo do noszenia ukrytej broni, które nakazuje władzom hrabstwa wydawanie pozwolenie każdemu, kto spełni określone obiektywne kryteria. Prawo wymaga, aby pozwolenie zostało wydane każdemu starającemu się, który jest mieszkańcem, ma przynajmniej 21 lat, żadnej kryminalnej przeszłości, nie miał przypadków nadużywania alkoholu i narkotyków, nie przechodził choroby umysłowej, i przedstawi dowód pomyślnego ukończenia kursu bezpiecznego obchodzenia się z bronią organizowanego przez NRA czy innego, konkurującego instruktora. Petent musi zostawić odciski palców, których władze użyją do sprawdzenia rejestrów. Zezwolenie lub odmowa musi być wydana w ciągu 90 dni, jest ważne w całym stanie i trzeba go odnawiać co 3 lata, co zapewnia władzy regularny sposób oceniania, czy udzielenie pozwolenie jest wciąż zasadne.

HCI i media z prawdziwą pasją sprzeciwiały się uchwaleniu tego prawa. Prawo to, mówili, będzie powodowało, że obywatele będą strzelać do siebie nawzajem podczas codziennych sporów dotyczących przekraczania terenu, niegrzecznego zachowania, czy innych afrontów. Uknuto terminy „Floryda, the Gunshine State” i „Dodge City East” sugerujące, że stan i ci, którzy popierają uchwalenie tego prawa, zachęcają jednostki, aby działały jak sędzia, ława przysięgłych i kat w społeczeństwie rodem z „Życzenia Śmierci”.

Żadna inna kampania HCI nie demonstruje jaśniej elitarnych wierzeń będących kanwą kampanii mającej na celu wykorzenienie prawa do posiadania broni. Biorąc pod uwagę wymagania stawiane posiadaczom pozwoleń, tylko HCI i media mogły wierzyć, że typowi, przestrzegający prawa obywatele są wrzącymi kotłami zabójczego szału, gotowymi zabijać w odwecie za dowolny afront, chętnymi do odnajdywania i natychmiastowego rozstrzeliwania łamiących prawo. Tylko brak natychmiastowego dostępu do broni powstrzymywał ich i zapobiegał rozlewowi krwi na ulicach. Są tak mentalnie i moralnie wybrakowani, że pomyliliby pozwolenie na noszenie broni do samoobrony z państwowo sankcjonowaną licencją do zabijania na życzenie.

Czy te gwałtowne przewidywania spełniły się? Mimo że Miami i hrabstwo Dade ma poważne problemy z handlem narkotykami, współczynnik zabójstw na Florydzie spadł po uchwaleniu tego prawa, podobnie jak w Oregonie, po przyjęciu tam podobnej legislacji. Ponadto, istnieje kilka udokumentowanych przypadków, gdzie świeżo upieczeni posiadacze pozwoleń użyli własnej broni w samoobronie. Dane z Departamentu Stanu Florydy pokazują, że od zapoczątkowania programu w 1987 do czerwca 1993 wydano 160823 pozwolenia i tylko 530, czyli 0,33% starających się otrzymało odmowę z powodu niespełnienia wymogów, co wskazuje, że prawo jest korzystne dla tych, dla których miało być korzystne – przestrzegających prawa. Tylko 16 pozwoleń, mniej niż jedna setna procenta, zostało cofniętych na skutek popełnienia przestępstwa z bronią po wydaniu zezwolenia.

Legislacja florydzka była używana jako wzór podobnych legislacji przyjętych w Oregonie, Idaho, Motanie i Mississippi. Dodatkowo, siedem innych stanów (Maine, Północna i Południowa Dakota, Utah, Waszyngton, Zachodnia Wirginia i, z wyjątkiem miast powyżej miliona mieszkańców, Pensylwania) zapewnia, że pozwolenia na noszenie ukrytej broni musi być wydane przestrzegającym prawa obywatelom, którzy spełnią różne obiektywne warunki. I w końcu, żadnych pozwoleń nie wymaga się w stanie Vermont. Tak więc, w sumie jest 13 stanów, w których przestrzegający prawa obywatele, którzy chcą nosić broń do obrony, mogą to robić. Choć chyba nikt nie zebrał statystyk ze wszystkich tych jurysdykcji, z pewnością istnieje dostatecznie pokaźna baza danych dla tych, którzy chcieliby poznać prawdę o byciu godnym zaufania, przestrzegającym prawa obywatelem noszącym broń.

Inne dowody sugerują, że uzbrojeni obywatele są bardzo odpowiedzialni w użyciu broni w samoobronie. Kryminolog Gary Kleck ze Uniwersytetu Stanowego Floryda, przy pomocy ankiet i innych źródeł, oszacował, że uzbrojeni obywatele bronią siebie i swojej własności przeciwko kryminalistom około miliona razy rocznie. W 98% tych przypadków obywatel jedynie wyjmuje broń lub oddaje strzał ostrzegawczy. Tylko w 2% przypadków obywatele strzelają do napastników. Broniąc siebie posiadaną bronią, uzbrojeni obywatele zabijają 2000 do 3000 kryminalistów corocznie, trzykrotnie więcej niż zabija policja. Obejmujące cały kraj badanie Katesa, prawnika konstytucyjnego i kryminologa, stwierdziło, że tylko w 2% strzałów oddanych przez cywili niewinna osoba została uznana za przestępcę. Jednak podobny „współczynnik błędu” dla policji wynosi 11%, ponad pięć razy więcej.

Jest po prostu niemożliwym połączyć powyższe liczby i doświadczenie Florydy z poglądem, że uczciwi, przestrzegający prawa posiadacze broni są niemalże psychopatami, szukającymi powodu, aby kogoś zastrzelić, paranoikami chętnymi do odnajdywania i natychmiastowego rozstrzeliwania przestępców, czy też niekompetentnymi głupcami niezdolnymi do oceny, kiedy należy użyć śmiertelnej siły w obronie własnego życia. Ale po zastanowieniu się, takie rezultaty nie powinny być zaskoczeniem. Gwałt, napad, próba morderstwa to nie są typowe działania pełne subtelności i dwuznaczności, wymagające do spostrzeżenia specjalnych zdolności obserwacji i książkowej wiedzy. Gdy mężczyzna wyciąga nóż do kobiety i mówi „idziesz ze mną”, jej ocena, że właśnie popełnione zostaje przestępstwo, nie będzie raczej błędna. Mała jest szansa na to, że postrzeli niewłaściwą osobę. To policja, z powodu, że rzadko jest na miejscu zbrodni, gdy się ona dzieje, częściej znajduje się w warunkach, gdzie wina i niewinność nie jest jasno oddzielone, w których prawdopobieństwo błędu jest większe.

Broń i wolność

Klasyczna filozofia republikańska od dawna zauważa krytyczny związek pomiędzy wolnością osobistą a posiadaniem broni przez ludzi, którzy będą gotowi zrobić z niej użytek. Polityczni teoretycy, tak różni, jak Niccolo Machiavelli, Sir Thomas More, James Harrigton, Algernon Sidney, John Locke i Jean-Jacques Rousseau, dzielili wspólny pogląd, że posiadanie broni jest istotne dla przeciwstawiania się tyranii, i że poddanie się rozbrojeniu przez własny rząd jest równoznaczne ze zniewoleniem przez niego. Posiadanie przez ludzi broni jest ostateczną gwarancją, że rząd rządzi jedynie za przyzwoleniem rządzonych. Jak wykazał Kates, Druga Poprawka jest w równym stopniu produktem tej filozofii, jak i doświadczeń amerykańskiej wojny o niepodległość. Mimo to, nasza konserwatywna elita porzuciła ten aspekt teorii republikańskiej. Chociaż konserwatywni mędrcy uznają i wykorzystują posiadaczy broni jako sprzymierzeńców na innych arenach, ich walka o prawo do posiadania broni jest złudna. Problemem nie jest etatystyczny utopizm, chociaż powszechnie wiadomo, że liberałowie nie są osamotnieni w przekonaniu, że państwo jest zdolne do rozwiązywania społecznych problemów. Problem raczej tkwi w pewnych kulturowych cechach dzielonych przez konserwatywne i liberalne elity.

Jedną z tych cech jest mnożąca się wiara w potęgę słowa. Porażka naszej konserwatywnej elity w obronie Drugiej Poprawki ma swoje źródło w znacznym stopniu w przecenianiu mocy praw określonych w Pierwszej Poprawce (dotyczącej wolności słowa), oraz ogólne niedocenianie działania. W nawoływaniu do zniesienia Drugiej Poprawki pojawia się założenie, że Pierwsza Poprawka jest wystarczająca dla zabezpieczenia wolności. Wiara, że wolność zostanie zachowana, jak długo ludzie będą mogli wyrażać swoje poglądy; że nie żadna tyrania i nadużycie nie przetrwają opisane w prasie; że prawdę należy ujawniać, by zawstydzać winnych. Ludzie będą działać, a prawda uczyni nas i zachowa wolnymi.

Historia nie jest pobłażliwa dla tego przekonania, wspierając raczej poglądy Hobbesa, Machiavellego i innych teoretyków republikańskich, że tylko ludzi skłonni bronić samych siebie mogą uchronić swoje swobody. Jakkolwiek kusząca i uspokajająca może być wiara, że istnienie masowej komunikacji elektronicznej na zawsze zmieniło równowagę pomiędzy siłą państwa i jego poddanych, to wiara ta nie została przetestowana przez czas, a dotychczasowa historia epoki masowej komunikacji nie jest specjalnie zachęcająca. Aparat, radio i gazeta to zwykłe narzędzia, i jak broń, mogą być użyte dla dobra lub zła. Hitler, było nie było, był zręcznym mówcą, używał radia z bardzo dobrym efektem, dobrze znany jest też jako pionier wykorzystania propagandowych możliwości oferowanych przez film. No i, oczywiście, były Brunatne Koszule, które wiedziały, jak siać zamęt pośród intelektualistów.

Uprzejme społeczeństwo

Poza rozkochaniem w mocy słowa, nasza konserwatywna elita dzieli z liberałami przekonanie, że społeczeństwo uzbrojone jest po prostu niecywilizowane i niepostępowe, że masowe posiadanie broni to plama naszej cywilizacji. To kojarzenie rozbrajania jednostek z cywilizowanym zachowaniem jest jednym z większych niezbadanych wierzeń naszych czasów.

Jeśli poczytasz angielskiej literatury od szesnastego do dziewiętnastego wieku, odkryjesz liczne odnośniki do faktu, że dżentelmen, szczególnie w nocy, czy podróżując, uzbrajał się w miecz albo pistolet, na okoliczność spotkania z rabusiem albo innym napastnikiem. To nie wydawało się szokować dam, które mu towarzyszyły. Co prawda nie było wtedy policji, ale już wcześnie odnieśliśmy się do poglądu, czy obecność policji zwalnia ludzi z konieczności dbania o własne bezpieczeństwo, a już na pewno istnienie policji nie pozwala stwierdzić, że przestępczość została zredukowana do nieistotnego poziomu.

W żaden sposób nie jest jasne, dlaczego „cywilizowanym” jest zezwalanie na stanie się łatwą ofiarą przestępczej brutalności, oraz pozwalanie przestępcom na swobodne czynienie zła. Być może społeczeństwo, w którym przestępstwo jest tak rzadkie, że nikt nie musi nosić broni, jest „cywilizowanie”, ale społeczeństwo, które piętnuje noszenie broni przez przestrzegających prawa – ponieważ bardziej nie ufa swoim obywatelom niż boi się gwałcicieli, rabusiów i morderców – z pewnością nie może domagać się takiego określenia. Być może pogląd, że samoobrona przy użyciu śmiertelnej siły jest „niecywilizowana”, wywodzi się z poglądu, że każda przemoc jest zła, albo z poglądu, że każdy człowiek posiada taką wrodzoną wartość, że nie wolno zabijać w każdym przypadku. W takim wypadku z tych poglądów wynika, że życie ludzkie nie jest warte ochrony. Zamiast być „cywilizowaną”, wiara, że odpowiedź przemocą na przemoc i zabijanie są zawsze niesłuszna, jest zaproszeniem do szerzenia barbarzyństwa. Taka wiara jest głośnym i jasnym ogłoszeniem, że ci, którzy nie respektują życia i własności innych będą rządzić nad tymi, którzy to robią.

Tak naprawdę ten, kto wierzy, że błędem jest, by bronić się przez kryminalną przemocą, wykazuje się pogardą dla boskiego daru życia (albo w nowoczesnym języku – nie ceni się właściwie), nie dorasta do odpowiedzialności wobec swojej rodziny i społeczności, i ogłasza się słabym moralnie i umysłowo, gdyż nie ufa, że będzie zachowywał się odpowiedzialnie. Tak naprawdę państwo, które pozbawia przestrzegających prawa obywateli środków do efektywnej samoobrony, nie jest cywilizowanym, ale barbarzyńskim, stając się wspólnikiem morderców, gwałcicieli i bandytów, obnażając swoją totalitarną naturę poprzez milczące potwierdzenie, że niezorganizowany, przypadkowy zamęt tworzony przez kryminalistów jest znacznie mniejszym zagrożeniem niż mężczyźni i kobiety, którzy wierzą, że są wolni i niezależni i tak też działają.

Podczas gdy zwolennicy kontroli dostępu do broni oraz zwolennicy grzeczniejszego i łagodniejszego społeczeństwa nieprzerwanie potępiają nasze „uzbrojone społeczeństwo”, to naprawdę nie żyjemy w uzbrojonym społeczeństwie. Żyjemy w społeczeństwie, w którym brutalni przestępcy i państwowi agenci notorycznie noszą broń, w którym wielu przestrzegających prawa obywateli posiada broń, ale nie może jej nosić. Statystyki Departamentu Stanu wskazują, że 87% wszystkich brutalnych przestępstw ma miejsce poza domem. W gruncie rzeczy, choć dziesiątki milionów posiada broń palną, jesteśmy nieuzbrojonym społeczeństwem.

Odzyskać noc

Jasne jest, że policja i sądy nie dokonują znaczącego przełomu w działalności przestępczej. Gdy liberałowie domagają się nowych programów na rzecz biedy, edukacji, czy leczenia uzależnień, konserwatyści biorą bardziej bezpośredni kurs. George Will postuluje znaczne zwiększenie liczebności policji i przejście w kierunku „policji na bazie społeczności.” W tym samym czasie NRA i wielu liderów konserwatywnych domaga się ustanowienia prawa, które od najbardziej brutalnych przestępców będzie wymagać odsiedzenia przynajmniej 85% wyroku i zamknie recydywistów na zawsze za kratkami.

Nasze społeczeństwo mocno cierpi z powodu poglądu, że tylko oficjalne działania są legalne, i że państwo jest źródłem ziemskiego zbawienia. Recepty na problem brutalnych przestępstw zarówno liberałów jak i konserwatystów cierpią z powodu szkoły myślenia typu „nie moja działka” dotyczącej odpowiedzialności przestrzegających prawa, oraz z powodu przeceniania możliwości państwa w kwestii zapewnienia moralnych punktów zakotwiczenia. Tak długo, jak przestrzegający prawa obywatele będą zakładać, że nie mają osobistego obowiązku walki z przestępczością, to konserwatywne i liberalne programy nie będą poruszać tego tematu.

Sądząc po licznych artykułach w czasopismach o broni dotyczących noszenia ukrytej broni, rosnącej liczbie produktów reklamowanych w tym celu, oraz zwiększenia się ilości podań o pozwolenie na noszenie ukrytej broni w stanach, które mają prawo obowiązujące do ich wydawania, coraz więcej ludzi, wliczając zwiększającą się liczbę kobiet, nosi broń do samoobrony. Wciąż jednak jest wiele stanów, w którym wydawanie pozwoleń jest nieobowiązkowe, i gdzie urzędnicy policyjni rutynowo ich odmawiają, mnóstwo ludzi zostaje zmuszonych do trudnego wyboru pomiędzy ochroną życia, a przestrzeganiem prawa. Część z nich odebrała ciężką lekcję, albo stając się ofiarami przestępstwa, albo mając przyjaciela czy kogoś kochanego, kto został zgwałcony, obrabowany czy zamordowany, że brutalne przestępstwo może przydarzyć się każdemu, gdziekolwiek i kiedykolwiek, i że w zbrodni nie chodzi o seks czy własność, ale o życie, wolność i godność.

Przepisy, które ograniczają możliwość noszenia ukrytej broni uczciwym, przestrzegającym prawa obywatelom rodzą wyłącznie utratę szacunku dla prawa. Jak to dobrze wiedzieli Ojcowie Założyciele, rząd, który nie ufa swoim uczciwym, przestrzegającym prawa, płacącym podatki obywatelom, aby dać im narzędzia do samoobrony, sam nie jest wart zaufania. Prawa odbierające broń obywatelom ogłaszają, że to rząd jest panem, a nie sługą ludu. I prawo federalne podobne do regulacji Florydy – znoszące wszystkie sprzeczne stanowe i lokalne regulacje, uznające, że noszenie broni palnej przez przestrzegających prawa obywateli jest przywilejem i immunitetem obywateli – jest konieczne, by poprawić oburzające działania urzędników stanowych i lokalnych działających na podstawie nieobowiązkowych systemów wydawania pozwoleń.

Czego z pewnością nam nie potrzeba, to więcej kontroli nad posiadaniem broni. Ci, którzy domagają się zniesienia Drugiej Poprawki, abyśmy naprawdę mogli kontrolować posiadanie broni palnej, zdradzają poważne niezrozumienie Karty Praw (pierwsze dziesięć poprawek). Karta Praw nie nadaje ludziom praw, a jej zniesienie nie nada rządowi uprawnień obecnie zabronionych. Karta Praw to lista fundamentalnych, niezbywalnych praw, którymi Stwórca obdarzył ludzi, która definiuje, co znaczy być ludźmi wolnymi i niezależnymi, jakie prawa muszą istnieć, by zapewnić, że rząd rządzi jedynie za przyzwoleniem ludu.

Raz nawet zostało to zrozumiane przez Sąd Najwyższy. W sprawie US kontra Cruikshank (1876), w pierwszej sprawie, w której Sąd miał okazję interpretować Drugą Poprawkę, stwierdził, że prawo potwierdzone przez Drugą Poprawkę „nie jest prawem nadanym przez konstytucję. Ani też w swoim istnieniu w żaden sposób nie jest od niej zależne.” Zniesienie Drugiej Poprawki nie uczyni broni palnej bardziej nielegalną, niż wyeliminowanie zapisu o uczciwym procesie z Piątej poprawki nie uprawni rządu do więzienia i zabijania ludzi według własnego uznania. Rząd, który zlikwiduje dowolną część Karty Praw, za zgodą, lub bez, większości, zawsze będzie działał bezprawnie, stanie się tyranią i straci moralne prawo do rządzenia.

Takie jest bezkompromisowe rozumienie zawarte w ostrzeżeniu, że amerykańscy posiadacze broni nie pójdą łagodnie w tę utopijną noc: „Będziesz miał mój pistolet, gdy wydrzesz go z moich zimnych, martwych rąk.” Choć liberałowie biorą to stwierdzenie za dowód zacofanej, brutalnej natury posiadaczy broni, my, posiadacze broni, mamy nadzieję, że liberałowie przejawiają równie silny sentyment dotyczący ich maszyn drukarskich, edytorów tekstów i kamer telewizyjnych. Republika zależy od żarliwego poświęcenia się dla wszystkich naszych fundamentalnych praw.

Tekst przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora, który posiada do niego prawa autorskie.


Źródło:
www.Miasik.net


Użytkownik Sentinel edytował ten post 23.04.2011 - 13:14

  • 0

#648

Pisaq.
  • Postów: 283
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

dzisiaj, 09:10 TSz, SG / PAP, TVN24

Strzelanina w Sieradzu, dwie osoby nie żyją

Do strzelaniny doszło dzisiaj rano w jednym z mieszkań w Sieradzu. Na miejsce przyjechała policja i antyterroryści, którzy po wejściu do mieszkania znaleźli dwa ciała. Wcześniej, przebywający tam mężczyzna strzelił do interweniujących policjantów.


Jak poinformowała Joanna Kącka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi ok. godz. 6 sieradzcy policjanci otrzymali sygnał o awanturze w jednym z mieszkań w bloku na ul. Jagiellońskiej w Sieradzu.

Kiedy pojechali na miejsce usłyszeli strzał w mieszkaniu. Policjanci próbowali wyważyć drzwi i w tym momencie ktoś w ich kierunku strzelił. Dla zapewnienia bezpieczeństwa odstąpiono od próby wejścia do mieszkania. Podjęto negocjacje. Po kilkudziesięciu minutach policyjni antyterroryści weszli do mieszkania. Znaleźli tam ciała dwóch osób: 77-letniego mężczyzny i jego o osiem lat młodszej żony. Według wstępnych ustaleń, mężczyzna zabił najpierw kobietę, a później popełnił samobójstwo.

77-latek nie miał pozwolenia na broń.

Źródło:
www.wiadomosci.onet.pl


Moje miasto ;). O ile się orientuje na podstawie relacji znajomych mieszkańców tamtych okolic, koleś był byłym mundurowym. Miał wyrok za znęcanie się nad żoną, nie jestem pewien czy przypadkiem nie został odwieszony. Oczywiście to tylko relacje sąsiadów ^^.


Od siebie dodam, żeby nie było, że offtop...
Broń sama w sobie jest potężnym argumentem. Gwarantuje, że spadnie liczba pospolitych "skopań" i pobić. To jest kwestia bezpieczeństwa, bo najpotężniejszą siłą spotykaną dziś na wieczornych spacerach jest grupa pijanych osobników uzbrojonych zwykle w nogi i pięści. Legalnie nie ma szans by im się przeciwstawić, chyba że jest się wyszkolonym fighterem. No i zawsze to jakiś start na wypadek powstania narodowego ;)
  • 0

#649 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

To, że był kiedyś mundurowym nie ma raczej nic do rzeczy. Jeżeli nawet to mając 77 lat kiedy popełniał zbrodnię co najmniej już od 20 lat musiał być poza resortem służb mundurowych. Zbyt długi czas aby miało to jakieś znaczenie. Mundurowy to też tylko człowiek. Ma te same problemy, wady i zalety jak każdy normalny człowiek będący cywilem.

Po drugie jest wyraźnie napisane, iż broń posidał nielegalnie. I to jest istotne gdyż pokazuje, że czarny rynek broni w Polsce istnieje i ma się dobrze.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 23.04.2011 - 20:31

  • 0

#650

Rutherford.
  • Postów: 46
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dajcie pozwolenie na broń, sprawa wymknie się spod kontroli i wszyscy sie wystrzelają. Dobry plan.
Po co pozwolenie ba broń skoro mamy różne gazy czy to pieprzowe czy inne. Są nawet takie w kształcie Glocka. Jedno psiknięcie i koleś i tak leży.



@down
dobrze dobrze Sentinel. Lecz taki łaskaw nie będę aby kierować ankietą - mam to głęboko gdzieś. :) To co napisałem to tak myślę, nie mam zamiaru się wam podporządkowywać ani kłócić bo każdy ma swoją racje.

Użytkownik Burnago II edytował ten post 23.04.2011 - 21:19

  • 1

#651 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Burnago II - bądź łaskaw przeczytać choćby ten esej gdyż to co napisałeś jest wręcz modelowym przykładem jaki prezentują ludzie absolutnie pozbawieni szacunku i godości do siebie samego, swojego życia oraz wolności.

Szanuje odmienne zdania, jednak raczej chyba nigdy nie maiłeś do czynienia z prawdziwym zagrożeniem. Jesteś nowicjuszem i wpierw proszę zapoznaj się choćby pobieżnie z tematem a może umsył Ci się rozjaśni i całkowicie zmienisz zdanie na ten temat. Zrsztą spójrz na wyniki ankiety. Wiele mówią o tym, kim są ludzie piszący na tym forum i jakie idee im przyświecają.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 23.04.2011 - 20:43

  • 0

#652

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Dajcie pozwolenie na broń, sprawa wymknie się spod kontroli i wszyscy sie wystrzelają. Dobry plan.
Po co pozwolenie ba broń skoro mamy różne gazy czy to pieprzowe czy inne. Są nawet takie w kształcie Glocka. Jedno psiknięcie i koleś i tak leży.



@down
dobrze dobrze Sentinel. Lecz taki łaskaw nie będę aby kierować ankietą - mam to głęboko gdzieś. :) To co napisałem to tak myślę, nie mam zamiaru się wam podporządkowywać ani kłócić bo każdy ma swoją racje.

Drogi Burnago II, kiedyś miałem gaz paraliżujący. Fajny był. Kolega sobie sam dobrowolnie prysnął do nosa w celach naukowych. A była to duuużo większa dawka, niż by się dostała poprzez wdechnięcie. Gaz zaczął działać po jakimś czasie, gdyby to nie był kolega, a uzbrojony napastnik to bym tutaj nie pisał.
Gazy pieprzowe są o dupę potłuc, wyobraź sobie np. kobietę w ciąży. Ktoś ją napada i co? Taki gaz może tylko jej zaszkodzić.
Byłeś kiedyś w Niemczech albo Austrii? Co 3 człowiek posiada tam broń, 10% posiada pozwolenie na krótką lub na noszenie jej.
Cieszę się że mogę tutaj wyjść w nocy na miasto z drogim aparatem na szyi nie martwiąc się że ktoś mi ukradnie i/lub mnie pobije.
Przestępstw z użyciem przemocy jest tutaj przynajmniej 4 razy mniej. Czuję się bezpieczniej wiedząc że w każdym radiowozie mają karabin automatyczny w bagażniku, czuję się bezpieczniej wiedząc że mam broń w domu, czuję się bezpieczniej wiedząc że mogę się sam bronić.
Co do wystrzeliwania się... hoplofobia to choroba.

Sentinel, słyszałeś co odwalają z Sako? Wycofali 42 i 22, bo coś jest z iglicą (przebijała się przez spłonkę?).

P.S.
W Szwajcarii w rękach cywilnych znajduje się ~7mln sztuk broni palnej, w Austrii ~2,5mln, w Niemczech około 28mln

P.S.2. Prawo do posiadania broni to prawo człowieka, albowiem każdy człowiek ma prawo do życia i jego obrony.

Użytkownik lambo edytował ten post 23.04.2011 - 21:40

  • 0

#653

Cahir.
  • Postów: 1195
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dajcie pozwolenie na broń, sprawa wymknie się spod kontroli i wszyscy sie wystrzelają. Dobry plan.
Po co pozwolenie ba broń skoro mamy różne gazy czy to pieprzowe czy inne. Są nawet takie w kształcie Glocka. Jedno psiknięcie i koleś i tak leży.



Gazy średnio działają na osoby trzeźwe co dopiero pod wpływem alkoholu lub narkotyków - z doświadczenia wiem.
Zdarzało się, że osoba padała dopiero po 2-3 strzale z gazu + cios z pięści...

Użytkownik Cahir edytował ten post 23.04.2011 - 21:58

  • 0



#654

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gazy średnio działają na osoby trzeźwe co dopiero pod wpływem alkoholu lub narkotyków - z doświadczenia wiem.
Zdarzało się, że osoba padała dopiero po 2-3 strzale z gazu + cios z pięści...


Koleś na dragach, nie upadł po 4 ciosie nunchaku. Gaz pieprzowy czy paraliżujący na doświadczonego ulicznika działa jak czerwona płachta na byka.
  • 0



#655 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Panie i Panowie :)

chciałbym Was wszystkich prosić o nie popadanie z jednej skrajności w drugą. Broń jest narzędziem, takim samym jak samochód tylko przeznaczenie jednego i drugiego jest inne. Chodzi o dyskusję na argumenty, o takie przedstawianie punktu widzenia, który jest w sposób racjonalny zmienić przekonanie i rozwiac obawy tych, którzy uważają, że broń sama zabija i, że państwo ma prawo nam odbierać prawo do jednego ze środków obrony, bo to niby nie jest cywilizowane. A skoro tak uważa to po co państwo wyposażaż różne służby w broń, czyli samo się zbroi.

Tu chodzi o racjonalność i tak jak zostało to pięknie i naprawdę celnie opisane w tym eseju, tak oddaje on w pełni moje poglądy i przekonania nie tylko w kwestji dostępu do jednego z ostatecznych środków obrony - broni palnej ale także w wielu innych kwestjach.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 24.04.2011 - 19:02

  • 0

#656

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sentinel jak byś się starał to nie unikniesz w dyskusji wątków pobocznych ;). Ciągle spotykam się z argumentem, że po co broń palna jeżeli możemy używać : gazu, pałki i tak dalej i tak dalej możesz wstawić sobie w tym miejscu co tylko chcesz. To ważne aby ludziom uświadomić, że takowa broń na doświadczonego wojownika (lub bandytę, ulicznika nazwa jest nie ważna) po prostu nie działa. I nie mówię tutaj tylko o tych w miarę nieszkodliwych ale też o tych którymi bez większego problemu można zabić - jak paralizatory.
  • 0



#657 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Ależ ja się z Tobą zgadzam, Shinji77, że ludzie uważają że tylko humanitarnie należy sie bronić, że to aby komuś odbierać życie i zdrowie w obronie własnej to barbarzyństwo. Dziś ludziom cywilizowanym to po prostu nie wypada. I wszystko jest ok - dopóki ten czyn i zagrożenie życia nie dotknie tej osoby, która głosi takie humanitarne poglądy. Po bardzo brutalnych incydentach, kiedy ofiara przeżyje najczęściej mamy do czynienia z całkowitą zmianą poglądów na prawo do obrony i prawo do korzystania ze wszelkich dostępnych środków obrony w tym przede wszystkim tych ostatecznych - jak broń palna.

Z czego wynikają takie humanitarne poglądy?

Przede wszystkim z tego, że większość z nas żyje w zamkniętych społecznościach, mających przypisane i kształtujące światopogląd wartości, zakazy i nakazy.
Większość z nas żyje w świecie na wskroś bezpiecznym, jeżeli mówimy o państwach cywilizowanych i rozwiniętych.
Większość z nas brzydzi się - i w tym naprawdę nie ma niczego nienormalnego - przemocą i prawem do odbierania komuś życia..
Jednak ta większość ogląda przemoc, krew i rozerwane ciała tylko na ekranach swoich TV i w kinie.
Ta właśnie "humanitarna" większość ma świadomość, że to zawsze jest tylko film i gra aktorów.

Natomiast, mało kto z tej większości styka się oko w oko z tą przemocą, krwią i flakami w życiu realnym na ulicy. Po prostu mentalnie nie są do tego gotowi aby radzić sobie z zagrożeniem. Dlatego ta właśnie "humanitarna" większość zrzuca te przykre obowiązki na służby państwowe, płaci podatki, chce żyć w bezpiecznym świecie i nie zamierza się w żadnej mierze narażać ani brać odpowiedzialności za swoje życie i za swoją godność. I to nadal było by OK.
Tylko, że te służby, marnie wynagradzane, słabo wyposażone i mniej liczne od tej "humanitarnej" większości to też ludzie. Nie mogą i nigdy nie będą mogły być w każdym miejscu o każdej porze dnia i nocy by chronić "TWOJE HUMANITARNE" życie.
Jeżeli sam nie potrafisz zadbać o swoje bezpieczeństwo i swoją ochronę, choćby w minimalnym stopniu, to nie szanujesz siebie samego i czynisz przez zaniedbanie sam, za swoim własnym przyzwoleniem że możesz stać się potencjalną ofiarę brutalnego ataku. I wtedy oczywiście ani gaz, ani telefon komórkowy Ci nic nie dadzą. A na pewnio nie to co może dać Ci noszony przy sobie pistolet, ta znienawidzona przez tą "humanitarną" większość broń palna.

Tylko ludzie słabi uważają, że nie mają prawa się bronić, że nie mają prawa odebrać komuś życia w obronie własnego. Odpowiedź nasuwa się w związku z tym każdemu sama. Jesteśmy, staliśmy się pokoleniem tchórzy.
Tu w Europie przede wszystkim. To przykre!!! Nikt nie mówi, że należy zabijać. Należy się umieć bronić - skutecznie.
A broń palna jest najskuteczniejszym środkiem obrony i żadne państwo nie może swojemu obywatelowi tego zabraniać ani nakazywać jakimi środkami ma prawo chronić i bronić swojego i najbliższych życia i zdrowia w imię wartości wyznawanych przez przedstawicieli tej "humanitarnej" większości będących u steru państwa. Tu trzeba pamiętać czym jest państwo i czym jest rząd tego państwa oraz po co został wybrany i legitymizowany przez naród oraz czym jest naród i kto go tworzy i co o nim stanowi.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 25.04.2011 - 11:11

  • 0

#658

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Widocznie nie zrozumiałem - teraz widzę, że się zgadzamy :).

Trochę mocniej teraz będę drążył ten temat. Sztukami i sportami walki zajmuje się już od kilku dobrych lat (mój staż to 8 lat, w tym czasie poznałem kilka różnych styli min. Karate Kyokushin, Shaolin Chow Gar Quach, Muay Thai co więcej liznąłem trochę stylów rzucanych jak Judo czy BJJ). Dopiero niedawno zainteresowałem się tzw. szermierką nożem, walka bronią białą była obecna w moim treningu (kij bo, włócznia oraz szabla) ale nigdy żadna z nich nie potrafiła otworzyć mi oczu tak jak ten system. W starciu z uzbrojonym napastnikiem NIE MAMY ŻADNYCH SZANS, między książki można wsadzić wszystkie opowieści o tajemniczych ruchach dzięki którym (tak jak napisałeś Sentinel) będziemy w stanie "humanitarnie" (czy w ogóle w jakikolwiek sposób) obalić czy rozbroić przeciwnika.

Kłamstwa na temat walki nożem

Poprawiony: niedziela, 06 marca 2011 18:04
Wpisany przez Marc "Animal" MacYoung
czwartek, 21 maja 2009 23:09
Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu ze strony No nonsense self defense autorstwa Marca "Animal" MacYoung'a. Autorem tłumaczenia jest Krzysztof Andrelczyk



Kłamstwo nr 1: Będziesz miał czas żeby wydobyć broń

Ze wszystkich przypadków kiedy byłem atakowany nożem tylko raz byłem w stanie wyjąć moją własną broń. I nie nosiłem przy sobie foldera. Nosiłem nóż w pochwie, na którym wielokrotnie ćwiczyłem szybkie dobywanie. Mogłem, w przypadku zagrożenia, wydobyć nóż w ciągu sekundy. To nie czcze przechwałki, demonstruję to w wielu moich filmach. I jednak, pomimo tej niezwykłej szybkości, kiedy zostałem zaatakowany nigdy nie miałem czasu żeby wyciągnąć mój nóż, z wyjątkiem jednej sytuacji kiedy odskoczyłem gwałtownie żeby zwiększyć dystans. To dlatego, że zanim zorientowałem się, że przeciwnik używa noża byłem już atakowany.
Większość treningów "walki" nożem opiera się na założeniu, że masz w dłoni nóż. Szczerze, jeśli jesteś atakowany przez młodego punka, kogoś zupełnie nieudolnego albo kogoś kto wywijał nożem żeby cię odstraszyć to możesz mieć czas żeby wyjąć własną broń.
Jeśli jednak masz do czynienia z kimś doświadczonym, rozumiejącym ulicę albo przebiegłym nie będziesz w stanie wydobyć ostrza kiedy cię zaatakuje. Stając przeciwko takiej osobie nie ma się dość czasu. On nie pokaże broni przed atakiem. To dlatego, że ci którzy są na tyle głupi żeby wymachiwać bronią w miejscach gdzie broń jest czymś powszechnym nie żyją zbyt długo.
A jednak oczekujesz od niego, że zrobi dokładnie coś takiego żebyś ty mógł wyciągnąć swój własny nóż i go pokonać.

Kłamstwo nr 2: To będzie "walka" na noże

Ludzie nie używają broni żeby walczyć, używają jej żeby wygrywać. Ostatnią rzeczą jakiej chce napastnik jest walka jednakową bronią. Gdyby szukał walki nie atakowałby cię bronią. I jeśli wie że masz nóż zaatakuje cię większą i lepszą bronią żeby nie pozwolić ci wygrać.
Napastnik jest przekonany, że to nie walka tylko morderstwo. Nie ma zamiaru stać z tobą i siekać się. Niestety, to fantazja, którą promuje wielu tak zwanych instruktorów walki nożem. Ostatnią rzeczą którą chcesz robić to próbować "walczyć".

Kłamstwo nr 3: Ale co jeśli mnie otoczą?

Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że walka na noże jest niebezpieczna. A jednak, jak pies krążący woków kryjówki niedźwiedzia - kiedy jego mądrzejsza część wie, żeby go nie budzić a druga, bardziej instynktowna go do tego popycha - wiele osób trenujących walkę nożem ma takie same, sprzeczne pragnienia. Jednym z największych problemów dręczących tych ludzi jest to "czy mają to czego potrzeba?". W odróżnieniu od psów ludzie są zdolni do zwodzenia samych siebie i racjonalizowania. Jednym ze sposobów w jaki się oszukujemy jest wymyślanie sytuacji, w których moglibyśmy pozwolić sobie na sprawdzenia czy "mamy to". Takie osoby silnie opierają się myśli, że walka nożem jest niewłaściwym kierunkiem. Dosłownie próbują znaleźć wymówkę. Jednym z najlepszych wskaźników obecności tej fantazji jest ich reakcja, kiedy mówi się im, że należy uciekać zamiast walczyć nożem. Ich następnymi słowami będzie "ale co jeśli jestem otoczony i nie mogę uciekać?" Mogą użyć wielu podobnych wymówek i wszystkie zaczynają się od "ale": "ale co jeśli jestem ze starszymi osobami i nie mogę uciekać?", "ale co jeśli nie jestem w formie i nie mogę uciekać?". Z milionów dostępnych możliwości skupiają się na tej jednej, która wymaga od nich wdania się w walkę na noże. Prawda jest taka, że niezwykle trudno jest "zagonić kogoś do rogu" jeśli ten ktoś jest zdeterminowany żeby uciec. Głownie dlatego, że wymknie się przez najmniejszy otwór. Jednak jeśli czyjeś pragnienie wdania się w bójkę jest silniejsze od pragnienia ucieczki to bardzo łatwo jest "zagonić go do rogu". Jeżeli spytasz doświadczonego strażnika z kim wolałby się zmierzyć - z osobą, która chce z nimi walczyć czy z osobą, która jest gotowa wspiąć się na nich żeby tylko uciec - każdy powie ci, że z tym drugim. Wiedzą, że będzie on groźniejszy i trudniejszy do pokonania. To dlatego, że jest on całkowicie zdecydowany na to co robi. Jakkolwiek osoba która pozwoliła "zagonić się do rogu" nadal będzie się wahać i z tego powodu będzie niezdolna do wykorzystania wszystkich swoich możliwości. A to dokładnie to co będzie potrzebne żeby wyjść z takiej "sytuacji bez wyjścia" w jaką się wpakowali. To prawdziwe niebezpieczeństwo tego typu myślenia. Ponieważ część ciebie chce wiedzieć czy "masz to co jest potrzebne" i czy "możesz to zrobić" możesz nieświadomie nabrać samego siebie nie zachowując należytej ostrożności i ignorując sygnały informujące o niebezpieczeństwie. Oślepi cię twoja duma i ego. A kiedy znajdziesz się już w takiej sytuacji, twoje życie - jeżeli będzie dłużej trwało - zostanie całkowicie zniszczone. Nie fantazjuj o sytuacjach w których musisz wykorzystać swoje umiejętności walki nożem ponieważ możesz wpakować się w taką sytuację niepozwalając dojrzeć samemu sobie możliwych dróg ucieczki.

Kłamstwo nr 4: Zaatakuje cię w określony sposób

Mam pokaz, który wykonują podczas seminariów na żywo. Wybieram najbardziej doświadczonego zawodnika filipińskiej szkoły walki i każę mu obronić się przed moim atakiem. Następnie wykonuję dobrze wyważony, szybki atak. To poprawny i szybki atak a oni zazwyczaj go blokują. Potem mówię, żeby zablokowali drugi atak i - celując w to samo miejsce - wykonuję 'prison yard rush'. Do tej pory wypatroszyłem każdego z nich.
Powód? To zupełnie różne ataki.
Filipińskie sztuki walki (FMA) opierają się na założeniu, że będziesz walczył z wyszkolonym nożownikiem. Problemem tego założenia jest to, że nie każdy atakuje w taki sposób, w jaki zrobiłby to ktoś ćwiczący FMA. To problematyczne ponieważ kontry są stworzone tak, żeby działały przeciwko atakom ludzi ćwiczących FMA. Przeciwko takim atakom działają świetnie.
Sednem sprawy jest to, że we wschodniej kulturze, ktoś kto atakuje cię nożem chce cię zamordować. Nie będą trzymać dystansu ze strachu przed twoją bronią i twoimi umiejętnościami. Zamiast tego zazwyczaj spróbują zdominować cię i szybko zabić przy użyciu wszystkich dostępnych sposobów. Taki atak jest zupełnie inni niż dobrze wyważony i płynny atak z FMA. I jest to zupełnie inne od tego jak zaatakowałby cię ktoś z Włoch. A to jest inne od tego jak zaatakowałby cię nożem ktoś z Wenezueli. A to jest inne od tego jak zaatakowałby cię nożem ktoś z Brazylii. A to jest zupełnie inne od tego jak zaatakowałby cię ktoś z Afryki Południowej. A to jest zupełnie inne od tego jak zaatakowałby cię nożem ktoś z Chin. Wiem to bo podróżowałem po świecie i zetknąłem się z systemami walki nożem ze wszystkich tych miejsc.
Wiem, że osoby zarabiające na treningach walki nożem i ci którzy nie widzieli tych systemów zaprzeczą temu, ale: to, że wiesz jak poradzić sobie z jednym nie znaczy, że wiesz jak poradzić sobie z innymi. Każdy jest inny i każdy jest tak samo śmiertelny. I te różnice mogą cię zabić.

Kłamstwo nr 5: A potem będzie tam stał kiedy ty będziesz go kroił

Tak jak w czasopismach i na szkoleniach.
Mało ludzie zdaje sobie sprawę z tego, że dzikie, obronne wymachiwanie nożem jest tak samo niebezpieczne jak celowe uderzenie. Czasami jest nawet bardziej niebezpieczne z powodu swojej nieprzewidywalności. Jeżeli na prawdę kogoś tniesz jego obronne ruchy mogą cię ciężko uszkodzić - zwłaszcza jeżeli rzuca się próbując zatrzymać twój następny atak.
Widziałem często duży nacisk na obronę przed zbliżeniem i brak nacisku na obronę po zbliżeniu - w obu sytuacjach możesz zostać poturbowany, jeżeli nie zabity.
Walki nigdy nie są statyczne... jego zdolność do poruszania się jest jego zdolnością do zranienia cię... i zrobienia tego zanim będziesz miał szansę pokazania swoich na prawdę fajnych ruchów.

Kłamstwo nr 6: Chwytanie i obdzieranie

Wyrywanie zębów (defanging) węża jest czymś często nauczanym na wyższych poziomach. Subtelne i złożone ruchu są wpajane w zaawansowanych uczniów po to, aby mogli wybić lub wyciąć nóż z rąk przeciwnika.
Jest tylko jeden problem - masz niezwykle nikłe szanse, że to zadziała. Prawda jest taka, że nazywamy to 'zielonymi ruchami'. Mają niewiele wspólnego z faktyczną obroną przed nożem i wiele wspólnego z zatrzymywaniem uczniów płacących za lekcje. Takie ruchy opierają się na tym, że przeciwnik będzie poruszał się 'dokładnie tak' i da ci przez to możliwość ich zastosowania. Prawda jest taka, że o ile przeciwnik nie będzie pijany albo beznadziejnie wolny szanse na to, że uda ci się złapać jego rękę i wykonać te wszystkie cudowne blokady stawów albo kontrolowane ruchy są bardzo, bardzo nikłe. Co więcej, nie będziesz w stanie skutecznie kontrolować dziko walczącego przeciwnika jedną ręką. Są szanse na to, że uda mu się wyswobodzić i zadać ci jakieś obrażenia. Tu powraca problem, który już wcześniej poruszyłem. Często widzę, że zbyt duży nacisk kładzie się na kontrolowanie przeciwnika tak żebyś mógł się bezpiecznie zbliżyć. Rzeczywistość jest taka, że nie możesz skutecznie kontrolować kogoś na taki dystans. Są rzeczy, które możesz zrobić żeby zdobyć chwilową przewagę ale to nigdy nie jest całkowita kontrola. Niestety widziałem zbyt wiele osób próbujących ustanowić kontrolę by móc bezpiecznie wkroczyć. Wiem z doświadczenia, że nie da się tego zrobić. To co możesz zrobić to stworzyć lukę, wejść a potem uniemożliwić mu kontrę. Ale jeśli próbujesz trzymać dystans dopóki wejście nie będzie "bezpieczne" to doznasz większych obrażeń próbując wypracować idealną sytuację.

Kłamstwo nr 7: Bio-mechaniczne cięcia

Technicznie rzecz biorąc nie powinno tego być na tej stronie. Faktem jest, że przecinanie ścięgien, mięśni i nerwów działa. Cięcie uszkodzi zdolności ruchowe. Nie ma wątpliwości co do jego skuteczności. Spotkałem się jednak z bardzo złą interpretacją tej koncepcji w wykonaniu osób ignorujących prawo dotyczące użycia zabójczych broni. W oczach prawa nóż jest śmiercionośną bronią. I jedyną sytuacją, w której jest się upoważnionym do jego użycia jest sytuacja grożąca utratą życia lub ciężkimi obrażeniami. Inaczej mówiąc, jeśli jest wystarczająco źle, żeby konieczne było użycie noża to jest wystarczająco źle żeby zabić. Jeśli próbujesz tylko kogoś zranić to nie jesteś w wystarczającym niebezpieczeństwie żeby użycie noża było uzasadnione. To cień starego nieporozumienia ze "strzelaniem w nogi". Ludzie strzelają do włamywacza a potem mówią policji, że chcieli go tylko zranić. To umożliwia najróżniejsze zarzuty ze strony osoby, którą postrzelili. Ludzie w naturalny sposób wahają się przed odebraniem komuś życia. Jednak jeżeli objawia się to próbą zranienia kogoś w celu zmuszenia go do wycofania się człowiek kończy w bardzo niebezpiecznej szarej strefie prawa.

Kłamstwo nr 8: Wiedzieć jak walczyć kijem to wiedzieć jak walczyć nożem

To, że potrafisz posługiwać się jednym typem broni nie znaczy od razu, że jesteś w stanie przenieść tą umiejętność na inną broń. Pomimo tego, wiele osób wmawia sobie, że tak właśnie jest. Najwidoczniej bycie "mistrzem wszystkich broni" jest bardziej pociągające od bycia mistrzem w walce kijem.
Prawda jest taka, że różnymi typami broni różnie się posługuje. Mają one różne wagi, rozmiary, wymagania i zastosowania. Faktycznie są między nimi podobieństwa ale, jeśli nie chcesz skończyć klęcząc na ciemnym parkingu próbując utrzymać swoje wnętrzności, lepiej przestań mówić o podobieństwach i zacznij szukać różnic.
Po pierwsze, kij nie ma krawędzi. Przy pracy ostrzem czubek i krawędź są krytycznymi elementami ale przy kiju niekoniecznie. Kontrola krawędzi jest właściwie wyznacznikiem tego, czy ktoś wie jak używać noża. Jeżeli wiesz czego szukać możesz to rozpoznać po jednym ruchu - nawet szybkim. Właściwie to im szybszy ruch tym bardziej staje się to widoczne.
Fizyka kija nie wymaga tak dokładnego panowania nad ostrzem. To dlatego, że kijem się uderza podczas gdy ostrze jest zaprojektowane do cięcia i kłucia. Jeśli krawędź nie znajduje się na celu to powstaną inne oddziaływania i reakcja, którą uzyskasz będzie inna od zamierzonej.
Jeśli uczysz się walczyć kijem to zaakceptuj to, że uczysz się walczyć kijem, to dozwolony cel. Jeśli uczyć się władać nożem to uczysz się władać nożem... są między tym podobieństwa ale są też radykalne różnice. Nie wmawiaj i nie pozwól wmawiać sobie czegoś innego.

Kłamstwo nr 9: Jeśli znasz Kali to wiesz jak walczyć nożem

Kali, Escrima, Arnis, FMA - wszystkie one mają tajemniczą otoczkę stylów walki opartych o broń. Zabójcze, brutalne style Filipińskich wojowników. Historie o partyzanckich akcjach przeciwko japońskim najeźdźcom, pojedynki i walki na śmierć i życie, w które zaangażowany był twórca stylu.
Szczerze mówiąc to niesamowite co przetrwali ci ludzie. Ci panowie przeżyli w zupełnie innej kulturze, socjo-ekonomicznym środowisku, czasach i, w niektórych przypadkach, wojnę światową oraz inwazję na ich ziemie.
To powiedziawszy, to, że twórca systemu był prawdziwym draniem nie znaczy, że ty nim jesteś.
Oni nie byli "knife fighter'ami", ci ludzie chcieli przeżyć. To właśnie bierze się z potwornie ciężkiego życia. Oprócz fizycznych zdolności, które im pomogły, to co utrzymało ich przy życiu, co pozwoliło im uderzać wystarczająco szybko, mocno i brutalnie to nie był styl - to zdecydowanie, żeby nie umierać. To to bezwzględne robienie wszystkiego co niezbędne i robienie tego szybciej i mocniej od innych utrzymało ich przy życiu.
Ich sztuka pozwoliła im jedynie robić to szybciej.
Znajomość sztuki nie da ci tego samego oddania, tej samej bezwzględności, tej ponurej wytrzymałości ani tej gotowości do zezwierzęcenia żeby tylko pozostać przy życiu. Sama znajomość sztuki nie zrobi z ciebie "knife fighter'a". Musisz mieć też "serce" - tą gotowość do przejścia przez piekło i wyjścia z drugiej strony.

Kłamstwo nr 10: Grappling z nożownikiem

Na temat grapplingu krąży mit, że działa on wszędzie. To, że sprawdził się on na ringach UFC zaślepił wiele osób na fakt, że są krytyczne różnice pomiędzy walką na gołe pięści i walką z bronią. Walka bez broni może w prosty sposób zamieć się w maraton wytrzymałości, w którym rozmiar, siła, kondycja i odporność na ból mają duży wpływ na rezultat walki ale to samo nie dotyczy walki z bronią. Tutaj każdy człowiek krwawi tak samo.
Pamiętasz jak mówiłem, że bio-mechaniczne cięcia mają wpływ na obrażenia jakie można zadać nożem? Dlaczego wydaje ci się, że będziesz w stanie walczyć z tego typu obrażeniami? Wystarczy, że facet tnie cię kilka razy żeby poważnie ograniczyć twoją zdolność ruchu a potem czekać aż się wykrwawisz. A teraz na prawdę zła wiadomość - adrenalina sprawi, że stanie się to szybciej. Im wyższe tętno tym szybciej krwawisz i tracisz siły.
Nie próbuj używać grapplingu na nożowniku. Kiedy znajdziecie się już na ziemi nie będziesz mógł kontrolować jego ręki z nożem wystarczająco dobrze, żeby uchronić się od pocięcia. W walce bez broni możesz nie pozwolić przeciwnikowi na wytworzenie wystarczająco dużo siły żeby efektywnie cię uderzyć ale przy nożu on nie potrzebuje siły, wystarczy, że cię dotknie.
Kolejna dobra wiadomość - wiem o małym nożu, który nazywa się "clinch pick." To mały, łatwy do ukrycia - i łatwo dostępny - nóż, który można wbić w grapplera trzy albo cztery razy zanim zorientuje się, że tam jest. Miejsce, w którym się go nosi sprawia, że praktycznie nie da się uniemożliwić jego wydobycia. Kiedy zdasz sobie sprawę z tego, że przeciwnik go ma, będzie za późno.

Kłamstwo nr 11: Istnieje coś takiego jak ekspert od walki nożem

Wbrew wszystkim fantastycznym scenariuszom, które plotą w swoich głowach tak zwani "eksperci od noża" i o których zawsze mówią - w których użycie noża przeciwko drugiej osobie byłoby usprawiedliwione - faktem jest, że 99.9% przypadków, w których nóż jest używany przeciwko człowiekowi to przestępstwa.
To powiedziawszy, jako pierwszy zauważę, że młode byczki próbujące sprawdzić swoje możliwości często angażują w niezwykle głupie, niebezpieczne i nielegalne działania w imię dumy lub gniewu. I wiecie co? Jeśli przeżyją często kończą w poprawczakach, jeśli nie więzieniach. Prawo krzywo patrzy na bójki a szczególnie na pojedynki. Zawsze będę pamiętał to co powiedział Brian Curl, mój kamerzysta i były komandos SEAL: "Nie ma czegoś takiego jak zawodowi 'knife fighterzy'". Nikt nie dostaje zapłaty za walkę nożem. W dodatku, nie przetrwasz wielu walk nie zostając przy tym poważnie pociętym.
Więc długo i uważnie przypatruj się każdemu, kto nazywa się 'knife fighterem' lub ekspertem od walki nożem bo najprawdopodobniej nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. A jeśli jest takim mistrzem walki nożem, to dlaczego nie ma więcej blizn i nie siedzi w więzieniu?

Kłamstwo nr 12: To w ogóle będzie walka

Jeśli chcesz żyć to nie podchodzisz z bojowym nastawieniem do niczego mającego związek z bronią.
Broń przenosi cię z areny walki do realiów bitwy.
I jeśli nie jesteś na to gotów to nie ma w tym nic wstydliwego. Ale nie pozwól by duma lub gniew cię tam popchnęły bo zasady są zupełnie inne i jeśli tego nie wiesz, to ty będziesz poszkodowanym. Jeśli widzisz broń - uciekaj. Jeśli zostaniesz - nawet nie myśl o walce. Ktoś zostanie poważnie ranny. Pytanie czy będzie to on czy ty? Czy oboje?

Kłamstwo nr 13: Bądź gotów na odniesienie ran

Ktokolwiek wymyślił ten zwrot mówił o bardzo ważnej sprawie. Mianowicie o tym, że zostaniesz zraniony w starciu na noże i że nie powinieneś panikować kiedy to się stanie tylko kontynuować dając z siebie wszystko po to, żeby zwiększyć swoje szanse przeżycia. Z tą interpretacją nie mógłbym się zgadzać bardziej.
Jednak podobnie jak idea bio-mechanicznych cięć tak i ta została zniekształcona przez ludzi w niebezpieczne nieporozumienie. Wiele osób ćwiczących tak zwane "sztuki ostrza" rozumie ją jako 'pozwól sie pokroić nie wykonując żadnych obronnych ruchów po to aby wypracować sobie jedno dobre uderzenie'. Najwidoczniej jedno twoje trafienie do dwudziestu jego to dobre proporcje.
Drugim ekstremum jest nadmierne skupianie się na próbie kontroli ręki przeciwnika przed atakiem. Trzymanie dystansu i próby złapania szybko poruszającego się ostrza tak, żeby móc bezpiecznie zaatakować to jedna z najlepszych metod na to, żeby dać się pociąć.
To właśnie wynika z prób przeniesienia nastawienia ze sztuk walki do walki z bronią. To po prostu nie działa. Chciałbyś poznać naszą filozofię na ten temat?
Zapłać raną za śmiertelny cios, ale za nic innego. To właśnie różnica pomiędzy walką i bitwą.

Kłamstwo nr 14: Filipińskie sztuki walki to najwyższe systemy walki nożem

Pozwólcie, że powiem to wprost. Jeśli idzie o walkę nożem, to wszystkie systemy są cholernie niebezpieczne. Nie ma żadnej ojczyzny najwyższego systemu walki nożem. Nie ma rasy posiadającej monopol na "właściwy sposób" używania noża. Tak jak mówiłem, podróżowałem po świecie i widziałem systemy z wielu różnych miejsc i powiem wam, każdy z nich uczyni cię tak samo martwym, tak samo szybko.
Nie ma jedynego właściwego sposobu walki nożem... i im więcej wiesz o różnych systemach tym większe masz szanse na wyjście z odpowiednią kontrą kiedy jesteś atakowany na jeden z takich sposobów. Ale jeśli uczyłeś się tylko jednego systemu to masz marne szanse na wymyślenie czegoś to skutecznie cię obroni.
Mówiłem to już i powiem to jeszcze raz: *Nikt* nie ma monopolu na prawdę o walce nożem. Ten temat jest po prostu zbyt obszerny. Każdy ma kawałek tortu. I uczenie się tego co mają do powiedzenia i jak robi się to tam, skąd pochodzą jest najlepszym sposobem na zwiększenie twoich szans na przeżycie.

Kłamstwo nr 15: Rozbrojenie przeciwnika jest proste

Wzdrygam się za każdym razem kiedy to słyszę. Ponieważ A) właśnie powiedział mi, że nigdy nie mieli do czynienia z kimś zamierzającym lub próbującym ich zabić, B) jest spora szansa, że to rozrabiaka i łgarz i C) jeśli tego uczą, to ktoś przez nich zginie.
Ktoś kto stoi i wymachuje nożem nie próbuje cię zabić... chce cię jedynie odstraszyć. Przyznam, że często łatwiej jest pokonać taką osobę bo nie jest w stanie (mode) ataku, ale to nigdy nie jest proste. Takich ludzi można zaskoczyć i często nie są w stanie zareagować na czas. Jednak *nigdy* nie jest łatwo rozbroić kogoś, kto na prawdę chce cię zaatakować nożem. I rozpowiadanie tego kłamstwa jest dosłownie proszeniem o czyjąś śmierć - zwłaszcza jeżeli napotkają zdecydowanego napastnika.

Kłamstwo nr 16: Możesz z powodzeniem walczyć z uzbrojonym przeciwnikiem

Cała ta strona została poświęcona obaleniu tego kłamstwa. Jest to kłamstwo głównie dlatego, że nie możesz "walczyć" z uzbrojonym przeciwnikiem. Możesz przeżyć starcie z nim i możesz nawet powalić go zanim uda mu się poważnie cię uszkodzić... ale, cokolwiek zrobisz musi to być szybkie, skuteczne i brutalne. Jeśli nie będzie, nie powstrzymasz go przed zadaniem ci poważnych obrażeń. Nie możesz stać i wdawać się w długi pojedynek z uzbrojonym przeciwnikiem. Jeśli spróbujesz - przegrasz. To nie kwestia tego czy, ale kiedy.
Mówiąc prosto, za każdym razem kiedy przeciwnik dotyka cię nożem zadaje ci poważne obrażenia. Jak możesz liczyć na długi pojedynek jeśli za każdym razem kiedy on cię dotyka powoduje "bio-mechaniczne obrażenia"? Wykrwawisz się i przestaniesz funkcjonować zanim twoja strategia przyniesie efekty.

Źródło : Mój odnośnik


  • 0



#659 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Shinji77 bardzo dobry post.

Może Ci wszyscy wcześniejsi zwolennicy obrony gazem, nożem itp, dopatrzą się, że jedynym skutecznym - acz w dużej mierze prewencyjnym zabiegiem jest całkowita liberalizacja z zachowaniem jasnych kryteriów i obowiązkowych okresowych badań, egzaminów w zakresie broni palnej dla obywateli.

Tylko szaleniec porwał by się na czyn popełnienia zbrodni wiedząc, że każdy prawie może obok niego mieć broń.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 25.04.2011 - 18:27

  • 0

#660

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Egzaminów? Za tysiąc złotych jak teraz? Badań za kilkaset? Śmiechu warte!
Myślę że w postkomunistycznych polskich realiach wystarczy rejestracja broni, wraz z próbkami wystrzelonych pocisków i łusek.
Myślę że wystarczy że ktoś nie stanowi zagrożenia i nigdy nikomu krzywdy nie zrobił.

Według mnie jednorazowe badania wystarczą, egzamin... po co egzamin?
Zdrowy psychicznie i niekarany człowiek nie potrzebuje egzaminu z prawa, a technicznie obsługiwać broń można nauczyć 6 letnie dziecko, my tutaj mówimy o dorosłych i odpowiedzialnych obywatelach i podatnikach.

Użytkownik lambo edytował ten post 26.04.2011 - 11:57

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych