Od niektórych biję, nadzwyczajna chęć życia. Lecz parę uwag.
O tym czy na prawdę chcę się żyć 150 lat, można powiedzieć dopiero w bardzo podeszłym wieku. Trzeba widzieć sens tego życia, cel, i jakieś horyzonty. Bo istnienie dla samego istnienia mija się z celem. Np, praca na taśmie nie 30 lat, ale 70 lat dzięki cudownym lekom, życie staję się męczarnią. Marną egzystencją. Często ludzie w wieku 60 lat, mają taką niechęć do życia, że mimo faktu, iż trzymają się kurczowo tej nitki istnienia, to życie jest dla nich jedynie mijającym dniem, szarym, spędzanym na zabijaniu czasu.
Bogaci ludzie, mają dużo możliwości. Mogą dzięki temu długiemu życiu jeszcze bardziej zwielokrotniać majątek, i wydawać go na luksusy. Uważam, że każdy inny człowiek funkcjonujący w jednorodnym trybie życia praca/dom/spać przez kolejne kilkadziesiąt lat, będzie całkowicie wyczerpany codziennością. Nie wiadomo jak reaguję ludzka psychika na tak długie życie.
Kolejnym faktem, jest samotność. Wszyscy znajomi, przyjaciele, bliscy umarliby bardzo długo przed twoją śmiercią. Czy w wieki 130 lat będziemy mieć ochotę na nowe znajomości? Czyli czeka nas totalna samotność. Przyjmijmy bardziej optymistyczny wariant, że partner życiowy stosowałby się do tych samych zaleceń i żył teoretycznie tyle samo. Pomijając większe prawdopodobieństwo wypadków losowych w dłuższym życiu, ile procent małżeństw jest gotowych żyć ze sobą 100 i więcej lat? Rozpadają się po kilku latach, po kilkunastu, ile par przetrwałoby 100 rocznicy? To musieliby być święci, albo kochający prawdziwie.
Teraz nie mogę powiedzieć, czy chciałbym tyle żyć. Gdy będę mógł spełniać się w czymś co mnie porusza, chciałbym mieć na to więcej czasu, ale życie dla życia... bez sensu. Nie czuję lęku przed śmiercią, choć oczywiście nie zrobiłbym nic specjalnie, co by nią na mnie sprowadziło.
Użytkownik mylo edytował ten post 23.03.2008 - 03:33