Wiem, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Widziałem ciała, niektóre jeszcze żyły - opowiada Clifford Stone, który jako sierżant US Army brał udział w operacjach odzysku rozbitych talerzy latających. Jest jedną z kilkuset osób z amerykańskich służb wojskowych, które - namówione przez dra Stevena Greera - zdecydowały się opowiedzieć o swoich doświadczeniach z UFO. Ich relacje, zaprezentowane podczas XII UFO Forum we Wrocławiu, można znaleźć w internecie.
- Dr Steven Greer - z zawodu lekarz, były szef oddziału medycyny pourazowej szpitala im. Caldwella w Wirgini i- wiele lat swego życia poświęcił na badanie faktów związanych z UFO i poszukiwanie alternatywnej energii punktu zerowego. Tak powstał "The Disclosure Project" (Projekt Ujawnienie). Włączyło się w niego ponad 400 byłychwojskowych, pracowników wywiadu i służb specjalnych, którzy opowiedzieli o okrytych tajemnicą operacjach - mówi Dionizy Pietroń, który szczegółowo prześledził te relacje. - W maju 2001 roku odbyła się w Waszyngtonie konferencja z udziałem dziennikarzy, podczas której wystąpiło 20 świadków niecodziennych zdarzeń. Mieli oni po kilka minut na wypowiedź, a potem odpowiadali jeszcze na pytania. Ale prasa przemilczała to wydarzenie. Nagranie z niego trafiło do internetu, ale również dość długo nie zostało zauważone. Wśród świadków był wspomniany sierżant Clifford Stone.
Gołym okiem obcego nie odróżnisz
- Gdy mówiliśmy całemu światu, że nie istnieje coś takiego jak UFO, brałem udział w operacjach odkrywania obiektów, które pochodziły od obcych cywilizacji - relacjonuje Stone. - W 1969 roku wydarzyła się następująca historia. Pojechaliśmy do indiańskiego miasta w Pensylwanii. Była to moja pierwsza sprawa. Kiedy tam dotarliśmy, założyliśmy skafandry radioaktywne, ponieważ były podejrzenia, że na statku znajduje się broń nuklearna. Byłem jedną z pierwszych osób, które widziały ciała. Taki choperacji było 12, rozbicia dysków zdarzają się rzadko.
Zapytany później przez dziennikarza, jak wyglądali pasażerowie podniebnych statków, Stone odpowiedział, że większość z nich to osobniki homoidalne, których gołym okiem nie da się od nas odróżnić. Mają m.in. dobrze rozwinięty zmysł wzroku - widzą po ciemku - i nieco inaczej ułożone niektóre organy wewnętrzne. - Z relacji świadków wynika, że istnieje ponadrządowa grupa, sprawująca faktyczną władzę, wobec której prezydenci Stanów Zjednoczonych są bezsilni - mówi Dionizy Pietroń.
- Dysponuje ona budżetem 40-80 miliardów dolarów rocznie, kontaktujesię z wybranymi obcymi, uruchomiła seryjną produkcję napędów antygrawitacyjnych. Relacje uczestników "Projektu Ujawnienie" otrzymali m.in. prezydenci Clinton i Bush oraz członkowie Kongresu. (Wszyscy zainteresowani znajdą je na stronie internetowej: www.disclosureproject.org).
Watykan nie wyklucza istnienia innego życia
Archiwa o UFO ujawniła ostatnio Wielka Brytania, a szef watykańskiego obserwatorium astronomicznego, ksiądz Jose Gabriel Funes, powiedział w wywiadzie dla dziennika "Le Osservatore Romano", że można jednocześnie wierzyć w Boga i istnienie istot pozaziemskich. I dodał: - Można przyznać, że istnieją inne światy i inne życie, również bardziej rozwinięte od naszego, bez kwestionowania wiary w stworzenie, wcielenie i zbawienie.
- Moim zdaniem pojawianie się tych informacji świadczy o tym, że chce się nas przygotować do przyjęcia faktu, że nie jesteśmy sami we wszechświecie - zauważa Marcin Kaczmarek z Forum Nowej Cywilizacji.- Nastąpiła całkowita zmiana podejścia do sprawy UFO, dziś nie ma już światłego człowieka nauki czy religii, który by z całą stanowczością wykluczał istnienie życia poza naszą planetą - podkreśla Janusz Zagórski, organizator Forum i Akcji Wylatowo. Opowiada o odkryciu dziwnego zjawiska, które dopiero teraz zostało zauważone na nagraniu z 2004 roku.
- Było to 12 lipca, gdy patrolowaliśmy wylatowską szosę. Nagle na niebie pojawił się plazmoid - struktura zwartego światła, niewątpliwie własnego, bo gdy obiekt wyszedł z kadru, na ekranie pozostała poświata. Dwóch świadków tego zdarzenia twierdziło, że obok dużej kuli światła była druga, mniejsza. Wówczas tego nie zauważyłem, ale na nagraniu wyraźnie widać ten drugi plazmoid, który jakby wystartował z dołu. Kiedyś widziałem podobne zjawisko, towarzyszyło ono przelotowi dużego, świecącego samolotu. Być może - w świetle tego, co zostało ujawnione przez amerykańskich świadków - te małe formy plazmoidalne to wspomniane nowe technologie z napędem antygrawitacyjnym.
Zapomniany wywiad z Janem Wolskim :
Marcin Mizera podczas wystąpienia.
Jednym z najbardziej znanych i najlepiej udokumentowanych polskich przypadków spotkań z UFO była sprawa Jana Wolskiego, 71-letniego wówczas rolnika ze wsi Emilcin w województwie lubelskim. 10 maja 1978 roku, około piątej nad ranem, spotkał on kilka niedużych istot, które miały zielone twarze, niecoskośne oczy i były ubrane w obcisłe czarne kombinezony. Wskazały mu pobliską polanę, na której stał ich pojazd, zaprosiły do środka, wykonały mu jakieś bez inwazyjne badania, a następnie pozwoliły odejść.
- Jan Wolski został potem poddany drobiazgowym badaniom, w tym również psychologicznym i psychiatrycznym. Orzeczenie było jednoznaczne: Ten człowiek nie kłamał! - podkreśla Marcin Mizera, szef projektu i portalu "Na Progu Nieznanego", zajmującego się badaniem, weryfikowaniem, dokumentowaniem dziwnych zdarzeń i zjawisk.
Podczas Forum Marcin Mizera zaprezentował zapomniany dokument, dotyczący tamtego wydarzenia - nagranie wywiadu z Janem Wolskim, z lipca 1978 roku, które całe lata przeleżało w prywatnym archiwum. I chyba nikomu, kto dziś posłucha tego człowieka, nie przyjdzie do głowy, że mógł on wymyślić tę historię. A wywiad z nim również można znaleźć w internecie.
Znajdziecie go pod poniższym linkiem :
Przypadek Emilciński (1978)Myśliwce w kapcie przemienione
Innym unikatowym nagraniem, które po raz pierwszy zostało zaprezentowane publicznie, była relacja śp. majora pilota Jerzego Makieły, jednego z nielicznych polskich wojskowych, który otwarcie mówił o zdarzeniach, zgodnie przemilczanych przez dowódców lotnictwa. Nagranie zostało zarejestrowane w sierpniu 2005 roku w Wylatowie i opowiada o najbardziej spektakularnym incydencie z UFO w naszej armii.
Zdarzyło się to podczas nocnych lotów 31 lipca 1979 roku. Zgodnie z zasadami, podczas takich ćwiczeń najpierw startuje samolot - cel, a po nim kolejno trzy - cztery myśliwce, które mają go przechwycić. Tym razem loty były dwa - na wysokości 5 i 10 tysięcy metrów. Gdy samolot - cel nawyższym pułapie wykonywał punkt zwrotny, w kierunku Warszawy, pilot zobaczył w pierwszym momencie jakby wielki pożar. Po chwili dostrzegł kulę rozmytego światła, która zatrzymała się przy jego lewym skrzydle, w odległości 15-30 metrów, a potem zaczęła się poruszać razem z nim. Pilot miał wrażenie - jak opowiadał mjr Makieła - że leci z nim anioł. Chciał się do niego przybliżyć, zrobił ku niemu lekki zwrot, ale samolot odbił w przeciwną stronę, a świetlny obiekt zniknął. Kulę tę widział również pilot pierwszego startującego myśliwca, widział ją też pilot samolotu - celu na niższym pułapie. Jego zepchnęła ona z kursu i wyłączyła silniki. W sumie z siedmiu samolotów zrobiła "kapcie".
To wszystko opowiedzieli majorowi piloci biorący udział w ćwiczeniach. Ale jest też inny twardy dowód tego zdarzenia - oryginalny film ze stacji radiolokacyjnej. Są na nim widoczne trzy świetlne obiekty, które mają długość 3, 5 i 12 kilometrów!
Dźwięk dzwonków, których nie było
Fascynujących relacji o niewyjaśnionych zjawiskach było na Forum dużo więcej. Ciekawe nagranie przedstawił Rafał Nowicki, który dotarł do austriackiego małżeństwa zawodowych fotografów. Ludzie ci opowiedzieli historię, która zdarzyła się w 2006 roku, w otoczonej górami miejscowości Knittelfeld.
Siedzieli w schronisku przy polanie, gdy z tyłu zobaczyli jasną łunę, a nad laskiem - niebieski promień światła, który stawał się coraz bardziej intensywny, jakby zapraszał, by pójść w jego kierunku. Zdecydowali się iść. Promień wkrótce zniknął, ale białe światło stało się jeszcze jaśniejsze. Zawrócili w jego kierunku. Gdy się obejrzeli, dotarł do nich dźwięk - jakby krowich dzwonków - choć w okolicy nie było krów. Dźwięk dobiegał dokładnie z miejsca, gdzie wcześniej widzieli niebieski promień, stawał się coraz głośniejszy i szybszy, wibrował z dołu ku górze. Nie wytrzymali tego i uciekli, ale wszystko udokumentowali nagraniami. Na tym jednak nie koniec - od tamtego czasu w tym miejscu wciąż są obserwowane niewyjaśnione zjawiska - gdy na niebie pojawiają się wojskowe helikoptery, w ich kierunku strzelają snopy światła. I jeszcze jedna, najświeższa relacja - z 7 maja tego roku, z okolicy Brzegu Dolnego na Dolnym Śląsku, gdzie dziwne rzeczy dzieją się od lat. Tym razem obiekt - najprawdopodobniej jaśniejący własnym światłem - jak podają pierwsze badania - nagrał Ireneusz Krokowski. Świetlna kula przesuwała się przez ponad 5 minut w prawo i nagle zniknęła.
Ludzie Nowej Ery wybrali górę Ślężę
We wrześniu ubiegłego roku ludzie, którym bliskie są sprawy duchowe, spotkali się na Ślęży, niedaleko Wrocławia. Podczas zlotu, nazwanego "Harmonią Kosmosu", została przyjęta tzw. deklaracja ślężańska, odczytana podczas UFO Forum. Jej autorzy wyrażają wdzięczność, że dane jest nam żyć w tak niezwykłych czasach, w których wiara i wiedza nie muszą już stać w opozycji, bo nadchodzi Nowa Era. Znamy - mówią twórcy dokumentu - powód życia, którym jest rozwój duszy i świadomości - powrót do Domu. Na naszych oczach upada dotychczasowa cywilizacja, oparta na kłamstwie, przemocy i pieniądzu, a nadchodzi nowa - czystej, bezinteresownej miłości, którą otrzymaliśmy w spadku, pozostawionym nam m.in. przez Konfucjusza, Jezusa z Nazaretu, Buddę. Im bardziej otworzymy się na nowy sens, tym łatwiej będzie nam budować nowe życie.
- Wszystkich otwartych ludzi zapraszamy na Ślężę także w tym roku, 6 i 7 września - mówi Janusz Zagórski. - O tym, że jest to miejsce niezwykłe, wiedzieli już starożytni, a my mamy kolejny tego dowód. Jest nim mapa pola magnetycznego ziemi w okolicach masywu Ślęży. Wokół niej, na bardzo małym obszarze, występuje jego maksymalny skok, w zakresie wartości od minus 1000 do plus 1000 nT. To pozwala mówić o czakramie Ślęży, o energii porównywalnej z czakramem wawelskim.
Tekst: Jolanta Ciepielewska
Artykuł opublikowany został w lipcowym numerze miesięcznika "Czwarty wymiar".
Żródło : npn.ehost.pl