Pozwoliłem sobie opublikować na tym forum rozdział z książki "Największe Zagadki Przeszłości" autorstwa Petera Jamesa i Nicka Thorpe'a dotyczący ciekawej lecz nadal nie wyjaśnionej roli rzymskich legionistów na dalekim wschodzie.
Choć wydaje się to dziwacznym pomysłem scenarzysty podrzędnego filmu, pewne dowody wskazują ,że grupa żołnierzy rzymskich, zabłąkana podczas działań wojennych, zawędrowała tak daleko na wschód, że starła się z wojskami cesarzy chin. Zagubieni legioniści mogli nawet osiedlić się w Chinach, w mieście które wzięło od nich nazwę.
Zdaniem badaczy to niezwykłe zdarzenie miało miejsce w czasach chińskiej dynastii Han (206 p.n.e - 220 n.e.), w okresie największego rozwoju republiki i cesarstwa rzymskiego. Władcy Han przekształcili Chiny w potężne mocarstwo wojskowe, którego armie zapuszczały się daleko poza granice. Do największych ich wyczynów należała zbrojna wyprawa z 36 roku p.n.e Żołnierze wyruszyli na zachód, docierając aż do Azji Środkowej, leżącej niemal 2000 kilometrów od ojczyzny. Ich nadzwyczajna śmiałość przywodzi na myśl słynny rajd na Entebbe w czerwcu 1976 roku kiedy to komandosi izraelscy przylecieli do Afryki, opanowali lotnisko w stolicy Ugandy i odbili grupę porwanych pasażerów. Generałowie chińscy pragnęli usunąć wszelkie zagrożenia dla ich państwa, nie zważając na to, że jego źródło znajdowało się na przeciwnym krańcu Azji. Podczas tej wyprawy Chińczycy mieli podobno napotkać i wziąć w niewolę zaginiony oddział armii rzymskiej.
Podejrzana opowieść
W czasach dynastii Han głównym zagrożeniem dla władzy chin nad Azją Środkową byli Hunowie , a największe kłopoty sprawiał pretendent do tronu o imieniu Dży Dży. Księże ten ośmielił się zabić posła chińskiego i uciekając przed nieuniknioną karą, zbiegł ze swymi ludźmi na zachód do Sogdiany, królestwa leżącego na terenie dzisiejszego Kazachstanu i Uzbekistanu. Dży Dży zgodził się pomagać władcy Sogdiany w odpieraniu koczowniczych najeźdżców.
Odniósłszy zwycięstwo, postanowił założyc własne państwo w Azji Środkowej i zbudował sobię stolicę nadrzeką Talas. Dży Dży zaczął także ściągać trybut od sąsiednich plemion, także tych objętych zwierzchnictwem Chin. Generał Chen Tang postanowił pozbyć się raz na zawsze niewygodnego sąsiedztwa i w 36 roku p.n.e wyruszył na miasto Huna.
Chen Teng zebrał siły , przemaszerował 1500 kilometrów do twierdzy Dży Dży i kazał ściąć mu głowę. Wojska graniczne chin odniosły zwycięstwo , ale Chen Tang miał kłopoty. Chcąc podnieść morale zniechęconych żołnierzy
w desperacji sfałszował rozkaz samego cesarza. Karą za to przestępstwo była zwykle śmierć , lecz Chen Tang żywił nadzieję, że zwycięstwo pozwoli mu uzyskać przebaczenie władcy. Starał się więc rozsławić swe sukcesy. polecił sporządzić całe serie malowideł lub map przedstawiających zdobycie miasta Dży i wysłał je na dwór. wywarły one wielkie wrażenie na uczcie cesarskiej, były nawet pokazywane damom z haremu władcy. Ryzykowne posunięcie Chen Tenga przyniosło zamierzony skutek - generał uniknął niełaski i egzekucji.
Na tych ilustracjach (obecnie zaginionych), oparł sie autor opisu wyprawy, zamieszczonego w powstałej 100 lat po niej książce pod tytułem "Historia dawnej dynastii Han". Kompilator zawarł w książce szczegółową relację o oblężeniu, przedstawił między innymi siły Dży Dży w chwili przybycia Chińczyków:
"Wpadło przeszło 100 jeźdźców , galopując tam i z powrotem pod murami. Ponad 100 pieszych żołnierzy, ustawionych po obu stronach bramy w szyku rybiej łuski, ćwiczyło musztrę wojskową. Ludzie na murach wyzywali kolejno armię chińska wołając: "Chodźcie i walczcie!""
Ciekawość budzi wzmianka o szyku "rybiej łuski", która natychmiast nasuwa skojarzenie z oddziałem ustawionym tak, by nakładły się na siebie tarcze. Do takiego sposobu walki zdolna była mało która armia starożytna, a jedynie rzymska dysponowała tarczami o kształtach umożliwiających ustawienie szyku rybiej łuski. Scutum, tarcza legionistów, miała kształt wygiętego walcowato prostokąta i nadawała się doskonale do łączenia w rzędy, stanowiące tymczasowe "mury" obronne . Najsłynniejsza taktyka rzymska z ich użyciem to testudo ("żółw"), udoskonalona u schyłku I wieku naszej ery. Ustawieni w kwadrat legioniści łączyli swe tarcze po bokach formacji i przykrywali się nimi z wierzchu, dzięki czemu byli całkowicie osłonięci przed pociskami nieprzyjaciół.
Orientalista Homer Dubs, natrafiwszy w latach 30. XX wieku na wzmiankę o "rybiej łusce", natychmiast pomyślał o Rzymianach:
"Linia rzymskich scuta, ciągnących się bez przerw wzdłuż pierwszego szeregu piechoty , w oczach widzącego ją po raz pierwszy człowieka przypomina "rybią łuskę" , zwłaszcza ze względu na wygięte powierzchnie tarcz."
Do podobnych wniosków doprowadza także druga poszlaka. "Historia dawnej dynastii Han" podaje, że armia chińska zastała przed bramą miasta podwójną palisadę. Legioniści byli mistrzami budowy podobnych linii obronnych, składających się z rowu oraz zetkniętych przed i za nimi szeregów zaostrzonych pali. Dubs sprawdził, że żaden inny lud starożytny nie stosował tego rodzaju umocnień, a koczowniczy Hunowie nie znali zupełnie budowli wojskowych.
Zestawiwszy poszlaki Dubs uznał , że w skład wojsk Dży Dży wchodził oddział około 100 rzymskich legionistów , którzy jakimś sposobem zawędrowali tak daleko na wschód i zaciągnęli się jako najemnicy. Ciekawa to, choć zaskakująca teoria. Co żołnierze rzymscy mieli by robić tak daleko od ojczyzny, w zasięgu działań armii chińskiej?
CDN. moja ręka odmawia współpracy postaram się jutro dokończyć.
Taktyka Testudo