Strzyżów: Bunkier kolejowy
Jest w Strzyżowie obiekt niezwykły, tajemniczy, rozpalający wyobraźnię, a przy tym nie do końca zbadany, otoczony legendą. Zadziwiające jak mało o nim wiemy oprócz tego, że jego budowę wiąże się z osobą Hitlera. Zaskakujące, że ta, bez wątpienia największa atrakcja turystyczna miasta nie ma żadnego oznakowania. Idąc lub jadąc od stacji kolejowej w Strzyżowie, po lewej stronie torów w kierunku Żarnowej, docieramy wąską, wWejście do Tunelu części asfaltowaną drogą do ciemnej czeluści tunelu, wydrążonego pod Żarnowską Górą. Można przez niego przejść, a nawet przejechać samochodem na druga stronę góry.
Nad brzegiem Wisłoka, jakieś 200 metrów od mostu. Tunel ma 465 metrów długości,. 8 szerokości, 5,5 wysokości. Jego ściany są wzmocnione potężnym, żelbetonowym pancerzem. W górnej części sklepienie jest ceglane. Szczelinami w konstrukcji sączy się woda. Przy wylocie tunelu od strony Żarnowej zachowały się jeszcze solidne żelazne wrota i w górze budka wartownika. Można też zauważyć ślady po szynach kolejowych. Obiekt imponuje ogromem, wysoką jakością wykonania, przytłacza zaś surowym, nieco ponurym wyglądem. Tunel zbudowali Niemcy w latach 1942-1943. Prowadziła do niego bocznica linii kolejowej. We wnętrzu mieścił się cały skład liczącego kilkadziesiąt wagonów pociągu. Niedaleko stacji widnieje zarys bunkra. Podziemne przejście łączyło bunkier z tunelem. Zagadką pozostaje przeznaczenie tunelu. Informacje jakoby była to tajna fabryka broni lub jakichś wojskowych urządzeń nie znajdują potwierdzenia. Nie ma tam bowiem ani drugiej, podziemnej kondygnacji, ani bocznych komór i innych, dodatkowych pomieszczeń. Nic, tylko gładkie, betonowe ściany i takaż posadzka. Możliwe, że istniały plany rozbudowy obiektu lecz nie zostały zrealizowane. Stosunkowo słaba obrona - jeden bunkier od strony Strzyżowa, wskazuje także na to, iż tunel nie miał szczególnie ważnego znaczenia wojskowego. Budowla pod Żarnowską Górą jest jednak tylko jednym z dwóch elementów " kwatery Hitlera " - jak nazywają te obiekty okoliczni mieszkańcy.
Stępina : Bunkier kolejowy
Jej druga część znajduje się w Stępinie ( 14 km od Strzyżowa, dojazd szosą Strzyżów - Jasło - Krosno, potem w prawo w miejscowości Cieszyna), a wiadomości na jej temat są znacznie bogatsze. Wznoszenie obiektów w Stępinie rozpoczęli Niemcy w 1940 roku. Pracowało tu około 2 tys. inżynierów, techników, specjalistów, wykwalifikowanych robotników oraz ponad 2 tys. więźniów z obozów w Szebniach i Frysztaku. Jednym z nich był Kazimerz Kleja, który tak wspomina wydarzenia sprzed lat: "...nieprzerwanym strumieniem, koleją i ciężarówkami, spływały cement, kruszywo, tarcica, stal zbrojeniowa. Zaskakiwało tempo prac, stopień mechanizacji oraz ogromna klauzula tajności budowy. Warty esesmanów, tysiące metrów siatki maskującej, plastikowe drzewa, " rosnące" przy drogach dojazdowych, a szczególnie labiryntowe dojazdy, przed którymi nawet niemieccy kierowcy musieli opuszczać szoferki, robiąc miejsce dla wtajemniczonych wojskowych. Jedną z form ochrony tajemnicy było również to, że na zewnątrz toczyło się normalne życie... Budowę realizowały "Organisation Todt" oraz firma "Askania"... W ciągu niecałych dwóch lat powstał imponujący zespół obiektów. Najistotniejszym, największym i budzącym zdumienie jest tunel o długości blisko 500 metrów. W przeciwieństwie do budowli strzyżowskiej, ten stoi na otwartej przestrzeni, w dolinie potoku Stępinka. Jest z daleka widoczny, łatwy do zlokalizowania, a zatem - i do zniszczenia z powietrza. Wystarczyło przesunąć go o kilkadziesiąt metrów, by znalazł się we wnętrzu góry, w miejscu bez porównania bezpieczniejszym, zupełnie ukryty. Można go było również zagłębić w ziemi, czyniąc mniej rzucającym się w oczy. Dlaczego wybrano tę nielogiczną, wręcz dziwaczną koncepcję? Nie wiadomo. Do tunelu prowadziły tory od stacji kolejowej w Wiśniowej. W otoczeniu zbudowano trzy potężne bunkry, także sterczące wysoko, wręcz prowokująco. W odniesieniu do zespołu stępińskiego również krążą plotki i legendy utrzymujące, że miał toWrota być skarbiec III Rzeszy lub fabryka tajnej broni, z pomocą której Hitler chciał odmienić losy wojny. Brak jakichkolwiek dowodów na potwierdzenie tej tezy. Tymczasem z dokumentów niemieckich wynika, że w Stępinie znajdował się " Obiekt Południowy Fuhrera", przygotowywany zapewne jako miejsce dowodzenia dla sztabu grupy armii " Południe" podczas realizacji planu " Barbarossa". Co prawda wątpliwości budzi fakt, iż przy tunelu, po bokach, są tylko nieduże pomieszczenia, zupełnie nie odpowiadające potrzebą sztabu, jednakże wydaje się, że naziemna część tunelu, to ledwie fragment ogromnej, w większości ukrytej pod ziemią budowli. Mieszkaniec Stępiny, Franciszek Grela jest jedynym Polakiem, który miał możność obejrzeć owe, podziemne pomieszczenia. Wchodziło się do nich po schodach, wnętrza były wygodne, komfortowo urządzone ( dywany, boazerie, mozaiki itp.). Jeśli istnieją one rzeczywiście, a to bardzo prawdopodobne, są zalane wodą. Być może uda się kiedyś osuszyć teren i zejść do niższych kondygnacji tunelu. A wtedy zostanie rozwiązana kolejna, frapująca zagadka z okresu II wojny światowej. Mimo wielkiego pośpiechu nie zdołano ukończyć budowy "szańca" w Stępinie przed atakiem Niemców na ZSRR. Zabrakło miesiąca, a może dwóch. 27 sierpnia 1941 r. w Stępinie doszło do niezwykłego wydarzenia. Z Krosna przyjechały dwie kolumny wojskowych samochodów, a szczególnymi gośćmi małej wioski byli Hitler i Mussolini. Tego dnia, wcześniej widzieli Hitlera mieszkańcy Krosna. Samolot fuhrera wylądował na lotnisku, stamtąd Hitler w otoczeniu licznej, wojskowej eskorty udał się do Stępiny. Samochody zatrzymały się obok tunelu, przed specjalnie przygotowanym budynkiem, obaj przywódcy wysiedli, rozejrzeli się po okolicy, a następnie weszli do pomieszczeń. Rozmowy trwały kilka godzin, następnie Hitler i Mussolini odjechali. Są ludzie twierdzący, że Hitler był jeszcze raz w Stępinie, w 1944 roku ale nie wydaje się to prawdopodobne. Kiedy zbliżał się front, Niemcy ewakuowali załogę " Obiektu Południowego Fuhrera", zdemontowali urządzenia, wywieźli je, zaś podziemne korytarze i komory zatopili. Zwiedzanie wojennych ostańców pozostawia niezapomniane wrażenia, a pogłębia je jeszcze atmosfera tajemniczości wokół tych obiektów
w 2007 roku próbowano osuszyć zalane tunele bo o dziwo ponoć są pogłoski ze są one połączone .
bunkier w Strzyżowie i bunkier w Stępinie prawdopodobnie są połączone ale nie tylko one . jednak kiedy sprowadzona kilkanaście pomp które działały 2 dni bez przerwy ale poziom wody się nie zmienił porzucili ten pomysł. najprawdopodobniej hitlerowcy wysadzili strop tunelu który przechodzi pod Wisłokiem i dlatego woda stoi w miejscu gdyż ma cały czas dopływ z koryta rzeki.
we Frysztaku w starej szkole w piwnicach znaleziono zalany tunel który prawdopodobnie tez jest połączony z bunkrem w stepinie wysłano tam nawet ekipę nurków jednak po przepłynięciu około 500m tak uważali. zawrócili gdyż jak powiedział szef nurków "było za niebezpiecznie aby płynąc dalej "wiadomo ze dopłynęli gdzieś w okolice Wisłoka i zawrócili.
tak wiec tunele są owiane tajemnica nigdy się nie dowiemy czy siec tuneli ciągnących się kilometrami na Podkarpaciu są tam na prawdę czy to tylko domysły . są tez pewne przypuszczenia ze tunele sięgają aż pod krosno ale czy to prawda jeśli nigdy nie uda się usunąć wody to się nie dowiemy
miejmy nadzieje ze kiedyś to się uda i dowiemy się coś więcej
informacja w tekście pochodzi ze stron :
http://www.frysztak.pl/ http://www.strzyzow-online.un.pl/