Zacznijmy, że mam to do dziecka, tzn. odkąd sięgam pamięcią. Objaw się nie nasila ani nie maleje, jego siłę mogę kontrolować samodzielnie. Na czym cała rzecz polega, mianowicie potrafię właściwie w każdej chwili przy odrobinie skupienia oderwać się od własnego ja: trwa to ułamki sekundy. Nie odlatuję gdzieś, nie widzę siebie z boku, ale najdziwniejszy jest powrót do świadomości. Wygląda to tak, że mam wrażenie jakbym się pomylił, że ja to nie ja
i kiedy spoglądam na siebie, na to co się w tej chwili dzieje, przerażam się i uświadamiam sobie, że ja nie tutaj powinienem być, ale to nie chodzi o błąd w układaniu życia, ja nie należę do tego życia, do tej osoby. Potem natychmiast zaczynam sobie na siłę przypominać, że faktycznie jest inaczej, znam tą tą osobe robię to to i to, ale mimo to niepokój pozostaje.
Co to może być waszym zdaniem? Jakiś rodzaj chwilowej depersonalizacji, czy coś podobnego? Proszę o poważne odpowiedzi, a nie sugerowanie zmyślania. Zapewniam, że nie jest to człowiek, który miałby ku temu cel. Napisał jeszcze, że nie rozumie tego zjawiska i choć ma go od kilku lat, nie bardzo wie o co w nim chodzi.