Zastanawiałem się od jakiegoś czasu nad emisją tak zwanych gazów cieplarnianych. I zgadzam się z poglądem, że nie ma przekonywujących dowodów na to, że obecne zmiany klimatyczne są przez to spowodowane.
Ale czy nie zaszkodzi to nam w przyszłości ?
Fakty:
1) istnieje efekt szklarniowy zwany cieplarnianym i tak zwany stały efekt cieplarniany, obserwowalny np. na planecie Wenus. Otóż i Ziemia i Wenus miały podobny skład, jednakże dzięki większej ilości dwutlenku węgla i zwiększonej ilości promieniowania słonecznego wpadła w stały efekt cieplarniany.
O czym to świadczy ? Mini-teza... Istnieje graniczna ilość gazów cieplarnianych w atmosferze i promieniowania słonecznego, która przy określonym ciśnieniu atmosferycznym wpada w stały efekt cieplarniany. Można by to nazwać zespołem warunków.
2) Na Ziemi wycinane są lasy i następuje pustynnienie obszarów podrównikowych (maleją sawanny i lasy tropikalne poszerzają się pustynie)
Efekt: mniej pochłoniętego CO2
3) Topi się biegun północny i południowy (nieważne co to spowodowało, pewnie większa aktywność słońca), uwalnia to spore ilości metanu do atmosfery, który to jest gazem cieplarnianym
4) I jako ostatni przykry fakt w ciągu ostatnich 100 lat zwiększyła się ilość CO2 spowodowana spaleniem znacznych ilości węgla i węglowodorów zmagazynowanych pod Ziemią.
Na czym właściwie stoimy ? W jakiej sytuacji jesteśmy teraz ?
Otóż moim skromnym zdaniem można to nazwać stanem nieustalonym.
Załóżmy że objętość atmosfery jest stała. Załóżmy że panuje równowaga w tym do naszej eksperymentalnej Ziemi dociera stała ilość promieniowania słonecznego. Załóżmy że panuje równowaga (pewien stan ustalony) nikt nie emituje nadmiaru CO2 itp. itd. Załóżmy że nagle bezpowrotnie zniknęło powiedzmy 30% lasów tropikalnych (pomijam że np. przerobiono je na CO2). Co zatem dzieje się z atmosferą ? Z początku nic. A co potem ? Też nic. A po 10 latach ? Ilość CO2 nieznacznie wzrośnie - mniejsze moce przerobowe naturalnych filtrów CO2 - odłoży się dłuższa kolejka gazu do zużycia
Owszem roślinki będą lepiej rosnąć ale z racji, że nie mogą zająć większego obszaru nic to nie zmieni, ewolucja tak szybko nie zadziała. Po x->nieskończoności latach przy założeniu braku innych zmian stan się ustali - wzrośnie ilość dwutlenku węgla.A teraz konkretnie czego się obawiam i dlaczego boję się, że nie ujdzie to bezkarnie.
a) Mamy nieco większą aktywność słoneczną i to powoduje ocieplenie -> OK.
b) Wycinamy w głupi sposób lasy -> Fakt nr 2
c) Bieguny się topią -> Fakt nr 3
d) Wyemitowaliśmy sporo tego CO2 no nie -> Fakt nr 3
a + b + c + d = ?
Czy to wszystko za x lat nie sprawi, że zostaną spełnione warunki z Faktu nr 1 ?
Pewnie narażam się tym postem na zbluzgania, ale dla mnie to są powody dla których mimo wszystko powinno się zadbać o ekologię.
