Powracam do was po dość długiej przerwie, ale przypomniało mi się znowu o was (dla niektórych jest to powód do smutku a dla nie których powód do radości ). W tym temacie chce wam przedstawić jak ja postrzegam ingerencje duchów w naszym świecie, i chętnie posłucham waszych komentarzy.
Ja postrzegam to tak, że jakby dwa światy sie nakładają, jeden na drugi. I duchy które my widujemy to są ludzie z tego drugiego świata którzy akurat się znajdują w tym miejscu co my jesteśmy i ich energia duchowa jest większa niż innych ludzi, ale on sam nie jest tego świadom. Więc ktoś zada pytanie: "No dobra, ale to jakim cudem widzimy duchy naszych zmarłych członków rodziny?" - więc ja se to wyobrażam następująco: W tym świecie my umarliśmy, lecz w drugim świecie, który sie nakłada z naszym właściwym globem, gdzie nasze lustrzane odbicie wciąż egzystuje i robi to samo co my robiliśmy za życia, a nasza tęsknota, lub jakaś pewna spójność pomiędzy dwoma światami została zachwiana, i w naszym świecie, gdzie ten człowiek umarł, ukazuje się nam jako duch. Może to trwać bardzo długo, dopóki ten ktoś w tym drugim świecie nie umrze też.
Mam nadzieję, że jest to dla was zrozumiałe Zapraszam do dyskusji i do komentowania mojej tezy na ten temat, jak to ja sobie to wyobrażam.
Użytkownik DeFeNsIs edytował ten post 05.02.2008 - 22:37