Na wakacjach w 2007r. w lipcu albo w sierpniu siedziałem z ekipa na dworze. Był wieczór.
Nudziło nam się, nie mieliśmy co robić więc kolega wyskoczył z grą 'w chowanego'.
No to ok nie ma co robić to możemy sie powydurniać.
Pograliśmy kilak kolejek i wyszło na to, że jedna z koleżanek będzie szukać.
Ona zniesmaczony skrzyrzowała ręce i popatrzyła się w niebo.
Ja ją naśladowałem i też popatrzyłem się w niebo.
I wtedy nieob rozświetliło się na czerowno, żółto i niebiesko.
Jedna z koleżanek powiedziała, że też to zauważyła. Kilka minut dopytywałem się czy to serio widziała czy tylko sobie jaja robi.
Usiadłem na schodach, bo myślałem, że to mi sie coś wydawało. Popatrzyłem się na niebo i wtedy... Znowu się robłysnęło, ale tym razem tylko na czerwono.
Niebo było bezchmurne, gwiazdy i księżyc widoczne na niebie, więc to chyba burzę wyklucza, poza tym to był okres szuszy i o deszczu ani widu ani słychu. Żaden reflektor itp to nie mógł być, bo nie mamy żadnych fabryk ani budynków użytku publicznego, które by tego typu urządzeń używały.
Więc pytanie brzmi: CO TO MOGŁO BYĆ?