Skocz do zawartości


Zdjęcie

Symbolika Krwi


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

vassco.
  • Postów: 31
  • Tematów: 25
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Symbolika Krwi

Dołączona grafika

Krew budzi ambiwalentne odczucia. Z jednej strony jej czerwień, ciepło, lepkość i słodycz zdają się być synonimami życia, z drugiej zaś te same cechy świadczą o biologiczności istnienia, nieczystości wszystkiego, co przemijalne, a więc budzą lęk. Krew to koniunkcja życia i śmierci, niezbywalny element dychotomicznego obrazu świata ludzkiego.

Kiedy opowiada się, że bogowie lub bohaterowie rodzą się w odmienny od człowieka sposób, to dlatego by ominąć ten wyznacznik ludzkiego losu; dziewicze poczęcie czy niezwykłe urodziny (Dionizos z uda Zeusa, Wenus z piany morskiej, Atena z głowy Zeusa) w planie mitologicznym znaczą niewpisanie dziecka w porządek czasu i przemijania.

Krew, czyli życie i śmierć
Zasadę, według której buduje się kulturowe znaczenia krwi, znakomicie przedstawia średniowieczna historia rycerza Zygfryda, który zabija smoka. Pragnąć posiąść siłę smoka, Zygfryd wypił nieco jego świeżej krwi (jest to czynność tożsama ze zjedzeniem surowego mięsa). Wtedy z bohaterem zaczęły dziać się rzeczy straszne - przelewając krew , a potem jeszcze ją "inkorporując" zintensyfikował swój kontakt ze sferą śmierci, a tym samym ostatecznie wykroczył poza człowieczeństwo.

Znalazł się w obszarze nieludzkim, dzikim, za granicą świata śmiertelników. (surowe mięso reprezentuje bowiem porządek Natury przeciwstawionej Kulturze, która wymaga uprzedniego przetworzenia tego, co naturalne).

Płynąca krew, styczność z nią, przynosi ze sobą skazę śmierci.
Wszelka utrata krwi, esencji życia, czy to wskutek ran, zadawania śmierci, czy też w czasie menstruacji lub porodu, czyni człowieka nieczystym, bo znajdującym się niebezpiecznie blisko stanu zawieszonych taksonomii, braku jednoznacznego przypisania do określonej części Wszechświata.

Czerwień krwi
Czerwień krwi wiąże ją także z ogniem i jego destrukcyjnymi i jednocześnie oczyszczającymi właściwościami. Należy on bowiem do atrybutów boga niebiańskiego, gromowładnego, którego przeciwnikami są bóstwa chtoniczne, reprezentujące królestwo podziemne.
Choć więc czerwień w myśleniu tradycyjnym wiązała się ze sferą śmierci, miała ona także właściwości apotropeiczne i przez odpowiedni dobór przedmiotów bywała wykorzystywana jako środek antydemoniczny.
Ten sens krwi widoczny jest np. w wierzeniach Hetytów, dla których otchłań, krainę obcości, tworzyły wszystkie nieprzyjazne człowiekowi moce, choroby, wojny i właśnie krew.

Sumeryjska bogini Inanna mszcząc się, napełniała studnię krwią.

Dusza i krew
Krew powszechnie uznawana jest za symbol życia. W myśli magicznej uważano więc, że w niej właśnie powinna być ulokowana dusza. Jeśli zatem dokonuje się rytualnego "skrzyżowania" krwi raniąc się i "wymieniając" jej krople, to tak zbudowano pobratymstwo zyskuje niezwykle głębokie uzasadnienie.

Skoro więc nie tylko w wierzeniach żydowskich powtarza się myśl, że krew jest siedliskiem duszy i życia, bo "życie wszelkiego ciała jest w krwi jego"[PŚ Kpł 17,14], to logiczną tego konsekwencją jest zakaz spożywania mięsa, które nie zostało dokładnie wykrwawione. Wszelkie zaniedbanie oznaczałoby ryzyko połknięcia duszy zwierzęcej, co byłoby zdarzeniem strasznym i niebezpiecznym.

Zjadanie, czyli inkorporowanie oznacza wchłonięcie najważniejszych właściwości (mocy) zjadanej osoby. Pito więc krew często w celu uzyskania siły i odwagi pokonanego wroga lub zabitego zwierzęcia.
Wierzono, że męstwo pokonanego wroga można nabyć wypijając jego krew; przekonanie to znane było w wielu kulturach. Można też było posiąść moce, które mieściły się w ciele zwierząt często powiązanych z różnymi bóstwami. Na Rugii słowiańscy wojownicy pili końską krew jako napój dający im witalność konia.

Pobudzanie mocy życiowych
Krew wykorzystywano w rytuałach mających zapewnić płodność i dobre zbiory:

Rumuni w Nowy Rok urządzali libacje (ofiary) z krwi zwierzęcej, którą wylewali u stóp nie owocujących drzew, przywołując tym samym użyźniającą moc krwi. Indianie w trakcie obrzędów płodności biczowali się tak, by krew padała na ziemię zapładniając ją i obiecując jej żyzność.

Ponowne narodziny
W różnych sytuacjach, kiedy chciano magicznie sprowokować ponowne narodziny, odwoływano się do związku krwi i porodu.

Kiedy w Turcji noworodek nie dawał znaków życia, zalecano pomazanie mu krwią twarzy. Afrykanie na początku pory suchej składali ofiarę polewając krwią święte drzewo (mężczyźni w tym celu podcinali sobie żyły na prawym przegubie), wyrażając tym troskę o odrodzenie mocy witalnych przyrody.

Krew miała być niezbędnym pokarmem zmarłych. O duszach, które są tylko bezcielesnymi cieniami opowiada się, że wciąż jeszcze mają potrzebę zakosztowania odrobiny życia i komunikowania się z żywymi (tzn. odzyskania świadomości, pamięci).

Jest to możliwe dopiero po skosztowaniu krwi zwierzęcia ofiarnego. Gdy Odyseusz chciał spotkać Tejrezjasza, by zdobyć od niego potrzebne mu informacje, zszedł przez jaskinię do bram Hadesu. Tam złożył w ofierze młodego baranka i czarne jagnię. Ich krew płynęła rowem i wabiła swym zapachem dusze. Zbiegły się one, by się nasycić i nabrać choć odrobiny życia.

W pewnych obrzędach Grecy pozwalali spływać krwi do grobów zmarłych, aby cieniom dać siłę życiową. W Rzymie 21 lutego w celu zjednania sobie życzliwości zmarłych przy grobach składano wino, oliwę i krew zwierzęcia ofiarnego.

Czyniły tak i ludy pozaeuropejskie, wlewając krew do grobów przez otwór w mogile, prowadzący do ust zmarłego.

Podobne obrazy karmienia krwią zmarłych znaleźć można w różnych miejscach na świecie.

Wśród ludów Syberii zanotowano wierzenie, że mieszkańcy dolnego świata pozbawieni oddechu, bicia serca i gorącej krwi są zimni, a ich ciało przypomina suche drzewo bądź zgniły pień. Aby duchy te chciały opiekować się potomkami - należało im dostarczać pożywienie. Dlatego też posążki, które przedstawiały duchy opiekuńcze rodu otaczano specjalnym kultem: przede wszystkim karmiono je; a sprowadzało się to do smarowania ich krwią lub szpikiem kostnym bądź okadzania dymem z płonącego tłuszczu. Zabiegi takie wykonywano zwłaszcza wtedy, gdy myśliwy wracał z udanych łowów.

Z tego samego powodu Afrykańczycy chcąc zapewnić sobie dobre plony w czasie żniw leją krew kurcząt i kóz na groby zmarłych.

W wierzeniach słowiańskich występowało nawet podejrzenie, że owady ssące krew są w istocie duszami umarłych spragnionymi odrobiny życiowej energii.

Wołanie krwi umarłych
Uznanie, że we krwi zamieszkuje dusza człowieka i tam ulokowana jest jego moc witalna, ma także inne konsekwencje. Człowiek zamordowany, a więc ktoś, kto umierając gwałtowną śmiercią nie miał szans na zwyczajne oparte ma rytuałach przejście do zaświatów, będzie mógł wskazać swojego zabójcę.

Na tłumaczenia Kaina Bóg odrzekł: "krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!" [PŚ Rdz 4,10].

Podobne motywy odnaleźć można w wielu dawnych przekazach. W Pieśni o Nibelungach kiedy do zwłok Zygfryda zbliża się podstępny morderca, rany otwierają się i krwawią. Próba krwi była procedurą zwyczajową stosowaną od wieków w różnych kulturach.

Według Bośniaków łatwo było w ten sposób ustalić, kto jest sprawcą zabójstwa. Należało w tym celu przeprowadzić podejrzanych wokół zwłok. Wierzono, że kiedy zbliży się zabójca, krew puści się z ust trupa.
Według średniowiecznych francuskich zaleceń prawnych podejrzany musiał dotknąć zwłok - gdyby pokazała się krew, wyrok byłby przesądzony. Jeszcze współcześnie utrzymuje się przekonanie, że dopiero zadośćuczynienie krzywdzie, ukaranie mordercy ostatecznie pozwoli odejść zmarłemu.

Pokarm demonów
Istniało przekonanie, że krew jest niezbędnym pokarmem pewnego rodzaju demonów. Chodzi zwłaszcza o takie postacie, którym przypisana jest swoista hybrydyczność (z różnych powodów nie udało im się osiągnąć jednoznacznego statusu, tj. ulokowania w odpowiedniej części Wszechświata, np. martwo urodzone dzieci, porońce, samobójcy, topielcy), lub które za życia posiadały dwie dusze.

Do szeroko rozpowszechnionych wierzeń należy wyobrażenie wampira i strzygi, które nocną porą wysysają krew swoim ofiarom. Upiory żywią się krwią, odzyskując dzięki temu nieco sił witalnych. Bułgarzy sądzili, że krew i mleko matki wypija demon zwany żmijem, a robi to gdy kobieta zaśnie w polu.

Także inne hybrydy, jak np. wilkołak, czyli człowiek zamieniający się nocą w krwiożercze zwierzę - reprezentują sytuację zawieszonych taksonomii i pomieszanych porządków.

Krew ofiarna
Przelewanie krwi, sam jej widok i dotknięcie wiążą się ze skazą nieczystości, ze znalezieniem się w sferze śmierci i dzikości.
Krew zwierząt, a wcześniej także i ludzi zabijanych na ofiarę bogom była ważnym elementem działań magicznych i religijnych, ponieważ sprowadzała obcy porządek do świata śmiertelników.

Zabronione w codziennym życiu przelewanie krwi było gestem nieczystym także wtedy, kiedy stanowiło część rytuału (ofiarnik był więc, podobnie jak rzeźnik czy oprawca i kat niebezpieczny dla reszty śmiertelników i objęty tabu).

Krew ofiarna syciła bogów, bo oznaczała zabijanie, a więc wyjście poza ramy uporządkowanego świata śmiertelników. Świeża krew, jak surowe mięso, nie odpowiada wszak porządkowi Kultury, który wymaga przetworzenia, uporządkowania tego, co lokuje się w porządku Natury.

Z tego powodu nadawała się do nawiązania kontaktu z zaświatami (Zapowiadała więc także oczyszczenie i powrót w odrodzonej postaci do świata śmiertelników.)

W świątyniach zabronione było przelewanie krwi, ponieważ zbrukane sanktuarium wymagałoby ponownej konsekracji miejsca świętego. Wyjątkiem ograniczonym wieloma rygorami było rytualne składanie ofiary.

W takich sytuacjach grecki ofiarnik mógł zabić specjalnie przygotowane zwierzę (przystrojone, z rogami pomalowanymi na złoto, czyli kolor zaświatów); po modlitwach podcinał mu gardło i tak odchylał jego głowę, aby krew zwilżyła ołtarz. Część mięsa następnie palono: dymem lubili oddychać olimpijczycy. Resztę zjadano albo częściej - rozdawano ubogim.

Krew ofiarna ma szczególne właściwości, ponieważ jest dodatkowo nacechowana bezpośrednią stycznością ze sferą sacrum.
Po wschodniosłowiańskim obrzędzie, kiedy w Dzień Św. Jerzego zabijano jagnię, krew ofiary troskliwie przechowywano, by służyła jako środek magiczny przez cały rok.

Znaczono nią np. dzieci, kreśląc im na czołach znak ochronny - krzyż. Namaszczano nią drzwi i odrzwia. Wylewano do rzeki, by zapobiec suszy i spowodować opady, skrapiano nią też pola, aby dobrze plonowały.

Krew uświęcona
Rozlewanie krwi, skrapianie nią ludzi i pól było dopuszczalne i nakazane podczas święta - szczególnego czasu, kiedy zawieszone były zwyczajne prawa i zasady. Aby dokonało się to, co było istotą danego święta, wszyscy jego uczestnicy powinni się zanurzyć w obcej, zaświatowej rzeczywistości, która była też krainą śmierci.

To samo czyniono na znak żałoby, np. rytualnie kaleczono się czy wręcz rozrywano skórę, tak by popłynęła krew. Także żałobników, naznaczonych nieczystością kontaktu ze śmiercią lokowano za granicami oswojonego świata.

Krew z ran zadanych sobie przez uczestników pogrzebu także miała znaczenie "życia", "płodności" (wiązała się przecież z narodzinami, rozpoczynaniem czegoś nowego). Kiedy więc żydowski kapłan Świątyni namaszczał choremu ucho, kciuk, czy duży palec u nogi krwią zwierzęcia ofiarnego, to wykorzystywał sakralną, oczyszczającą moc krwi ofiarnej, a więc "oficjalnie" go uzdrawiał.

W wielu kulturach powtarzają się te same struktury: przygotowując się do święta, wprowadza się do życia elementy zaświatowe - pości się, udręcza ciało, a nawet upuszcza krew.

Ludy prymitywne posługiwały się krwią nawet przygotowując plac świąteczny; służyła ona też do przylepienia puchu i piór, którymi stroili się na czas obrzędów np. Australijczycy.

Gdy Indianie zabijali na ofiarę jeńców, najpierw stare kobiety wypijały ciepłą jeszcze krew , po czym dzieci zanurzały w niej ręce. Karmiące matki mazały krwią sutki i dawały pierś niemowlętom, aby i one skosztowały krwi jeńca.

Kontakt z krwią uważano za uzdrawiający i kalający jednocześnie, dlatego wykluczano ze społeczeństwa wszystkich, którzy zajmowali się profesjonalnie przelewaniem krwi - żołnierzy, myśliwych, oprawców, rzeźników. Aby mogli odnaleźć przysługujące im miejsce, musieli przechodzić skomplikowane obrzędy oczyszczające bądź posiadać chroniące ich i resztę ludzi apotropeiony.

Niepokojem napełniało zetknięcie z kobietą w czasie menstruacji.
Równie niebezpieczną sprawą był pierwszy stosunek seksualny, ponieważ naznaczony był obecnością krwi. Ius proma noctis był pozostałością nałożenia obowiązku pozbawienia dziewictwa na wodza czy czarownika, tj. kogoś, kto uprawniony jest do kontaktowania się z sferą śmierci.

Świątynna prostytucja praktykowana w starożytności polegała na tym, iż niebezpiecznego aktu przelania krwi dopełniał obcy, reprezentujący porządek Innego Świata, konsekrując całe zdarzenie.

Magiczna broń
Krew ofiarna znacząc obecność sacrum stawała się także magiczną bronią, która mogła chronić przed mocami demonicznymi. Żydzi krwią paschalnego baranka ofiarnego znaczyli odrzwia domów, by bronić się przed działalnością anioła - mściciela. [PŚ Wj 12, 7, 3]. Według opinii muzułmanów spryskiwanie drzwi i ścian domostwa krwią świeżo zabitego zwierzęcia odpędzać miało złe duchy.

Węgierskie wierzenie mówiące o tym, że jeśli krwią zmarłego człowieka posmaruje się pępek śpiącemu, to spowoduje to jego rychły zgon, jest przykładem na śmiercionośne działanie wszystkiego, co samo już należy do sfery śmierci.

Kontakt z krwią oznacza więc rytualną nieczystość i znajdowanie się poza granicami świata śmiertelników. Sytuacja taka bywała pożądana wtedy, kiedy pragnęło się uzyskać wiedzę lub moc pochodzącą z zaświatów, ze sfery sacrum.

W Grecji w świątyni Apollina w Argos kapłanka po okresie rytualnej przygotowawczej czystości kosztowała krwi jagnięcia, co pozwalało jej stać się głosem wyroczni. W Achai, przed zejściem do jaskini, gdzie odbywało się wróżenie, kapłanka piła świeżą krew.

W Retrze (stolica religijna Słowian), aby wieszczby były skuteczniejsze, kapłani wypijali krew ofiarnego barana.

Zbyt częste krwawienie z nosa Indianie odczytywali jako znak szczególny, świadczący, iż ktoś jest predysponowany do bycia szamanem.

Rytuały inicjacyjne
Poświadczająca dychotomię narodzin i śmierci krew była też niezbędnym elementem takich obrzędów, których uczestnicy musieli przejść przez fazę rytualnej śmierci, aby następnie narodzić się w nowej postaci. Zgodnie z wierzeniami wszelkie rytuały inicjacyjne wymagały zadania symbolicznej śmierci osobom wtajemniczonym.

W rytuałach inicjacyjnych ludów pierwotnych powtarzał się podobny scenariusz: w mężczyzn wcielały się duchy i to one prowadziły dziecko poza granicę wsi, na pustkowie, do jaskini. Tam następowało ostateczne zerwanie więzi z poprzednim statusem adepta - kaleczono mu skórę, tatuowano, dokonywano obrzezania. Uszkodzenie ciała było więc , miedzy innymi, gestem symbolicznego unicestwienia dziecka, przekształconego w mężczyznę. Później trzeba było jeszcze wypić ludzką krew , co oznaczało udział w śmierci i dzikości, jaką jest zabijanie. Potem wreszcie następowała faza agregacji - włączenia do nowej grupy i nadania wtajemniczanemu statusu mężczyzny.

Rytuału można było także dokonać w innej wyznaczonej przestrzeni, np. młodzi Aborygeni przed inicjacją zbierali się pod świętym drzewem (a więc usytuowanym w sakralnym centrum Wszechświata); wchodził na nie silny i energiczny mężczyzna i kaleczył się tak, by krew opryskiwała młodzieńców stojących pod drzewem. Mówiono, że zyskiwali oni w ten sposób siłę do przebycia prób, ale w istocie chodziło też o to, by uprzednio wprowadzić ich do świata, gdzie zdobywa się nowe właściwości.

Tak samo było podczas rytualnych kąpieli w krwi byków (taurobolium), w czasie misteriów Kybele, frigijskiej bogini płodności i macierzy Bogów, i Mitry, protoplasty całej przyrody, po których wtajemniczany musi odrodzić się jako inna już osoba. Specjalnie przybranego byka (barana) prowadzono nad rowem, do którego wchodził kapłan. Brązowym narzędziem w kształcie sierpa nacinał bok zwierzęcia, tak by krew tryskając z ran płynęła wprost na mysta. Ten się nią nacierał, nasączał szaty i pił ją. Dzięki temu odzyskiwał siły, odradzał się do nowego życia.

Lecznicze właściwości krwi:
Istniało przekonanie, że substancja, w której zawarty jest pierwiastek życia, musi także posiadać właściwości magiczne i uzdrawiające. Powszechnie wierzono, że nawet sama obserwacja krwi może dawać dobre efekty diagnostyczne. Jakość krwi oceniano na podstawie wyglądu, gęstości i koloru, przesądzać przecież mogła o właściwościach człowieka czy zwierzęcia.

Arystoteles twierdził, że można dostrzec zasadniczą różnicę miedzy krwią mężczyzn i kobiet, nawet jeśli są oni w tym samym wieku i w podobnej kondycji. Podobieństwa natomiast są widoczne we krwi kobiet i starców - ich krew jest ciemna i gęsta. Według filozofa odpowiadało to przyziemności niewiast, powolności starców oraz męstwu i żywotności mężczyzn, których krew była jasna i mniej gęsta.

Znachor, aby móc skutecznie leczyć chorego, musiał nawiązać z nim bliski kontakt, tzn. posiadać reprezentujące go przedmioty. Mógł więc nie mieć z nim bezpośredniej styczności, wystarczył mu jego wizerunek (np. fotografia), imię, włosy, mocz, fragment odzienia nasiąknięty potem, ropą czy krwią.

Wygląd krwi mówił bardzo wiele - jej gęstość i ciemny kolor świadczyły o postępach choroby i wyczerpywaniu się sił witalnych. Krew umysłowo chorych miała być ścięta i czarna, reumatyków - ścięta z wodą na wierzchu, zapalenie objawiało się tworzeniem na powierzchni utoczonej krwi "ropnego" osadu.

W jednym z polskich zielników XVII- wiecznych pisano, że ciepła krew konia wzmacnia "dychawicznych'" ludzi.

Uważano, że chorobę należy wypędzić z ciała człowieka, wydalić ją na zewnątrz. Różne więc wydzieliny wiązano z ludzkimi dolegliwościami.

Z krwią opuścić mogły ciało suchoty, opętanie, epilepsja, wrzody; zaś z flegmą katar i suchoty; ze śliną uroki i robaki z zębów; ze łzami - choroby oczu, z potem suchoty, gorączka i ospa; z wymiotami oczarowanie, uroki, bóle brzucha; z kałem - czar, żółtaczka i podwianie; z paznokciami i włosami bóle oczu i głowy, reumatyzm, róża, opętanie.

Stąd wypływała nadzieja, że gdy umieści się taką cząstkę ciała w drzewie, w dziurze i zagwoździ, zatka, to tym samym unieszkodliwi się chorobę.

Jeszcze współcześnie wierzy się, że jęczmień na oku powinien zniknąć po potarciu go ślubną obrączką, przemyciu oka mlekiem z piersi karmiącej kobiety lub krwią położnicy, rosą spod szubienicy.

Skądinąd krew skazańców (podobnie jak inne części ich ciała i odzieży), a więc szczególnie nacechowana kontaktem ze sferą śmierci, była specyfikiem zalecanym w wielu dolegliwościach - leczyć miała padaczkę, udary, konwulsje i wszelkie choroby napadowe.

Jeszcze w XIX w. Notowano gorszące sceny, gdy gapie rzucali się po wykonaniu wyroku na szafot, aby zgarnąć trochę piasku z krwią, w której upatrywano lek na wiele dolegliwości.

Pewne lecznicze zastosowanie krwi ma źródło w przekonaniu, iż potrzebują jej demony.

W przypadku epilepsji zalecano picie świeżej krwi. Już rzymski historyk, Piliniusz ze zgrozą pisał: "Epileptycy piją wręcz krew z gladiatorów, i to z żywych niby pucharów".

Jeszcze do XIX w. Notowano liczne przypadki podawania ciepłej krwi skazańców jako cudownego remedium w najcięższych nawet przypadkach. Mówiono, że duchy podejrzewane o spowodowanie choroby zaspokajają się niekiedy krwią zwierzęcia.

W wielu sytuacjach wykorzystywano krew różnych zwierząt, np. krew nietoperza i jaszczurki miała skutecznie pomagać na porost rzęs. Upalona i starta na proch, zażywana na czczo, krew młodego koźlęcia uleczyć powinna szybko opuchliznę nóg.

Pies i kot dostarczały krwi wykorzystywanej w nagłych przypadkach: Bułgarzy radzili, aby w razie wścieklizny zabić psa i wypić jego krew albo też obciąć mu ogon i zlizywać kapiącą krew. Według wskazań z Kieleckiego - smarowanie krwią z ogona kota wpływać miało na pozbycie się choroby zwanej różą.

Gołąb bywał pomocny przy chorobach oczu - trzeba je było pędzlować jego świeżą krwią. Także brodawki miały zniknąć po posmarowaniu ich krwią młodego gołębia, choć J. K Haur , XVII- wieczny polski pisarz ziemiański, zalecał raczej krew węgorza.


[źródło: Piotr Kowalski "Leksykon znaki świata - omen, przesąd, znaczenie"; Wydawnictwo Naukowe PWN; Warszawa Wrocław 1998]
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych