To czyjeś krwisto błękitne oczy wbijały się w jego umysł. Mógłby przysiąc że bił od nich blask, zważywszy na fakt że reszta twarzy była skryta cieniem rzucanym przez obszerny kaptur szaty fałdującej się na damskim ciele, pas ciasno spięty w talii odkrywał przed nim ten fakt. Tajemnicza postać wyraźnie się nim zainteresowała, lub też chciała wzbudzić jego uwagę.
Mimo swojej zwyczajowej pewności siebie, tym razem poczuł niepewność. Spowodowała to niezwykłość tejże sytuacji, której się pod żadnym pozorem nie spodziewał. Obić parę łbów w karczmiannej bijatyce? Rozchełstać szaty cycatej dziewki? Posłuchać niestworzonych historii okolicznych dziadów? To były rzeczy jakich mógł spodziewać się w takim miejscu. Nie skrytej pod zdobnymi szatami postaci onieśmielającej go niezwykłym wzrokiem.
Po chwili niepewności skarcił się w myślach, wahanie mu nie przystoi pod żadnym pozorem. Zagaił rozmowę.
- Czy mogę usiąść obok ?
Postanowił zagrać uprzejmie, w końcu czort wie któż to. Mało się to nasłuchał o demonicach i innych łachtrajstwach? Z nimi nigdy nic nie wiadomo. Nie był nawet pewien czy ta uprzejmość pomoże, przecież może mu równie dobrze czytać w myślach jak w otwartej książce. Czarne moce to nie jest coś z czym lubił mieć kontakt.
Coś błysnęło w cieniu kaptura. Miał nadzieję że to uśmiech.
- Z rozkoszą.
Niezwykły dziewczęcy głos o aksamitnym jak najdelikatniejsze chmury tembrze. Dwa słowa, a wydające się niezwykle kuszącą obietnicą.
Nie ma to jak scena wejścia do tawerny, to niemalże ikoniczne dla gatunku.